-
11. Data: 2005-04-15 15:38:23
Temat: Re: skrzyżowanie, sygnalizacja i... pytanie
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
soczus wrote:
> To, że drogówka orzekła winę o niczym nie świadczy, tylko jak Twój
> ojciec przyjął mandat to już po ptokach.... Mnie nie raz zdarzyło się,
Nie po ptokach, bo można się odwołać.
> że policja ewidentnie szukała kozła ofiarnego bo nie chciało im się
> papierów wypełniać, mierzyć itd... (a raz nawet ja byłem takim koziołkiem)
> Jeżeli ktoś przywalił w auto Twojego ojca, które zjeżdżało z zajętego
> skrzyżowania to wina leżała po stronie przywalającego ;) który nie miał
> prawa wjeżdżać na skrzyż. nie mając możliwości kontynuacji jazdy.
Na własne oczy tego nie widziałem, ale zwykle wygląda to tak, że w
momencie zmiany świateł i ruszenia tych, co właśnie dostali zielone, ci
z zielonym mają drogę wolną... która robi się nagle zajęta, bo jeszcze
szybko z drugiej części skrzyżowania (za linią środkową) zaczynają
zjeżdżać ci, co sobie wjechali na to skrzyżowanie.
Obawiam się, że jeśli było właśnie tak, sam bym mu mandat wystawił
(gdybym był policajem) tyle że minimalny możliwy ;)
-
12. Data: 2005-04-15 16:17:37
Temat: Re: skrzyżowanie, sygnalizacja i... pytanie
Od: fv <f...@c...com>
Andrzej Lawa claimed:
> Powiem tak - mój tata niedawno popełnił Twój błąd. Ktoś, mając zielone,
> ruszył i go przywalił, jak mój tata zaczynał zjeżdżać ze skrzyżowania.
>
> Drogówka przyjechała i orzekła winę mojego taty.
>
> Przede wszystkim w ogóle nie powinieś się na tym skrzyżowaniu znaleźć.
SUPER! Wyremontuję sobie przód!
Jeśli to jest prawda, to sprawa jest dziwna. Czy obok nie było świadków
(z boku, z tyłu)? Czy nie było widać, że samochód uderzony nie był w
ruchu (to można wywnioskować z kształtu naruszeń lakieru)?
Nie mieści mi się w głowie, żeby można było spowodować tak bezczelny
wypadek i być na prawie.
To raczej chyba wyjątek, spowodowany datkami, znajomościami czy po
prostu lepszym niż stać policjanta samochodem twojego rodziciela...
--
:: http://night.pl/~viper/ ::
tlen & skype: fastviper
"Dysguglia to czeste powiklania przy dysbraini mlodzienczej."
(c) Piotr Wyderski
-
13. Data: 2005-04-15 16:21:14
Temat: Re: skrzyżowanie, sygnalizacja i... pytanie
Od: fv <f...@c...com>
Andrzej Lawa claimed:
> Na własne oczy tego nie widziałem, ale zwykle wygląda to tak, że w
> momencie zmiany świateł i ruszenia tych, co właśnie dostali zielone, ci
> z zielonym mają drogę wolną... która robi się nagle zajęta, bo jeszcze
> szybko z drugiej części skrzyżowania (za linią środkową) zaczynają
> zjeżdżać ci, co sobie wjechali na to skrzyżowanie.
To co innego! Wymuszenie pierwszeństwa połączone z (wybacz) pewną dozą
bezmyślności.
> Obawiam się, że jeśli było właśnie tak, sam bym mu mandat wystawił
> (gdybym był policajem) tyle że minimalny możliwy ;)
Ja bym wysoki wystawił - gdyby jeden z pasów był wolny i leciał nim
jakiś wariat, to z niewinnego zajechania zdogi mogłaby się zrobić
masakra. Nie życzę nikomu! Wtedy mało ważne kto winny, ważne czy się
przeżyje.
--
:: http://night.pl/~viper/ ::
tlen & skype: fastviper
"Dysguglia to czeste powiklania przy dysbraini mlodzienczej."
(c) Piotr Wyderski
-
14. Data: 2005-04-15 16:23:56
Temat: Re: skrzyżowanie, sygnalizacja i... pytanie
Od: fv <f...@c...com>
Stasio Podróżnik claimed:
> Tia .. a nie pieszym blokującym bezkolizyjny przejazd pojazdów ?
> Stwarzanie zagr etc ... ?
Piesi i kierowcy Mercedesów są w tym kraju nietykalni. Mandat najlepiej
wlepić najmłodszemu kierowcy - wszyscy poprą ("młody->pirat").
--
:: http://night.pl/~viper/ ::
tlen & skype: fastviper
"Dysguglia to czeste powiklania przy dysbraini mlodzienczej."
(c) Piotr Wyderski
-
15. Data: 2005-04-15 19:01:50
Temat: Re: skrzyżowanie, sygnalizacja i... pytanie
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:14fe.00000143.425fbdb0@newsgate.onet.pl...
Zamieszanie wynika z tego powodu, ze nie wolno wjeżdżać za sygnalizator,
jeśli nie można opuścić skrzyżowania. Ale przepis ten jest nagminnie
łamany.
-
16. Data: 2005-04-15 20:40:41
Temat: Re: skrzyżowanie, sygnalizacja i... pytanie
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
fv wrote:
> Andrzej Lawa claimed:
>
>>Na własne oczy tego nie widziałem, ale zwykle wygląda to tak, że w
>>momencie zmiany świateł i ruszenia tych, co właśnie dostali zielone, ci
>>z zielonym mają drogę wolną... która robi się nagle zajęta, bo jeszcze
>>szybko z drugiej części skrzyżowania (za linią środkową) zaczynają
>>zjeżdżać ci, co sobie wjechali na to skrzyżowanie.
