eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoHacking...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 177

  • 131. Data: 2013-02-18 15:01:04
    Temat: Re: Hacking...
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 18.02.2013 14:37, Mr. Misio pisze:

    >>> Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale co z niewidomymi - tfu! to teraz
    >>> pewnie obraźliwe jest - co ze sprawnymi optycznie inaczej?
    >>> (tak, oni już byli)
    >>
    >> Dodaj jeszcze obcokrajowców oraz osób w nocy bez noktowizora czy
    >> latarki ;)
    >>
    >
    > I analfabetów :)

    Słuszna uwaga - obowiązku umiejętności czytania nie ma ;->

    --
    Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
    są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
    I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...


  • 132. Data: 2013-02-18 15:30:20
    Temat: Re: Hacking...
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Mon, 18 Feb 2013, Mr. Misio wrote:

    > Wiec jesli "pozyczajacy" nie posiada odpowiednich dokuemntow samochodu, to
    > nawet gdyby pozyczył samochod za zgodą lub ze wzgledu na zwyczaje - popelnia
    > wykroczenie.

    Gdzieś juś o tym wspomniałem, ale ku pamięci, z naciskiem: to
    wykroczenie *nie* ma się nijak do faktu popełnienia innego
    wykroczenia przez siebie lub przez drugą stronę.
    Może implikować ewentualnie inną, kolejną odpowiedzialność,
    tak wykroczeniową/karną jak i cywilną.
    Klasyka to wypadek samochodowy, przy którym obie strony
    złamały jakieś przepisy - ale to od relacji tych przepisów
    do siebie będzie zależało, czy i która strona w bonusie
    zostanie uznana winną spowodowania wypadku (w szczególności,
    wykroczenia drugiej strony, w rodzaju braku gaśnicy, mogą
    być bez znaczenia dla spowodowania wypadku :))

    > Do siadanie na ławce nie są potrzeben zadne dodatkowe papiery ;)

    Prawda :)
    Ale nawet jakby były, nijak miałoby się to do sprawy
    "zawłaszczenia" dobra materialnego.

    >>> Ale ty chcesz karać za samo użycie.
    >>
    >> No i tu jestem w stanie zgodzić się z Tobą.
    >> Korzystający przecież tej sieci nigdzie nie wynosi, nigdzie nią(!)
    >> nie wyjeżdża, nie "wyjmuje z władztwa".
    >
    > ...chyba że, ustawi hasło blokujące właściciela :)

    Oczywiście, to byłaby "inegencja we władztwo", nawet jakby
    go nie zablokował, a "tylko" utrudnił rekonfigurację :)

    pzdr, Gotfryd


  • 133. Data: 2013-02-18 16:09:01
    Temat: Re: Hacking...
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Mon, 18 Feb 2013, Andrzej Lawa wrote:

    > A kiedy ostawienie "nie koniecznie dokładnie" w to samo miejsce
    > przestanie być odstawieniem w to samo miejsce? ;->

    "W sposób zwyczajowo przyjęty" :>
    Nic nie poradzę, że tu nie ma kryterium wyrażonego miarą.
    Taki sam przypadek jak "bez zwłoki" :|

    > Zwracam uwagę, że zasady współżycia i zwyczaje się zmieniają.

    Prawda.
    Odniosłem się do zwyczajów tu i teraz.

    > W szczególności jeśli sprawca przebywał w społeczności wspólnie
    > używającej pojazdów.

    Ale on ma się dostosować do "przeciętnej społecznej",
    *CHYBA*, że wie, iż w danej konkretnej społeczności
    lub dany konkretny pojazd (jakoś dający się wyróżnić
    przez przeciętnego człowieka) JEST przeznaczony do
    celu samoobługowego wypożyczenia.

    > Istnieją też przypadki analogiczne - rowery, łódki, WiFi...

