eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawonowe skrzynki pocztowe a zycie na wsiRe: nowe skrzynki pocztowe a zycie na wsi
  • Data: 2009-09-06 20:46:10
    Temat: Re: nowe skrzynki pocztowe a zycie na wsi
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Tristan pisze:
    > W odpowiedzi na pismo z niedziela 06 wrzesień 2009 21:33
    > (autor Tristan
    > publikowane na pl.soc.prawo,
    > wasz znak: <h811j0$it8$1@news.interia.pl>):
    >
    >> jest na szkodę. PP dociera wszędzie i jest wszędzie. Nawet na bardzo
    >> zakopanych w środku lasu wioskach mazurskich czy podlaśnych.
    >
    > Dodam, że tego lata właśnie za coś koło 5zł PP przesyłałem żonie telefon do
    > środka lasu. W 3 dni doszedł (wysłany wieczorem dnia 1, szedł przez dzień 2
    > i koło południa dnia 3 był u niej). Żadna firma komercyjna mi nie dostarczy
    > za 5zł paczki nawet z centrum do centrum.
    >
    > Monopol w kapitalizmie jest zły, ale PP to nie przedsiębiorstwo
    > kapitalistyczne, ale państwowa instytucja na usługach obywateli. Dzięki
    > temu nie ma wykorzystywania monopolu, a jest za to, wręcz ustawowo
    > zobligowana do powszechności. Oddziały PP widziałem na wakacyjnym szlaku
    > nawet we wiochach na 10 chałup. Fakt, czasami otwarte 3h dziennie, albo
    > zintegrowane ze sklepem spożywczym, ale były. Inpost czy inni kurierzy tam
    > nie dotrą nigdy albo dotrą za taką kasę, że mało kogo będzie stać.


    Utrzymywanie monopolu nie może usprawiedliwiać potrzeba wiochy z 10
    domami do otrzymywania listów za 1,55zł.

    A jeśli już uznajemy, że państwo jakoś szczególnie musi się troszczyć
    o tych, którzy zapragnęli mieszkać poza cywilizacją, to jest to argument
    jedynie do utrzymywania poczty tam, gdzie jest to konieczne (czyli
    właśnie w tych wiochach). Nijak nie wynika z tego, że PP ma być
    monopolistą w przesyłkach pomiędzy Warszawą i Krakowem.

    Podobnie błędny argument stosuje się w przypadku państwowej służby
    zdrowia. Nie można jej zlikwidować, bo rzekomo wtedy chorych na choroby
    typu rak nie będzie stać na leczenie. (*). Nikt jednak nie zaproponuje:
    OK, zostawmy ciężkie przypadki finansowane przez państwo, ale na Boga, z
    katarem i złamaniami niech każdy chodzi do prywatnego lekarza,
    opłaconego z prywatnego ubezpieczenia, albo z prywatnych pieniędzy
    swoich lub pożyczonych.

    (*) Stosuje się też argumenty, podając zaporowe ceny leczenia - na
    przykład w setkach tysięcy lub milionach złotych. Zwykle ceny te są
    zawyżone i stosuje się je dlatego, że NFZ tyle płaci. Jeśli na przykład
    jakaś operacja kosztuje 100 tysięcy złotych, to znaczy to tylko, że NFZ
    tyle za nią daje. Jest bardzo prawdopodobne, że po całkowitym
    sprywatyzowaniu służby zdrowia, cena takiej operacji byłaby kilkukrotnie
    niższa z powodu konkurencji, oraz z tego prozaicznego powodu, że
    większości ludzi byłoby na nią nie stać.


    --
    Liwiusz

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1