-
11. Data: 2005-06-23 06:55:27
Temat: Re: Niesforny architekt - jak wyegzekwować wykonanie pracy?
Od: "Robcio" <r...@i...pl>
> regionie są inne ceny. Na tyle, co zorientowałem się w świętokrzyskiem to
> ceny za adaptację wahają się od 1500-2000 zł, w zależności od ilości
> wprowadzanych zmian. I projektanci podejmują się tego, bo zleceń na
> wykonanie projektu od zera jest niewiele.
dlatego pisze ze powazni sie tego nie biora, a ktos to jednak musi robic
> > 1. przy adaptacji nie da sie nie pomylic.. to normalne ze dokumentacja
nie
> > przechodzi za 1 razem.
>
> Nie mam w tym wprawy, więc nie nie wiem. Aczkolwiek sam wykonuję wiele
> zleceń i nie bardzo wyobrażam sobie sytuację oddawania pracy nie
> sprawdzonej. Ktoś zlecając mi coś liczy na mój profesjonalizm i znajomość
> tematu, nie muszę z klienta wyciągać szczegółów mojej pracy, bo za
> niedociągnięcia odpowiadam sam - brakiem kolejnych zleceń, więc leży to w
> moim interesie, żeby komuś i sobie oszczędzić kolejnych wizyt "na
> poprawki"...
ta.. ale nawet w tak malym domku by sprawdzic wszystko trzeba by go od zera
rozrysowac.. niektorych bledow nie widac po prostu na rysunku a wychodza na
budowie - to normalne.
Nikt nie bedzie wnikal w projekt od samych podstaw skoro placi mu sie tylko
za zmiany - to zawsze ryzyko
> > 2. z dokumentow jakie mu dostarczyles on zrobil wszystko co mogl,
zadnych
> > projektow instalacji itp robic nie musial bo w urzedzie nie sa
ptrzebne..
> > wszystkich papierow to twoja wina i slusznie za dodatkowa prace
powinienes
> > doplacic
>
> O tyle się nie zgadzam, że ów architekt pracuje w tym urzędzie jako
> projektant i z pewnością świadom jest tego, co jest wymagane.
projektant w urzedzie ????
to czy wymagany jest projekt wjazdu wynika z wymagan dla dzialki i ew drogi
przy niej, czesto wystarczy zaznaczyc wjazd na dzialke i amen
jesli jest potrzebny projekt to albo zarzadzajacy droga go wymaga, albo jest
tam row melioracyjny itp i trzeba toto z nimi uzgodnic.
PRawda ze wczesniej zakres pracy lepiej jednak bylo uzgodnic z arch... nie
wiem z czego wynika potrzeba rysowania wjazdu wiec i ciezko okresli kto jest
winny....
ale z tego co piszesz nie ma podstaw do takiej afery ;)
A z tego, co
> zdążyłem się zorientować to projekt wjazdu stanowi integralną część
> dokumentacji - przecież na działkę trzeba wjechać....
no nie zawsze trzeba taki wjazd projektowac..
zreszta co to w ogole za projekt.. pewnie kilka uzgodnien trzy kreski i
koniec
-
12. Data: 2005-06-23 08:14:45
Temat: Re: Niesforny architekt - jak wyegzekwować wykonanie pracy?
Od: "czubcia" <c...@p...onet.pl>
Użytkownik "Robcio" napisał w wiadomości news:d9dmcs$4jg$1@news.onet.pl...
> ta.. ale nawet w tak malym domku by sprawdzic wszystko trzeba by go od
> zera
> rozrysowac.. niektorych bledow nie widac po prostu na rysunku a wychodza
> na
> budowie - to normalne.
> Nikt nie bedzie wnikal w projekt od samych podstaw skoro placi mu sie
> tylko
> za zmiany - to zawsze ryzyko
Wypisujesz głupoty.
