eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawopytaniw w sprawie potracenia pieszego › Re: pytaniw w sprawie potracenia pieszego
  • Data: 2002-01-16 14:45:51
    Temat: Re: pytaniw w sprawie potracenia pieszego
    Od: "tomaszek" <t...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    dzieki za szybka odpowiedz

    > jaki stan faktyczny ustaliliście po zdarzeniu ? czy była mowa o czerwonym
    > świetle ? czy pisaliście cokolwiek ?
    nic nie pisalismy, w zasadzie tez nic nie zostalo ustalone...

    > ilu jest świadków, których on jest w stanie przedstawić ?
    bylo kilku pieszych, ktorzy nie weszli na jezdnie, ten jeden wyrwal przed
    grupe, ale zaden z nich nie zostal po zdarzeniu. ja jechalem z jednym
    znajomym, zona pozniej widziala faceta (jakies 15 minut pozniej, gdy go
    odwiozlem pod bar...)
    jezeli nie wymysli swiadkow, to raczej nie ma nikogo ... no chyba ze kumple
    z knajpy powiedza, ze byli wtedy na skrzyzowaniu ...

    > ilu jest świadków, którzy zaświadczą na twoją korzyść ?
    jeden ze mna jechal, drugi widzial (ale nie rozmawial i nie wachal) faceta
    po sprawie. odszedl bez problemow

    > to są chyba teraz najistotniejsze rzeczy
    niestety to pierwsze takie zdazenie w moim zyciu i nie dzialalem zbyt
    przytomnie (brak protokolu :((( )

    dzieki ...
    Tomaszek

    > greg
    > Użytkownik tomaszek <t...@w...pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych
    > napisał:a241uq$bvv$...@p...warman.nask.pl...
    > > Witam
    > >
    > > Mam pewien problem: 2 tygodnie temu potracilem pieszego. sprawa
    wygladala
    > > nastepujaco... jest takie dosc dlugie skrzyzowanie ze swiatlami przed i
    > "za"
    > > nim. za tymi drugimi swiatlami jest przejscie dla pieszych. W momencie
    gdy
    > > mijalem pierwszy sygnalizator (jechalem 40 moze 50 km/h) swiatla
    zmienily
    > > sie i bylo zolte, zaczalem hamowac, ale na przejscie wjechalem (a w
    > zasadzie
    > > wslizgnalem sie) na czerwonym. w tym czasie, tez jeszcze na czarwonym na
    > > przejscie wlazl facet (bylo go troche czuc). no i go stuknalem prawym
    > > blotnikiem (mam 2 milimetry wgniecenia) wstal, otrzepal sie, twierdzil,
    ze
    > > nic mu nie jest, tylko ze sie wodka rozbila (niosl 6 butelek)
    poogladalem
    > > goscia, zapytalem ze 4 razy, czy nic mu nie jest, potwierdzil, ze jest
    ok,
    > > tylko ze wodka kosztowala ... zapytalem, ile by chcial za ta wodke,
    > > powiedzial, ze 200 ... podeszlismy, okazalo sie, ze ani jedna butelka
    sie
    > > nie stlukla ... no ale chcial cos, i zapomnimy ... stanelo na 50 zl.
    dalem
    > > mu, podwiozlem go tam gdzie szedl i juz ... poszedl sobie o wlasnych
    > silach
    > > (opatrzylem mu tez male przeciecie skory)
    > >
    > > no i facet dzwoni do mnie (pech chcial, ze jechalem firmowka, z danymi
    > > adresowymi) i mowi, (a w zasadzie to zona) ze noga w gipsie, i td. ze
    > bedzie
    > > chciala jakiejs rekompensaty ...
    > > niestety po zdarzeniu nie wezwalem policji, jechalem z jednym znajomym,
    > > ktory potwierdzi, ze facet pachnial alkoholem.
    > >
    > > pomozcie, poradzcie prosze co robic ....
    > >
    > > zdenerwowany
    > > Tomasz
    > >
    > >
    >
    >


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1