Johnson napisał(a):
> quest napisał(a):
>
>>>
>>>> Powiedzcie mi, co powienienem w tej sprawie zrobic?
>>>
>>> Nic. Szkoda prądu.
>>>
>> No to się dużo dowiedziałem... Serdecznie Ci dziękuję.
>
> Przecież to było jedyne twoje pytanie. A moja odpowiedź, według mnie
> jest bardzo sensowna.
>
Dobrze, mój błąd. W takim razie trochę rozwinę.
Z ową osobą nie utrzymuję najlepszych kontaktów. Od dawna prawie ze sobą
nie rozmawiamy. Moim ostrzeżeniem na ostatni wybryk w ogóle się nie
przejęła i zachowywała się jakby nic się nie stało. Zaproponowałem
polubowne załatwnienie tej sprawy, ale to było jak rzut grochem o
ścianę. Dodam, iż osoba ewidentnie naruszająca moje dobra, jest osobą
dojrzałą i pełnoletnią, tymbardziej dziwi mnie jej lekceważący stosunek
do tej sprawy.
Odnosząc się na koniec do postu kolegi Roberta Tomasika, chciałbym
poinformować, iż rodzina, na pytanie o podpis, odburknęła, iż podpis nie
był wymagany, ale trudni mi w to uwierzyć.
Ja nawet nie wiem, komu jeszcze ta osoba rozpowszechiła moje dane. Tak
jak już wpomniałem - gdyby nie to, że byłem akurat w domu, do dnia
dzisiejszego nie dowiedział bym się o tej sytuacji (osoba z rodziny
uniemożliwia mi dostęp do skrzynki pocztowej - nie mogę dorobić, ani
pożyczyć kluczyka).
Sprawa rzeczywiście może wydawać się dość zabawna, ale proszę wierzyć,
że mi do śmiechu nie jest, dlatego będę wdzięczny za okazaną pomoc.
Zastanawiam się pod jaki paragraf podlega opisany proceder?
Osoba, z którą zyje niechętnie odnosi się do propozycji polubownego
załatwnienia tej sprawy, dlatego chciałbym ruszyć tę sprawę do sądu.
Czy jest szansa na wygranie tej sprawy i ewentualne odszkodowanie od
rodziny?

Pozdrawiam.