eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoPo jakim czasie od zainstnienia przestepstwa mozna zglosic je policji ?Re: Po jakim czasie od zainstnienia przestepstwa mozna zglosic je policji ?
  • Data: 2004-02-15 14:36:04
    Temat: Re: Po jakim czasie od zainstnienia przestepstwa mozna zglosic je policji ?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl> napisał w
    wiadomości
    news:Pine.WNT.4.58.0402142047530.-716535@Athlon.port
    ezjan.zabrze.pl...

    Po pierwsze uważam, ze w Polsce nadużywana jest forma przyjmowania ustnych
    zawiadomień o przestępstwie. Rozumiem, że jak kogoś w danym momencie
    napadnięto, to ma sens by natychmiast i to ustnie powiadomił Policje, by
    ta podjęła działania mające na celu ujęcie sprawcy lub przynajmniej
    zabezpieczenie śladów. Ale jeśli ktoś zgłasza oszustwo popełnione przed
    pół rokiem, to z punktu widzenia celowości równie dobrze może to skrobnąć
    na papierze. Kodeks postępowania karnego utrzymuje, że przesłuchanie
    zawiadamiającego jest potrzebne, gdy dane zawarte w zawiadomieniu nie są
    wystarczające. Jeśli ktoś mi ukradł telefon komórkowy i nie wiem w jakich
    to nastąpiło okolicznościach, to moim zdaniem równie dobrą formą jest
    napisanie tego na papierze i złożenie na dzienniku podawczym. Dla policji
    znów odpadnie sporo roboty, bo przesłuchania w tym, wypadku i tak nie
    doprowadzą do żadnych cennych odkryć, a sprawa i tak znajdzie się w
    rejestrze. Z kolei, jeśli policjant uzna, że istnieje szansa na wykrycie,
    to zawsze może się skontaktować z daną osobą.

    Trzeba by było tylko zmienić mentalność - głownie prokuratorów - by po
    pisemnym zawiadomieniu obligatoryjnie nie nakazywali w wytycznych
    przesłuchiwać w charakterze świadka zawiadamiającego, nawet jak z samego
    zawiadomienia wynika, że żadnej wiedzy w przedmiocie on nie ma, bo na
    przykład zawiadamiającym jest radca prawny, który w zdarzeniu będącym
    przedmiotem sprawy nie brał udziału i składa zawiadomienie na podstawie
    dokumentów. Taki stan rzeczy funkcjonuje na przykład w przeważającej
    części spraw o charakterze gospodarczym.

    Gdybym miał jakikolwiek wpływ na kształtowanie prawa procesowego, to
    podjął bym starania zmierzające właśnie w kierunku zmiany tego stanu
    rzeczy. Nowy protokół ustnego zawiadomienia o przestępstwie jest tak
    skonstruowany, że z powodzeniem po drobnych modyfikacjach mógł by być
    sporządzany przez samego zawiadamiającego (oczywiście nie jako protokół,
    tylko jako pisemne zawiadomienie). Uważam, że Pit jest bardziej
    skomplikowany, a przecież każdy ma go wypełnić i nikt z tego powodu nie
    krzyczy.

    Upatruję w tym wiele korzyści. Przede wszystkim zawiadomienia byłyby
    przemyślane. W praktyce bardzo często się zdarza, że zawiadamiający w
    stresie coś pominie i przychodzi po godzinie, by dodać. trzeba go bo
    sąsiadka widziała. Gdyby sporządzał to na spokojnie w domu, to takich
    przypadków było by mniej. Należało by jedynie przemyśleć jakieś
    mechanizmy, by taka zmiana nie doprowadziła do swoistej spychoterapii,
    czyli odsyłania spod okienek petentów w sytuacji, gdy potrzebne są
    niezwłocznie czynności procesowe (np. oględziny miejsca zdarzenia), czy to
    w odniesieniu do osób, które nie są w stanie samodzielnie takiego
    dokumentu sporządzić. Ale to i obecnie bywa z tego co słyszę, więc nowy
    system jakoś radykalnie nie powinien tej sytuacji pogorszyć.

