-
Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "Kubisia" <a...@o...pl>
Newsgroups: pl.soc.prawo
Subject: Przemoc psychiczna w rodzinie z niepełnosprawnym "dzieckiem"
Date: Thu, 9 Sep 2004 14:14:49 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 197
Sender: a...@o...pl@100-131.echostar.pl
Message-ID: <chphlj$fkg$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: 100-131.echostar.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1094732275 16016 213.156.100.131 (9 Sep 2004 12:17:55 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 9 Sep 2004 12:17:55 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1409
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1409
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:239476
[ ukryj nagłówki ]Witam serdecznie!
Pewnie dziwicie sie dlaczego napisalam w temacie slowo dzieckiem w
cudzyslowiu. Juz tlumacze mianowicie sytuacja dotyczy mnie a ja mam 23 i nie
jestem juz dzieckiem ale dla mojej toksycznej matki chyba zawsze nim bede
Ponizej zamieszczam list mojego chlopaka ktory kilka dni temu wyslalismy do
Niebieskiej Lini. W tym liscie wszystko jest opisane ale wrazie pytan prosze
pisac na GG 3126426, email k...@i...pl lub tu na liscie
dyskusyjnej. Mam nadzieje ze ktos z was moze podsunie mi pomysl rozwiazania
tej sytuacji lub powie gdzie mam sie zwrocic. Moze znajdzie sie tez jakis
prawnik ktory odpowie mi na nurtujace mnie pytania. Nie stac mnie na pojscie
do prawnika a aby zaczac cala wojne musze wiedziec jakie mam prawa. Pierwsze
moje pytanie dotyczy tego czy mama jest moim prawnym opiekunem? Wiem ze
prawnym opiekunem jest sie do 18 roku zycia potem to wygasa ale czy tak samo
jest w przypadku osob niepelnosprawnych fizycznie?
Jesli ktos wie to czekam na odpowiedz. Ja juz podjelam decyzje chce sie stad
wyprowadzic
sprobowac zyc bez mamy zawalczyc o swoje prawa i zycie. Ale musze z moim
chlopakiem Sebastianem wszystko poukladac pokolei by mialo to rece i nogi.
Z gory przepraszam za dlugosc posta ale tego nie da sie ujac w dwoch
slowach. Prosze poswieccie troche czasu i przeczytajcie to a potem w miare
mozliwosci doradzcie.
Oto list:
Witam!!!
Nie wiem jak zacząć ten list. Jest mi bardzo ciężko. Ale przecież ktoś to
musi zrobić bo tak dalej być nie może. Zacznę może od początku. Na imię mam
Sebastian mam 27 lat i mieszkam w Poznaniu. Nie to jest jednak ważne. Tak
samo jak mniej ważne jest to iż jestem osobą niepełnosprawną (poruszam się
wyłącznie na wózku). Nie ma to większego znaczenia gdyż list ten nie będzie
dotyczył mnie a jedynie mojej dziewczyny, która sama nie ma sił aby coś
napisać.
Zacznę więc od przedstawienia faktów. Moja dziewczyna ma 23 lata i także
jest osobą niepełnosprawną chorą na zanik mięśni. Przez swoją chorobę jest w
80% uzależniona od osób trzecich. Ponieważ mieszka na 2 piętrze w bloku
nigdzie nie może wyjść sama mimo że ma wózek elektryczny którym mogła by
jeździć. Mimo to mamy spore grono przyjaciół które nam pomaga. Można zapytać
w czym więc problem? Problem tkwi w jej matce. Mimo, że moja ukochana już
dawno przekroczyła próg pełnoletności jej matka zachowuje się jakby miała
lat 10. Nie pozwala jej wychodzić kiedy chce tylko musi się tłumaczyć
"Gdzie? Do kogo? Z kim? Na jak długo?" wychodzi. Rozumiem, że się niepokoi
ale to przesada aby dziewczyna musiała wracać o 22 do domu bo dostanie burę
i zakaz wychodzenia.
To nie wszystko. Od dawna Agnieszka (bo tak ma na imię moja dziewczyna) nie
nosi ze sobą dowodu osobistego bo oczywiście mama jej zabrała mówiąc ze
zgubi i że jej jest bardziej potrzebny bo załatwia jej sprawy. Nie rozumiem
tego gdyż sam jestem jak pisałem niepełnosprawny i jeśli jakąś sprawę pomaga
mi załatwić moja matka lub ktokolwiek inny to daję dowód osobisty na czas
załatwienia sprawy i odbieram potem.
