Sprawa jest zawiła, dotyczy prowadzenia studiów na uczelni państwowej,
przeprowadzania zaliczeń, egazaminów, semestrów sudiów. Między innymi,
zgzamin dyplomowy został przeprowadzony kreatywnie, w protokole znalazły
się inne podpisy, dla spełnienia wymogów formalnych egzaminu dyplomowego.
Tyle jest skomplikowana, że regulamin studiów nie stanowi prawa, jednak
jest zatwierdzany przez MENiS. Nie wiadomo na ile Regulamin Studiów jest
wiążący. Sprawa została zakwalifikowana z artykułu 271 § 1 kk. Jako
istytucja publiczna a nie organ państwowy do pociągnięcia odpowiedzialności
może być pociągnięty tylko dziekan. Jednak ostatecznie dziekan zaliczył
semestry studiów na podstawie nieprawdziwej realizacji programu studiów,
godzin dydaktycznych. Teraz po prowadzonym postępowaniu, sytuacja zabrnęła
dalej, dziekan jako nie uczestnik egzaminu i na tym opierało się postanowienie,
potwierdził urzymywany przez uczelnie niezgodny z prawdą przebieg egzaminu
dyplomowego. Nie wiem czy zrobił tak w dobrej wierze, czy wobec
niebagatelnego znaczenia z punku widzenia kk.

Samo w sobie, istnienie programu studiów, potem fikcyjna ocena z przedmiotu,
uczelnia nie mogła technicznie zrealizować przedmiotu, potem zaliczenie przez
dziekana semestru studiów, już stwarza problemy czy jest poświadczeniem
nieprawdy i jest podstawą do rozpoczęcia postępowania z artykułu 271. Kwestia
arbitralna, czy odczuć prokuratora?


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl