W odpowiedzi na pismo z czwartek, 06 grudzień 2007 03:10
(autor miranka
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <fj7lmm$q1j$1@inews.gazeta.pl>):

> ONA chce żyć na przyzwoitym poziomie i ma do tego pełne prawo. Małżeństwo
> to nie jest pociąg, gdzie się płaci za przejazd kilku kilometrów, wsiada
> na jednej stacji, a potem zbiera manatki i spokojnie wysiada nie oglądając
> się za siebie. W małżeństwo obie strony coś inwestują od dnia ślubu.

Tak, znamy to. Miłość to światło naszego życia. A małżeństwo to rachunek za
prąd. Tylko żeby płacić przez 20 lat tak wysokie rachunki za chwilę
siedzenia w świetle to dość niefajny układ prawny.

> Ona też coś zainwestowała po to, żeby oboje mogli żyć na przyzwoitym
> poziomie, żeby jej facet mógł pracować, robić karierę i zarabiać.

A skąd wiesz?

> A teraz
> facet się wypina i mówi: dobra, biorę te wszystkie lata, które ty mi
> poświęciłaś i sam będę dalej czerpał z nich korzyści.

Jakie korzyści? A może facet mówi ,,dobra, mam już dość poświęcania ci
kolejnych lat i robienia na ciebie''?

--
Tristan
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: t...@w...pl k...@n...pl
w...@g...biz.pl i...@k...com.pl k...@g...com