Jestem z Agnieszką już ponad rok jako para i dużo więcej widzę niż kiedyś
gdyż zaczęła mówić mi co się dzieje w domu a i ja zacząłem się baczniej
przyglądać. Znam ją dużo dłużej gdyż wcześniej byliśmy przyjaciółmi i
traktowałem ją jak siostrę. Przez pierwsze pół roku było wszystko OK., jeśli
chodzi o mnie i jej mamę. Pomogła mi nawet załatwić nowy wózek jakby chcąc
pokazać "Jaka to ona jest uczynna i ile może". Niestety po jednej dość
ostrej wymianie zdań gdy powiedziałem że Agnieszka ma prawo sama decydować o
sobie wszystko legło w gruzach. Teraz jestem "ten zły" gdyż mówię że
Agnieszka ma prawo mieć swoje zdanie niekoniecznie zgodne z kogokolwiek
innym (nawet moim zdaniem). Przecież każdy ma prawo do swojego zdania.
To nie koniec te rzeczy widzi wiele osób (tj. wracanie przed 22 i np.. bura
przy wszystkich za zbyt późny powrót i zakaz wychodzenia). Są jednak rzeczy
o których nie wiele osób wie. Kilkakrotnie Matka uderzyła Agnieszkę ręką w
twarz. Pomijam fakt że stale ją "dołuje" mówiąc że przecież jest słaba i nie
poradzi sobie jeśli się czegoś podejmie. Jeśli zaczyna coś robić to w
tajemnicy przed matką. I tak skończyła między innymi kurs "wprowadzenie do
psychologii" prowadzony przez Internet. Wcześniej skończyła jakoś liceum i
akademię technik komputerowych. Dlatego nie widzę powodów dla których można
wysunąć wniosek że sobie nie poradzi. Zresztą jeśli nawet by się coś nie
udało to warto przecież spróbować.
Piszę ten list gdyż dziś przelała się szala goryczy. Matka nie pozwoliła jej
iść ze mną i z naszą znajomą (którą de facto jej matka akceptuje) na działkę
do mojego brata. Wyjście to było specjalnie zaplanowane już od tygodnia.
Rezygnacja z niego "pokrzyżowała" nie tylko plany moje i Agnieszki ale także
mojego brata. Matka jej powiedziała że była to "kara" za to że wczoraj
Agnieszka powiedziała że idzie na koncert a cały dzień spędziła u mnie. Czy
można "karać" kogoś kto ma 23 lata? Nie wiem ale chyba nie. Agnieszce zdarza
się że nie mówi matce prawdy bo boi się że jej nie wypuści nigdzie z nikim.
Szczególnie jeśli chodzi o wyjście do mnie. Dla tej kobiety spotkanie dwa
razy w tygodniu to już za dużo. Pomijam fakt że kiedyś Agnieszka z powodu
tego że kłóciła się z matką o coś nie została położona do łóżka "za karę".
Teraz napiszę jak wygląda ta sytuacja z zewnątrz i dlaczego piszę do
Państwa. Z zewnątrz sytuacja wygląda tak. Matka Agnieszki jest w separacji z
jej ojcem (nie mieszkają razem) i w związku z tym całą swą chorobliwą miłość
przelała na córkę. Niestety jest to miłość granicząca z obłędem i
zazdrością. Bo przecież nikt nie potrafi się zaopiekować Agnieszką tak jak
ona. Nie jest to prawda gdyż puszcza ją na obozy organizowane przez
stowarzyszenie niepełnosprawnych i zawsze ma dobrą opiekę. Ostatnio matka
Agi była w szpitalu i też koleżanka się nią zajmowała przez 3 dni i wszystko
było OK. A więc nie jest "niezastąpiona". Z zewnątrz wygląda to na spokojną
rodzinę niepełną. Tzn. Ojca brak ale przecież obrotna matka wszystko
załatwi. I rzeczywiście Aga ma w domu prawie wszystko, poza miłością. Matka
załatwiła jej komputer stałe łącze internetowe. Ma dwa wózki akumulatorowe
jeden domowy i jeden na dwór, co nie jest przecież tanie i nie łatwo
załatwić. Agnieszka śpiewa na festiwalach piosenki dla osób
niepełnosprawnych. Więc matka ją wszędzie wozi choć czasem jej się już
odechciewa śpiewać. Ale oczywiście mama się cieszy bo jest w zainteresowaniu
innych poprzez swoją córkę.
