-
81. Data: 2008-05-22 16:11:21
Temat: Re: Czy moge płacić kartą małe kwoty...
Od: T <...@t...warszawa.pl>
Maciej Bebenek pisze:
>> Ale to akurat chyba jest normalne?
>>
> Zszokowałeś mnie. Pomijając niuanse i interpretacje związane z PB (...)
Nieźle, "pomijając". Szeregowy pracownik banku nie musi być prawnikiem.
--
http://tomasz.warszawa.pl
-
82. Data: 2008-05-22 16:25:35
Temat: Re: Czy moge płacić kartą małe kwoty...
Od: T <...@t...warszawa.pl>
Andrzej Lawa pisze:
> Dostawa czy opakowanie to osobne usługi.
Podobnie jak możliwość dokonania płatności kredytowanej poprzez okazanie
plastikowej karty.
> Sprzedający równie dobrze
> mógłby doliczać jakąś "prowizję" za płatność konkretnymi banknotami (bo
> np. są częściej niż inne fałszowane) albo za to, że ktoś nie miał
> dokładnie odliczonych drobnych.
W myśl obowiązujących przepisów chyba nie mógłby, ale nawet gdyby mógł to
raczej by tego nie robił -- tyle że mało kto by u niego wtedy kupował.
Tak jak ja nie kupuję w sklepach które robią problemy z kartami, co nie
przeszkadza mi bronić ich prawa do dowolnego kształtowania cen, o ile
oczywiście informują o nich należycie klientów.
>> Umożliwienie płatności kartami to taka sama usługa jak dostawa do domu
>> czy zapakowanie w papier upominkowy. I tak samo jak powyższe wiąże się
>> dla sklepu z konkretnym kosztem.
>
> To jest usługa, ale tylko pomiędzy sprzedawcą a jego centrum
> rozliczeniowym. Dla klienta nie jest to usługa, tylko sposób płatności.
To takie bzdurzenie: "(dostawa) To jest usługa, ale tylko pomiędzy
sprzedawcą a firmą transportową. Dla klienta nie jest to usługa, tylko
sposób otrzymania produktu za który zapłacił."
> Łaskawie zapoznaj się, dziecko drogie, z ustawą o cenach oraz z
> kodeksem
> cywilnym - rozdziały o sprzedaży oraz o zawarciu umowy.
Wskaż mi jakikolwiek przepis wymuszający taką samą cenę niezależnie od
sposobu płatności (karta, kredyt, premium sms, worek ziemniaków).
--
http://tomasz.warszawa.pl
-
83. Data: 2008-05-22 16:52:28
Temat: Re: Czy moge płacić kartą małe kwoty...
Od: T <...@t...warszawa.pl>
Andrzej Lawa pisze:
> On niczego nie kredytuje. On ma gwarancję centrum rozliczeniowego. Tak
> samo, jak w przypadku banknotów ma gwarancję NBP.
Bank dający kredyt też ma "gwarancje", w postaci umowy ze zdefioniowanym
zabezpieczeniem kredytu itd. Czyli też "niczego nie kredytuje"?
>> I jaka to jest w praktyce różnica? Pomijając różnicę semantyczną? Jeśli
>
> Jedno jest legalne, drugie nie.
Czyli wg. Ciebie TA SAMA CZYNNOŚĆ może być legalna bądź nie zaleznie od
tego, jak ją nazwiesz? Osobliwy tok "rozumowania".
> To jest PRAWO. Wiadomo, że w praktyce i tak zapłaci klient, ale on ma -
> patrząc na towar na półce i etykiety z cenami - z góry wiedzieć, ile
> zapłaci.
No i wie ile zapłaci -- gotówką. Jak chce się rozliczać kawałkiem
plastiku, workiem ziemniaków, w naturze czy jakkolwiek inaczej to cena
moze być inna (oczywiście różnica powinna być jawna, a nie widoczna
dopiero na paragonie, po zapłaceniu).
> Jest mnóstwo spraw, które niby się niewiele różnią, ale z formalnego
> punktu różnica pomiędzy nimi to (w skrajnych przypadkach) wolność albo
> kilka lat odsiadki (np. "współżycie intymne" osoby 17-letniej lub
> starszej z osobą dzień przed 15. urodzinami lub dzień po 15.
