-
11. Data: 2009-12-14 21:59:57
Temat: Re: Sprzeciw do wyroku nakazowego - co moge zyskac, co stracic?
Od: lhm <l...@a...waw.pl>
Ranger pisze:
> Widzę kolego, że masz zdrowo nasrane w łepetynie skoro nawet wyrok
> sądowy i rady dobrych wujków tutaj nie powodują w tobie żadnej refleksji.
Po takim wstepie to nie wiem czy w ogole powinienem Ci odpowiadac, ale
sprobuje...
Rady dobrych wujkow przyjalem, robie to zalecali i nawet podziekowalem
grzecznie.
Nie bede sie kopal z koniem w postaci sadu bo jestem bez szans...
Swoje odcierpie i zaplace...
A jaka refleksje ma spowodowac we mnie wyrok sadowy?
Mam byc skruszony i dziekowac ze sad zadbal o mnie abym nie popelnil
przestepstwa?
Niestety, kiedy tylko o tym mysle to rosnie we mnie wkurwienie i
poczucie niesprawiedliwosci...
A jedyna refleksja jest taka, ze w tym kraju z niewinnego czlowieka
mozna zrobic przestepce... a kazdego bydlaka wybronic tak, ze bedzie
chodzil na wolnosci z dumnie podniesionym czolem
> Rola Policji to między innymi zapobieganie przestępstwom, między innymi
> takim kiedy najebany rowerzysta wpieprzy się pod samochód, albo potrąci
> dziecko na chodniku.
Dokladnie... najebany rowerzysta jest zagrozeniem jak najbardziej
i takich trzeba z ruchu eliminowac.
Tylko nie wiem czy przeczytales co napisalem wczesniej wiec dopisze jeszcze.
Jezdze rowerem prawie codziennie czy to lato czy zima...
Jesli wiem, ze wieczorem szykuje sie jakas "impreza" jade bez roweru -
proste. Tego dnia wyszlo tak, ze trzeba bylo po pracy spotkac sie,
pare spraw obgadac. Wypilem dwa piwa w ciagu dluzszego czasu
Nie bylem najebany - gdybym byl zostawilbym rower.
W pelni kontrolowalem swoja jazde.
Jechalem ostroznie, rower sprawny i oswietlony jak nalezy...
Zeby jeszcze zmniejszyc zagrozenie jechalem chodnikiem
(byla prawie pierwsza w nocy - na chodniku nie bylo nikogo
wiec nie mialem mozliwosci kogokolwiek rozjechac)
> Po prostu weź przeczytaj to co wyżej ci napisano 100 razy do poduszki i
> włącz sobie organ odpowiedzialny za myślenie i przestań pierdolić jak
> jakiś debil jaki to pokrzywdzony jesteś.
Przeczytalem i? Nadal bede twierdzil, ze z trojki: rowerzysta, kierowca,
pieszy - ten pierwszy ma najbardziej przejebane...
I nadal bede sie czul pokrzywdzony bo NIGDY nie zdarzylo sie zebym
komus zrobil krzywde czy zagrozil bezpieczenstwu...
Wprost przeciwnie... dzieki ostroznej jezdzie nieraz uratowalem jakiegos
kundla ktory ktory mi wparowal na sciezke na 5-ciometrowej smyczy, nigdy
nie potracilem pieszego a na dzieci zawsze uwazalem szczegolnie - sam
mam troje... parokrotnie uniknalem rozjechania przez slepego kierowce...
pare razy sie nie udalo ale skonczylo sie na siniakach wiec nie robilem
kierowcy "pod gorke"
Jakie wiec stwarzam zagrozenie?
Ja uwazam ze kierowca przejezdzajacy na czerwonym swietle
czy przekraczajacy dwukrotnie predkosc jest wiekszym zagrozeniem dla
bezpieczenstwa niz rowerzysta jadacy sciezka czy chodnikiem po dwoch
piwach? Ale pewnie nasze przepisy wiedza lepiej...
> Człowiek czasem się zastanawia czy takie posty to jakaś marna prowokacja
> czy faktycznie nasz naród składa się z takich pojebów, wystarczy przejść
> się po ulicy żeby się przekonać że jednak to drugie.
