-
1. Data: 2008-03-17 12:58:16
Temat: Komornik po 11 latach
Od: "Marek Drzewiecki" <m...@g...SKASUJ-TO.pl>
Witam, po 11 latach od zamknięcia mojej firmy po raz pierwszy odwiedził mnie
komornik, żądając sumy, która jest dla mnie obecnie nie do uniesienia – dziś
mam 55 lata, jestem bezrobotny, schorowany i ledwo wiążą koniec z końcem. A
było to tak:
W czerwcu 1997 prowadziłem jeszcze dużą firmę (działalność na zasadzie wpisu
do EDG). Wszystko szło świetnie, więc wziąłem kredyt na samochód – ca.
40.000 zł. W lipcu zawarłem bardzo duży, choć ryzykowny kontrakt, który
okazał się po dwóch miesiącach miną – poszły na niego prawie wszystkie
środki płynne, a nasz klient nie płacił. Wpadłem w kłopoty i musiałem
zamknąć firmę.
Proces był bardzo bolesny, ciągnął się przez 2 i w efekcie straciłem
wszystko. To bardzo nieprzyjemna sytuacja – wierzyciele chcą pieniędzy, a ty
ich fizycznie nie posiadasz. Co gorsza, wieść o kłopotach rozchodzi się po
kontrahentach, którzy wyczuwając, że masz coraz mniej sił, po prostu
przestają ci płacić.
W takiej sytuacji płaci się tylko to, co najpilniejsze, i tylko tym, którzy
głośno się dopominają. Nie wynika to ze złej woli. Po prostu nie ma jak
zapłacić. Tak było i z tym kredytem. Firmę zamknąłem w październiku 1997
roku, a kredyt spłacałem do kwietnia roku następnego, 1998. Później po
prostu nie miałem pieniędzy i przestałem płacić.
Bank jakby o mnie zapomniał. Co prawda po zamknięciu firmy byłem dostępny
pod innym adresem, ale poinformowałem o tym bank, gdy tylko to się stało.
Mimo to nie otrzymywałem żadnego upomnienia. Nic. Kompletnie nic.
Przynajmniej przez pierwszych 11 lat (sic!).
Po 11 latach odwiedził mnie komornik, żądając ode mnie 130 tysięcy (35
tysięcy kredyt + 95 tysięcy odsetki). Do tego muszę doliczyć jeszcze około
20% kosztów komorniczych. Podstawą działania był tytuł wykonawczy:
* Postanowienie Sądu Rejonowego z listopada 1999 roku zaopatrzone w
klauzulę wykonalności też z listopada 1999
oraz
* Bankowy Tytuł Egzekucyjny z października 1999 również zaopatrzony w
klauzulę wykonalności.
Natychmiast skierowałem się do sądu, żeby zobaczyć akta sprawy i dowiedzieć
się, dlaczego przez te wszystkie lata nie dostałem żadnego zawiadomienia. Z
akt wynika, że w październiku 1999 bank złożył wniosek o nadanie klauzuli
wykonalności BTE. Na wniosku widnieje mój adres z pomyłką w numerze domu.
Być może dlatego nie otrzymałem żadnego zawiadomienia.
Rozprawa miała miejsce w listopadzie 1999 roku, a jej efektem jest
postanowienie, stanowiące obecnie podstawą działania komornika. Jednak
sprawdziłem dokładnie akta i nie ma tam żadnej próby powiadomienia mnie o
procesie, mimo że Bank – jak o tym pisałem – znał mój adres.
Pytanie brzmi, co mogę zrobić teraz. Czy mogę wnieść o nieważność procesu, o
którym mnie nie powiadomiono. Wtedy na następnym mógłbym podnieść
przedawnienie BTE, które – jeśli się dobrze orientuję – jest ważne przez
3
lata. Może istnieje inny sposób? Bardzo proszę o pomoc, ponieważ naprawdę
nie jestem w stanie obecnie zapłacić tak wielkiej sumy. To po prostu życie.
Tak się ułożyło i teraz muszę coś z tym zrobić, ale zupełnie nie wiem, co.
Pytam o poradę na tej grupie, ponieważ obecnie nie stać mnie nawet na
adwokata. Jestem inwalidą, utrzymuję się ze stróżowania, ale zarabiam mniej
niż 1000 zł, więc komornik, który przysłał pismo do pracy, nie może nic
ściągnąć. Jedyne co posiadam, to odziedziczona kawalerka – prowincjonalne
miasto, stare budownictwo, wartość to jakieś 50 tysięcy. Mimo to, on
twierdzi, że albo będę go opłacał, albo zlicytuję to, co mam. Wtedy trafię
na bruk, a dług ciągle będzie na mnie wisiał. Nie wiem, co robić.
Pozdrawiam Marek D.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/