    Istnieją.
    I stosuje się "odpowiednie" zasady - już pomijając, że
    nie wiem jak tam wygląda z rozpowszechnieniem darmowego,
    nierejestrowanego wypożyczania rowerów (znaczy bez
    żadnych biletów, kwitów itede), takie rowery są "oznaczone".
    Na zasadzie "wszyscy wiedzą" iż do tego służą.
    Nadal to nie znaczy, że możesz wziąć pierwszy z brzegu
    rower i zabrać tylko dlatego, że nie jest zamknięty.

    Jeszcze raz: to jest INNY przypadek, niż WiFi czy ławka!
    Te drugie nadal są na swoim miejscu, nie są "wyjęte
    spod władztwa", i jak właścicielowi nie pasuje to
    może interweniować - "to moja ławka!" - "ale postawił
    pan ją na publicznej drodze, niech ją pan zabiera" :P

    [...KC, użyczenie...]
    > Właściwością i przeznaczeniem samochodu jest jeżdżenie nim, czyż nie?

    Oczywiście.
    Ale nie w sposób powodujący "wyjęcie spod władztwa".
    Nie można się domagać, aby istniała tylko jedna
    klasa "przeznaczenia".
    Jak o mnie chodzi, jestem skłonny akceptować prawo
    do rozsądnego użycie w sposób, który tego władztwa
    *praktycznie* nie ogranicza.
    Znaczy zgadzam się, iż wtedy wypada uznać takie
    pozostawienie rzeczy za "udostępnienie publiczne".
    Ale fakt, że właściciel wyłazi bo ma na 12:00 być
    w urzędzie a tu samochodu nie ma i nie wiadomo gdzie
    jest tę zasadę DRASTCZNIE łamie.
    Czyli wsiąść sobie można, pojechać nie.
    CHYBA, że w całym mieście obowiazuje pewien wzór
    oznaczania samochodów, którymi każdy może sobie
    pojechać dokąd mu pasuje.

    >> PRZEZNACZENIE ławki i krzesła są takie, jak wyraził to ich właściciel
    >> lub zarządca, i nikt nie pisał o odstawianiu "dokładnie tak" - CHYBA,
    >
    > Wyraził?

    Patrz wyżej - pierwszym krokiem jest takie ustawienie (i akceptuję
    interpretację "udostępnienia publicznego").

    > Jak żyję nie widziałem żadnego wyrażenia w parkach względem
    > ławek

    Było czytać regulamin ;)

    > poza ewentualnie czasami zakazem wandalizmu

    Starczy.
    A contrario - jeśliby użytkowanie nie było intencją ustanawiającego
    regulamin, nie miałby powodu ograniczać się wyłącznie do wandalizmu.

    > oraz "świeżo malowane".

    A to jest szczególna postać zakazu użytkowania :D

    >> że ze sposobu postawienia (element konstrukcyjny w postaci betonowej
    >> wylewki) wynika "dokładność" potrzebnego odstawienia z powrotem.
    >
    > Ahem - przypominam że chodziło o rzecz ruchomą.

    No ja właśnie o tym.
    O ławce, która na tym stała.
    Pytałeś o tolerancję - więc piszę, że IMO "zwyczajnie" mniej
    więcej w to samo miejsce, chyba, że jakieś inne powody wskazują
    iż "zwyczajnie" określa konkretną tolerancję, potrzebną do
    ustawienia które można uznać za "tak jak było".

    >> JEŚLI z "przyjętych zwyczajów" wynika, że siadanie na dostępnej
    >> ławce jest stosowane, to powinna zostać odstawiona mniej więcej
    >> stosownie do sposobu w jaki stała i tyle.
    >
    > Tylko że jest to bardziej zwyczajowe jak formalno-prawne.

    Ale w tym zakresie właśnie prawo honoruje zwyczaj.
    W tę stronę - domyślnie prawa ma właściciel (z dokładnością do ograniczeń
    wynikłych z ustaw), ale skoro *zwyczaj* pozwala na konkretne
    korzystanie, to należy przyjąć, że stawiając na dostępnym publicznie
    terenie nieoogrodzoną ławkę *również* udostępnił ją publicznie.