> urodzinach)
To jest przykład jednego z bardziej debilnych przepisów, bo z jednej
strony pozwala karać 17-latka za współżycie z 15-latką dzień przed
urodzinami (a ów 17-latek może być wtedy z biologicznego punktu mniej
mężczyzną niż 15-latka kobietą), a z drugiej nie daje możliwości ukarania
np. 50-latka który zechce współżyć z 15-latką wyglądającą na lat 12.
Chcesz udowadniać swoje tezy wyciągając najbardziej absurdalne i złe
przepisy jako istnieją?
> Inny przykład: rozpoczęcie prac budowlanych dzień przed i dzień po
> upłynięciu ustawowego terminu od zgłoszenia. Przed - i masz poważne
> kłopoty, jak ktoś się przyczepi. Dzień po - i jesteś czysty. Różnica
> niby drobna, a może kosztować kilkadziesiąt tysięcy.
Nie mieszaj w to terminów -- jakiś trzeba ustalić. Ale w praktyce
zazwyczaj "kara" zależy jednak od tego, w jakim stopniu termin nie został
dotrzymany.
>> "Bardziej" cena niż przypadek, którego się uczepiłeś. W sklepie
>> wysyłkowym za cholerę nie kupisz towaru bez opłacenia dostawy. A w
>> sklepie kartą płacić nie musisz, możesz gotówką.
>
> Dziwne, bo ja dość często odbierałem osobiście rzeczy kupowane na
> Allegro...
Czy ja pisałem o prywatnych sprzedawcach z Allegro?
--
http://tomasz.warszawa.pl
-
84. Data: 2008-05-22 19:28:04
Temat: Re: Czy moge płacić kartą małe kwoty...
Od: "William" <n...@m...mnie.pl>
>>
>> I dlatego ci inteligentniejsi nie pobieraja oplat dodatkowych,
>> ale udzielaja ci rabatu 2% za platnosc gotowkowa.
>
> I prawidłowo.
Prawidłowo powinni udzielać 1,96% upustu a nie 2 %:)
-
85. Data: 2008-05-22 20:32:55
Temat: Re: Czy moge płacić kartą małe kwoty...
Od: Jacek Krzyzanowski <k...@o...pl>
Dnia Wed, 21 May 2008 23:53:02 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Kant jest taki, że cena na półce to oferta publiczna i żądanie przy
> kasie dodatkowych opłat to naciągnie klienta.
Odwrotnie - przy platnosci gotowka jest rabat.
--
KRZYZAK
-
86. Data: 2008-05-23 01:49:19
Temat: Re: Czy moge płacić kartą małe kwoty...
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
T pisze:
>> On niczego nie kredytuje. On ma gwarancję centrum rozliczeniowego. Tak
>> samo, jak w przypadku banknotów ma gwarancję NBP.
>
> Bank dający kredyt też ma "gwarancje", w postaci umowy ze zdefioniowanym
> zabezpieczeniem kredytu itd. Czyli też "niczego nie kredytuje"?
Jak żyję nie słyszałem o bankach udzielających kredytów, które zgodnie z
umową powinny zostać spłacone z chwilą podpisania tejże umowy...
>>> I jaka to jest w praktyce różnica? Pomijając różnicę semantyczną? Jeśli
>> Jedno jest legalne, drugie nie.
>
> Czyli wg. Ciebie TA SAMA CZYNNOŚĆ może być legalna bądź nie zaleznie od
> tego, jak ją nazwiesz? Osobliwy tok "rozumowania".
To nie jest ta sama czynność. Masz psi obowiązek uwzględnić w cenie
wszystkie swoje koszta, marżę itepe. Jeśli z jakichś powodów dany zakup
powoduje wyjątkowo niskie koszta, np. klient kupuje większą ilość albo
płaci w sposób tańszy dla sprzedawcy - sprzedawca może cenę obniżyć.
Nie wolno natomiast doliczać przy kasie do ceny kosztów, których
sprzedawca "zapomniał" doliczyć do ceny na półce.
