-
1. Data: 2009-11-08 12:23:37
Temat: Sklep internetowy w którym to zakup nie jest umową. Czy tak można?
Od: Damian <d...@d...pl>
Witam,
Zaintrygował mnie punkt regulaminu sklepu internetowego
"guitarcenter.pl" w którym znalazłem zapis:
"Zakup dokonany w sklepie nie stanowi umowy kupna w świetle prawa
handlowego, Guitar Center zastrzega sobie prawo potwierdzenia złożonego
przez Państwa zamówienia drogą telefoniczną bądź e-mailową. Jednocześnie
zastrzegamy sobie prawo do zmiany cen i odmowy realizacji bez podania
przyczyny"
Skoro zakup nie jest zakupem, to czym jest? Wirtualną zabawą?
Czy taka klauzula jest zgodna z prawem?
Pozdrawiam
Damian
-
2. Data: 2009-11-08 12:31:15
Temat: Re: Sklep internetowy w którym to zakup nie jest umową. Czy tak można?
Od: ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl>
Damian wyskrobał(a):
> Witam,
>
> Zaintrygował mnie punkt regulaminu sklepu internetowego
> "guitarcenter.pl" w którym znalazłem zapis:
>
> "Zakup dokonany w sklepie nie stanowi umowy kupna w świetle prawa
> handlowego, Guitar Center zastrzega sobie prawo potwierdzenia
> złożonego przez Państwa zamówienia drogą telefoniczną bądź e-mailową.
> Jednocześnie zastrzegamy sobie prawo do zmiany cen i odmowy
> realizacji bez podania przyczyny"
>
> Skoro zakup nie jest zakupem, to czym jest? Wirtualną zabawą?
> Czy taka klauzula jest zgodna z prawem?
Trochę bełkotliwie jest to sformułwane (np. nie ma umowy kupna - jest umowa
sprzedaży), ale chodzi o to, że strony internetowe sklepu nie zawierają
oferty w rozumieniu KC. Tak, można w ten sposób.
--
.B:artek.
-
3. Data: 2009-11-08 13:51:58
Temat: Re: Sklep internetowy w którym to zakup nie jest umową. Czy tak można?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl> napisał w wiadomości
news:hd6dmj$kub$1@news.onet.pl...
>> Zaintrygował mnie punkt regulaminu sklepu internetowego
>> "guitarcenter.pl" w którym znalazłem zapis:
>> "Zakup dokonany w sklepie nie stanowi umowy kupna w świetle prawa
>> handlowego, Guitar Center zastrzega sobie prawo potwierdzenia
>> złożonego przez Państwa zamówienia drogą telefoniczną bądź e-mailową.
>> Jednocześnie zastrzegamy sobie prawo do zmiany cen i odmowy
>> realizacji bez podania przyczyny"
>> Skoro zakup nie jest zakupem, to czym jest? Wirtualną zabawą?
>> Czy taka klauzula jest zgodna z prawem?
> Trochę bełkotliwie jest to sformułwane (np. nie ma umowy kupna - jest
> umowa sprzedaży), ale chodzi o to, że strony internetowe sklepu nie
> zawierają oferty w rozumieniu KC. Tak, można w ten sposób.
No z tym "tak można", to ja bym po polemizował.
Po pierwsze samo zacytowane unormowanie zawiera istotny błąd, który może
podważyć jego sens. Może i nie stanowi umowy kupna w świetle prawa
handlowego - no bo to prawo nie normuje w ogóle takiego zagadnienia. Prawo
handlowe w Polsce normuje działalność spółek prawa handlowego. W Polsce
kupno-sprzedaż normuje prawo cywilne akurat. Sądzę, że ktoś ten regulamin
kopiował z jakiegoś zagranicznego serwisu i jest to błąd tłumaczenia
wynikający z nieznajomości specyfiki prawnej. Jak się kupujący uprze, że to
oferta w rozumieniu prawa cywilnego, to daję 50% szans na obronienie tego w
sądzie.