    > Podobnie jak
    > np. podsuwanie krzesła siadającym kobietom... chociaż z drugiej strony
    > może to być odczytane jako seksizm ;)

    Oczywiście!!! ;)

    > A wózki w centrach handlowych? Dla ustalenia uwagi: bez blokad "na
    > monety".

    Bardzo prosto - jak nie wiesz, to idź i spytaj właściciela wózka.
    Pozostali widocznie spytali, bo wiedzą czy i jak można brać ;)

    >> Jak chodzi o samochód, najwyraźniej pomyliłeś skorzystanie z tego
    >> samochodu w celu powiedzmy wypoczynkowym (bądź przeciwnie :P) ale bez
    >> jego przestawiania, z ODJECHANIEM tym samochodem w siną dal.
    >
    > A jakby pojechał i wrócił w to samo miejsce?

    Hm... trudne pytanie, ale IMO faktu "wyjęcia spod władztwa" to
    nie zmienia - przez pewien czas dzierżyciel nie mógł odzyskać
    władzy nad mieniem.

    > Albo odstawił na policyjny parking strzeżony jako zabezpieczone mienie
    > porzucone?

    To jest trudniejsze - IMO (popierając się dodatkowo wersją,
    że "mógł zabrać ktoś bez PJ") miałby szanse na ochronę
    taką samą, jak każdy, kto w celu ochrony wyższego dobra
    popełnia czyn niedozwolony, czyż nie? :)

    > Ja się tylko domagam, żeby jednoznacznie udowodnić ZAMIAR.

    IMO niestety zdroworosządkowo.
    Chętny do darmowego skorzystania powinien oszacować, czy
    primo dobrze odczytał zamiar właściciela, a secundo, jakby
    właściciel się burzył, czyją rację uzna sąd.

    > Przy siłowym (włamanie/rozbój) zabraniu czegoś sprawa jest czysta
    > i oczywista (poza ewentualną kwestią dowodową ;) ).
    > Ale bierzesz coś porzuconego na ulicy...

    No więc właśnie "wzięcie i wyniesienie" pozbawia władztwa.
    Czyli nie wolno tego robić, dopóki nie ma PODSTAW do
    uznania, że TAKA RZECZ właśnie do tego służy.

    I to ma zastosowanie - książka leżąca sobie luzem w tramwaju
    raczej jest zgubą.
    Ale ta sama książka opisana "Akcja Uwolnij Książkę" chyba
    dość wyraźnie określa intencję tego, kto książkę zostawił.

    > Z kolei gdzieniegdzie istniał lub istnieje zwyczaj osobnych ławek dla
    > różnych nacji... Czy obecnie w Polsce ktoś mógłby się oprzeć na tym
    > zwyczaju, hmm? ;->

    O ile mnie pamięć nie myli, Konstytucja jest nadrzędna nad ustawami,
    tylko nie pisz że nie wiesz gdzie ją znaleźć ;)

    >> Wymieniony obowiązek powoduje DODATKOWĄ odpowiedzialność właściciela,
    >> ale nie zmienia faktu iż zabrania pojazdu nijak nie da się porównać
    >> ze skorzystaniem (na miejscu!) z ławki czy krzesła
    >
    > A z wózka sklepowego czy parkowej łódki?

    Już prędzej.
    I intencja udostępniającego wózek musi być OCZYWISTA, nie
    wystarczy fakt, że stoi sobie bez zamknięcia.

    IMO wydedukowanie, że taki wózek stoi sobie luzem przy budynku
    handlowym z przeznaczeniem dla klientów nie jest proste,
    to prawda :P
    Ale jak tych wózków stoi 750 (niezapiętych) - to pytanie
    po co i dla kogo są powinno mieścić się w skali "przyjętego
    zwyczaju".

    pzdr, Gotfryd


  • 134. Data: 2013-02-18 16:11:57
    Temat: Re: Hacking...
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Mon, 18 Feb 2013, Mr. Misio wrote:

    > Oczywiscie :) Ale w ten sposob dyskusja moze poleciec w kierunku jak z ławką
    > i AL, coraz to nowe fakty wynikaja.

