eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.praworeklama krukaRe: reklama kruka
  • Data: 2010-02-09 11:11:26
    Temat: Re: reklama kruka
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Massai pisze:

    >> Taniej jest poczekać 5 lat a potem sprzedać rzekomy dług za 10%
    >> wartości?
    >>
    >> Weź mnie nieosłabiaj.
    >
    > A któ mówi o sprzedawaniu za 10%?
    > Hm, zdaje się że umowę z Krukiem ma np. PKO SA.
    > ZLECAJĄ im odzyskiwanie należności zwiazanych z niepłaceniem np. za
    > konta. Po prostu zlecają, a nie sprzedają dług.
    >
    > Nadal wierzycielem jest bank.

    Ale to przed przedawnieniem - a tutaj mówimy o rzekomych długach po
    ewentualnym terminie, kiedy tego typu firmy kupują "jak leci" bez
    zwracania uwagi na zasdność roszczenia czy osobę rzekomego dłużnika.

    > Tepsa ma zdaje sie z intrum justitia.

    Tepsa ma ze wszystkimi. Z ptaszydłem też.

    > To jest główne źródło utrzymania dla kruków - takie stałe umowy.
    >
    > Zresztą Kruk sprzedaje różne rzeczy. Np. do mnie się zgłosili z ofertą
    > żebym sobie kupił ich pieczątkę ;-). że mi sprzedadzą za 50 czy 100 zł
    > miesięcznie prawo do przybijania na fakturach ich pieczątki z hasłem "w
    > razie braku płatności dług zostanie przekazany do windykacji firmie
    > Kruk".

    "Mają rozmach, skurwisyny..." (że tak sobie pozwolę na cytat ;) )
    [ciach]

    >>> Facet zniknął, firma zniknęła. Jakby się pod ziemię zapadł.
    >>> I z czym mam iść do sądu? Robota wykonana, klient dostał to co
    >>> chciał,
    >> Z pozwem. Ewentualnie zleć to kancelarii.
    >
    > W pozwie muszę wskazać pozwanego z adresem. Adresu nie znam.

    Wymeldował się?

    >>> tamten był tylko pośrednikiem, oni jemu zapłacili - pokazali mi
    >>> potwierdzenia przelewów. Mógłbym być wredny i im zrobić kuku, ale...
    >>> nie opłaca mi się.
    >> Za co im?
    >
    > No właśnie, "moralnie" to oni są w porządku, kupili w dobrej wierze. Co
    > nie zmienia faktu że jakbym bardzo chciał i był wredny, mógłbym im to
    > odebrać, bo to licencja na soft. A od dawna już mam w umowach że
    > licencja jest przekazywana po płatności i to ja jestem licencjodawcą.

    To kim był ten, co zniknął? Co to za dziwna kombinacja?

    [ciach]

    >> Składasz pozew,
    >
    > Na dzień dobry sąd wezwie mnie do uzupełnienia pozwu o aktualny adres
    > pozwanego.
    > Którego to adresu nie znam.

    Sprawdzałeś w ewidencji? Jak się nie wymeldował i nie będzie "zwrot -
    adresat nieznany" tylko "nie odebrał w terminie"...
    [ciach]

    > Postępowania nakazowego nie przeprowadzę, bo nie mam podpisanej faktury
    > - wysłałem fakturę, ale wróciła nieodebrana. Muszę udowodnić w sądzie
    > że zlecenie wykonano.

    To zlecenie czy sprzedaż licencji?

    > Nawet rozmawiałem z jedną firmą windykacyjną, żeby się dowiedzieć czy
    > by mi tego nie odzyskali, i po przedstawieniu sprawy dostałem ofertę w
    > guście "1000 zł na start i na koszty znalezienia dłużnika + 10-20%
    > kwoty odzyskanej".
    >
    > A ponieważ realnie patrząc - nic z tego nie będzie, to 1000zł utopione.

    I co, sprzedasz ptaszydłu? W ogóle ptaszydło będzie chciało to kupić?

