-
31. Data: 2003-12-14 10:45:03
Temat: Re: zakłócanie spokoju
Od: kam <k...@p...onet.plX>
Renata Gołębiowska wrote:
> Jasne, że nie mogę, ale to nie oznacza, że kupując bilet na
> dany dzień wieczorem nie zapłaciciał za jazdę tego dnia. To oznacza
> tylko, że podczas jazdy mogli wlepić mi karę i słusznie.
gdybyś zapłaciła nie mogliby wlepić Ci kary
> Po kryjomu nie, ale zdarzyło mi się za pozwoleniem sklepowej donieść
> pieniądze po kilku dniach.
za pozwoleniem, czyli taką zawarłaś umowę, w przypadku biletu mamy do
czynienia z zupełnie inną sytuacją
> A tu też się nie kryłam, ucięłam sobie nawet pogawędkę na temat mojego
> braku biletu z panem w firmowym kubraczku, kt. akurat coś naprawiał,
> czy sprzątał.
Wg Ciebie pan, który sprzątał jest pracownikiem metra i osobą, z którą
mozna rozmawiać o bilecie?
> Poza tym wysiadłam po drodze na stacji Wilanowska, kt.
> jest sporą stacją przesiadkową spodziewając się, że tu kiosk powinien
> być otwarty, ale nie był, więc absolutnie nie można powiedzieć, że nie
> zapłaciłam z premedytacją.
Trzeba było kupić przed albo pojechać autobusem, w którym nie powinnaś
mieć problemów z kupnem biletu :)
KG
-
32. Data: 2003-12-14 12:47:58
Temat: Re: zakłócanie spokoju
Od: Piotr 'Gerard' Machej <g...@a...eu.org>
Tak tylko z ciekawości się wtrącę, bo zainteresował mnie temat :)
Użytkownik Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl> napisał:
> Jasne, że nie mogę, ale to nie oznacza, że kupując bilet na
> dany dzień wieczorem nie zapłaciciał za jazdę tego dnia. To oznacza
> tylko, że podczas jazdy mogli wlepić mi karę i słusznie.
To było jeszcze wtedy, kiedy bilety jednodniowe obowiązywały tylko
do północy? Bo o ile pamiętam, to po jakimś czasie to zmienili
i zaczęły obowiązywać normalne dobówki, czyli od momentu skasowania
przez 24h. Niezależnie jednak od wszystkiego, istotnie bilet jest
ważny dopiero od momentu pierwszego skasowania, więc z punktu
widzenia przepisów jechałaś na gapę. Ale rozumiem Twoje podejście ;)
> To następnym razem skasuję podwójnie:)
Hehehe, to robisz tak samo, jak ja :) Znajomi nie mogą zrozumieć,
po co kasuję bilet korzystając z autobusu tylko na przejechanie
do następnego przystanku. A jak kiedyś po skończeniu się miesięcznego
zagapiłem i nie skasowałem jednorazówki, to przy następnym
przejeździe skasowałem dwie.
> Poza tym wysiadłam po drodze na stacji Wilanowska,
Chwilka... A automaty biletowe? Przecież chyba od samego początku
na każdej stacji metra są automaty, gdzie można kupić bilet
o dowolnej porze. Jeśli nie miałaś drobnych, to można było
rozmienić u innych pasażerów.
> B. lubię polemiki (tylko bez przekleńst i wyzwisk, złośliwości mogą
> być:))
;)
Pozdrawiam,
Gerard
-
33. Data: 2003-12-14 15:37:18
Temat: Re: zakłócanie spokoju
Od: Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl>
In article <brhm5u$c5t$1@inews.gazeta.pl>, Piotr 'Gerard' Machej wrote:
> przez 24h. Niezależnie jednak od wszystkiego, istotnie bilet jest
> ważny dopiero od momentu pierwszego skasowania, więc z punktu
> widzenia przepisów jechałaś na gapę. Ale rozumiem Twoje podejście ;)
Nie wypieram się, że jechałam na gapę, ale upieram się, że nie z
premedytacją.