    Prawda.

    > Dyskusja ma sens, gdy ustalamy (na
    > potrzeby dyskusji) ze mamy zebrane wszystkie fakty.

    Wtedy mój udział w dyskusji wygląda tak: "mało danych".

    >> No a skąd pewność, że umowa na media jest z wynajmującym? :D
    >
    > Brak. Ale j.w. trza cos ustalic, zeby dyskutować.
    >
    > Ustalenia A -> jakis model działania
    >
    > Ustalenia B -> inny model działania :)

    No to wracamy do p. wyjścia - to nie ja domagam się, żeby dyskusja
    nie rozłaziła się na 387 wersji ;)

    pzdr, Gotfryd


  • 135. Data: 2013-02-18 16:26:56
    Temat: Re: Hacking...
    Od: "Mr. Misio" <m...@g...pl>

    Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

    > Ale swego czasu nie było takiego zwyczaju nigdzie w Polsce nawet z rowerami.
    > Obyczaje się zmieniają - nie są sztywne.
    Aczkolwiek wraz ze zmianami idzie "kampania informacyjna". "Miasto takie
    i takie wprowadza darmowe rowery.... sa dostepne przy tak a tak
    oznakowanych parkingach rowerowych"


    >> Także wolałbym nie porównywać samochodu (rzeczy materialnej) i
    >> korzystania z tego do dostępu do Wifi. Bo o darmowym wifi w miescie jest
    >> głośno - są publicznie dostepne informacje w mediach, wiec uzytkownicy
    >> moga zakładać, że mogą skorzystać. Do tego są tabliczki/informacje
    >> "tutaj skorzystasz...". W niektórych lokalach mozna tez skorzystac
    >> pytajac "czy moze macie tu dostęp..." "alez oczywiscie, oto hasło...
    >> albo prosze sie polaczyc z siecia XXXCCCVVV
    >
    > Ostrożnie, bo wchodzisz na grząski grunt prowadzący do "tylko to, co
    > jest szczególnie dozwolone jest legalne".

    Nie wchodzę. :) Bo...

    >> Samochodu z podejrzanej okolicy nawet jakby miał tabliczke "weź mnie"
    >> nie ruszę. JEszcze mnie ktoś wrobu w interes narkotykowy ;)
    >
    > Ale ponownie - to nie jest kwestia legalności tylko asekuranctwa.

    Poniekąd. Ale też "mam prawko, mam kluczyki, ale nie mam papierów
    samochodu - wiec bedzie wykroczenie, jak pojadę". Do tego - obecnym
    zwyczajem w PL nie jest wsiadanie do cudzych samochodow bez zgody
    wlasciciela i jezdzenie nimi.

    > Podobnie (po własnych doświadczeniach) nie odnosiłbym znalezionej na
    > chodniku amunicji na komisariat. Skończyło się na akcie oskarżenia za
    > nielegalne posiadanie - sąd mało ze śmiechu nie padł umarzając za brak
    > szkodliwości społecznej, zaznaczając przy okazji w sentencji, że
    > szkodliwe byłoby karanie w takiej sytuacji. Ale formalnie prokurator
    > miała rację... Posiadałem? Posiadałem. Bez wymaganego zezwolenia? Bez. A
    > że z zamiarem zabezpieczenia i oddania w ręce policji... Cóż, to ocenił
    > sąd ;)

    No wlasnie. Dlatego sąd jest waznym elementem :) Bo jeden przepis w
    zaleznosci od kontekstu bedzie inne konsekwencje generował.


    > Tu nie chodzi o służebność (bo ona dotyczy tylko właścicieli/posiadaczy
    > bez alternatywnej drogi). Ja pisałem o turyście idącym sobie na przełaj
    > przez "wsie i opłotki".

    Ale taki turysta ma alternatywną drogę! Tak jak pieszy w mieście gdy
    trafia na osiedle zamknięte. Może obejść! To, że wygodniej byłoby
    przejśc przez środek to tylko wygoda.

