eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoPrawo wchodzenia do szkoly? Jak to jest › Re: Prawo wchodzenia do szkoly? Jak to jest
  • Data: 2006-02-05 17:59:57
    Temat: Re: Prawo wchodzenia do szkoly? Jak to jest
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    castrol [###j...@w...blumen.pl.###] napisał:
    > nie mowie ze jest to miejsce publicznie dostepne jak sklep
    chociazby.
    > Ale zalozmy ze chce isc do sekretariatu szkoly zapisac tam swoje
    dziecko
    > - i wozna mi mowi ze nie wejde bo nie i koniec - o takie sytuacje mi
    > chodzi.

    Sprawa ma dwa aspekty. Jeden, to brak możliwości prawnego zatrzymania
    Cię przez woźną. Może ona realizować polecenie dyrektora tylko
    słownie, zabraniając wejścia. Nie może Cię fizycznie zatrzymać.
    Oczywiście, jeśli wejdziesz wbrew jej zakazowi, to dochodzi do tzw.
    "naruszenia miru domowego", co jest przestępstwem. Tyle, że jeśli
    faktycznie wchodzisz do sekretariatu, to Twoje działania nie są
    bezprawne, toteż nikt Cię ścigać nie będzie.

    Drugi aspekt, to ewentualne przestępstwo urzędnicze ze strony
    dyrektora szkoły, który w ten sposób uniemożliwia zapisanie dziecka do
    szkoły, a tym samym nadużywa uprawnień. Woźna realizując takie
    polecenie dyrektora staje się współsprawcą lub pomocnikiem (to już
    dywagacja akademicka). Chyba, że nadinterpretuje ona polecenie
    dyrektora. Jeśli zatrzymuje wchodzących niezgodnie z poleceniem
    dyrektora, to jest to klasyczny przykład zmuszania do określonego
    zachowania, co stanowi również przestępstwo.

    Generalnie by sprawa trafiła na wokandę, to ktoś musiał by mocno
    przegiąć. Z reguły zachowanie woźnej jest podyktowane albo
    nadgorliwością (co spokojnie daje się zwalczyć krótką rozmową z jej
    przełożonym) albo nadwrażliwością wchodzącego, który na pytanie woźnej
    o cel wejścia zamiast jej jak człowiekowi odpowiedzieć cokolwiek
    (przecież i tak w praktyce tego nie sprawdzi) wszczynając burdę
    doprowadza zupełnie niepotrzebnie do sytuacji konfliktowej.

    Natomiast sam osobiście dość nerwowo reaguję na dziwne zwyczaje
    spisywania personaliów wchodzących do zeszytu przez dyżurujących przy
    drzwiach uczniów. Znam kilka takich szkół. Pomysł o tyle głupi, że po
    pierwsze sam zeszyt trzeba by było chyba zarejestrować w GIODO, bo
    zawiera dane osobowe (imię, nazwisko, adres - przeważnie jednoznacznie
    identyfikuje osoby), uczniowie nie mają możliwości weryfikacji
    podawanych danych więc jak ktoś chce, to im powie co kolwiek (ja
    zawsze podaję Jan KOWALSKI), a po trzecie zupełnie nie rozumiem jaki
    cel mają takie praktyki.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1