    [ciach]

    >> No, mogę dopisać jeszcze 4: idiota, który sam nie chce pacem ruszyć,
    >> żeby się nie przedawniło.
    >
    > Albo człowiek który stwierdza "a co ja się będe po sądach włóczył".

    Albo rybki, albo akwarium.

    >> Poza tym sugeruję zapoznać się ze znaczeniem określeń "specjalizuje
    >> się w..." oraz "z reguły".
    >
    > No właśnie - w tym "specjalizują się" i "z reguły" się mylisz. A że
    > żaden znajomy ci się nie pochwalił "kurwa, nie zapłaciłem rachunków za
    > telefon, i się kruk przypieprzył" - dziwisz się? Ludzie się "chwalą"
    > tylko niesprawiedliwymi windykacjami.

    Paru znajomym zdarzało się mieć zaległości - przez zapomnienie czy też
    przez nierzetelnych kontrahentów. I wtedy w miarę szybko pojawiał się
    komornik, z którym z reguły dawało się po ludzku dogadać na rozłożenie
    należności.

    Ale nigdy nie zdarzało się, że ktoś, komu faktycznie byli coś winni,
    czekał kilka lat, aż się przedawni, a potem opychał jakiejś podejrzanej
    firemce.

    [ciach]

    >> Wyjątki to błąd statystyczny.
    >
    > I te windykacje z banków, sieci komórkowych, tepsy - to wyjątki w
    > działalności kruków. Tak, na pewno.

    Sęk w tym, że oni biorą "jak leci" olewając kwestię zasadności roszczeń.

    [ciach]

    > Ktoś tam w banku nie dopatrzył, i nie zamknęli konta. Wina była po
    > stronie banku, nie kruka, poszedłem do banku, popatrzyli w papiery,
    > znaleźli wypowiedzenie umowy, i się odczepili.

    Od mojego taty odczepili się dopiero, jak zostali ostrzeżeni zgłożeniem
    próby wyłudzenia do prokuratury.

    Ode mnie się odczepili... jak się wyprowadziłem :-P

    > Dług wg. dokumentów banku niby był. Kruk dostał zlecenie, sprawdzili w
    > KRS nowy adres i przysłali pisemko. Trudno ich winić.

    Kruka też, bo oni biorą "jak leci" wiedząc, że większość tego, co biorą,
    jest co najmniej wątpliwe.
    [ciach]

    > Takie przypadki się zdarzają. Co nie zmienia faktu że giną w masie
    > rzeczywistych należności.

    Śmiem twierdzić, że jest zgoła odwrotnie.

    [ciach]

    >>> Nie baju-baju, tylko realia. Ludzie często psioczą na te firmy, że
    >>> "groźne listy wysyłają", ale magicznie zapominają że w większosci
    >>> wypadków sprawy by nie było gdyby zwyczajnie spłacili.
    >> No. Podobniie jak restauratorzy na Starym Rynku - psioczyli i
    >> psioczyli, a przecież mogli grzecznie spłacić "ochronę lokali".
    >
    > Tia, teraz rachunek za telefon sprzed 4 lat się zrobił "ochrona lokali".

    Tam też "sprawy by nie było" jakby zapłacili.

    > Mówię o realnych długach.
    >
    > Jak dług jest urojony, to nie ma się co przejmować, niech idą do sądu i
    > udowadniają. W czym problem?

    W tym, że oni mają w nosie, czy jest urojony czy nie. Ba! Wiedząc, że
    jest urojony i tak cisną licząc właśnie na frajerów, którzy dadzą się
    zastraszyć.
    [ciach]

    > Zresztą... skracając całą dyskusję:
    > przeczytaj pierwszy post na który odpowiadałem.
    > "Moim zdaniem, kruki itp. dzialaja w nastepujacy sposob - wykupuja
    > hurtowo za grosze przeterminowane naleznosci od bankow,firm itp."
    >
    > "W ten sposob dymaja oni tysiace naiwniakow, ktorzy nie rozumieja, ze
    > jesli minely 3 lata a nie ma nakazu sadowego, to wierzytelnosci nie
    > mozna juz w zaden sposob dochodzic."
    >
    > O jakie należności chodzi? Rzeczywiste, czy wydumane?

