W dniu 11.08.2021 o 12:58, Olin pisze:
> No właśnie. W 2008 Kaczyński koniecznie chciał lądować w Gruzji, ale pilot
> miał więcej rozumu (o co nietrudno) i odmówił. Protasiuk był wtedy drugim
> pilotem i zapamiętał, jak potem Karski zawiadomił prokuraturę, że kapitan
> odmówił wykonania rozkazu samego zwierzchnika sił zbrojnych.
> To że w tym samym samolotem lecieli jeszcze przywódcy Litwy, Łotwy i
> Estonii to osobna kwestia.

To tylko jeden z wielu przyczynków. Nie będę tu uprawiał polityki.
Powodów zaistniałej sytuacji było znacznie więcej i nie trudno znaleźć
różne wypowiedzi w necie, które wymieniały powody. To, ze samolotem
pełnym oficjeli wlecieli pod płytę lotniska było jedynie skutkiem. Jak
by nie to, to by coś innego wymyślili. Nie za tym lotem, to za kolejnym.

Generalnie to w dużym uproszczeniu działa tak: Jak idioci się dostają do
władzy, to starają się z niższych stanowisk usuwać mądrych ludzi. Bo Ci
mądrzy twierdzą, że polecenia są idiotyczne i jak się coś stanie, to
nagle się okazuje, że przecież protestowano, apelowano. Jak na dole jest
idiota, który jest tam tylko dlatego, że inny idiota go mianował, to
jeśli nawet w głupocie coś wspólnie zmajstrują, to zawsze łatwo
społeczeństwo przekonać. że to było nie dające się przewidzieć
zdarzenie. Po za tym oni się sami napędzają przytakując sobie.

Łatwo, bo przeważnie nie ma nikogo, kto by przed realizacją zwrócił
uwagę na kretynizm pomysłu. A nie ma, bo od decyzji poodsuwano
wszystkich, którzy mają wiedzę i mogli zaprotestować.

A jak się jakiś mądry nawinie i próbuje idiotom tłumaczyć, że to może
się źle skończyć, to jak się nic nie stanie, to jest argument, ze nie
należało go słuchać. A jeśli wydarzy, to się ogłosi, że ten apelujący
specjalnie spowodował, ze się to nie udało, żeby było po jego myśli.
Przy czym zaznaczam, ze opisałem sam mechanizm i nie odnoszę się tu
dokładnie do lotu do Smoleńska. Podobnych sytuacji na co dzień mamy
masę, tyle, ze nie w każdej zabijamy jakiegoś ważnego polityka.

--
Robert Tomasik