eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoSłowne dziwolągi w języku prawnym. › Re: Słowne dziwolągi w języku prawnym.
  • Data: 2009-06-02 17:47:28
    Temat: Re: Słowne dziwolągi w języku prawnym.
    Od: Mirosław Zalewski <miniopl@CUT_THIS.gmail.com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    czerwiec roku pamiętnego 2009, prawdopodobnie 02. Wielka mądrość na
    czytelników pl.soc.prawo,pl.hum.polszczyzna spłynęła, gdy tako rzekł(a)
    e...@g...com:

    > Pisalem juz, ze gdyby poslugiwac sie wylacznie prawem pozytywnym /
    > stanowionym, bez odwolania sie do sprawiedliwosci / prawa naturalnego,
    > to nie moznaby osadzic zbrodniarzy hitlerowskich oraz dzialaczy
    > komunistycznych z NRD - dzialali bowiem zgodnie z owczesnym prawem
    > pisanym / stanowionym / pozytywnym, ktore czesciowo sami tworzyli. Co
    > wiecej, Hitler i jego partia doszli do wladzy w demokratycznych
    > wyborach i wszelkie ustawy pod ich rzadami (nawet te razaco
    > dyskryminujace czesc obywateli Niemiec) byly uchwalane zgodnie z
    > prawem (pozytywnym), nic sie nie dalo procedurom uchwalania prawa
    > pozytywnego w hitlerowskich niemczech zarzucic.

    To klasyczny problem relatywizmu: jak ktoś z zewnątrz ma reagować na
    zachowania, które w jego kulturze są postrzegane za złe, zaś w kulturze
    obserwowanej są wręcz pożądane?

    Zbrodniarze hitlerowscy są nazywani zbrodniarzami i zostali osądzeni,
    ponieważ przegrali wojnę -- i zwycięzcy osądzili ich wedle własnych
    praw, nie dbając o taką postmodernistyczną błahostkę jak relatywizm. Z
    tego co mi wiadomo Rosjanie/Sowieci również nie byli święci. Zostali
    osądzeni? Skazani? Tak to już jest na tym świecie, że odpowiedzialność
    za wojnę ponoszą przegrani. Jakby nie dość było, że przegrali.

    Wracając do dylematu relatywizmu: próbował go rozwiązać Lévi-Strauss,
    postulując ,,odwołanie się do istoty* człowieka jako podstawy
    odróżnienia dobra od zła".
    (* -- ,,istoty" w znaczeniu ,,esencji", nie ,,postaci, jednostki, osoby,
    rodzaju")

    Tylko gdy antropolodzy w latach 60. czy 70. skończyli badać wszystkie
    istniejące kultury które dały się zbadać, wyszło im że jedynym
    istniejącym powszechnikiem kulturowym (normą obowiązującą we wszystkich
    kulturach, a przeto uznaną za odpowiadającą istocie człowieka; zresztą
    w tym założeniu też istnieje pewien błąd, ponieważ że coś występuje we
    wszystkich znanych przypadkach szczególnych, wcale jeszcze nie znaczy
    że jest regułą ogólną z konieczności obowiązującą wszystko i wszystkich
    -- ale to już inna bajka) jest... tabu kazirodztwa i związków
    kazirodczych. Raczej niewielka podstawa do budowania wyrafinowanych
    zasad moralnych prawa naturalnego.

    Jedyna znana mi próba empirycznego rozwiązania dylematu relatywizmu
    nie powiodła się (chyba że ja o czymś nie wiem). Być może były inne,
    także teoretyczne. Chętnie się dowiem. Bo w tym miejscu czas najwyższy
    wyznać, że nie jestem szczególnie kompetentny w sprawach kulturowych.
    Tyle co usłyszałem tu i tam. Wszystko powyższe jest zgodne z moją
    wiedzą, ale mam w niej poważne braki. Myślę że zwłaszcza etologowie
    specjalizujący się w naczelnych mogliby mieć tutaj coś ciekawego do
    powiedzenia.

    > Z tych powodow przychylam sie do tych koncepcji filozoficznych, ktore
    > twierdza, ze prawo naturalne jest nadrzedne / szersze wobec prawa
    > pozytywnego.

    Które to koncepcje upadają wobec powyższego -- bo ,,prawo naturalne" to w
    gruncie rzeczy próba zamaskowania jakiejś idei moralnej jej
    naturalnością (tutaj... nieważne ;) ). Smutne, ale prawdziwe.
    --
    Niżej podpisany, zamieszkały w http://minio.xt.pl ,
    Mirosław Zalewski

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1