eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawonie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE) › Re: nie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE)
  • Data: 2010-05-17 10:46:25
    Temat: Re: nie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE)
    Od: "fir " <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > Użytkownik "grunge fighter 7 nirvana" <p...@p...onet.pl>
    > napisał
    > > starzy (nie calkiem stroniacy od wódy i siekiery)
    > > wywalili go dwa tygodnie temu z domu
    >
    > A na jakiej podstawie i jak długo tam mieszkał? Ile on ma lat, z czego żyje?
    > Przede wszystkim trzeba postawić pytanie, czy on zamieszkiwał w tym lokalu?
    >
    > > policja go olała, gdzieś indziej
    > > boi sie isc, zniera po 2z na ulicy; gadam z nim dzwonie na 997
    >
    > Policja zajmuje się czynami karalnymi, a nie wszystkimi "niezgodnościami z
    > prawem".
    > Nie ma przestępstwa-nie ma Policji.
    > Co prawda, istnieje coś takiego jak interwencja przy tzw. "wypędzeniu z
    > domu" i teoretycznie policjanci powinni umożliwić komuś, kto gdzieś
    > zamieszkuje powrót do tego domu. Ale jak to zrobić...?
    >
    > > - mowie mu jak jest: nie wpusdzczanie kogos do domu (nie jego chata ale
    > > jest tam zameldowany i ma absolutne prawo tam spać) jest rodzjem
    > > bandytyzmu defakto gorszym niz zagradzanie komus drogi na ulicy
    >
    > Policje by to zainteresowało, gdyby było to połączone z przemocą, groźbami,
    > niszczeniem jego rzeczy w środku. Ewentualnie mogłoby dojść do przestępstwa
    > przywłaszczenia jego mienia, ale trzeba pamiętać, że jeśli on nie płaci
    > (zalega) im czynszu to oni mogą zrobić zastaw na rzeczach.
    >
    > > 'merytorycznie' (czyli głąby) ci pukaja w okno pytają owych starych mojego
    > > kumpla czy go wpuszcza cie ze nie - ci mowia 'nie mamy uprawnien wywazyc
    > > drzwi
    > > jak je rozwali to moga go oskarzyc o zniszczenie mienia
    >
    > Jeśli w tym lokalu zamieszkuje, a nie jest wpuszczany przez współlokatorów
    > to pokonanie siłą drzwi nie stanowi czynu karalnego. Tylko w tej chwili nie
    > widzę podstaw prawnych, aby to akurat policjant za niego te drzwi miał
    > fizycznie wywalć.
    > Problem w tym, że w takich środowiskach (wódki i siekiery) czasem pewne
    > problemy rozwiązują się same, a prawo cywilne i prawa do lokalu są olewane.
    > I w tej sytuacji, kiedy oni oskarżają go o groźby to jest jedno wielkie
    > bagno... Pamiętaj, tak z praktycznego punktu widzenia: co z tego, że on by
    > przy policjantach tam siłą wszedł, jeśli potem on lub jego rodzice skończyli
    > by z nożem w brzuchu albo został oskarżony o prawdziwe czy wyimagionowane
    > rzeczy... Policjat pomyślał jak praktyk, nie jak prawnik, pewnie dlatego tak
    > wyszło.
    >

    ok, tnx za sensowną odpowiedz

    moj kolega po prostu tam mieszka (nie wiem jak od dawna ale raczej
    od dawna) i nie ma zadnych przeszkod by tam spokojnie mieszkal
    (podobnie jak zapewne ty bys sie dziwił gdyby ktos kwestionował
    twoje prawo do wejscia do własnego pokoju) to podkreslam zupełnie
    spokojny i rozumny koles jak ty czy ja (mowie przekimal u mnie wczoraj
    w domu pogadalismy o starych kompach - jest powaznie znekany
    po tych dwu tygodniach kimania jak bezdomny; ponoc przed wyplata
    wzial po kryjomu kilka zlotych z kasy siostry bo musial oddac
    kumplowi ale po wyplacie je oddal (rodzice sami przyznaja) - ale
    owi starzy i tak 'wyp-rdolili' go z domu - ok moze nie powinien
    ruszac kasy siostry - moga zgodnie z prawem z nim nie gadac wrzeszczec
    (oddal ta kase) zalozyc mu sprawe - ale nie wpuszczanie go
    do chaty tak ze od dwu tygodni wegetuje na dworzu to mz o wiele
    gorsza sprawa -- ci lodzice nie sa moze az tak patologiczni jak
    ty piszesz, posrednia rodzina ojciec z wygladu (przepr za wyrazenia
    'zgred' matka z wygladu jak jakaś 'woźna' - z tego co mowi nie
    stronia od alkoholu, ale nie pija tez tak zupełnie na umór - tak
    ze hipoteza z zafasowaniem mu przez nich noża w brzuch nie jest
    ma za bardzo prawdopodobna; kolega ma swoje prawo do wejscia cicho
    (to jest naprawde spokojny koleś) do domu i spania tam a nie na
    dworzu (swego czasu ja sam mialem dosyc podobne problemy do jego
    problemow totez dobrze rozumiem pewne aspekty tej sytuacji),
    wszyscy go olewają ciotka go olewa, byla zona go olewa, starzy go
    olewaja, kumple daja mu fajke, pojary albo 2zeta czy czestuja piwem
    ale tez generalnie poza takie wsparcie nie wychodzą i koleś
    mnieszka w starym jakby to komurce z cegły w okolicach rzeki,
    policja tez go olewa, pogotowie go olewa (jest to absolutnie rażacy
    przyklad na kiepskie dzialanie tych wszystkich systemowych
    ziomów) a on sam zaczyna czuc ze moze mu odwalic (co zadna dziwota)
    albo zacznie chlac na tej ulicy (co bardziej prawdopodobne)
    albo mu odwali i trafi do wariatkowa; podkreslam ze jest to
    inteligentny i bardzo spokojny ziomek (poniekad moge powiedziec
    bardziej 'zadbany' niz ja - chodzi w dobrych ciuchach gdy ja
    zwykle w dziurawych trampkach

    z tego co mowisz to wynika ze 'moze sobie otworzyc' - rozwalic zamek
    albo szybe wejsc do domu i sie wyspac - i bardzo dobrze - moglby np
    zrobic to w asyscie policji - zeby potwierdzila (na ew pozniejszej sprawie)
    ze zrobil to nie w celu 'zniszczenia mienia' a po prostu dlatego ze
    wlasciciele nie chca mu otworzyc i nie ma wyjscia

    fir

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1