eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoCo z groźnymi psami? › Re: Co z groźnymi psami?
  • Data: 2005-06-23 12:59:35
    Temat: Re: Co z groźnymi psami?
    Od: "Les P" <l...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "flower" <f...@w...pl> napisał

    > Kiedyś w lesie taki właśnie pewny siebie zadufek spuścił swojego pupilka
    > rottweilera ze smyczy, a on dobiegł (nie posłuchał się właściciela) i
    > rzucił
    > się na psa mojej żony - dużego i skorego do bójek, ale NA SMYCZY. A
    > właściciel gdy podbiegł to zaczął jeszcze swojego psa okładać smyczą.
    > Szkoda
    > że wtedy ten pies w niego się nie wgryzł.

    Zgadza się. Nie twierdzę, że nie ma debili. Z moich obserwacji jednak
    wynika, że jeśli dwa nieznajome psy są puszczone luzem a właściciele nie
    reagują przesadnie, to psy po obwąchaniu się, odchodzą w większości
    przypadków w swoje strony i w spokoju.
    Byłem kiedyś obserwatorem zabawnej sytuacji. Do parkanu, od strony ulicy
    podszedł duży owczarek niemiecki i wdał się w dziką awanturę z psem zza
    ogrodzenia (bodajże rottwailer). Oba mało nie rozwaliły dzielącej ich
    siatki. Wyglądało to bardzo groźnie i nie chciałbym się wtedy znaleźć w ich
    pobliżu. Psy posuwały się obszczekując i szarpiąc ogrodzenie i ... w końcu
    natrafiły na otwartą bramę(!). Wydawało się, że poleje się krew...
    Ale wtedy stało się coś dziwnego - pieski ominęły spokojnie wolną przestrzeń
    i zaczęły szczekać dopiero, gdy dzieliło ich znowu ogrodzenie :-)

    Psy są zwykle odbiciem swoich właścicieli. Znam boksery, rottwailery i
    pitbille łagodne jak baranki oraz kundle, jamniki i małe barachło wściekłe
    jak osy. Zgoda, że te drobniejsze nikogo oprócz dziecka nie zagryzą, ale nie
    o to przecież chodzi...

    Les P

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1