Po co cokolwiek ma sprawdzać w gotowym projekcie? Taki projekt został
wykonany i opieczętowany przez uprawnionego architekta oraz sprawdzającego.
Znają oni swoja robotę, mają uprawnienia i co Ty po nich chcesz sprawdzać?
Po co chcesz to od zera rozrysować? O jakich błędach Ty piszesz? Co one Cię
interesują? Powtarzam projekt domu ktoś uprawniony zrobił, podbił i
zatwierdził. Nic Ci do tego.
No chyba że Ty dostajesz zlecenie adaptacji domu do widzimisie żony naszego
zleceniodawcy, która każe Ci przestawiać ściany. Wtedy faktycznie musisz
się narysować, bo zaden autor takiego projektu rysunków w formie
elektronicznej Ci nie da. Musisz wszystko rysować od zera, nawet wtedy gdy
chcesz przesunąć 1 ścianke o 5 cm. Pytanie tylko czy w ten sposób nie
naruszasz prawa autorskiego.
Nasz sporny architekt dostaje zlecenie na adaptacje projektu do konkretnej
działki. Wjazd na taką działke jak i umiejscowienie przyłączy to podstawa
takiej adaptacji.
Prawnikiem nie jestem, ale dla mnie jako inżyniera te zmiany to podstawa.
Nasz architekt bardziej myślał o łatwych szybkich pieniadzach niż solidnej
robocie.
Jeśli architekt zapomina o tak fundamentalnych sprawach jak dojazd na
działke, podpis czy pieczątka to zadałbym sobie pytanie gdzie jeszcze są
braki i niedoróbki których laik gołym okiem nie widzi. Trzymać się od takich
z daleka.
>> zdążyłem się zorientować to projekt wjazdu stanowi integralną część
>> dokumentacji - przecież na działkę trzeba wjechać....
Po mojemu oczywiście, jesli architekt tego nie zrobił liczył na drugie łatwe
pieniądze w póżniejszym czasie. Ktoś w końcu upomni się o projekt drogi i
trza go bedzie zrobić.
> no nie zawsze trzeba taki wjazd projektowac..
Tzn kiedy nie? Kiedy takiej drogi wjazdowej po prostu nie bedzie.
Po mojemu nikt nie wyda pozwolenia na budowę jak nie ma projektu. Dla
architekta powinno być to oczywiste.
> zreszta co to w ogole za projekt.. pewnie kilka uzgodnien trzy kreski i
> koniec
Właśnie o to chodzi. Frajer przyjdzie za kilka tygodni, dorobi się kilka
kresek i znowu skasuje na kilkaset lub kilka tysięcy złotych.
Nie wiem co na to prawnicy i sądy, dla mnie normalnego człowieka, inżyniera
robiącego podobne roboty, robota nie jest zrobiona i kasa się nie należy.
pozdrowienia
czubcia
-
13. Data: 2005-06-23 13:35:34
Temat: Re: Niesforny architekt - jak wyegzekwować wykonanie pracy?
Od: "Robcio" <r...@i...pl>
> Wypisujesz głupoty.
Z CALYM SZACUNKIEM - NIE
> Po co cokolwiek ma sprawdzać w gotowym projekcie? Taki projekt został
> wykonany i opieczętowany przez uprawnionego architekta oraz
sprawdzającego.
1. ;) i co z tego.. ci co go robili wiedza ze po adaptacji ktora musi
podpisac kolejny projektant nie ponosza zadnej odpowiedzialnosci za swoj
projekt... Sprawdzajacy w przypadku takich obiektow nie jest potrzebny, obaj
stanowia ze swoimi pieczatkimi tylko funkcje marketingowa ;))) Zeby obrazki
typowki sprzedac....
Ten kto robi adaptacje odpowiada ze bledy w konstrukcji ktorej nawet przy
adaptacji nie ruszal.. w przypadku awarii to on pojdzie siedziec.