Mamy spore grono znajomych. Wśród nich około 5 zna sytuację z kłótniami i
byli ich świadkami. Reszta wie o rygorystycznych ograniczeniach jej mamy bo
nie sposób tego ukryć. Nie wiele jest osób które wie o biciu itp. To raczej
ja powiedziałem paru osobom o tym nie dawno. Po prostu Agnieszka na tyle mi
ufa że powie co się dzieje za zamkniętymi drzwiami. Być może czasem
atmosfera jest "nakręcona" przez obie strony i nie neguję tego, bo każdy
chce mieć rację. Ale czy to upoważnia kogoś do uderzenia osoby słabszej i
ograniczania i tak już ograniczonego życia?
Wracając do znajomych to są uczynni. Wychodzą z Agnieszką i odwożą ją.
Wnoszą na piętro. Ale żadne nie chce się mieszać w jej życie prywatne. Każdy
jak mówi "chce być fair wobec Agnieszki i wobec jej mamy". Niestety
Agnieszka w razie kłótni nie ma szansy nawet wyjść sama mimo że nie raz
chciała to zrobić aby się odizolować. Bo przecież nikt nie przyjdzie po nią
(prosiliśmy kilka razy) żeby się nie mieszać. Wtedy nie ma do pomocy nikogo.
Agnieszka postanowiła sama rozwiązać te problemy. Gdy była okazja i mniej
kłótni zaproponowała mamie żeby iść do psychologa na terapię. Koleżanka
załatwiła jej wizytę. To jest terapia rodzinna. Niestety matka była tylko
raz i to sama a nie z nią. Ja byłem z Agnieszką kilkakrotnie, ale to
przecież nie w nas tkwi problem a jej matki nie zmusimy do pójścia. Wobec
czego terapia jest wielkim "Niewypałem". Od jakiegoś czasu Agnieszka ma już
nawet myśli samobójcze bo nie może znieść tego uzależnienia od matki. Mówiła
że kiedyś już chciała łyknąć jakieś tabletki jak mnie jeszcze nie znała. Na
razie jakoś jej pomagam i wspieram duchowo. Podobno jak samobójca mówi że
skończy ze sobą to tego nie zrobi i na razie tak jest. Ale jak długo jeszcze
będzie mi mówić o tym? A kiedy zrobi to bez mówienia? Nie chcę się o tym
przekonać.
Pomysł na rozwiązanie problemu jest ale na razie nie wykonalny. Matka i
Agnieszka powinny być odizolowane od siebie. Niestety Ja nie mogę wziąć Agi
do siebie bo sam mam dwoje rodziców chorych (matka po bypasssach a ojciec po
wylewie ledwo chodzi) więc nie mogę im "ściągnąć" do domu jeszcze jednego
problemu. Dodam że nie chodzi o opiekę. Jestem na tyle sprawny ze potrafię
Agnieszkę ubrać, posadzić na wózek, czy przesadzić na łóżko. W nocy trzeba
Agnieszkę przewracać bo cierpnie. W domu robi to jej matka (kiedyś
powiedziała po jednej męczącej nocy "Dlaczego mnie ona woła" jakby to była
wina Agi ze jest niepełnosprawna) Ale z tym też umiem sobie poradzić.
Problemem są kąpiele i toaleta. Ale nie to jest powodem że nie mogę jej
wziąć do domu ale mała ilość miejsca. Mamy już dwa wózki w domu (ja i tata)
a mama ma też kłopoty z chodzeniem bo ma zwyrodnienie stawu biodrowego. Mam
brata ale on ma swoją kobietę i mieszka oddzielnie. Podobnie jest z bratem
Agnieszki. Jest o kilkanaście lat starszy i mieszka z żoną i dziećmi
oddzielnie. Rzadko bywa u Agnieszki i z tego powodu nie widzi całej sytuacji
albo nie chce jej widzieć bo pewnie też w dzieciństwie przeżył rozstanie
rodziców. Myślałem o wynajęciu dla Agnieszki mieszkania ale skoro ona nie ma
nawet swojego dowodu osobistego to nie wiem co zrobić. Rentę też zabiera jej
matka.
Pytanie jest co zrobić? Myślałem już nawet o wezwaniu policji jeśli matka ją
uderzy lub będzie mocno się awanturować. Ale to pomoże na 10 minut, uspokoi
się a następnego dnia będzie to samo. Zresztą Policja pojedzie a Agnieszkę
musi ktoś położyć do łóżka i znów jest pod presją matki.