    > Ale znowu - to nie jest kwestia nielegalności wejścia tylko ostrożności
    > przed wariatami z bronią czy niedopilnowanymi psami.

    Raczej swiadomosc zwyczajów oraz uprawnień osób "broniących" swojej
    własności. Skoro przepisy im nie zabraniają zastrzelić kogoś, kto -
    podejrzewają - nielegalnie wszedł - to zdecydowanie mniej jest osób
    wchodzących legalnie czy nie.

    > Chociaż, jak
    > praktyka wykazuje, nawet przechodzenie obok ogrodzonego terenu po
    > publicznym chodniku może być niebezpieczne jak pies się zerwie.
    >
    > Ale czy przez to chodzenie po publicznym chodniki staje się nielegalne, hmm?

    Nie. Ale to wlasciciel psa dostaje potem po dupie z litery prawa.



  • 136. Data: 2013-02-18 16:27:20
    Temat: Re: Hacking...
    Od: "Mr. Misio" <m...@g...pl>

    Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
    > W dniu 18.02.2013 14:37, Mr. Misio pisze:
    >
    >>>> Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale co z niewidomymi - tfu! to teraz
    >>>> pewnie obraźliwe jest - co ze sprawnymi optycznie inaczej?
    >>>> (tak, oni już byli)
    >>>
    >>> Dodaj jeszcze obcokrajowców oraz osób w nocy bez noktowizora czy
    >>> latarki ;)
    >>>
    >>
    >> I analfabetów :)
    >
    > Słuszna uwaga - obowiązku umiejętności czytania nie ma ;->
    >
    Hmmmm, a obowiązek edukacji? :)



  • 137. Data: 2013-02-18 17:01:46
    Temat: Re: Hacking...
    Od: "Mr. Misio" <m...@g...pl>

    Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:

    > No to wracamy do p. wyjścia - to nie ja domagam się, żeby dyskusja
    > nie rozłaziła się na 387 wersji ;)

    a mnie to ogolnie nie ławki interesują tylko hacking :)


  • 138. Data: 2013-02-18 19:54:16
    Temat: Re: Hacking...
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 18.02.2013 16:27, Mr. Misio pisze:

    >> Słuszna uwaga - obowiązku umiejętności czytania nie ma ;->
    >>
    > Hmmmm, a obowiązek edukacji? :)

    To jest, ale poszukaj obowiązku skuteczności :-P

    --
    Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
    są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
    I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...


  • 139. Data: 2013-02-18 20:03:34
    Temat: Re: Hacking...
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 18.02.2013 16:26, Mr. Misio pisze:
    > Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
    >
    >> Ale swego czasu nie było takiego zwyczaju nigdzie w Polsce nawet z
    >> rowerami.
    >> Obyczaje się zmieniają - nie są sztywne.
    > Aczkolwiek wraz ze zmianami idzie "kampania informacyjna". "Miasto takie
    > i takie wprowadza darmowe rowery.... sa dostepne przy tak a tak
    > oznakowanych parkingach rowerowych"

    Nie jest to obowiązkowe.


    >> Ostrożnie, bo wchodzisz na grząski grunt prowadzący do "tylko to, co
    >> jest szczególnie dozwolone jest legalne".
    >
    > Nie wchodzę. :) Bo...

    Wchodzisz, wchodzisz - brama otwarta :-P

    >>> Samochodu z podejrzanej okolicy nawet jakby miał tabliczke "weź mnie"
    >>> nie ruszę. JEszcze mnie ktoś wrobu w interes narkotykowy ;)
    >>
    >> Ale ponownie - to nie jest kwestia legalności tylko asekuranctwa.
    >
    > Poniekąd. Ale też "mam prawko, mam kluczyki, ale nie mam papierów
    > samochodu - wiec bedzie wykroczenie, jak pojadę". Do tego - obecnym

    Też. Ale jak są kluczyki to pewnie i papiery są ;)

    > zwyczajem w PL nie jest wsiadanie do cudzych samochodow bez zgody
    > wlasciciela i jezdzenie nimi.