>> To jest PRAWO. Wiadomo, że w praktyce i tak zapłaci klient, ale on ma -
>> patrząc na towar na półce i etykiety z cenami - z góry wiedzieć, ile
>> zapłaci.
>
> No i wie ile zapłaci -- gotówką. Jak chce się rozliczać kawałkiem
> plastiku, workiem ziemniaków, w naturze czy jakkolwiek inaczej to cena
> moze być inna (oczywiście różnica powinna być jawna, a nie widoczna
> dopiero na paragonie, po zapłaceniu).
Worek ziemniaków czy inne bartery to nie jest zapłata pieniędzmi. A
kartą płatniczą - jest. Zapłać kiedyś kartą i poproś o fakturę - na
fakturze będzie widniało słowo ZAPŁACONO.
>> Jest mnóstwo spraw, które niby się niewiele różnią, ale z formalnego
>> punktu różnica pomiędzy nimi to (w skrajnych przypadkach) wolność albo
>> kilka lat odsiadki (np. "współżycie intymne" osoby 17-letniej lub
>> starszej z osobą dzień przed 15. urodzinami lub dzień po 15.
>> urodzinach)
>
> To jest przykład jednego z bardziej debilnych przepisów, bo z jednej
> strony pozwala karać 17-latka za współżycie z 15-latką dzień przed
> urodzinami (a ów 17-latek może być wtedy z biologicznego punktu mniej
> mężczyzną niż 15-latka kobietą), a z drugiej nie daje możliwości ukarania
> np. 50-latka który zechce współżyć z 15-latką wyglądającą na lat 12.
A dlaczego chciałbyś go karać? Z zawiści, że tobie nie dała?
> Chcesz udowadniać swoje tezy wyciągając najbardziej absurdalne i złe
> przepisy jako istnieją?
Przepis nie jest absurdalny ani zły - tylko uogólniony z limitem
dostosowanym do rozwoju psychofizycznego uznawanego za normalny w naszej
okolicy geograficznej. W takiej Hiszpanii limit to 13 lat. A z kolei
Madagaskar ma limit 21 lat.
>> Inny przykład: rozpoczęcie prac budowlanych dzień przed i dzień po
>> upłynięciu ustawowego terminu od zgłoszenia. Przed - i masz poważne
>> kłopoty, jak ktoś się przyczepi. Dzień po - i jesteś czysty. Różnica
>> niby drobna, a może kosztować kilkadziesiąt tysięcy.
>
> Nie mieszaj w to terminów -- jakiś trzeba ustalić. Ale w praktyce
> zazwyczaj "kara" zależy jednak od tego, w jakim stopniu termin nie został
> dotrzymany.
Kara zależy od widzimisię urzędnika.
>>> "Bardziej" cena niż przypadek, którego się uczepiłeś. W sklepie
>>> wysyłkowym za cholerę nie kupisz towaru bez opłacenia dostawy. A w
>>> sklepie kartą płacić nie musisz, możesz gotówką.
>> Dziwne, bo ja dość często odbierałem osobiście rzeczy kupowane na
>> Allegro...
>
> Czy ja pisałem o prywatnych sprzedawcach z Allegro?
A jakich chciałeś, państwowych? ;->
Odbierałem osobiście zarówno od osób fizycznych jak i od firm
prowadzących działalność z zakresu handlu detalicznego.
-
87. Data: 2008-05-23 01:51:30
Temat: Re: Czy moge płacić kartą małe kwoty...
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
William pisze:
>>>
>>> I dlatego ci inteligentniejsi nie pobieraja oplat dodatkowych,
>>> ale udzielaja ci rabatu 2% za platnosc gotowkowa.
>>
>> I prawidłowo.
>
> Prawidłowo powinni udzielać 1,96% upustu a nie 2 %:)
To już wedle woli sprzedawcy.
Swoją szosą innym bardziej opłaca się przyjmować płatności kartą - np. w
sieci Neste niekiedy cena paliwa jest niższa dla płacących bezgotówkowo.
-
88. Data: 2008-05-23 01:52:23
Temat: Re: Czy moge płacić kartą małe kwoty...