Takie mamy prawo, wiec nie ma sie co dziwic ze nikt powazny nie chce robic
adaptacji bo w projektach typowych az roi sie od bledow - i prawnie jest
ok..- bo te "projekty" nie sluza budowie jest to tylko sprzedaz praw do
budynku wygladajacego wlasnie tak (jaki jest wiec sens robienia zmian to juz
nie wiem).
> Znają oni swoja robotę, mają uprawnienia i co Ty po nich chcesz sprawdzać?
Jak wyzej - nie wiez w to ze to wlasnie osoba pod pieczatka w ogole choc
kreske robila przy projekcie, to praca maszynowa i wszyscy po drodze wiedza
ze nie odpowiadaja za bledy a ten kto kupuje i tak sie nie zna.
> Po co chcesz to od zera rozrysować? O jakich błędach Ty piszesz? Co one
Cię
> interesują? Powtarzam projekt domu ktoś uprawniony zrobił, podbił i
> zatwierdził. Nic Ci do tego.
Czlowieku nie wiesz o czym piszesz..
Zapewniam Cie ze te pieczatki nie maja zadnej wartosci.. liczy sie tylko
pieczatka tego kto robil adaptacje bo to on de facto konczy projekt wiec to
on za niego w 100% odpiwada !! AMEN
> No chybaże Ty dostajesz zlecenie adaptacji domu do widzimisie żony naszego
> zleceniodawcy, która każe Ci przestawiać ściany. Wtedy faktycznie musisz
> się narysować, bo zaden autor takiego projektu rysunków w formie
> elektronicznej Ci nie da.
To akurat nie problem zrobic 2 kreski czerwonym dlugopisem
Musisz wszystko rysować od zera, nawet wtedy gdy
> chcesz przesunąć 1 ścianke o 5 cm. Pytanie tylko czy w ten sposób nie
> naruszasz prawa autorskiego.
Ty na prawde nie masz zielonego pojecia o tym o czym piszesz
Wystarczy zmienic wymiar skresli stary i napisac nowy - rysunek ten sam
> Nasz sporny architekt dostaje zlecenie na adaptacje projektu do konkretnej
> działki. Wjazd na taką działke jak i umiejscowienie przyłączy to podstawa
> takiej adaptacji.
Nie wiem zy mogl wiedziec o tym ze potrzebne sa jakeis uzgodnienia dodatkoqe
dla wjazdu.. normalnie nie sa.
> Prawnikiem nie jestem, ale dla mnie jako inżyniera te zmiany to podstawa.
> Nasz architekt bardziej myślał o łatwych szybkich pieniadzach niż solidnej
> robocie.
nie ma solidnej roboty przy adaptacji - bo typowki juz sa niesolidne
> Jeśli architekt zapomina o tak fundamentalnych sprawach jak dojazd na
> działke, podpis czy pieczątka to zadałbym sobie pytanie gdzie jeszcze są
> braki i niedoróbki których laik gołym okiem nie widzi. Trzymać się od
takich
> z daleka.
zapomniec o pieczatce jest latwo jak sie stempluje kilkadziesiat stron
a o wjezdzie pamietal tyle ze jak wynika z postow trzeba go bylo jeszcze
gdzies uzgodnic i ine wystarczylo samo zaznaczenie go na mapie (jak to sie
robi normalnie)
> >> zdążyłem się zorientować to projekt wjazdu stanowi integralną część
> >> dokumentacji - przecież na działkę trzeba wjechać....
>
> Po mojemu oczywiście, jesli architekt tego nie zrobił liczył na drugie
łatwe
> pieniądze w póżniejszym czasie. Ktoś w końcu upomni się o projekt drogi i
> trza go bedzie zrobić.
Bo tez straszne pieniadz zarobil i strasznie sie narobi pewnie przy tym
wjezdzie.. dajcie spokoj
Smierdzi mi ta sprawa, pewnie mu gosc nie zpalacil i sie arch buntuje ...
> > no nie zawsze trzeba taki wjazd projektowac..
