jeszcze raz dziekuję!
wszystkim jestem bardzo wdzieczny za odpowiedzi.

mam jeszcze takie pytane troche z innej beczki, ale w zwiazku
z ta sama sprawa. bardzo prosze, oswieccie mnie jak to
wyglada technicznie

-gosc zapytal mnie czy bede zeznawal w jego procesie (to bylo
okolo miesiaca przed planowana rozprawa).
-ja odpowiedzialem NIE.
-po tygodniu gosc do mnie dzwoni i mowi, ze mu "przykro"
ale juz bylo za pozno na odkrecenie sprawy i prawnik mu
powiedzial ze musze zeznawac bo sad juz o mojej osobie
zostal poinformowany... ;)

chodzi mi o to czy, rzeczywiscie sprawa byla nie do odkrecenia
i czy tez, gdy juz wiem, ze na proces musze sie stawic,
on (ow czlowiek, dzieki ktoremu mam to cale zamieszanie)
jest teraz niejako zmuszony przez samego siebie do powolania
mnie na swiadka podczas rozprawy. czy moze od tego odstapic?

pytam juz teraz tylko po to, by ustalic jak dalece "kolega" -
-nazwijmy go tak umownie - probuje mnie zrobic "na szaro"

dzieki za wszystkie uwagi
pozdrawiam, serpico.