    Jeśli się przeterminowały, to znaczy że nikt nie próbował ich skutecznie
    dochodzić, zatem są co najmniej wątpliwe jeśli ne zupełnie fikcyjne.

    > Przeterminowanie jest, jak sam piszesz, po to żeby nie trzymać
    > potwierdzeń z 20 lat wstecz. A nie po to żeby przetrzymać wierzyciela
    > przez 3 lata, a potem mu pokazać figę.

    "Przetrzymać wierzyciela"? Ale to właśnie owi rzekomi wierzyciele
    przetrzymują!

    [ciach]

    >>>>> A to szpila a propos poprzedniego wątku, gdzie wyjeżdżałeś z
    >>>>> "honorem"...
    >>>> A, to o samobójstwach? Ty na prawdę jakiś głupi jesteś... Wybacz
    >>>> szczerość, ale trzeba mieć na prawdę niskie IQ żeby zakładać, że
    >> aby >> zrozumieć logikę wynikającą z czyichś fanatycznych zasad,
    >> trzeba ten >> fanatyzm także wyznawać.
    >>> Wyznawać fanatyzm powiadasz. Teraz odwracasz kota ogonem i wychodzi
    >>> że to ja jestem fanatykiem. Genialne.
    >> ???????????
    >>
    >> Ty jesteś pijany czy co?
    >>
    >> Ci co popełniani samobójstwa to byli (w mojej opinii) fanatycy!
    >> (aczkolwiek poczytalni)
    >
    > Zaraz - a te samobójstwa z powodu krachu na giełdzie? też fanatycy?
    > Czego fanatycy?

    Krachu też, ale mowa była o długach. I zgadza się - fanatycy honoru (w
    ich pojęciu tej koncepcji).

    >>>> To po pierwsze. Po drugie ja swoje zasady też mam i należy do nich
    >>>> m.in. nietrzymanie makulatury przez dekady. Po to jest
    >>>> przedawnienie, żeby naciągaczy po 10 latach wmawiających jakiś dług
    >>>> wysłać na drzewo.
    >>> Dokładnie po to. A nie po to żeby się migać od spłaty rzeczywistego
    >>> długu.
    >> Tylko że z rzeczywistym to się idzie do sądu przed przedawnieniem.
    >
    > Albo się nie idzie, licząc na to że dłużnik jednak spłaci.

    Jakby miał spłacić, to by przerwał bieg przedawnienia.

    > Jakbym miał 1000 dłużników po 100 złotych, to wolałbym to sprzedać za
    > 10 czy 20 tysięcy komuś, niż sam się bujać z tysiącem spraw w sądzie.
    >
    > Piszesz że kancelaria wzięła 500 pln od 5000 długu.

    Och, sporo więcej - ale już nie ode mnie, tylko od drugiej strony ;)

    > Sądzisz że kancelaria weźmie 10 zł za każdą z tych spraw po 100 pln? Za
    > samo przygotowanie i wysłanie pozwu, przy założeniu że kopiuj-wklej i
    > wiadomo gdzie dłużnik mieszka, wezmą 30 pln. Potem jeszcze zabawa z

    30? Skąd wziąłeś tę liczbę?

    > dziesiątkami komorników (te ich rewiry)...

    Huh? W moim przypadku dłużnik był z centrum Warszawy, a firma zleciła
    sprawę sprawdzonemu przez nich komornikowi z Legionowa czy innego
    Piaseczna (już nie pamiętam).

    > Jakbym miał 5 dłużników po 100 zł, to bym po prostu machnął ręką, i
    > czekałbym aż zbierze się wiecej - i jakby to "zbieranie" trwało dłużej,
    > na tyle długo że część by się przedawniła, to bym hurtem sprzedał komuś.

    Jak zbierasz 5 dłużników przez 3 lata, to nawet samodzielnie możesz się
    w pozwy zabawić.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1