    Ale to tylko zwyczaj lub jego brak. Dawniej był zwyczaj zdejmowania
    czapki podczas mijania przydrożnych kapliczek.

    Była jakaś kampania celowa zmiany tego zwyczaju? Nie przypominam sobie.
    To co, oskarżać każdego kto nie czapkuje o obrazę uczuć? ;->

    [ciach]


    > No wlasnie. Dlatego sąd jest waznym elementem :) Bo jeden przepis w
    > zaleznosci od kontekstu bedzie inne konsekwencje generował.

    I o to od początku mi chodziło!

    W przypadku włamania lub rabunku (bez wyższej konieczności) - sprawa
    intencji jest dość oczywista.

    W przypadku skorzystania z czegoś udostępnionego - wiele zależy od
    adwokata ;)

    >> Tu nie chodzi o służebność (bo ona dotyczy tylko właścicieli/posiadaczy
    >> bez alternatywnej drogi). Ja pisałem o turyście idącym sobie na przełaj
    >> przez "wsie i opłotki".
    >
    > Ale taki turysta ma alternatywną drogę! Tak jak pieszy w mieście gdy

    Pewnie, że ma. Ale tak czy inaczej nie wolno mu tam (w tamtym kraju -
    ciekawe czy zgadniesz jaki mam na myśli) bronić przejścia.

    > trafia na osiedle zamknięte. Może obejść! To, że wygodniej byłoby
    > przejśc przez środek to tylko wygoda.

    Co ciekawe miast ten przepis tam nie dotyczy.

    >> Ale znowu - to nie jest kwestia nielegalności wejścia tylko ostrożności
    >> przed wariatami z bronią czy niedopilnowanymi psami.
    >
    > Raczej swiadomosc zwyczajów oraz uprawnień osób "broniących" swojej
    > własności. Skoro przepisy im nie zabraniają zastrzelić kogoś, kto -
    > podejrzewają - nielegalnie wszedł - to zdecydowanie mniej jest osób
    > wchodzących legalnie czy nie.

    Ależ zabraniają! Jak się wyda, że się zaczaił i zamiast wezwać do
    opuszczenia od razu zasadzkę zrobił - ma przesrane.

    >> Chociaż, jak
    >> praktyka wykazuje, nawet przechodzenie obok ogrodzonego terenu po
    >> publicznym chodniku może być niebezpieczne jak pies się zerwie.
    >>
    >> Ale czy przez to chodzenie po publicznym chodniki staje się
    >> nielegalne, hmm?
    >
    > Nie. Ale to wlasciciel psa dostaje potem po dupie z litery prawa.

    Ano. W Polsce także jak wejdziesz na źle zabezpieczone podwórko ze źle
    zabezpieczonym ;) psem.

    --
    Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
    są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
    I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...


  • 140. Data: 2013-02-18 20:11:48
    Temat: Re: Hacking...
    Od: "Mr. Misio" <m...@g...pl>

    Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
    > W dniu 18.02.2013 16:26, Mr. Misio pisze:
    >> Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
    >>
    >>> Ale swego czasu nie było takiego zwyczaju nigdzie w Polsce nawet z
    >>> rowerami.
    >>> Obyczaje się zmieniają - nie są sztywne.
    >> Aczkolwiek wraz ze zmianami idzie "kampania informacyjna". "Miasto takie
    >> i takie wprowadza darmowe rowery.... sa dostepne przy tak a tak
    >> oznakowanych parkingach rowerowych"
    >
    > Nie jest to obowiązkowe.

    Oczywiscie nie jest. Ale jak nie oznakujesz "rower do darmowego
    wypozyczenia" to zwyczajowo mało kto go użyje. Wieksza szansa, że
    złodzieje wezmą, bo uznają to za "słotą szansę".

    Ogólnie na chwilę obecną - nieprzypięty rower nie oznacza "brać i
    jechać". I ni emuszę za szybę saochodu wstawiać informacji "jak nie
    zamknę samochodu i będą kluczyki to zabraniam odjeżdzać".