> Hehehe, to robisz tak samo, jak ja :) Znajomi nie mogą zrozumieć,
> po co kasuję bilet korzystając z autobusu tylko na przejechanie
> do następnego przystanku.
A jeszcze są tacy, co się dziwią, że ktoś nigdy w życiu nie wyrzucił
śmiecia na ulicę:)
> Chwilka... A automaty biletowe? Przecież chyba od samego początku
> na każdej stacji metra są automaty, gdzie można kupić bilet
> o dowolnej porze. Jeśli nie miałaś drobnych, to można było
> rozmienić u innych pasażerów.
I jeszcze poprosić, jakiegoś zręcznego pania/panią o naprawienie
automatu. Oczywiście nie upieram się, że na żadnej stacji nie
działały, bo pewnie gdzieś jednak działały.
A ludzi w metrze to pytałam o bilety. Oczywiście wszyscy mówili,
że nie mają.
Ja naprawdę nie miałam czasu uganiać się za biletem. W moim przypadku
spóźnienie się do pracy więcej niż kilkanaście minut wiąże się ze
sporymi niedogodnościami dla mnie i dla innych osób, a i te
kilkanaście minut to tylko w wyjątkowych przypadkach.
Renata
-
34. Data: 2003-12-14 15:45:24
Temat: Re: zakłócanie spokoju
Od: Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl>
In article <brhenc$g5q$1@inews.gazeta.pl>, kam wrote:
> Renata Gołębiowska wrote:
>> Jasne, że nie mogę, ale to nie oznacza, że kupując bilet na
>> dany dzień wieczorem nie zapłaciciał za jazdę tego dnia. To oznacza
>> tylko, że podczas jazdy mogli wlepić mi karę i słusznie.
>
> gdybyś zapłaciła nie mogliby wlepić Ci kary
Przecież dobrze wiesz, że zapłaciłam po odbytej jeździe.
>> A tu też się nie kryłam, ucięłam sobie nawet pogawędkę na temat mojego
>> braku biletu z panem w firmowym kubraczku, kt. akurat coś naprawiał,
>> czy sprzątał.
>
> Wg Ciebie pan, który sprzątał jest pracownikiem metra i osobą, z którą
> mozna rozmawiać o bilecie?
Pracownikiem może jest, może nie jest, nie mam pojęcia, a porozmawiać
o bilecie mogę z kim zechcę i kto zechce mnie wysłuchać.
> Trzeba było kupić przed albo pojechać autobusem,
Tak chciałam, ale brak biletu zauważyłam dopiero przy bramce i w tym
momencie kupno nie było już możliwe. Gdybym pojechała autobusem (a
raczej co najmniej dwoma) w niedzielę rano, jak nic spóźniłabym się do
pracy, co jak pisałam w innym liście jest w moim przypadku b.
kłopotliwe. Naprawdę wolałabym zapłacić karę niż się spóźnić
(i tak byłaby niższa niż pieniądze, kt. straciłabym z powodu
spóźnienia:))
Renata
-
35. Data: 2003-12-14 15:47:47
Temat: Re: zakłócanie spokoju
Od: kam <k...@p...onet.plX>
Renata Gołębiowska wrote:
> Ja naprawdę nie miałam czasu uganiać się za biletem.
Należało wyjść wcześniej.
KG
-
36. Data: 2003-12-14 15:53:05
Temat: Re: zakłócanie spokoju
Od: Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl>
In article <bri0eu$hjs$1@inews.gazeta.pl>, kam wrote:
> Renata Gołębiowska wrote:
>> Ja naprawdę nie miałam czasu uganiać się za biletem.
>
> Należało wyjść wcześniej.
Pewnie, że należało, gdyby się wiedziało, że się biletu nie miało.
Jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył.
Renata
-
37. Data: 2003-12-14 16:14:51
Temat: Re: zakłócanie spokoju
Od: Piotr 'Gerard' Machej <g...@a...eu.org>
Użytkownik Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl> napisał:
> Nie wypieram się, że jechałam na gapę, ale upieram się, że nie z
> premedytacją.
