eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawolekarz faszysta › Re: lekarz faszysta
  • Data: 2008-09-12 23:46:14
    Temat: Re: lekarz faszysta
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Paweł Marcisz pisze:

    >> Sorry, ale gdyby nie było, to by wątkotwórca o tym napisał, nie zmieniaj
    >> stanu faktycznego.
    >
    > Litości. Nie wymienia się co do zasady rzeczy, które w danym miejscu
    > nie istnieją, zdarzeń, które nie zachodzą itp., gdyż nie da się ich
    > wszystkich wymienić.

    Nie wymienia się też wszystkich rzeczy, które są.

    >>> Jakiego mojego rozumienia?
    >> Że umieszczanie na widocznym miejscu jakiegoś symbolu oznacza
    >> propagowanie symbolu, który on oznacza.
    >
    > Nie jednego tylko wielu i nie w każdym widocznym miejscu, tylko w
    > miejscu specjalnie przeznaczonym do przyjmowania ludzi.



    >>> Wymyślasz sobie moje jakoby poglądy, z
    >>> którymi następnie polemizujesz.
    >> A ty wymyślasz poglądy lekarza, po czym oskarżasz go o ich "milczące
    >> propagowanie".
    >
    > Nie wymyślam. Nie jestem nawet przekonany, czy ów lekarz jest
    > faszystą. Uważam jednak, że propaguje faszyzm. Z oskarżaniem bym nie

    Och, uważać sobie nawet możesz, że jest ukrywającym się od lat i ciągle
    żyjącym Adolfem Hitlerem. Wolny kraj.

    > przesadzał - to tylko grupa dyskusyjna, rozmawiamy tu o opisanym
    > stanie faktycznym a nie o rzeczywistych ludziach i zdarzeniach,
    > których przecież nie znamy.

    Stan faktyczny jest taki, że wiszą sobie obrazki. Żadnego komentarza
    (ani za, ani przeciw) ich treści nie ma.

    "Rozumując" tak, jak ty, każdy kto ma kalendarz przodownika pracy
    propaguje komunizm, a każdy kto ma kalendarz Pirelli - propaguje opony.
    Albo przedmiotowe traktowanie kobiet - w zależności od odchyłów osoby,
    która będzie się propagowania doszukiwać ;)

    >>> Ten wątek nie jest o noszeniu, zmieniasz temat.
    >> A co za różnica, czy wiesza na sobie, czy wiesza na ścianie?
    >
    > Wiesza kilka, na ścianie w specyficznym pomieszczeniu - wyżej piszę.

    No i?

    > Poza tym odbijam piłeczkę: co to za podobieństwo?

    Masz wizerunek? Masz. Widoczny? Widoczny. Kojarzący się? Kojarzący.

    Do pierdla marsz!

    > Wątek jest o czym innym, zmieniasz temat.

    Wątek jest o prezentowaniu wizerunków co wg. ciebie jest propagowaniem
    kojarzonych z nimi idei.

    >>> Tam nie było jednocześnie portretu Stalina i Roosvelta.
    >> Skąd wiesz, byłeś tam?
    >
    > Nie ma w opisie.

    Nie ma też w opisie, że w oknach były szyby. Nikt też nie opisał
    istnienia instalacji elektrycznej. Znaczy pewnie tego też nie było.

    >>> Nie, bo takie są skojarzenia społeczne z wizerunkiem.
    >> No popatrz, to zupełnie jak McCartney i wegetarianizm.
    >
    > Nie. Zapewniam Cię, że tu procent społeczeństwa, które tak kojarzy
    > jest nieporównanie mniejszy.

    To jest różnica ilościowa a nie jakościowa.

    >> Czy mógłbyś zaprzestać uzurpowania sobie roli głosu społeczeństwa?
    >
    > Sorry, ale to komunał, że więcej ludzi kojarzy Hitlera z faszyzmem niż
    > McC. z wegetarianizmem.

    A co mnie obchodzą cudze skojarzenia? Jak im się będą czarne buty z
    cholewami kojarzyć z faszyzmem (a wielu się kojarzą) to mam się przez to
    przestawić na różowe pantofelki, żeby broń Boże czegoś nie propagować?

    > Jeśli chcesz negować oczywistości, to nie mamy
    > o czym gadać.

    Oczywistości? Póki co oczywistością jest to, że uporczywie usiłujesz
    manipulować rzeczywistością - co jest w znacznie większym stopniu
    krzewieniem esencji ustrojów totalitarnych, niż cała ściana portretów.
    Nawet z lampkami i w złotych ramkach.

    >>> Taka że ja dyskutuję o pomieszczeniu i o tym jest wątek. Nie chce mi
    >>> się po prostu rozważać kwestii koszulek.
    >> To objaśnij teraz dlaczego wg. ciebie publicznie noszona koszulka z
    >> wizerunkiem nie jest propagowaniem,
    >
    > Nie napisałem, że nie jest. Napisałem, że nie chce mi się tego
    > rozważać.

    Czyli jak mawiał elektrycerz Krzemowy: "Nic to! Grunt to nie myśleć!"

    >>> To nie jest propagowanie, jak nie rozumiesz tego słowa, to nie mój
    >>> problem ;-p
    >> Twój problem polega na tym, że jak A prezentuje jakiś wizerunek, to wg.
    >> ciebie jest to propagowanie, a jak robi to B - to już nie jest.
    >
    > Nie. To że nie rozumiesz różnicy między prezentacją w filmie jako
    > elementu świata przedstawionego a prezentacją na ścianie jako
    > elementem rzeczywistego pokoju, to nie jest mój problem.

    Uhm... No czyli ja niestety propaguję komunizm, bo mam Kalendarz
    Przodownika Pracy.

    A użytkownicy OpenBSD propagują satanizm, bo mają na pulpicie diabełka.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1