-
11. Data: 2009-08-16 11:34:19
Temat: Re: roboty przymusowe w szkole podstawowej
Od: gazebo <g...@c...net>
Budzik pisze:
>>> hmmm, kopanie ogródka metodą nauki jezyka polskiego??? Trzeba by sie
>>> mocno powyginac zeby to wybronic...
>> W szkole twoich dzieci tylko polskiego uczą?
>>
> watkotwórca pisał o lekcji polskiego...
>
doczytaj
--
mirror
-
12. Data: 2009-08-16 11:39:26
Temat: Re: roboty przymusowe w szkole podstawowej
Od: krys <k...@p...onet.pl>
gazebo wrote:
> Budzik pisze:
>>>>> Prace społeczne są metodą nauczania i wychowania akceptowaną przez
>>>>> współczesne nauki pedagogiczne, tak więc takie działanie szkoły jest
>>>>> legalne. Jednak jeżeli prace rzeczywiście nie miały żadnego
>>>>> wymiernego sensu, przysługiwała ci skarga.
>>>> hmmm, kopanie ogródka metodą nauki jezyka polskiego??? Trzeba by sie
>>>> mocno powyginac zeby to wybronic...
>>>>
>>> wychowania
>>>
>> lekcja j.polskiego jest przede wszystkim do nauki jezyka polskiego!
>>
>>
>
> a szkola od wychowywania
Od wychowywania są rodzice.
Szkoła niech skupi się na nauczaniu.
>
-
13. Data: 2009-08-16 12:03:42
Temat: Re: roboty przymusowe w szkole podstawowej
Od: Atlantis <m...@w...pl>
alex pisze:
> robię , to mało zawału nie dostał. Wg mnie za każdą prace nalezy się
> wynagrodzenie, i nie mozna nazywac eufmistycznie niewolnictwa pracami
> społecznymi i kadzić o wartości pracy.
Mam dokładnie takie same poglądy. Chciałem zwyczajnie teoretycznie się
dowiedzieć czy to co robiono w czasach mojego dzieciństwa było legalne.
Niemniej gdybym w przyszłości dowiedział się, że dzieci które mogę mieć
w przyszłości są zmuszane do takiej formy ukrytego niewolnictwa
bezzwłocznie bym zareagował - stąd właśnie moje pytanie o to co w tej
chwili mówi o tym prawo. O ile coś takiego jak wyrównywanie bieżni
podczas WF-u jeszcze jakoś jestem w stanie zaakceptować, to już nijak
nie mogę się zgodzić na wyręczanie się uczniami z załatwianiu czynności,
do których zorganizowania jest zobligowany administrator placówki.
Pisałem o wygrzebywaniu trawy spomiędzy płyt. Pamiętam, że wcześniej (a
także jakiś czas później) sprawę załatwiano inaczej - zwyczajnie w
trakcie jakichś ferii czy innej przerwy po tym placu przechodził
wynajęty gość, który opryskiwał trawę odpowiednim preparatem. I po
problemie. Wydaje mi się, że zwyczajnie kilka razy dyrekcja stwierdziła,
że taniej będzie zapędzić dzieci do pracy.
Wspomniane oczyszczanie pola z kamieni było już przegięciem na całej linii:
1) Działka nie miała nic wspólnego ze szkołą, należała zapewne do
jakiegoś miejscowego rolnika (dobrego znajomego dyrektora).
2) Praca odbywała się zamiast lekcji.
3) Nie wiem jaką formą wychowywania jest "zabawa w Auschwitz" (takiego
stwierdzenia użył wtedy jeden z moich znajomych) kiedy upał lał się z
nieba a nauczyciele jedynie przechadzali się między pracującymi uczniami
wrzeszcząc od czasu do czasu coś w stylu "robić nie gadać!".
Ogólnie wszelkie prace społeczne kojarzą mi się z czasami poprzedniego
systemu o ile nie są dobrowolne. W całości podzielam zdanie jednego z
przedmówców - szkoła jest od nauczania, od wychowywania są rodzice.
A już najbardziej niedobrze mi się robi na myśl o obyczaju narzuconym
dyrekcjom szkół przez ekoterrorystów, znanym jako "dzień sprzątania
świata" a polegającym na tym, że dzieciaki z podstawówek i gimnazjów są
zapędzane do wyciągania zużytych prezerwatyw z przydrożnych rowów...
-
14. Data: 2009-08-16 12:09:01
Temat: Re: roboty przymusowe w szkole podstawowej
Od: gazebo <g...@c...net>
krys pisze:
>>>>>> Prace społeczne są metodą nauczania i wychowania akceptowaną przez
>>>>>> współczesne nauki pedagogiczne, tak więc takie działanie szkoły jest
>>>>>> legalne. Jednak jeżeli prace rzeczywiście nie miały żadnego
>>>>>> wymiernego sensu, przysługiwała ci skarga.
