pmlb pisze:
[...]
> Poza tym wlasna elektrownie wodna mozna zbudowac samemu:) byle miec
> znajomego na "kolei" ;)) dostep do spawarki, tokarki. To tylko turbina,
> magnes i set metrow zwoju drutu:))) A do zrobionego stawu na poczet
> elektorwni (zima) wrzucic troche pstragow to i rozrywka bedzie:)

Hmmm, nie pamietam gdzie ale na jednej z grup bylo cos o wodnych
elektrowniach i nawet sprawdzalem, ze w stosunku do stanu sprzed IIWS
dzis mamy ich zaledwie ok 10% co zaspokaja 7% zapotrzebowania krajowego.
Dla porownania, najwiekasza elektrownia Swiata zaspokaja 90%
zapotrzebowania w energie Paragwaj i to na 8 turbinach bo drugie osiem
zasila Brazylie.
Masz racje ze wodna elektrownia to prosta w budowie i wydajna ale....
no wlasnie. Ze wspomnianej dyskusji wynikalo, ze fiskus i prawo jest tak
dowcipne, ze budowniczemu lokalnej hydroelektrowni wszyskiego sie
odechce. Podobno tak wytworzony prad musi najpierw zasilic siec krajowa
a wlasciciel jak kazdy z nas nie jest podlaczony do wlasnej elektrowni a
do sieci krajowej i placi dalej tyle ile licznik wykreci.
Na zachodzie jest (tez uzyje podobno) odwrotnie. Mam elektrownie i
zaspokajam swoje potrzeby a nadwyzke sprzedaje do sieci krajowej.
Ja w tym miejscu podepne sie do watku z pomyslem i odpowiedz fachowcow
co w przypadku hydroelektrowni przenosnej/przewoznej. Mala turbinka na
plywakach wrzucona do rzeki, zasili mi jakies swiatelko do namiotu, tv
czy radia ale nie wiem co sie stanie, gdy ktos mnie namierzy? ;)


--
jedrus

Myślenie to ciężka i na koszt podatnika praca.
http://mokotow.btx.pl/content/view/137/1/1/1/