Gwarantuje Ci, ze gdybysmy sie spotkali na ulicy nie mialbys zastrzezen
co do mojej jazdy. Wiem jak wyglada ruch i z perspektywy kierowcy i
pieszego. Nie bluzgam na kazdego kto mi wejdzie na sciezke, nie kopie w
samochod ktory zajedzie mi droge... kazdy ma prawo czasem sie pomylic i
trzeba sobie jakos pomagac.
Tobie tez zycze troche zyczliwosci wobec innych... i obys nie musial
sie przekonac na wlasnej skorze jaki to wspanialy jest nasz wymiar
sprawiedliwosci
A prawdziwymi pojebami to sa ci, ktorzy wymyslaja tak durne przepisy...
Akurat byla rocznica 13-go grudnia... i naszla mnie kolejna refleksja...
Czy o taka Polske chodzilo?... i to by bylo na tyle bo sie jeszcze zrobi
z tego niepotrzebna dyskusja
Pozdrawiam,
Darek
-
12. Data: 2009-12-14 22:49:08
Temat: Re: Sprzeciw do wyroku nakazowego - co moge zyskac, co stracic?
Od: JK <p...@g...pl>
lhm pisze:
> Gwarantuje Ci, ze gdybysmy sie spotkali na ulicy nie mialbys zastrzezen
> co do mojej jazdy. Wiem jak wyglada ruch i z perspektywy kierowcy i
> pieszego.
Masz trochę racji - w Holandii przed klubami zwłaszcza w rejonach
studenckich nocami można zobaczyć dziesiątki przypiętych rowerów. Koło
godziny 3-4 kiedy impreza się kończy ludziska wychodzą z lokalu i
wsiadają na rowery. Miasto jest puste, samochodów nie ma, ludzie wracają
sobie spokojnie do domów. A jeżeli ktoś nie jest w stanie, zostawia
rowerek i wraca taryfą Nie mam pojęcie jak jest to umocowane w
tamtejszym prawie, ale przypuszczam, że podpada pod bardzo szeroką tam
kategorię kategorię "niedozwolone ale tolerowane". Tolerowane jest, że
ktoś spokojnie po kilku piwkach wraca sobie ścieżką rowerową do domu,
ale niechybnie byłby zatrzymany gdyby jechał zygzakiem środkiem głównej
drogi. Funkcjonariusz sam mógłby ocenić czy stanowi zagrożenie czy nie.
--
JK | http://www.all-exclusive.pl/ | http://jakprzetrwac.pl
-
13. Data: 2009-12-14 23:22:44
Temat: Re: Sprzeciw do wyroku nakazowego - co moge zyskac, co stracic?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
lhm wrote:
> Nie bylem najebany -
prawo nie definiuje takiego pojecia.
Jest tylko pojecie "ilosc alkoholu we krwi wieksza niz zero".
> gdybym byl zostawilbym rower.
jak widac nie zostawiłeś.
nie masz zostawiac jak jestes najebamy tylko wtedy kiedy alkomat
pokazuje wiecej niz zero.
I do tego sie nie zastosowałes i to na dodatek nie po raz pierwszy.
> W pelni kontrolowalem swoja jazde.
bez komentarza.
-
14. Data: 2009-12-14 23:28:13
Temat: Re: Sprzeciw do wyroku nakazowego - co moge zyskac, co stracic?
Od: JK <p...@g...pl>
witek pisze:
> lhm wrote:
>> Nie bylem najebany -
> prawo nie definiuje takiego pojecia.
> Jest tylko pojecie "ilosc alkoholu we krwi wieksza niz zero".
Zero to na Ukrainie albo w Czechach. W polsce ma 0.2 promila, a innych
krajach europejskich 0.5 albo 0.8
--
JK | http://www.all-exclusive.pl/ | http://jakprzetrwac.pl
-
15. Data: 2009-12-14 23:48:48
Temat: Re: Sprzeciw do wyroku nakazowego - co moge zyskac, co stracic?
Od: "op23" <o...@r...pl>
Użytkownik "witek" <w...@g...pl.invalid>
>> W pelni kontrolowalem swoja jazde.
>
> bez komentarza.
