-
81. Data: 2006-02-14 07:41:28
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: "Grzesiex" <s...@p...gazeta.pl>
>
> Ach więc jeśli Ty przyjeżdżasz do obcego miasta i widzisz znak "zakaz
> zatrzymywania się i postoju - nie dotyczy zaopatrzenia" to mimo wszystko
> parkujesz w tym miejscu, bo "nie znasz okolicy, to gdzie masz się bujać"?
> Ciekawa argumentacja.
Mylisz pojęcia
Na naszym parkingu oberwałbyś regularny mandat za
> złamanie zakazu parkowania (z wyjątkiem mieszkańców). Ponieważ parking
> należy do mieszkańców bloku.
Na "Waszym" może i tak, rozumiem gdy są wyznaczone miejsca parkingowe dla
mieszkańców i kilka dla gości to stawanie na miejscach mieszkańców gdy są
kawałek dalej miejsca dla gości jest chamstwem. Niestety nie masz racji, na
większości osiedli miejsca parkingowe nie należą do mieszkańców.
.
-
82. Data: 2006-02-14 07:56:55
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
W wiadomości <news:dss1ig$2j8$1@inews.gazeta.pl>
Grzesiex <s...@p...gazeta.pl> pisze:
>> Ach więc jeśli Ty przyjeżdżasz do obcego miasta i widzisz znak "zakaz
>> zatrzymywania się i postoju - nie dotyczy zaopatrzenia" to mimo
>> wszystko parkujesz w tym miejscu, bo "nie znasz okolicy, to gdzie
>> masz się bujać"? Ciekawa argumentacja.
> Mylisz pojęcia
Dlaczego?
W tej historii też był zakaz zatrzymywania się i postoju, a autor wątku nie
zastosował się do niego.
> Na "Waszym" może i tak
A "nasz" nie jest jakimś niespotykanym wyjątkiem.
> Niestety nie masz racji, na większości osiedli miejsca parkingowe nie
> należą do mieszkańców.
Obawiam się, że wszędzie tam, gdzie stoją znaki drogowe (w porozumieniu z
Policją i Urzędem Miasta/Dzielnicy) nie stoją one sobie ot tak po prostu dla
czyjegoś widzimisię. To, że komuś może się to nie podobać, naprawdę nie jest
problemem mieszkańców. Ja też czasem wkurzam się widząc idealne miejsce do
zaparkowania i jak na złość typowe niebieskie kółko z czerwoną obwódką i
krzyżykiem, ale jadę i szukam dalej.
Swoją drogą jakbyś się czuł wracając do domu, widząc pod swoim blokiem pełno
obcych samochodów (bo do pobliskiej restauracji zjechali się goście na
wesele, a parking przy restauracji jest płatny, więc poszli na łatwiznę) i
mając świadomość, że będziesz musiał parkować kilka ulic dalej w szemranej
okolicy?
--
PozdrawiaM
-
83. Data: 2006-02-14 08:38:03
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: Artur Golanski <A...@w...net.pl>
pit <p...@w...pl> napisał:
>"nie dotyczy mieszkanocow osiedla xxx"
I pewnie dodatkowo była mapka które domy wchodzą w skład tego osiedla,
bo znając nas Polaków zdolności do obchodzenia wszelkich zakazów...;-/
--
Artur Golański
-
84. Data: 2006-02-14 08:55:21
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: Artur Golanski <A...@w...net.pl>
Paweł Sakowski <p...@s...pl> napisał:
> Ale jeśli Mama zejdzie i przestawi samochód o
>milimetr to już wątpliwości nie mam, że są podstawy do odholowania.
A ja nadal mam !
W oparciu o art. 49. 2. 2 kierowca, króry tak zaparkował popełnia
wykroczenie. Natomast, by pojazd taki usunąć dalej obowiązuje
art. 130a.1.1 ("w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch").
To, że jedni mogą tam parkować (mieszkańcy), a inni,m nie wcale nie
oznacza, że jest to miejsce, gdzie parkowanie jest zabronione.
Przecież podobnie jest ze strefą płatnego parkowania itp.
--
Artur Golański
-
85. Data: 2006-02-14 09:19:35
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: Artur Golanski <A...@w...net.pl>
R2r <b...@m...net.pl> napisał:
>No chyba nie taka, że jeśli jako mieszkaniec przyjadę pozyczonym
>samochodem to nie wolno mi go zaparkować na osiedlu.
Parking jest dla mieszkańców i to mieszkaniec zostawia pojazd, którym
przyjechał. Forma własności nie jest u istotna.
>Ale tam jest znak B-36 ("zakaz zatrzymywania") także dotyczy również
>tego taksówkarza.
Fakt, przoczyłem, że to B-36. Jednak nadal uważam, że podwożący
mieszkańca przynajmniej zatrzymać się tam może (w celu wysadzenia
pasażera-mieszkańca). Dal mnie kwestionowanie tego przez policjanta
byłoby podobną głupotą jak chęc ukarania mnie za to, ze zaparkowałem
przed własnym garażem (art. 49.2.1)
--
Artur Golański
-
86. Data: 2006-02-14 09:27:11
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: "Grzesiex" <s...@p...gazeta.pl>
> Swoją drogą jakbyś się czuł wracając do domu, widząc pod swoim blokiem
> pełno
> obcych samochodów (bo do pobliskiej restauracji zjechali się goście na
> wesele, a parking przy restauracji jest płatny, więc poszli na łatwiznę) i
> mając świadomość, że będziesz musiał parkować kilka ulic dalej w szemranej
> okolicy?