Ale jeśli nawet przyjąć, że przy ocenie umów powinniśmy raczej się kierować
zamierzonym sensem, a nie dokładnym brzmieniem, to i tak takie unormowanie
wprowadza sporo zamieszania. Skoro zamówienie nie stanowi umowy kupna, to
na jakiej podstawie wystawiana jest faktura? Ta jak wiadomo dokumentuje
zawarcie umowy, której jak sobie życzy serwis nie zawieramy :-). Skoro nie
zawierają umowy, to co będą potwierdzać mailowo?
Moim zdaniem o wiele sensowniej byłoby przyjąć - jak chyba większość
podobnych serwisów - że to kupujący po zapoznaniu się z (no nie wiem czym
, skoro to nie oferta) składa ofertę zakupu, która może zostać przyjęta
bądź odrzucona przez sklep. Jeśli zostanie przyjęta, to dochodzi w tym
momencie do zawarcia umowy. Odrzucenie wystarczy drugiej stronie
zakomunikować.
Dziwne to unormowanie, bo raczej skłonny byłbym taki serwis potraktować
jako ofertę, ale w każdym razie uważam to za bezpieczniejsze, niż obecna
ewidentnie błędna prawnie konstrukcja.
-
4. Data: 2009-11-08 21:26:40
Temat: Re: Sklep internetowy w którym to zakup nie jest umową. Czy tak można?
Od: kuba <p...@o...pl>
Robert Tomasik pisze:
> Może i nie stanowi umowy kupna w świetle prawa
> handlowego - no bo to prawo nie normuje w ogóle takiego zagadnienia.
> Prawo handlowe w Polsce normuje działalność spółek prawa handlowego. W
> Polsce kupno-sprzedaż normuje prawo cywilne akurat.
Kodeks spółek handlowych, jak sama nazwa wskazuje, reguluje spółki
handlowe :) Prawo handlowe to jeszcze wiele innych zagadnień, które w
dużej części reguluje Kodeks cywilny. Można wymienić chociażby prokurę,
umowę agencyjną czy spółkę cywilną.
--
kuba
www.fashioncorner.pl
-
5. Data: 2009-11-08 21:29:51
Temat: Re: Sklep internetowy w którym to zakup nie jest umową. Czy tak można?
Od: kuba <p...@o...pl>
Robert Tomasik pisze:
> Ale jeśli nawet przyjąć, że przy ocenie umów powinniśmy raczej się
> kierować zamierzonym sensem, a nie dokładnym brzmieniem, to i tak takie
> unormowanie wprowadza sporo zamieszania. Skoro zamówienie nie stanowi
> umowy kupna, to na jakiej podstawie wystawiana jest faktura? Ta jak
> wiadomo dokumentuje zawarcie umowy, której jak sobie życzy serwis nie
> zawieramy :-). Skoro nie zawierają umowy, to co będą potwierdzać mailowo?
Zgadzam się z Bartkiem, że należy tę klauzulę rozumieć raczej jako
zastrzeżenie, że nie mamy do czynienia z ofertą. W takim wypadku
złożenie zamówienia przez klienta należy traktować jako ofertę, a nie
jako jej przyjęcie. W takim wypadku sklep może ją przyjąć np. mailowo
lub konkludentnie, przystępując do wykonania umowy.
Przynajmniej taki wydaje mi się sens, tego niepoprawnego
terminologicznie przepisu regulaminu.
--
kuba
www.fashioncorner.pl
-
6. Data: 2009-11-08 22:24:42
Temat: Re: Sklep internetowy w którym to zakup nie jest umową. Czy tak można?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "kuba" <p...@o...pl> napisał w wiadomości
news:hd7d87$65i$1@inews.gazeta.pl...
> Przynajmniej taki wydaje mi się sens, tego niepoprawnego terminologicznie
> przepisu regulaminu.
