eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoSamobojstwo - nie rozumiem! › Re: Samobojstwo - nie rozumiem!
  • Data: 2006-03-26 13:55:08
    Temat: Re: Samobojstwo - nie rozumiem!
    Od: "quasi-biolog" <q...@g...SKASUJ-TO.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Robert Tomasik <r...@g...pl> napisał(a):

    Tiaaa... Tego sie spodziewalem w dyskusji z prawnikami. Przeciez na studiach
    ucza was klamac, manipulowac, konstruowac sofizmaty i stosowac nieczyste
    chwyty erystyczne...
    Tylko wez pod uwage ten prosty fakt, ze my tu nie walczymy pod publike, o
    zwyciestwo. Ja sie po prostu dopytuje i licze na rzetelna, uczciwa odpowiedz,
    a nie na uzeranie wie z sofizmatami w brudnej polemice... Ja sie tak dalej nie
    bawie.


    > Niebezpieczne narzedzie, uzasadnione podejrzenie
    > zamachu na
    > > czyjes zycie itd. - sytuacja zupelnie nieporownywalna z
    > samobojstwem.

    > Jak to nieporównywalne? Czy widzisz gdzieś w zacytowanym przez mnie
    > przepisie (albo gdzieś indziej) ograniczenie tego prawa do życiu lub
    > zdrowia innej osoby?

    Czyzby sofizmat: zdaje sie, ze postawiles pewna teze (o koniecznosci
    eliminowania zagrozeniu stanowionego przez samobojcow dla osob postronnych) a
    teraz bronisz innej (o koniecznosci ochrony zycia samobojcy).

    A co do Twojej odpowiedzi: to, ze w przepisie nie jest wprost napisane iz
    ochrona zycia i mienia nie dotyczy "ochrony przed samym soba", nie oznacza, ze
    przepis tez taka ochrone nakazuje. Przepisy interpretuje sie wg jakiejs
    obowiazujacej wykladni, doktryny - spodziewam sie, ze w mysl obowiazujacej w
    Polsce interpretacji prawa wykluczenie "ochrony przed samym soba" jest
    samooczywiste. Myle sie? Jesli tak, to sproboj to jakos wykazac/udowodnic
    (link do jakichs prawniczych publikacji, czy co to wy tam macie).


    > > Bujasz. Jak zapowiem to w internecie, to takze naraze sie na
    > interwencje
    > > policji?

    > Pytasz o stronę prawną, czy praktyczną?

    Wylacznie prawna. Strona "praktyczna" jest calkowicie nieinteresujaca.

    > Bo to istotne.

    Praktyka jest taka, ze policji/prokuraturze/sadom wielu rzeczy, ktore
    formalnie moglyby i powinny robic, w rzeczywistosci sie nie chce, badz nie
    maja ku temu realnych mozliwosci.

    Ja pytam o strone prawna, by roztrzygnac o co chodzi w dzialalnosci policji
    opisanej w artykule. A tym konkretnym panom policjantom, to sie widocznie
    bardzo chce...

    > Z prawnego
    > punktu widzenia nic by nie stało na przeszkodzie podjęciu prawnych
    > środków przez policjantów.

    Po prostu nie wierze. Mozesz ta teze podeprzec czyms mocniejszym, niz czczym
    zapewnieniem?

    > No ale w wypadku samobójstwa też nie oczekuj desantu ze
    > śmigłowca przez okno.

    Nie. Spodziewam sie tego, ze przyjedzie patrol, zacznie sie dobijac, a jak nie
    otworze - wlamia sie do srodka.

    > Jak ktoś zacznie
    > wypisywać na forum, że sobie zamierza odebrać życie, to po prostu uda
    > się tam policjant i będzie próbował coś zdziałać. Porozmawiać z
    > rodziną, by uważali. Porozmawiać z samym zainteresowanym o jego
    > kłopotach.

    Moim zdaniem jest to skandaliczne, robic cos takiego w majestacie prawa.
    Rownie dobrze policja moglaby rozmawiac tak z delikwentem (i/lub jego
    rodzina), ktory podjal *suwerenna decyzje* w innej dziedzinie (dokonania
    jakiegos zakupu, zawarcia zwiazku malzenskiego, wstapienia do ruchu
    religijnego, oddania glosu w wyborach itp.) a jakis pan policjan uznal ja za
    bledna...

    > Możesz pomóc tylko tym nie do
    > końca zdecydowanym.

    IMO katastrofalnie bledne jest samo zalozenie, ze odwlekanie kogos od
    samobojstwa jest "pomoca".

    > To jest inne zatrzymanie, niż sprawcy przestępstwa.

    I co z tego? Fakt jest faktem: wladza kwestionuje suwerenna decyzje obywatela
    i uzywa sily, aby uniemozliwic mu jej realizacje.

    > >> Natomiast co do papierosa, to
    > >> zagrożenie nie jest bezpośrednie, to znaczy jeszcze nie
    > udowodniono,
    > > Alez oczywiscie, ze udowodniono. Nawet na kazdej paczce ostrzega Cie
    > o nim
    > > minister zdrowia...
    > I sądzisz, że jest to bezpośrednie zagrożenie? Czyli większość
    > wypalonych papierosów kończy się śmiercią?

    Sadze, ze wiekszosc prob zapalenia papierosa jest swiadectwem nalogu
    nikotynowego, a ten z kolei bardzo czesto konczy sie utrata przynajmniej
    zdrowia...

    > >> że zapalenie papierosa powoduje natychmiastowe zejście śmiertelne.
    > > Nie manipuluj. Napisales: "zdrowia lub zycia", a nie "natychmiastowa
    > > utrate zycia".

    > Nie manipuluje. W zacytowanym przeze mnie przepisie jest o
    > BEZPOŚREDNIM zagrożeniu.

    Nalog nikotynowy jest *bezposrednia* przyczyna utraty zdrowia.

    Zreszta, teraz mozna rozpetac ogromna debate filozoficzna nad znaczeniem
    pojecia "bezposredi" i sposobie wyznaczanie linii demarkacyjnej miedzy
    "bezposrednioscia" a "posrednioscia"... Szkoda czasu.

    (ciach)

    > Przykładowo,
    > jak ktoś zamierza skoczyć z dachu wysokiego budynku, to z wysokim
    > prawdopodobieństwem sobie większą lub mniejszą krzywdę zrobi.

    Tyle, ze my rozmawiamy nie o zagrozeniu dla samego smobojcy, lecz dla ludzi
    postronnych. A to jest zaniedbywalnie nikle.


    > > Primo: moje zycie, moja sprawa. Wszystkim "uszczesliwiaczom na
    > sile" -
    > > wara! Secundo: wylewanie dziecka z kapiela - "uszczesliwienie" (
    > Mnie kabaret kojarzy się z czymś śmiesznym. Ja tam w wieszaniu się,
    > czy innych podobnych dzialaniach niczego śmiesznego nie widzę.

    Nie jest smieszne samo wieszanie sie, lecz prawny zakaz wieszania sie.

    > >> Ja tu niczego śmiesznego w tym nie widzę.
    > > No wlasnie. I to mnie przeraza....

    > To, że nie widzę?

    Tak.

    > No, jeszcze kilka osób na grupie - sądząc z
    > wypowiedzi - również jakoś takimi rzeczami nie czuje się rozbawiona.

    Sofizmat: argumentum ad numerum.


    > > Non sequitur. Przeciez nie to w pasach jest komiczne, ze sa
    > > nieskuteczne, lecz to, ze sluza do "uszczesliwiania na sile". Jesli
    > chce
    > > ryzykowac zycie, to uwazam, ze mam do tego "przyrodzone prawo" i nie
    > > zycze sobie, by sie panstwo w to wtrącało.

    > Wychodząc z tego założenia, to wiele przepisów uszczęśliwia Cię na
    > siłę. Poczynając od ustawowego zakazu zabijania noworodka. A może on
    > nie chce żyć? Czy ktoś pyta noworodka o to?

    Nad kwestia ochrony zycia noworodkow tez sie kiedys zastanawialem. Mysle, ze
    mozna uzasadnic jego istnienie nastepujacymi celami:

    Praktyczny: przepis ten de facto nie jest ochrona interesow noworodka (ktory
    nie ma swiadomosci swoich "interesow", innych niz bol, glod itp.), lecz jego
    matki (ewentulanie obojga rodzicow) - zabezpiecza przed utrata cennego dla
    niej dziecka z rak innych ludzi.

    Ideologiczny: na zasadzie tzw. "rozumowania nieciaglego" noworodek uznawany
    jest za pelnoprawna osobe. Osobom przypisuje sie *domniemana wole zycia* -
    jesli osoba nie zadeklarowala inaczej, przyjmujemy, ze chce zyc i chce zeby
    prawo jego zycia bronilo.