Tu jednak przychylę się do zdania Twoich adwersarzy ;) Jeśli
wiedziałaś przed wsiadaniem, że nie masz biletu, to jechałaś
na gapę z premedytacją. Bo zdawałaś sobie sprawę, co robisz,
rozważyłaś wszystkie "za" i "przeciw", po czym zrobiłaś to,
co zrobiłaś :)
> A jeszcze są tacy, co się dziwią, że ktoś nigdy w życiu nie wyrzucił
> śmiecia na ulicę:)
Takich ludzi (tych dziwiących się) nie potrafię zrozumieć...
> I jeszcze poprosić, jakiegoś zręcznego pania/panią o naprawienie
> automatu.
;)
> A ludzi w metrze to pytałam o bilety. Oczywiście wszyscy mówili,
> że nie mają.
Standard.
> Ja naprawdę nie miałam czasu uganiać się za biletem. W moim przypadku
> spóźnienie się do pracy więcej niż kilkanaście minut wiąże się ze
> sporymi niedogodnościami dla mnie i dla innych osób, a i te
> kilkanaście minut to tylko w wyjątkowych przypadkach.
Hmmmm... No to najszybsze rozwiązanie - telefon po taksówkę. Pewnie,
że wyjdzie trochę drożej, no ale za gapiostwo trzeba płacić. Zresztą
ewentualna opłata dodatkowa za brak biletu wyniosła by Cię raczej
drożej ;) A przynajmniej teraz byś się nie musiała tłumaczyć :)
Pozdrawiam,
Gerard
-
38. Data: 2003-12-14 16:16:06
Temat: Re: zakłócanie spokoju
Od: kam <k...@p...onet.plX>
Renata Gołębiowska wrote:
> Przecież dobrze wiesz, że zapłaciłam po odbytej jeździe.
Ale to jest wyrównanie szkody, a nie niedokonanie czynu (kradzieży, bo
tak się to nazywa w tym wątku - nie podoba mi się to sformułowanie wobec
jazdy bez biletu, ale skoro taką konwencję przyjęliście ;) ).
KG
-
39. Data: 2003-12-14 23:11:58
Temat: Re: zakłócanie spokoju
Od: Marcin Debowski <a...@n...net>
In article <s...@1...acn.waw
.pl>, Renata Gołębiowska wrote:
> In article <bri0eu$hjs$1@inews.gazeta.pl>, kam wrote:
>> Renata Gołębiowska wrote:
>>> Ja naprawdę nie miałam czasu uganiać się za biletem.
>> Należało wyjść wcześniej.
> Pewnie, że należało, gdyby się wiedziało, że się biletu nie miało.
> Jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył.
Renato, ale zrozum proszę, że to Twój problem i ten problem nie uprawnia
Cię w żadnym stopniu do jazdy bez bilety :) Serio tego nie rozumiesz? To
że naprawisz szkodę nie zmienia faktu, że dokonałaś czegoś niezgodnego z
prawem i wolą przewoźnika. To co by Cię pewnie uprawniało to zagrożenie
zdrowia lub życia, ale nie sprawy personalno-zawodowe.
I jest to czyn popełniony z premedytacją, bo w momencie zauważenia braku
biletu świadomie podjęłaś decyzję o jeździe bez biletu.
--
Marcin
-
40. Data: 2003-12-14 23:16:04
Temat: Re: zakłócanie spokoju
Od: Marcin Debowski <a...@n...net>
In article <s...@1...acn.waw
.pl>, Renata Gołębiowska wrote:
> A jeszcze są tacy, co się dziwią, że ktoś nigdy w życiu nie wyrzucił
> śmiecia na ulicę:)
A Ty się dziwisz? Zobacz te wszystkie wątki o piractwie, spowodowane
ostatnią paniką i jakie powszechne jest tu przyzwolenie na takie
nadużycia. Pewnie co najmniej taki sam odsetek osób nie ma nic przeciwko
kupnu radioodwarzaczy samochodowych po bardzo bardzo atrakcyjnej cenie.
Wobec powyższego, papierek na ulicy to detal.
--
Marcin