    >>>> Samochodu z podejrzanej okolicy nawet jakby miał tabliczke "weź mnie"
    >>>> nie ruszę. JEszcze mnie ktoś wrobu w interes narkotykowy ;)
    >>>
    >>> Ale ponownie - to nie jest kwestia legalności tylko asekuranctwa.
    >>
    >> Poniekąd. Ale też "mam prawko, mam kluczyki, ale nie mam papierów
    >> samochodu - wiec bedzie wykroczenie, jak pojadę". Do tego - obecnym
    >
    > Też. Ale jak są kluczyki to pewnie i papiery są ;)

    Ale nie ma...

    >> zwyczajem w PL nie jest wsiadanie do cudzych samochodow bez zgody
    >> wlasciciela i jezdzenie nimi.
    >
    > Ale to tylko zwyczaj lub jego brak. Dawniej był zwyczaj zdejmowania
    > czapki podczas mijania przydrożnych kapliczek.

    A były jakieś konsekwencje prawne za niezdjęcie lub zdjęcie? :)

    > Była jakaś kampania celowa zmiany tego zwyczaju? Nie przypominam sobie.
    > To co, oskarżać każdego kto nie czapkuje o obrazę uczuć? ;->

    Oczywiście można!

    >> No wlasnie. Dlatego sąd jest waznym elementem :) Bo jeden przepis w
    >> zaleznosci od kontekstu bedzie inne konsekwencje generował.
    >
    > I o to od początku mi chodziło!
    >
    > W przypadku włamania lub rabunku (bez wyższej konieczności) - sprawa
    > intencji jest dość oczywista.
    >
    > W przypadku skorzystania z czegoś udostępnionego - wiele zależy od
    > adwokata ;)

    Będziesz musiał wykazać, że coś było udostępnione (skoro ogólnie,
    zwyczajowo NIE JEST).

    No i wystarczy właściciel zgłaszający zabór mienia.

    >>> Tu nie chodzi o służebność (bo ona dotyczy tylko właścicieli/posiadaczy
    >>> bez alternatywnej drogi). Ja pisałem o turyście idącym sobie na przełaj
    >>> przez "wsie i opłotki".
    >>
    >> Ale taki turysta ma alternatywną drogę! Tak jak pieszy w mieście gdy
    >
    > Pewnie, że ma. Ale tak czy inaczej nie wolno mu tam (w tamtym kraju -
    > ciekawe czy zgadniesz jaki mam na myśli) bronić przejścia.

    Czyli jest przepis o służebności. Tylko inny niż u nas. Wiec nie ma co
    dyskutowac - to nie ze zwyczajów i dobroci ale z przepisów wynika.

    >> Raczej swiadomosc zwyczajów oraz uprawnień osób "broniących" swojej
    >> własności. Skoro przepisy im nie zabraniają zastrzelić kogoś, kto -
    >> podejrzewają - nielegalnie wszedł - to zdecydowanie mniej jest osób
    >> wchodzących legalnie czy nie.
    >
    > Ależ zabraniają! Jak się wyda, że się zaczaił i zamiast wezwać do
    > opuszczenia od razu zasadzkę zrobił - ma przesrane.

    Zasadzka to nie obrona przed włamywaczem. Tak samo jak 5 strzałó do
    kochanki to nie obrona posiadłości (pistorius, ciekawe jakie dragi wziął)


    >>> Ale czy przez to chodzenie po publicznym chodniki staje się
    >>> nielegalne, hmm?
    >>
    >> Nie. Ale to wlasciciel psa dostaje potem po dupie z litery prawa.
    >
    > Ano. W Polsce także jak wejdziesz na źle zabezpieczone podwórko ze źle
    > zabezpieczonym ;) psem.

    No ale coś w tym dziwnego? Najwyższą wartością jest życie i zdrowie
    człowieka.


strony : 1 ... 13 . [ 14 ] . 15 ... 18


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1