    Osobiscie nie mam nic przeciwko logice koncepcji niektorych utylitarystow (np.
    Petera Singera), azeby przyznac rodzicom prawo do noworodkobojstwa lub
    przynajmniej karac za nie znacznie lagodniej niz za zabicie starszego
    czlowieka czy doroslego szympansa.


    > >> Z tego też powodu do prowadzenia pojazdu trzeba mieć przeważnie
    > >> uprawnienia,
    > > Oczywiscie. Co nie zmienia faktu, ze jest to przedsiewziecie
    > narazajace
    > > zycie innych, poza kierowca, ludzi. Na oko - znacznie bardziej niz
    > > klasyczne samobojstwo (chocby i ten skok z okna).

    > Zajrzyj do mojego wywodu na temat bezpośredniego zagrożenia wyżej.
    > Naturalną konsekwencją jazdy samochodem nie jest utrata przez kogoś
    > życia.

    Sofizmat. W przypadku samobojstwa jest tak samo: "naturalna konsekwencja"
    samobojstwa *nie jest* smierc osob postronnych.


    > >> do łażenia po większej drabinie również,
    > > Czyzby?

    > A o uprawnieniach do pracy na wysokości słyszałeś coś?

    Tak, nawet osobiscie znam czlowieka z takimi (prace konserwacyjne na
    nadajnikach radiowo-telewizyjnych). Czlowieka bez takich uprawnien nie mozesz
    legalnie zatrudnic do takich prac i tyle. Nie zmienia to faktu, ze osoba bez
    takich uprawnien moze sobie we wlasnych celach, nieformalnie, do woli wlazic
    na wysokosci (drzewa, drabiny, dach swojego domu itd.).

    > >> Znam co najmniej kilka takich przypadków.
    > > Ile? Jaki to odsetek wszystkich samobojstw?

    > Wszystkie udane pociągają za sobą śmierć co najmniej jednej osoby. :-)

    Sofizmat. Oczywiscie caly czas byla mowa o smierci osob postronnych.


    > > W Polsce co roku na drogach ginie conajmniej 5000 osob (...)

    > Skoro chcesz do tego statystycznie podchodzić? No to te 5.000 osób, na
    > ile osób wyjeżdżających w roku w podróż?
    > Myślę, że rozważając każą
    > podróż z osobna, to spoko kilka miliardów rocznie. Jaki tu odsetek
    > masz? A przy samobójstwie myślę, że ilość ofiar w stosunku do prób
    > samobójczych będzie przekraczać znacznie 50%.

    Sofizmat.

    Po pierwsze: zupelnie nietrafne porownanie (proby samobojcze do pojedynczych
    wyjazdow samochodem). Zeby w miare scisle policzyc zagrozenie zwiazane z jazda
    samochodem nalezaloby przyjac "liczbe ofiar" NA "liczbe kierowcow uzytkujacych
    samochody w ciagu roku", lub "liczbe ofiar" NA "liczbe przejechanych w ciagu
    roku kilometrow przez wszystkich kierowcow" itp. Jak to sensownie porownac do
    liczby ofiar postronnych prob samobojczych? Moze porownac "liczbe ofiar
    postronnych ma jednego samobojce na rok" do "liczby ofiar na jednego kierowce
    na rok"?

    Po drugie: Caly czas byla mowa o ofiarach postronnych prob samobojczych.


    > > Znaczy sie sugerujesz, ze wysadzanie sie w powietrze gazem z
    > kuchenki
    > > jest na tyle popularna metoda samobojstwa, ze uzasadnia takie akcje
    > > policji...

    > Nie. Sugeruję, że jak niedouczony samobójca będzie się truł gazem

    Az tak "niedouczonych samobojcow" jest pewnie niewiele wiecej, niz
    niedouczonych kucharek ze stolowek/restauracji stosujacych trutke na szczury
    jako przyprawy...
    Czestotliwosc wystepowania takich samobojcow w zaden sposob nie uzasadnia
    omawianych akcji policji. Tym bardziej, ze monitoruja oni osoby dopytujace sie
    o techniczna strone samobojstwa, w zwiazku z tym wiedza, czy ow ktos zamierza
    sie "truc" gazem czy nie.


    pozdrawiam
    quasi-biolog

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1