Ja rozumiem że można się o kogoś troszczyć. Rozumiem że może nie chcieć aby
Agnieszka późno wracała bo musi ją jeszcze przebrać w piżamę i położyć. Ale
dlaczego Aga nie może mieć swojego zdania i wychodzić gdzie chce w ciągu
dnia jeśli to nie angażuje jej matki bo wychodzi z naszymi znajomymi dla
których to nie jest problem.
Napisałem ten list gdyż przeczytałem na jednej stronie "kiedy osoba jest pod
przemocą w rodzinie" i większość punktów odnosi się do Agnieszki. Poza tym
Agnieszka interesowała się takimi problemami i przeczytaliśmy książkę
"Toksyczni rodzice" I także to poświadcza że jej mama jest takim rodzicem.
Poza tym ja sam przeszedłem podobną mękę i nie chcę aby Agnieszkę spotykało
to samo. Jeszcze kilka lat temu mój ojciec pił i robił awantury. Od czasu
gdy ma wylew i nie może sam sobie w pełni poradzić problem zniknął. Mama
zabiera rentę a ojciec nie mając funduszy i sił aby zbyt wiele chodzić nie
pije. Czasem ma jakieś złe nastroje ale to raczej przez chorobę. Dlatego
wiem co można w rodzinie przeżyć i jak to wygląda. Różnica polega na tym że
mam twardy charakter i nie zamykam się w sobie. Dla mnie nie było wstydem
powiedzieć że mój ojciec pije bo to nie ja tylko on. No i zawsze miałem siłę
w dążeniu do celu bo przecież "Ja mu pokażę że nie jestem beznadziejny".
Dlatego dobrze się uczyłem i w zeszłym roku skończyłem studia (Politechnikę
Poznańską kierunek elektronika i telekomunikacja) co dla człowieka na wózku
nie jest łatwe. Niestety ta sytuacja mojej dziewczyny mnie trochę przerasta.
Wiem że ją kocham i chcę jej pomóc. Niestety z zewnątrz to jej mama ma
nieskazitelną opinię i jest "super" a niektórzy myślą że Aga wymyśla. Gdybym
był pełnosprawny pewnie już dawno bym ją zabrał od matki ale cóż nie zawsze
jest tak jak się chce. Kiedyś napisałem pewną sentencję i chyba jak ulał
pasuje do chorobliwej miłości jej matki i naszej normalnej miłości.
Miłość jest jak woda,
Bez niej człowiek usycha,
A z jej nadmiaru gnije.
Proszę o odpowiedzi jeśli ktoś ma jakieś pomysły jak pomóc.
Z Poważaniem
Sebastian M.
Najnowsze wątki z tej grupy
- znaj podstawe
- Art. 118. [Terminy przedawnienia]
- Re: Wybory w RP3: przezroczyste v. nieprzezroczyste urny wyborcze
- Spalenie Jolanty Brzeskiej
- 4-ro latek zatrzymany?
- Osoba pomagająca przeprowadzać dzieci
- Dziady kręcące się koło szkoły
- Jak to robia w Nowym Jorku piesi
- (Dwaj) "Starzy" sędziowie SN niedopuszczalne skargi piszą [tako orzekł WSA]
- Brak podstawy prawnej do wylegitymowania?
- Zatrzymany przez Interpol
- Zajechanie
- Oskarżony v. Podejrzany [terminologia właściwa dla Państwa Prawa]
- Koniec alimentów - jak zakończyć?
- No dobra "prawnicy" jest ZAGADNIENIE ;-)
Najnowsze wątki
- 2024-11-08 znaj podstawe
- 2024-11-06 Art. 118. [Terminy przedawnienia]
- 2024-11-05 Re: Wybory w RP3: przezroczyste v. nieprzezroczyste urny wyborcze
- 2024-11-05 Spalenie Jolanty Brzeskiej
- 2024-11-04 4-ro latek zatrzymany?
- 2024-11-03 Osoba pomagająca przeprowadzać dzieci
- 2024-10-31 Dziady kręcące się koło szkoły
- 2024-10-31 Jak to robia w Nowym Jorku piesi
- 2024-10-31 (Dwaj) "Starzy" sędziowie SN niedopuszczalne skargi piszą [tako orzekł WSA]
- 2024-10-30 Brak podstawy prawnej do wylegitymowania?
- 2024-10-30 Zatrzymany przez Interpol
- 2024-10-29 Zajechanie
- 2024-10-28 Oskarżony v. Podejrzany [terminologia właściwa dla Państwa Prawa]
- 2024-10-27 Koniec alimentów - jak zakończyć?
- 2024-10-26 No dobra "prawnicy" jest ZAGADNIENIE ;-)