eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoSłowne dziwolągi w języku prawnym.Re: Słowne dziwolągi w języku prawnym.
  • Data: 2009-06-03 22:23:04
    Temat: Re: Słowne dziwolągi w języku prawnym.
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    "Eneuel Leszek Ciszewski" h06mh7$rra$...@i...gazeta.pl

    > Czyli ja jechałem około 4 km/h, może 5 km/h. Czyli nieco ponad metr na
    > sekundę. 10 razy wolniej niż samochód, z którym miałem styczność. ;)
    > Ale pomimo tej znikomej szybkości, nie udało się uniknąć tej styczności. :)

    Jak pisać to pisać. :) Moja głowa (oczy) jest oddalona od dziobu :)
    samochodu o ponad 2 metry. Zagłówek jest oddalony o około 2.4 metra. :)
    A drzewo (co szacuję po fotkach stamtąd) zasłania widok skrzyżowania
    tak, że skrzyżowanie widać dopiero wówczas, gdy znajdzie się 2 metry
    przed oczami. :)

    Innymi słowy -- wykazałem się i tak niezłym refleksem, skoro w zasadzie
    miałem mniej niż 0 sekund na reakcję, a jednak w chwili zderzenia mocno
    gniotłem hamulec, co pamiętam doskonale. :)

    Samochód, z którym się zderzyłem przejechał (hamując ostro) po zderzeniu
    około 8 metrów, co potwierdza moje domniemanie jazdy z szybkością około
    40 km/h. Dla 100 km/h droga hamowania wynosi nieco ponad 40 metrów (na
    przykład 44 metry) i zależy kwadratowo od szybkości, czyli tutaj mamy
    44*((40/100)^2)[m] co daje 7,04 metra...

    Mój samochód w czasie zderzenia zdołał ujechać zaledwie kilka
    centymetrów -- dzióbek wjechał w dziurę (dziurę na koło) w błotniku
    i nie dotarł do opony. :)

    Szkoda w moim samochodzie jest symboliczna -- lekko zdeformowany zderzak
    i ,,absorbent'' energii. Wiele osób pytało mnie, czy warto było zgłaszać
    to jako szkodę. :) Ponieważ samochód (Daewo Tico) zderzający się z moim
    jest mały i zderzył się tylnym błotnikiem, odniósł dużo większe straty.


    Reasumując:
    Miałem widoczność na 2 metry, a oczy ponad 2 metry za przodem samochodu.
    Jeśli dodamy pół sekundy na moją reakcję (w istocie była zdecydowanie
    szybsza) mamy efekt -- zderzenie jest nieuniknione. :) I tak szybko
    zareagowałem w takiej sytuacji.

    A co zabiera czas reakcji? Trzeba zastanowić się nad tym, co się
    stało i co należy uczynić. (bo akurat nie każda sytuacja wymaga
    hamowania) Na dodatek jeśli się jeździ raz jednym samochodem, raz
    drugim, trzeba pomyśleć, o tym, jak zachowuje się ten akurat samochód,
    którym się kieruje i jak należy doń ,,przemawiać'' -- inaczej należy
    zmienić biegi w Pannie Mercedes, a inaczej w Volvo, choć w obu
    samochodach są automatyczne skrzynie biegów. :)



    Łatwo zauważyć, że przyczyną zderzenia było nieustąpienie pierwszeństwa
    przejazdu przeze mnie, lecz zawsze takie nieustąpienie jest czymś powodowane
    i ma swoje przyczyny. Jeśli ja najpierw wjeżdżam na skrzyżowanie, a dopiero
    później je widzę (jak to jest w tym wypadku) trudno mówić o niewinie
    administratora drogi. :)


    Pozdrawiam ;) zatem zarząd dróg w Białymstoku.

    Inna sprawa, że kierowca Tico:

    -- nie popisał sie umiejętnścią kierowania swoim samochodem
    przy szybkości jaką uzyskał, :) bo jednak ominiecie mego
    samochodu, jadącego tak powoli, nie było trudne
    -- nie wiedział o tym, że wjeżdża z drogi, która ma pierwszeństwo przejazdu...


    A skąd wiem o tym, że nie wiedział? :) Ono rysując szkic sytuacyjny,
    dla pewności spytałem go, czy znak, który ze skrzyżowania jest prawie
    niewidoczny (widać tylko stojacą nogę -- około mera tej nogi; rest
    jest w pięknych liściach) to romb. Odparł, iż nie wie... :) Dla
    pewności, od jego strony znak nie był zasłoniety liśćmi, więc
    znak ów mógł widzieć. :)

    -=-


    A piszę to nie w tym celu, aby ,,zwalić'' winę na kierującego samochodem Tico,
    ale dlatego, aby zauważyć, że ,,pewnej'' liczby wypadków można uniknąć. :)
    Kierujący samochodem Tico nie przekroczył dozwolonej szybkości (choć jechał
    zbyt szybko jak na taką uliczkę i na swoje możliwości) i wjechał na skrzyżowanie
    z drogi, przy której stał romb. :) On ma sytuację czystą, choć to ja jechałem
    ulicą o tej nazwie. :)

    -- ja mam ubezpieczenie AC

    -- zderzak jest dosłownie lekko trącony,
    więc zapewne go nieźle sprzedam
    (ubezpieczyciel ma obowiązek wypłacenia odszkodowania także
    wówczas, gdy reperuję samochód ,,gospodarczymi'' metodami)

    -- nie będę się w przyszłości ograniczał
    i przy byle draśnięciu zgłoszę wypadek :)

    -- nie ja jestem właścicielem samochodu Volvo.




    Zawsze mówiłem, że jeżdżenie z małą szybkością jest niebezpieczne. :)
    Gdybym jechał szybko -- nie wjechałbym w ogóle w taką pułapkę. :)
    Nie znałem dzielnicy i nie wiedziałem tego, jak wygląda skrzyżowanie.
    Widziałem dwie drogi, trzecią jechałem, a czwarta, z której wyjechał
    Tico, była zarośnięta. :) Drogi były krótkie, nierówne, wybijane
    kocimi łbami, jeśli nie liczyć kawałków asfaltu, na których stały
    zaparkowane samochody, obok których jechałem... Ale można na nich
    jeździć z szybkością 50 km/h w majestacie prawa. :) Ja jechałem
    10 razy wolniej, aby nie zaczepić podwoziem ,,swego'' samochodu
    o wystające kocie łby...


    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1