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Jacek Krzyzanowski pisze:
> Dnia Wed, 21 May 2008 23:53:02 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>
>> Kant jest taki, że cena na półce to oferta publiczna i żądanie przy
>> kasie dodatkowych opłat to naciągnie klienta.
>
> Odwrotnie - przy platnosci gotowka jest rabat.
>
No to zrób odwrotnie - nie będzie problemu.
-
89. Data: 2008-05-23 01:56:47
Temat: Re: Czy moge płacić kartą małe kwoty...
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
T pisze:
>> Dostawa czy opakowanie to osobne usługi.
>
> Podobnie jak możliwość dokonania płatności kredytowanej poprzez okazanie
> plastikowej karty.
To nie jest usługa.
Inaczej miałbyś na rachunku stosowną pozycję.
>> Sprzedający równie dobrze
>> mógłby doliczać jakąś "prowizję" za płatność konkretnymi banknotami (bo
>> np. są częściej niż inne fałszowane) albo za to, że ktoś nie miał
>> dokładnie odliczonych drobnych.
>
> W myśl obowiązujących przepisów chyba nie mógłby, ale nawet gdyby mógł to
> raczej by tego nie robił -- tyle że mało kto by u niego wtedy kupował.
To nie ja twierdzę, że przyjmowanie takiej czy innej formy płatności to
jakaś specjalna "usługa"...
> Tak jak ja nie kupuję w sklepach które robią problemy z kartami, co nie
> przeszkadza mi bronić ich prawa do dowolnego kształtowania cen, o ile
> oczywiście informują o nich należycie klientów.
Miejscem do informowania klienta o cenie towaru jest półka z towarem.
>>> Umożliwienie płatności kartami to taka sama usługa jak dostawa do domu
>>> czy zapakowanie w papier upominkowy. I tak samo jak powyższe wiąże się
>>> dla sklepu z konkretnym kosztem.
>> To jest usługa, ale tylko pomiędzy sprzedawcą a jego centrum
>> rozliczeniowym. Dla klienta nie jest to usługa, tylko sposób płatności.
>
> To takie bzdurzenie: "(dostawa) To jest usługa, ale tylko pomiędzy
> sprzedawcą a firmą transportową. Dla klienta nie jest to usługa, tylko
> sposób otrzymania produktu za który zapłacił."
Dostawa to jest usługa - i klienta nie obchodzi, czy sprzedawca
dostarcza własnym transportem, czy poprzez firmę zewnętrzną.
>> Łaskawie zapoznaj się, dziecko drogie, z ustawą o cenach oraz z
>> kodeksem cywilnym - rozdziały o sprzedaży oraz o zawarciu umowy.
>
> Wskaż mi jakikolwiek przepis wymuszający taką samą cenę niezależnie od
> sposobu płatności
Łaskawie zapoznaj się, dziecko drogie, z ustawą o cenach oraz z kodeksem
cywilnym - rozdziały o sprzedaży oraz o zawarciu umowy.
> (karta, kredyt, premium sms, worek ziemniaków).
Worek ziemniaków nie jest środkiem płatniczym.
-
90. Data: 2008-05-23 02:02:38
Temat: Re: Czy moge płacić kartą małe kwoty...
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
T pisze:
> Andrzej Lawa pisze:
>
>> Centrum rozliczeniowe nie może zbankrutować, bo daje tylko to, co
>> przyjmuje.
>
> No to tutaj pięknie swoją (nie)wiedzę pokazałeś.
Czyżby? Który akceptant w Polsce wg. ciebie splajtował?
>> A w przypadku gotówki jest to obietnica NBP, że ten papier/metalowy
>> krążek jest coś wart.
>
> Bzdura, jest to prawy środek płatniczy w Polsce, w przeciwieństwie do
> plastikowej karty z wytłoczonym numerem.
Środkiem płatniczym w Polsce jest złoty polski. Jego konkretna fizyczna
forma nie ma znaczenia.
>> Póki nie wpłaci na konto zawsze może się okazać, że to była fałszywka i
>> gucio będzie, a nie zapłata.
>
> Co to ma do rzeczy?
No to, że jeszcze nie ma tych pieniędzy na koncie firmy. Znaczy się -
kredytuje ;->