>>>>> hmmm, kopanie ogródka metodą nauki jezyka polskiego??? Trzeba by sie
>>>>> mocno powyginac zeby to wybronic...
>>>>>
>>>> wychowania
>>>>
>>> lekcja j.polskiego jest przede wszystkim do nauki jezyka polskiego!
>>>
>>>
>> a szkola od wychowywania
>
> Od wychowywania są rodzice.
> Szkoła niech skupi się na nauczaniu.
>
>
szkola ma obowiazki zarowno dydaktyczne jak i wychowawcze, podobniez
nauczyciel
--
mirror
-
15. Data: 2009-08-16 12:39:17
Temat: Re: roboty przymusowe w szkole podstawowej
Od: Atlantis <m...@w...pl>
gazebo pisze:
> szkola ma obowiazki zarowno dydaktyczne jak i wychowawcze, podobniez
> nauczyciel
Taa... I "kopanie rowów" jest częścią stosowanej metody wychowawczej.
Żyjemy w PRLu czy III (IV? a może już V? Jak to w końcu z tymi numerkami
jest?) RP? Za pracę należy się wynagrodzenie, a przymuszanie kogoś do
niej wbrew jego woli jest przestępstwem. Co najwyżej sąd może zasądzić
karę prac społecznych. Innej możliwości nie ma.
Poza tym gadka o "obowiązkach wychowawczych" nauczyciela to największa
bujda o jakiej słyszałem. Jak wyobrażasz sobie wychowanie grupy ponad
dwudziestu dzieciaków, z którymi spędzasz ledwie kilka godzin dziennie
od poniedziałku do piątku a w starszych klasach jeszcze mniej? Przecież
w rodzinach wielodzietnych liczących znacznie mniej osób spędzających ze
sobą o wiele więcej czasu już pojawia się z tym problem...
Dla mnie sytuacja jest jasna. Szkoła to szkoła - miejsce przekazywania
wiedzy. Nie substytut rodziny, nie placówka quasi-resocjalizacyjna ani
tym bardziej nie sezonowy obóz pracy przymusowej. Nauczyciel ma dosyć
dużo na głowie w związku z nauczaniem. A jeśli jakiś dzieciak
notorycznie przeszkadza to znaczy, że zawiedli rodzice. Jeśli od
przeszkadzania przechodzi do przemocy względem rówieśników a sytuacja
powtarza się notorycznie to moim zdaniem sytuacja jest prosta - szkoły
kończyć nie musi, a jeśli rodzice nie nauczyli go iż nie wolno naruszać
nietykalności osobistej bliźnich, to niech go tego nauczy odpowiednia
instytucja (nie szkoła bynajmniej).
-
16. Data: 2009-08-16 12:42:15
Temat: Re: roboty przymusowe w szkole podstawowej
Od: gazebo <g...@c...net>
Atlantis pisze:
>
>> szkola ma obowiazki zarowno dydaktyczne jak i wychowawcze, podobniez
>> nauczyciel
>
> Taa... I "kopanie rowów" jest częścią stosowanej metody wychowawczej.
> Żyjemy w PRLu czy III (IV? a może już V? Jak to w końcu z tymi numerkami
> jest?) RP? Za pracę należy się wynagrodzenie, a przymuszanie kogoś do
> niej wbrew jego woli jest przestępstwem. Co najwyżej sąd może zasądzić
> karę prac społecznych. Innej możliwości nie ma.
> Poza tym gadka o "obowiązkach wychowawczych" nauczyciela to największa
> bujda o jakiej słyszałem. Jak wyobrażasz sobie wychowanie grupy ponad
> dwudziestu dzieciaków, z którymi spędzasz ledwie kilka godzin dziennie
> od poniedziałku do piątku a w starszych klasach jeszcze mniej? Przecież
> w rodzinach wielodzietnych liczących znacznie mniej osób spędzających ze
> sobą o wiele więcej czasu już pojawia się z tym problem...
>
> Dla mnie sytuacja jest jasna. Szkoła to szkoła - miejsce przekazywania
> wiedzy. Nie substytut rodziny, nie placówka quasi-resocjalizacyjna ani
> tym bardziej nie sezonowy obóz pracy przymusowej. Nauczyciel ma dosyć
> dużo na głowie w związku z nauczaniem. A jeśli jakiś dzieciak
> notorycznie przeszkadza to znaczy, że zawiedli rodzice. Jeśli od
> przeszkadzania przechodzi do przemocy względem rówieśników a sytuacja
> powtarza się notorycznie to moim zdaniem sytuacja jest prosta - szkoły
> kończyć nie musi, a jeśli rodzice nie nauczyli go iż nie wolno naruszać
> nietykalności osobistej bliźnich, to niech go tego nauczy odpowiednia
> instytucja (nie szkoła bynajmniej).