    Natomiast w przedmiocie nieprzyjmowania zawiadomień o przestępstwie, o
    czym pisze P@aweł i Gotfryd, to nie wiem jak to jest w innych częściach
    naszego kraju. Ale z mojego doświadczenia wynika, że nie ma siły na
    nieprzyjęcie zawiadomienia, gdy zawiadamiający jest pewien, ze popełniono
    przestępstwo. Jak nie przyjmiesz, to się zażali i tyle. Natomiast często
    po rozmowie rezygnują z zawiadomienia osoby które same nie są przekonane,
    czy doszło do przestępstwa. Często tak jest przy utracie portfeli,
    dokumentów czy komórek, gdy zawiadamiający nie jest w stanie powiedzieć,
    czy go okradziono, czy też dany przedmiot zgubił. Sporo jest przypadków
    rzekomych uszkodzeń mienia, gdy biegniemy do Policji informując o
    pękniętej szybie w sklepie, choć nie da się w żaden sposób ustalić czy
    nawet uprawdopodobnić, czy zdarzenie to ma charakter przestępczy, czy też
    jest wynikiem przypadku (pił kopnięta przez dziecko czy też pijany, który
    się zatoczył). Ba, nierzadko z okoliczności wynika, że właśnie taki
    niekryminalny charakter ma zdarzenie. Zawiadomienia takie najczęściej nie
    są podyktowane przekonaniem zawiadamiającego, że doszło do czynu
    zabronionego, a procedurą ubezpieczyciela lub innego organu. BEL wymagają
    zaświadczenia o zgłoszeniu utraty dowodu osobistego Policji - choć nikt
    nie wie z czego by taki obowiązek miał wynikać - więc zgłaszamy kradzież,
    choć sam zgłaszający w rozmowie twierdzi, że równie dobrze mógł zgubić.
    Operatorzy GSM uzależniają procedurę otrzymania nowej karty taniej lub
    drożej od utraty w wyniku przestępstwa, to każde zgubienie telefonu jest
    utożsamiane z kradzieżą. To samo ubezpieczyciele, którzy zrobili sobie z
    Policji organ likwidacyjny szkody. Po co wysyłać likwidatora i opisywać
    szkodę, jak policja zrobi oględziny. Nawet, jak z góry wiadomo, że
    prawdopodobieństwo, że dany fakt ma charakter przestępczy jest znikome.

    Dowodem podniesionej tezy niech będzie zaobserwowany przeze mnie znaczny
    spadek kradzieży telefonów komórkowych z chwilą, gdy operatorzy odeszli od
    zwyczaju, że utrata telefonu w wyniku przestępstwa powoduje rozwiązanie
    zawartej na czas określony umowy abonenckiej. Przecież powyższy fakt
    raczej wpływa na złodziei nie miał, a uwierzcie, że o ile w skali powiatu
    dziennie ginęły 2-3 telefony, to teraz ginie ich tyle tygodniowo. No
    przynajmniej jeśli chodzi o zgłoszenia, bo trudno mi się odnieść do
    ciemnej liczby niezgłoszonych zdarzeń.

    Nie odpowiedziałem wprost na Twój post P@awle, bowiem na to się nie da
    odpowiedzieć. To zawsze będzie problemem. Nie rozwiązuje togo obecny
    system i nie rozwiąże tego proponowany przeze mnie. Nie da się moim
    zdaniem jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy lepiej jest by nie
    doszło do jednego rozboju, czy pięciu kradzieży z włamaniem. Rozbój to
    napad na konwój z pieniędzmi - i wówczas jest on na pewno groźniejszy od
    dowolnie dużej ilości kradzieży z włamaniem. Ale rozbój, to również
    przyparcie przez kolegów z klasy do muru nielata i zabranie mu 10 groszy
    na loda. I tu już można polemizować ilu włamaniom do jubilera będzie to
    zdarzenie równoważne. Zdarzenie zsadzeniu nie jest równe\, nawet w obrębie
    tej samej kwalifikacji prawnej. A przecież rodzajów przestępstw jest
    wiele. Tak więc po prostu Twoje pytanie nie ma większego sensu.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1