>
> Tzn kiedy nie? Kiedy takiej drogi wjazdowej po prostu nie bedzie.
kiedy droga jest zaraz przy plocie i nie m nic pomiedzy kiedy wjazd jest juz
wczesniej przygotowany itp
> Po mojemu nikt nie wyda pozwolenia na budowę jak nie ma projektu. Dla
> architekta powinno być to oczywiste.
prwaie zawsze nie robi sie projektu wjazdu tylko sie zaznacza jego
lokalizacje
> > zreszta co to w ogole za projekt.. pewnie kilka uzgodnien trzy kreski i
> > koniec
>
> Właśnie o to chodzi. Frajer przyjdzie za kilka tygodni, dorobi się kilka
> kresek i znowu skasuje na kilkaset lub kilka tysięcy złotych.
mysle ze jednak ne o to chodzi
> Nie wiem co na to prawnicy i sądy, dla mnie normalnego człowieka,
inżyniera
> robiącego podobne roboty, robota nie jest zrobiona i kasa się nie należy.
nie maja umowy
-
14. Data: 2005-06-23 18:54:33
Temat: Re: Niesforny architekt - jak wyegzekwować wykonanie pracy?
Od: "jh" <j...@r...kielce.com.pl>
Użytkownik "Robcio" <r...@i...pl> napisał w wiadomości
news:d9edr2$k9$1@news.onet.pl...
>> Nasz sporny architekt dostaje zlecenie na adaptacje projektu do
>> konkretnej
>> działki. Wjazd na taką działke jak i umiejscowienie przyłączy to podstawa
>> takiej adaptacji.
> Nie wiem zy mogl wiedziec o tym ze potrzebne sa jakeis uzgodnienia
> dodatkoqe
> dla wjazdu.. normalnie nie sa.
Wiedział. Tym bardziej, ze w decyzji o warunkach zabudowy sam się doszukał
bzdurnego wpisu - o rurach itd., kiedy ja mam drogę wprost "przy płocie" i
żadnego rowu między nimi. Więc jeździłem do urzdu gminy, gdzie zostało to
wyprostowane - bo ponoć wpisali tak "z rozpędu".
> Bo tez straszne pieniadz zarobil i strasznie sie narobi pewnie przy tym
> wjezdzie.. dajcie spokoj
> Smierdzi mi ta sprawa, pewnie mu gosc nie zpalacil i sie arch buntuje ...
No problem właśnie w tym, że ja głupi mu zapłaciłem, ufając, że wszystko
jest ok, odebrałem dokumentacje i napstepnego dnia poszedłem z tym do
starostwa. Przy czym stojąc przy urzędniku ze starostwa zadzwoniłem do niego
mówiąc mu o uwagach dotyczących dokumentacji no i o tym projekcie. Nie
zaprzeczał, prosił o dostarczenie dokumentów do poprawki (np. brakowało
naniesionych zmian na wszystkich stronach projektu - innych widokach tego
samego elementu). Przywiozłem zostawiłem, nastepnego dnia dostałem SMSa, że
wjazd to nie jego problem i że może mi znaleźć kogoś, kto to zrobi za
kolejną kasę.
>> > no nie zawsze trzeba taki wjazd projektowac..
>>
>> Tzn kiedy nie? Kiedy takiej drogi wjazdowej po prostu nie bedzie.
>
> kiedy droga jest zaraz przy plocie i nie m nic pomiedzy kiedy wjazd jest
> juz
> wczesniej przygotowany itp
OK, to dlaczego w urzędzie usłyszałem, że muszę mieć projekt wjazdu?
>> Nie wiem co na to prawnicy i sądy, dla mnie normalnego człowieka,
> inżyniera
>> robiącego podobne roboty, robota nie jest zrobiona i kasa się nie należy.
