eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo"Straszliwe" mandaty dla proboszczów za wielokrotne przekroczenie limitów epidemiologicznych [kowid] › Re: "Straszliwe" mandaty dla proboszczów za wielokrotne przekroczenie limitów epidemiologicznych [kowid]
  • Data: 2021-04-06 21:02:40
    Temat: Re: "Straszliwe" mandaty dla proboszczów za wielokrotne przekroczenie limitów epidemiologicznych [kowid]
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 06.04.2021 o 02:26, Marcin Debowski pisze:

    >> Bez wątpienia masz rację, ale tu dochodzą chęci. O ile firma ma
    >> właściciela, dyrektora. kierownika, to w wypadku kościoła to wcale takie
    >> oczywiste nie jest.
    > Chyba jakoś oczywiste być jednak musi. Jeśli ktoś sobie ten budynek kościelny
    > rozbuduje czy przerobi i nie da się ustalic kto to zrobił, to co robi
    > inspekcja budowlana? Albo jakaś pożarowa, jesli stwierdzi brak stosownych
    > wyść i oznakowań?

    W wypadku prawa budowlanego odpowiedzialność spada na profesjonalistów w
    tej sytuacji. Jak u Ciebie w domu się okaże, że dach się zawali, to
    "działkę" chwyci kierownik budowy, jeśli wykonał to niezgodnie z
    projektem, albo projektant, jeśli się okaże, ze źle zaprojektował. Ale
    przecież nie inwestor, bo ten może nie mieć zielonego o tym pojęcia.

    U nas lata temu był taki wypadek przy budowie kościoła. Budowali to w
    taki sposób, że każda rodzina miała ileś tam dni odpracować. Co bogatsi
    wykupywali usługę odpracowania przez kogoś, ale biedniejsi sami
    przychodzili. I taki jeden biedniejszy spadł z rusztowania i się zabił.

    Pamiętam, że nagle się okazało, ze on sobie tak spacerował po tym
    rusztowaniu. No bo przecież nikt go nie zatrudniał. Kierownik budowy, to
    w ogóle nie wiedział, że tam jacyś ludzie pracują. Mury się same
    wznosiły z pomocą boską. :-)>
    > Przyznam, że dawno się zgubiłem z czego wynikają obecne zaostrzenia, te
    > 20m2 na osobę ma jakies w ogóle podstawy prawne? Przyjmując, że tak, nie
    > ma tam nigdzie informacji na kim ciąży obowiązek zadbania aby te 20m2/os
    > były zachowane?

    Ja też tego jakoś wnikliwie nie śledzę. Natomiast taki obowiązek musi
    wprost być wskazany w ustawie. W wypadku przedsiębiorcy mamy art. 18
    ustawę z dnia 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej. Ale
    to nie zadziała w wypadku kościoła.

    W wypadku Proboszcza, to jego rolę określa prawo kanoniczne, które
    konkordatem zobowiązaliśmy się stosować. Tak na szybkiego, to znalazłem
    kilka jego obowiązków. Nie będę tego wypisywał, bo każdy może sobie sam
    sprawdzić (Rozdział VI, od kan. 515 w górę).

    Moim zdaniem zastosowanie do określenia, kto ma liczyć wiernych mają
    przepisy od kan. 1273 wzwyż. Tu mowa o zarządcy, a nie proboszczu. Za
    mało znam strukturę Kościoła, by się jednoznacznie wypowiadać, ale zdaje
    się, że tym zarządem zajmują się Rady Parafialne. Czy też one mają
    liczyć wiernych? Ja w każdym razie nie wiem, kto to powinien robić, a
    przede wszystkim mam wątpliwość, czy proboszcz.
    >
    >> Jeśli ulicą idą dwie osoby bliżej, niż przepisowe 150 cm, to która z
    >> nich popełnia wykroczenie? Może osoba A nie chciała, ale co? Ma uciekać
    >> przed B? Po za tym pozostaje kwestia dowodowa. Było to 140, czy 160 cm?
    >> Jakieś oględziny? To są problemy, o których w ogóle autorzy tych
    >> przepisów ne myślą. Jak masz demonstrację, to jak fizycznie te
    >> odległości mają ludzie zachować, skoro pozostałe osoby się "przepychają"?
    > MZ jeśli nie da się przypisac winy bo:
    > - nikt nie ma metra w oku, więc może się pomylić
    > - nikt nie ma oczu na około głowy i na antenkach, więc też może się wypadek
    > zdarzyć, że ktos tam się zblizy, wyjdzie zza wegła itp.

    No moim zdaniem też.
    >
    > ...to MZ w ogóle nie ma wykroczenia. Ale jesli np. informuje się dwie osoby,
    > że są zbyt siebie blisko i one nic z tym nie robią, mimo, że mogą, to już
    > jest i to u obu. Można by się zastanowić, co, jeśli obie stwierdzą, że
    > spodziewały się, że to ta druga się ruszy, ale MZ to dość słaba linia obrony.

    Toteż w mojej ocenie sam obowiązek jest kretyński i niemożliwy do
    wyegzekwowania w praktyce. No chyba, że ktoś się poczuje winnym i
    przyjmie mandat. Nie można polecić ludziom rozsunąć się, bo nie wiadomo
    kto, w jakim kierunku i dlaczego on ma się "rozejść".
    >
    >> Nie można zakazać organizacji protestu, ale zakazy zbliżania tu nic nie
    >> zmieniają, bo nie ma zbiorowej odpowiedzialności. Trzeba udowodnić
    >> osobie A, ze to ona nei zachowała dystansu. Samo stwierdzenie, ze
    >> dystansu nie było, to zbyt mało.
    >
    > Z tym się zgadzam.
    >


    --
    Robert Tomasik

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1