Ja to też tak rozumiem, ale czy w identyczny sposób zinterpretuje to sad,
gdyby kupujący pozwał sklep? To kombinacje z ofertami nie będącymi ofertami
moim zdaniem są mocno naciągane. Wystawiam coś za jakąś cenę i na
określonych przeze mnie warunkach jednocześnie twierdząc, ze to nie jest
oferta. Uważam, że to mocno dyskusyjne co najmniej.
-
7. Data: 2009-11-09 11:05:29
Temat: Re: Sklep internetowy w którym to zakup nie jest umową. Czy tak można?
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Sun, 8 Nov 2009, Robert Tomasik wrote:
> To kombinacje z ofertami nie będącymi ofertami
> moim zdaniem są mocno naciągane.
Formalnie różnica jest jak między zadatkiem a zadatkiem nie
będącym zadatkiem "bo tego nie zaznaczono".
Oczywiscie użycie słowa "oferta" i "umowa" komplikuje sprawę,
ale przyjmijmy, że odnoszę się do tekstu w rodzaju "ceny
przedstawione nie stanowią oferty, lecz zaproszenie do
negocjacji".
> Wystawiam coś za jakąś cenę i na określonych
> przeze mnie warunkach
Bez jednego warunku: że mam lub obiecuję mieć ten towar.
> jednocześnie twierdząc, ze to nie jest oferta. Uważam,
> że to mocno dyskusyjne co najmniej.
Niekoniecznie, taki przykład "z logiki": sklep może nie
mieć towaru "na stanie", a jednocześnie wystawienie towaru
ze "spytaj o cenę" jest najlepszym mechanizmem do zniechęcenia
klienta.
Wystawienie *orientacyjnej* cenie, po której *być może*
i "powinno" udać się sprowadzić towar w razie potrzeby,
wydaje się być rozsądnym sposobem.
Oczywiście drugie to cel dla którego ów mechanizm bywa często
stosowany, czyli możliwe błędy w danych.
pzdr, Gotfryd
-
8. Data: 2009-11-09 12:06:18
Temat: Re: Sklep internetowy w którym to zakup nie jest umową. Czy tak można?
Od: kuba <p...@o...pl>
Robert Tomasik pisze:
> Użytkownik "kuba" <p...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:hd7d87$65i$1@inews.gazeta.pl...
>
>> Przynajmniej taki wydaje mi się sens, tego niepoprawnego
>> terminologicznie przepisu regulaminu.
>
> Ja to też tak rozumiem, ale czy w identyczny sposób zinterpretuje to
> sad, gdyby kupujący pozwał sklep? To kombinacje z ofertami nie będącymi
> ofertami moim zdaniem są mocno naciągane. Wystawiam coś za jakąś cenę i
> na określonych przeze mnie warunkach jednocześnie twierdząc, ze to nie
> jest oferta. Uważam, że to mocno dyskusyjne co najmniej.
Problem wynika z moim zdaniem, że dużo ludzi ma tendencję do stosowania
art. 543 per analogiam do sprzedaży w sklepach internetowych, jeśli jest
zdjęcie i opis towaru z oznaczeniem ceny.
Po pierwsze nie wiadomo, czy można ten przepis stosować do realiów
internetowych (moim zdaniem nie ma to uzasadnienia w jego literalnym
brzmieniu).
Po drugie, nawet jeśli by go stosować, to jest on tylko dyrektywą
interpretacyjną, czy traktować coś jako ofertę czy nie. Jeśli sprzedawca
wprost w regulaminie pisze, że nie - to ma prawo to zrobić.
Po trzecie, jest przepis art. 8 ust. 2 (chyba) Ustawy o ochronie
konsumentów, który czyni znaczą koncesję na rzecz sprzedawcy
internetowego, pozwalając mu w istocie nie realizować umowy, jeśli
przedmiot świadczenia nie jest dostępny.
pozdrawiam
--
kuba
www.fashioncorner.pl