>
> nie maja umowy
Tu dałem ciała, zaufałem znajomemu, który mi go polecił, jako rzetelnego
gościa. Teraz i jemu jest głupio. Tyle, że jak napisałem, kasę zapłaciłem i
on teraz ma to wszystko gdzieś... Stąd moje pytanie - jak na takim etapie
walki z tzw. fachowacami wyegzekwować to, co było w umowie - nawet ustnej,
ale banalnie prostej: komplet dokumentów potrzebnych do złożenia wniosku o
pozwolenie na budowę. Kompletu nie ma, o czym dowiedziałem się zbyt późno...
Co teraz mogę zrobić?
Jacek
-
15. Data: 2005-06-23 20:27:09
Temat: Re: Niesforny architekt - jak wyegzekwować wykonanie pracy?
Od: "czubcia" <c...@p...onet.pl>
Użytkownik "Robcio" napisał w wiadomości news:d9edr2$k9$1@news.onet.pl...
Zanim zaczniesz cokolwiek pisać, odróżnij proszę adaptacje budynku pod
widzimiesie żony inwestora, czyli przesuwanie i przemalowywanie ścian, czego
ci w zasadzie robić na cudzym projekcie bez zgody autora nie wolno, od
adaptacji gotowego budynku do działki.
W tej drugiej sytuacji z działki budowlanej usuwasz ewentualne słupy, trasy
kablowe linie napowietrzne itd, lokalizujesz zaprojektowany budynek,
umiejscawiasz przyłącza i drogę dojazdową. Koniec i kropka. Co Cie
interesuje wytrzymałość stropu czy dachu? Robisz adaptacje projektu do
konkretnej działki budowlanej.
> ci co go robili wiedza ze po adaptacji ktora musi
> podpisac kolejny projektant nie ponosza zadnej odpowiedzialnosci za swoj
> projekt...
Czy Ty choć troszku myslisz? Kupujesz gotowy projekt, zmieniasz w nim
jedynie trasę lini gazowej. Elektryk czy konstruktor jest zwolniony z
odpowiedzialności bo to gotowy projekt a inwestor coś w nim zmienił?
Zastanów sie jakie ty głupoty wypisujesz.
> Sprawdzajacy w przypadku takich obiektow nie jest potrzebny, obaj
> stanowia ze swoimi pieczatkimi tylko funkcje marketingowa ;))) Zeby
> obrazki
> typowki sprzedac....
Sprawdzający nie jest potrzebny? Pieczątka z uprawnieniami projektowymi
pełni fukcje marketingowe? Gdzie takich głupot się naczytałeś?
> Ten kto robi adaptacje odpowiada ze bledy w konstrukcji ktorej nawet przy
> adaptacji nie ruszal.
Nie, odpowiada ten kto bez zezwolenia autora przerobił jego projekt.
My cały czas piszemy o adaptacji zaprojektowanego obiektu do działki, do
istniejacych warunków terenowych. Zrozumiał?
Nie pisz więc nam tu o przerabianiu cudzych projektów, to dwie różne rzeczy.
> Zapewniam Cie ze te pieczatki nie maja zadnej wartosci.. liczy sie tylko
> pieczatka tego kto robil adaptacje bo to on de facto konczy projekt wiec
> to
> on za niego w 100% odpiwada !! AMEN
Co ty ciagle za bzdurki piszesz. Nie myl adaptacji z łamaniem praw
autorskich. Projekty gotowe są skończone i w takim stanie go kupujesz.
Powoli mam wrażenie iż ty twierdzisz iż architekt X może wziąć projekt
architekta Y, przesunąć w nim 2 ścianki i opieczętować oraz sprzedać jako
własne. Co ty za głupoty wypisujesz?
>> No chybaże Ty dostajesz zlecenie adaptacji domu do widzimisie żony
>> naszego
>> zleceniodawcy, która każe Ci przestawiać ściany. Wtedy faktycznie musisz
>> się narysować, bo zaden autor takiego projektu rysunków w formie
>> elektronicznej Ci nie da.
