Witam
Sytuacja jest taka: firma zgłosiła wniosek do sądu o upadłość.
Zwolnienia drogą pocztową (firma zamknięta na 3 spusty) otrzymali
wszyscy z 50 pracowników. Są to normalne wypowiedzenia umów o pracę, z
zachowanym terminem (złożone w marcu czyli wypowiedzenie do końca
kwietnia) i informacją o urlopie. Jako powód - likwidacja stanowiska
pracy. Tu pytanie pierwsze - czy takie wypowiedzenie jest poprawne,
czy nie jest to zwolnienie grupowe i czy my jako pracownicy nie
jesteśmy z tego tytułu stratni o np. odszkodowanie? Pomoc prawna
Inspekcji Pracy powiedziała że wszystko jest ok (o nich jeszcze w
dalszej części).
Następna rzecz - wg nas pracowników należy się nam pensja za marzec i
kwiecień + odprawa. Tak jak w normalnych warunkach zwolnienia
(przepracowane ponad rok, zakład pracy powyżej 20 osób).
I teraz najtrudniejsza rzecz - do kogo się z tym zgłosić? W Funduszu
Świadczeń powiedziano że najlepiej czekać na wejście syndyka po
ogłoszeniu przez sąd upadłości, że to on wypłaca pensje i zaległe
świadczenia, że trwa to zwykle w okolicy miesiąca.
W Inspekcji Pracy natomiast żeby absolutnie nie czekać na syndyka, bo
on nie zajmuje się pracownikami, tylko od razu po upłynięciu terminu
wypłat (czyli w dopiero w maju), składać do sądu pracy wniosek o
wypłatę zaległych wynagrodzeń.
Proszę kogoś doświadczonego lub obeznanego w temacie o odpowiedź, co
zrobić - gdzie się udać- kogo kopnąć w tyłek. Dla mnie nie do
pomyślenia jest że doradcy z Inspekcji Pracy którzy w końcu pracę mają
za nasze podatki nie potrafią rzetelnie od początku do końca pomóc w
jasno określonej sytuacji. Tak jakby bali się jakichś konsekwencji.
Pozdrawiam i dziękuję każdemu kto przeczytał za zainteresowanie tematem