Coś ci się pomerdało ;) przecież w całej tej sytuacji chodzi o kogoś kto
przyjechał odwiedzić swoją matkę a nie na piwo do pobliskiej knajpy!!! Jego
matka jest mieszkańcem i do niej wg twojej argumentacji należy kawałek
parkingu więc może z nim zrobić co chce a ona właśnie postanowiła że tam
będzie parkował jej syn, jej miejsce jej prawo! czyż nie tak? czy nie to
właśnie chciałaś powiedzieć? dlaczego matka ma chodzić kawał drogi skoro ma
prawo do miejsca parkingowego nawet jak nie ma samochodu, przywiózł ją syn
zaparkował na JEJ miejscu. Czy prawo do kawałka parkingu nabywa się wraz z
samochodem? to przecież dyskryminacja!
Grzesiex
-
87. Data: 2006-02-14 10:25:22
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: R2r <b...@m...net.pl>
Nixe napisał(a):
> W wiadomości <news:dsqvhn$5f2$1@atlantis.news.tpi.pl>
> R2r <b...@m...net.pl> pisze:
>
>> No ale nadal nie mamy określonego pojęcia mieszkaniec osiedla xxx.
>> Mieszkać wg słownika języka polskiego to "przebywać gdzie stale lub
>> czasowo". Zatem jeżeli jestem gościem kogoś z osiedla to mieszkam u
>> niego czasowo (choćby i godzinę)
>
> Gość to nie mieszkaniec.
> Naprawdę nie rozumiesz tak_podstawowych_różnic w pojęciach?
>
Naprawdę? A na podstawie czego tak twierdzisz? Może podasz źródło
definicji pojęcia "mieszkańca". Najlepiej gdyby to było określenie
pochodzące z jakiegoś aktu prawnego.
--
Pozdrawiam. Artur.
___________________________________________________
"Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."
-
88. Data: 2006-02-14 10:28:36
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: R2r <b...@m...net.pl>
Nixe napisał(a):
>> ktoś kto przyjeżdża do mieszkańca osiedla na
>> godzinę staje się przez tę godzinę mieszkańcem osiedla (zgodnie z
>> definicją słowa "mieszkać" wziętą ze słownika języka polskiego)...
>
> Wybacz, ale Twoja argumentacja jest po prostu powalająca.
>
Ja właśnie proszę o podanie aktu prawnego, który zdefiniuje pojęcie
mieszkańca. Jeśli zaś takiego nie ma, to możemy co najwyżej posłużyć się
słownikiem, a tutaj sprawa tak się ma, jak napisałem.
--
Pozdrawiam. Artur.
___________________________________________________
"Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."
-
89. Data: 2006-02-14 10:40:06
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: R2r <b...@m...net.pl>
Nixe napisał(a):
> W tej historii też był zakaz zatrzymywania się i postoju, a autor wątku
> nie zastosował się do niego.
A to już jest tylko Twoja interpretacja. Moim zdaniem błędna. Jeszcze
raz pytam: podasz akt prawny definiujący precyzyjnie pojęcie mieszkańca?
> Swoją drogą jakbyś się czuł wracając do domu, widząc pod swoim blokiem
> pełno obcych samochodów (bo do pobliskiej restauracji zjechali się
> goście na wesele, a parking przy restauracji jest płatny, więc poszli na
> łatwiznę) i mając świadomość, że będziesz musiał parkować kilka ulic
> dalej w szemranej okolicy?
A to już jest inny przypadek. I przed takim właśnie mają zabezpieczać
takie zakazy, a nie przed parkującymi gośćmi (czyli jak już pisałem
chwilowymi mieszkańcami) osiedla. A to, że łosiowi nie podoba się, że
kogoś na osiedlu ludzie odwiedzają, nie znaczy, że może łamać przepisy.
Żadne miejsce na parkingu, o którym mowa nie należy do jakiejś
konkretnej osoby. To tak jakbyś miała pretensje, że ludzie nie
mieszkający w Twojej klatce schodowej chodzą przed wejściem do niej.
--
Pozdrawiam. Artur.
___________________________________________________
"Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."
-
90. Data: 2006-02-14 10:42:20
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: R2r <b...@m...net.pl>
Grzesiex napisał(a):
> Coś ci się pomerdało ;) przecież w całej tej sytuacji chodzi o kogoś kto
> przyjechał odwiedzić swoją matkę a nie na piwo do pobliskiej knajpy!!! Jego
> matka jest mieszkańcem i do niej wg twojej argumentacji należy kawałek
> parkingu więc może z nim zrobić co chce a ona właśnie postanowiła że tam
> będzie parkował jej syn, jej miejsce jej prawo! czyż nie tak? czy nie to
> właśnie chciałaś powiedzieć? dlaczego matka ma chodzić kawał drogi skoro ma
> prawo do miejsca parkingowego nawet jak nie ma samochodu, przywiózł ją syn
> zaparkował na JEJ miejscu. Czy prawo do kawałka parkingu nabywa się wraz z
> samochodem? to przecież dyskryminacja!
No i właśnie łosiowi też tak się pokróliczkowało i stąd całe
zamieszanie. ;-)
--
Pozdrawiam. Artur.
___________________________________________________
"Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."