https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/najpierw-pozyc
zyl-pieniadze-ofierze-a-potem-chcial-przejac-interes
-zaufalem-sb-kowi-i/pqesgv1


Biznesmen zaufał byłemu esbekowi. Teraz jest wrakiem człowieka z
potężnymi długami

Adam Niedźwiecki (30 l.) założył świetnie prosperującą firmę. Dziś jest
wrakiem człowieka z ogromnymi długami. Życie zrujnował mu Wiesław K. (63
l.). Pożyczył biznesmenowi 700 tys. zł, a żądał od niego około 2 mln zł.
Kazał zatrudnić siebie, konkubinę i syna. Sprawę właśnie rozpatruje
gorzowski sąd.

Najpierw pożyczył pieniądze ofierze, a potem chciał przejąć interes.
"Zaufałem SB-kowi i straciłem majątek!"
Zobacz zdjęcia


Adam Niedźwiedzki w 2016 r. zaczął wytwarzać drewniane elementy do
ogrodów. Szły na eksport m.in. do Skandynawii.

W szponach lichwiarza

- Potrzebowałem pieniędzy na rozwój, a decyzja kredytowa przeciągała się
- wspomina biznesmen. Znajomy polecił mu Wiesława K. z Wronek. Jak się
okazało - byłego agenta SB. Pożyczał pieniądze na procent. Pan Adam
najpierw pożyczył od niego 150 tys. zł. Oddał z odsetkami. Potem były
kolejne pożyczki. W sumie 700 tys. zł. Podczas ostatniej pożyczki
zaczęły się problemy. Okazało się, że odsetki wynoszą kilkaset procent!

- Oddawałem tygodniowo po kilka tysięcy złotych, ale to nawet nie
pokrywało odsetek, a te zdaniem Wiesława K. cały czas narastały -
opowiada. - Pewnego dnia zabrał mi nowego mercedesa. Zabrał też skodę.

Niedźwiecki cały czas spłacał odsetki od pożyczki. W sumie oddał
Wiesławowi K. około 2 mln zł, a temu wciąż było mało.

- Zmusił mnie do zatrudnienia siebie, wypłacałem mu 6 tys. zł pensji -
mówi pan Adam. - Potem kazał mi zatrudnić też swoją kochankę i syna. Im
płaciłem po 3,5 tys. zł.

Biznesmen zaczął tracić płynność finansową. - Sprzedałem mieszkanie i
ponad 200 tys. zł dałem Wiesławowi - opowiada pan Adam.

Finał w sądzie

Kiedy w końcu spóźnił się z wypłatą dla syna, został pobity przez
Wiesława K. Wtedy bandzior przeszedł do ostatniego punktu swego planu.

- Kazał przekazać mu firmę. Ja miałem dostać 3 tys. zł na opłaty i
pracować u niego - mówi pana Adam. Miał też grozić, że zabije rodzinę
biznesmena. Pan Adam nie wytrzymał. Zgłosił się na policję. Kiedy tam
nic nie wskórał, poprosił o pomoc znanego detektywa. Gdy biznesmen
wręczał esbekowi kopertę z kolejnymi pieniędzmi, ludzie detektywa
zatrzymali bandziora. Dopiero wtedy lichwiarz i jego żona zostali
aresztowani przez sąd.

Przed sądem Anna P. - żona byłego esbeka - przyznała się do wyłudzenia
pieniędzy i została skazana na karę więzienia w zawieszeniu. Wiesław K.
też się przyznał, ale nie chce oddać pieniędzy panu Adamowi - jego
sprawa jeszcze trwa.

A przedsiębiorca dziś jest wrakiem człowieka. Z żoną i dwójką dzieci w
wieku 2 i 6 lat mieszkają w wynajętym mieszkaniu. Nie mają pieniędzy
nawet na prąd. - Mam tylko ogromne długi, w które wpadłem przez tego
bandytę - mówi załamany Adam.