No ... kiedyś patrzę z baru wychodzi gościu, zatacza się niemiłosiernie, na
nogach prawie nie potrafi ustać i .. idzie do swojego roweru, wsiada i jak
po sznurku
-
16. Data: 2009-12-14 23:49:19
Temat: Re: Sprzeciw do wyroku nakazowego - co moge zyskac, co stracic?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
JK wrote:
> witek pisze:
>> lhm wrote:
>>> Nie bylem najebany -
>> prawo nie definiuje takiego pojecia.
>> Jest tylko pojecie "ilosc alkoholu we krwi wieksza niz zero".
> Zero to na Ukrainie albo w Czechach. W polsce ma 0.2 promila, a innych
> krajach europejskich 0.5 albo 0.8
>
>
moze byc 0.2
było wiecej.
-
17. Data: 2009-12-14 23:53:39
Temat: Re: Sprzeciw do wyroku nakazowego - co moge zyskac, co stracic?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
op23 wrote:
>
> Użytkownik "witek" <w...@g...pl.invalid>
>
>>> W pelni kontrolowalem swoja jazde.
>>
>> bez komentarza.
>
> No ... kiedyś patrzę z baru wychodzi gościu, zatacza się niemiłosiernie,
> na nogach prawie nie potrafi ustać i .. idzie do swojego roweru, wsiada
> i jak po sznurku
ruch jest wzgledny
moze oboje kiwaliscie sie w tej samej fazie.
-
18. Data: 2009-12-16 12:29:27
Temat: Re: Sprzeciw do wyroku nakazowego - co moge zyskac, co stracic?
Od: <j...@g...pl>
Użytkownik "lhm" <l...@a...waw.pl> napisał w wiadomości
news:hg6cgr$ejb$1@achot.icm.edu.pl...
> Tylko nie wiem czy przeczytales co napisalem wczesniej wiec dopisze
> jeszcze.
> Jezdze rowerem prawie codziennie czy to lato czy zima...
> Jesli wiem, ze wieczorem szykuje sie jakas "impreza" jade bez roweru -
> proste. Tego dnia wyszlo tak, ze trzeba bylo po pracy spotkac sie,
> pare spraw obgadac. Wypilem dwa piwa w ciagu dluzszego czasu
> Nie bylem najebany - gdybym byl zostawilbym rower.
> W pelni kontrolowalem swoja jazde.
No tak ci pijacy co tirami rozbijają budynki, a na czerwonym świetle
rozbijają autobusy też twierdzą ,że "w pełni kontrolują swoją jadę",
dlej juz naweet nie warto pisać dodam jedynie ,że każdy nawalony na drodze
"wie co robi" a napił się bo "trzeba było " ,albo go "namówili"
jhru
-
19. Data: 2009-12-16 23:13:44
Temat: Re: Sprzeciw do wyroku nakazowego - co moge zyskac, co stracic?
Od: "op23" <o...@r...pl>
Użytkownik <j...@g...pl>
>
>> Tylko nie wiem czy przeczytales co napisalem wczesniej wiec dopisze
>> jeszcze.
>> Jezdze rowerem prawie codziennie czy to lato czy zima...
>> Jesli wiem, ze wieczorem szykuje sie jakas "impreza" jade bez roweru -
>> proste. Tego dnia wyszlo tak, ze trzeba bylo po pracy spotkac sie,
>> pare spraw obgadac. Wypilem dwa piwa w ciagu dluzszego czasu
>> Nie bylem najebany - gdybym byl zostawilbym rower.
>> W pelni kontrolowalem swoja jazde.
>
> No tak ci pijacy co tirami rozbijają budynki, a na czerwonym świetle
> rozbijają autobusy też twierdzą ,że "w pełni kontrolują swoją jadę",
> dlej juz naweet nie warto pisać dodam jedynie ,że każdy nawalony na drodze
> "wie co robi" a napił się bo "trzeba było " ,albo go "namówili"
Pierdoły. Równie dobrze możesz obawiać się młodych kierowców bo
niedoświadczeni są, albo starych bo mało sprawni albo .. w średnim wieku, bo
... rutynowo prowadzą. Powód zawsze znajdzie się. I jak spojrzysz na wypadki
to się jeszcze wszystko potwierdzi, że wszyscy powodują wypadki. Teraz
pomyśl co z tego wynika...