Poczytaj Kartę Nauczyciela.
--
mirror
-
17. Data: 2009-08-16 12:46:15
Temat: Re: roboty przymusowe w szkole podstawowej
Od: gazebo <g...@c...net>
Atlantis pisze:
>> Poczytaj Kartę Nauczyciela.
>
> Karta kartą, rzeczywistość rzeczywistością.
> Prawo powinno odzwierciedlać rzeczywistość, a nie kreować jakąś
> pseudo-utopię. ;)
Wszędzie zdarza się niekompetencja. Szkoła nie jest tutaj wyjątkiem.
--
mirror
-
18. Data: 2009-08-16 12:49:04
Temat: Re: roboty przymusowe w szkole podstawowej
Od: Atlantis <m...@w...pl>
gazebo pisze:
> Poczytaj Kartę Nauczyciela.
Karta kartą, rzeczywistość rzeczywistością.
Prawo powinno odzwierciedlać rzeczywistość, a nie kreować jakąś
pseudo-utopię. ;)
-
19. Data: 2009-08-16 15:12:08
Temat: Re: roboty przymusowe w szkole podstawowej
Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>
Osobnik posiadający mail g...@c...net napisał(a) w poprzednim odcinku co
następuje:
>>>> hmmm, kopanie ogródka metodą nauki jezyka polskiego??? Trzeba by sie
>>>> mocno powyginac zeby to wybronic...
>>> W szkole twoich dzieci tylko polskiego uczą?
>>>
>> watkotwórca pisał o lekcji polskiego...
>>
> doczytaj
>
m.in. o lekcji polskiego...
Teraz lepiej?
--
Pozdrawia... Budzik ; #GG: 565516 ; www.rowery.rejtravel.pl
b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
"Niech twoje życie będzie wykrzyknikiem, nie znakiem zapytania"
H. Jackson Brown, Jr.
-
20. Data: 2009-08-16 15:28:34
Temat: Re: roboty przymusowe w szkole podstawowej
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Atlantis" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:h68f7s$4v8$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> Niby sytuacje o których mowa miały miejsce dość dawno temu (koniec lat
> dziewięćdziesiątych) ale ostatnio zacząłem się zastanawiać czy to co
> robiła dyrekcja mojej szkoły było zgodne z obowiązującym wówczas prawem.
> Mianowicie czy dyrekcja i nauczyciele mają prawo zapędzić uczniów do
> prac fizycznych przy szkole w godzinach lekcyjnych? Dosyć często
> zdarzało się, iż dyrektor informował "jutro nie macie WF-u, polskiego i
> matematyki - przynieście z domu łopaty, będziecie wyrównywać bieżnię".
> Zdarzały się też prace całkowicie pozbawione sensu. Na przykład
> parokrotnie uczniowie dostali nakaz przyniesienia z domów noży i przez
> parę godzin wyskrobywali kępki trawy spomiędzy płyt chodnikowych którymi
> wyłożono niezagospodarowany teren za szkołą (rzekomo za każdym razem
> miano go zagospodarować). Oczywiście można było wynająć specjalistę,
> który zrobiłby to dużo skuteczniej ale po co, skoro dzieciaki zamiast
> się uczyć mogą stanowić tanią siłę roboczą?
Można by było powiadomić kuratorium, że w tym czasie ne był realizowany
proigram nauczania z tych przedmiotów. O ile jeszcze schulanie sie w ramach
WF-u na upartego by obleciało, to język polski czy matermatyka nie za
bardzo. No i rzecz do sprawdzenia, czy czasem ktoś inny za te parce nie
dostawał wynagrodzenia.
>
> Największym przegięciem jakie pamiętam był nakaz wyjścia poza teren
> szkoły, gdzie czyściliśmy pewną działkę z kamieni. W palącym słońcu, na
> lekko podmokłej ziemi, klimat jak w obozie jenieckim (rozmawiać nie
> wolno było...).
Czyja była ta działka i kto odniósł na tym korzyść. bo w tym momencie
zaczyna to śmierdzieć korupcją.
>
> Czy takie praktyki były wówczas legalne? Jak to wygląda teraz?
> Żeby nie było - nie mam nic przeciwko uczeniu o wartości pracy, ale
> marnowanie czasu lekcyjnego na zupełnie niepotrzebną pracę, bo dyrekcja
> skąpiła pieniędzy na wynajęcie ludzi do tego???
Teraz takie praktyki są chyba rzadko spotykane z uwagi na zwalczanie
korupcji.