> To akurat nie problem zrobic 2 kreski czerwonym dlugopisem
To akurat duzy problem zmienić cokolwiek w cudzym projekcie bez jego wiedzy
i zgody.
> Musisz wszystko rysować od zera, nawet wtedy gdy
>> chcesz przesunąć 1 ścianke o 5 cm. Pytanie tylko czy w ten sposób nie
>> naruszasz prawa autorskiego.
> Wystarczy zmienic wymiar skresli stary i napisac nowy - rysunek ten sam
Hmm, i takie bazgroły oddajecie do urzędów w celu uzyskania pozwolenia na
budowe. Nic dziwnego że taki projekt wraca kilkanaście razy a wściekły
klient lata miedzy urzędem a rchitektem zdezorientowany.
> Nie wiem zy mogl wiedziec o tym ze potrzebne sa jakeis uzgodnienia
> dodatkoqe
> dla wjazdu.. normalnie nie sa.
Nie są ? I z każdej drogi możesz sobie zrobić zjazd do własnej posesji bez
niczyjej zgody i uzgodnień, w dowolnym miejscu i w dowolny sposób jaki ci
się żywnie podoba? Od razu walnij sobie zjazd z autostrady. Przyłącze
energetyczne, gazowe także sobie walnij nie uzgadniając tego z nikim.
Zobaczymy kto cie podłączy do takiego przyłacza czy zatwierdzi taki zjazd z
drogi krajowej czy jakiejkolwiek innej. Każdy architekt czy inny branżowiec
wie iż takie rzeczy wymagaja uzgodnień.
> nie ma solidnej roboty przy adaptacji - bo typowki juz sa niesolidne
chyba tylko wówczas gdy przerabiaja je tacy fachowcy jak ty i nasz
wspomniany architekt
> a o wjezdzie pamietal tyle ze jak wynika z postow trzeba go bylo jeszcze
> gdzies uzgodnic i ine wystarczylo samo zaznaczenie go na mapie (jak to sie
> robi normalnie)
jeszcze gdzieś uzgodnić? to podstawowa rzecz ! od uzgodnien się zaczyna. Jak
ten architek cokolwiek zaprojektował nie mając wytycznych zarządu dróg,
zakładu energetcznego, gazowego, wodociagów.
>> Tzn kiedy nie? Kiedy takiej drogi wjazdowej po prostu nie bedzie.
>
> kiedy droga jest zaraz przy plocie i nie m nic pomiedzy kiedy wjazd jest
> juz
> wczesniej przygotowany itp
Zjazd człowieku nie jest przygotowany bo nie ma go w projekcie, nie ma na
planach. Niby przygotowany kiedy? Na podstawie czego?
Między jezdnią a posesją jest chodnik który trzeba bedzie przeciąć, jest
jakiś krawężnik który bez zgody ZDiK nie możesz obniżyć, może byc też rów
melioracyjny, słup oswietleniowy, studzienka kanalizacyjna czy cokolwiek
innego. Zjazd zawsze powinien być uzgodniony i zatwierdzony. W przeciwnym
wypadku to samowola budowlana.
> prwaie zawsze nie robi sie projektu wjazdu tylko sie zaznacza jego
> lokalizacje
bzdura
>> > zreszta co to w ogole za projekt.. pewnie kilka uzgodnien trzy kreski i
>> > koniec
No to własnie te uzgodnienia ze zdikiem i innymi zakładami trzeba zrobić,
potem trza te trzy kreski zrobić. Potem mozna już zainkasować pieniadze w
poczuciu dobrze wykonanej roboty.
> nie maja umowy
Umowa czy nie, trzeba zrobić robote tak by klient był zadowolony. Nawet
wtedy gdy jest to klient jednorazowy. Godzina roboty i droga jest
narysowana, druga godzina i droga jest uzgodniona. Jaki problem ? No chyba
że komuś się nie chce, nie potrafi, nie umie, ma z tym problemy.
pozdrawiam
czubcia