>
>
> To co innego! Wymuszenie pierwszeństwa połączone z (wybacz) pewną dozą
> bezmyślności.
Większość 'tkwiących' na skrzyżowaniu właśnie coś takiego robi - ci, co
są już mniej-więcej na wprost szybko ruszają, za nimi ruszają ci, co
dostali zielone i... nagle ze skrzyżowania chcą zjechać ci, co byli
jeszcze na lewej połowie skrzyżowania ZA sygnalizatorem.
>>Obawiam się, że jeśli było właśnie tak, sam bym mu mandat wystawił
>>(gdybym był policajem) tyle że minimalny możliwy ;)
>
>
> Ja bym wysoki wystawił - gdyby jeden z pasów był wolny i leciał nim
> jakiś wariat, to z niewinnego zajechania zdogi mogłaby się zrobić
> masakra. Nie życzę nikomu! Wtedy mało ważne kto winny, ważne czy się
> przeżyje.
>
Wiesz, wtedy to zwykle ludzie dopiero ruszają. Tylko motocykl miałby
szanse się solidniej rozpędzić, a z kolei motocyklista z instynktem
samozachowawczym nie będzie się pchał na skrzyżowanie, póki zawalidrogi
z niego nie sp*.* (albo utkną na dobre).
Sam jeżdżę motocyklem - i tylko sobie ulżę klaksonem (muszę sobie
solidniejszy zainstalować - może taki od TIRa? albo dzwonek tramwajowy ;-> )
Oczywiście klakson oprócz ulżenia ma też cel asekuracyjny - żeby taki
utknięty palant nie próbował jakichś manewrów, które mogłyby mi zagrozić.
-
17. Data: 2005-04-15 20:43:01
Temat: Re: skrzyżowanie, sygnalizacja i... pytanie
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
fv wrote:
> Jeśli to jest prawda, to sprawa jest dziwna. Czy obok nie było świadków
> (z boku, z tyłu)? Czy nie było widać, że samochód uderzony nie był w
> ruchu (to można wywnioskować z kształtu naruszeń lakieru)?
O ile zrozumiałem zeznania taty, to był właśnie w ruchu - zjeżdżał ze
skrzyżowania, na które wjechał pod 'presją publiczną' (ja jestem odporny
i nie wjeżdżam, jak nie ma miejsca, nawet jak palant za mną trąbi).
> Nie mieści mi się w głowie, żeby można było spowodować tak bezczelny
> wypadek i być na prawie.
Cóż - równie dobrze można sobie zrobić wymianę samochodu na
wymuszających pierwszeństwo w inny sposób. Jak ktoś bezczelny i
ryzykant, to wykorzysta, że jakaś melepeta 'wystawiła nos' z
podporządkowanej.
-
18. Data: 2005-04-15 21:17:45
Temat: Re: skrzyżowanie, sygnalizacja i... pytanie
Od: poreba <d...@p...com>
"Robert Tomasik" <r...@g...pl> niebacznie popelnil
news:d3p3be$6ah$1@nemesis.news.tpi.pl:
> Zamieszanie wynika z tego powodu, ze nie wolno wjeżdżać za
> sygnalizator, jeśli nie można opuścić skrzyżowania. Ale przepis
> ten jest nagminnie łamany.
Pewnie lepiej zrozumieliście inicjatora wątku, ale:
Ja wyobraziłeme sobie wjeżdzające na skrzyżowanie,
na zielonym pojazdy, powiedzmy 4-5szt.
Przy wjeździe nr 4 i 5 nic nie wskazuje na to, że nie będą mogły
kontynuować jazdy i upuścić skrzyżowania. Gdy nr 4 i 5 są już
na skrzyżowaniu (a ew. 6,7... właśnie wjeżdżają) nr 1 zatrzymuje się
by przepuścić pieszych na poprzecznej, piesi nie wtragnęli itd.
- żadna gwałtowna reakcja.
W miedzyczasie następuje zmiana świateł i nr 1 i ew. 2 zdążają
upuścić skrzyżowanie a nr 3 i 4 pozostają, nr 4 wręcz w poprzek
pasa ruchu tych, co właśnie dostali zielone.
Jeżeli źle zrozumiałem opis, to co w takim _innym_ przypadku?
--
pozdro
poreba
-
19. Data: 2005-04-15 23:38:58
Temat: Re: skrzyżowanie, sygnalizacja i... pytanie
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "poreba" <d...@p...com> napisał w wiadomości
news:Xns9639E94EDC133dmicfgpolboxcom@10.7.19.101...
> Jeżeli źle zrozumiałem opis, to co w takim _innym_ przypadku?
Już drugiemu teoretycznie nie wolno wjechać, dokąd pierwszy nie
przejedzie skrzyżowania. Tyle przepis, bo jakby ludzie tak jeździli, to
by korki były niemożebne.
-
20. Data: 2005-04-16 02:19:44
Temat: Re: skrzyżowanie, sygnalizacja i... pytanie
Od: poreba <d...@p...com>
Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> niebacznie
popelnil news:d3p8s5$l2n$1@opal.futuro.pl:
> Oczywiście klakson oprócz ulżenia ma też cel asekuracyjny - żeby
> taki utknięty palant nie próbował jakichś manewrów, które
> mogłyby mi zagrozić.
O ochronnym polu siłowym z antymaterii gdzieś czytałem,
ochronne pole akustyczne to dla mnie nowość, szczególnie psp
bo jednak coś z Bradburego kojarzę. Rozwiniesz? ;)
--
pozdro
poreba