eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawonakaz sciagniecia anteny z elewacjiRe: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
  • Data: 2013-04-26 10:38:36
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2013-04-26 10:25, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    > W dniu 26.04.2013 09:36, Liwiusz pisze:
    >> W dniu 2013-04-26 09:25, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >
    >>> Poza tym, kto miałby być biegłym? Przy braku certyfikacji Pan Dochtór z
    >>> Wyższej Szkoły Polsko-Niemieckiej Zenek i Helmut sp. z o.o. ma takie
    >>> samo prawo głosu i tak samo jest ,,dobry'' jak inny. Obecnie
    >>> społeczeństwo ustaliło jaka linia medycyny jest uznana przez
    >>> społeczeństwo. Jak zlikwidujesz to ustalenie, to potem jest jak w
    >>> informatyce, że sąd sobie uzna, że ktoś spiracił oprogramowanie na
    >>> licencji GNU i działał na szkodę Internetu, którego siedziba jest w
    >>> Warszawie.
    >> Nie postuluje likwidacji tytułów zawodowych, certyfikatów, licencji itp.
    >> Postuluje ich dobrowolność.
    >
    > Ale jak jest dobrowolność, to jest brak wspólnotowej linii. Jak jednego
    > certyfikuje Microsoft, innego RedHat a innego Wacek i Zenek, to u
    > którego korzystać?

    Z tego, do którego ma się zaufanie. Zasada jest taka, że zły certyfikant
    bankrutuje.


    > Nasze społeczeństwo wybrało na podstawie wiedzy społecznej linię
    > medycyny pasującą do naszych realiów wg społeczeństwa najbardziej.

    Ale to ja chce wybierać, a nie aby mi społeczeństwo mówiło że tą herbatą
    to grypy nie mogę leczyć.



    >>> Nasze społeczeństwo wybrało linię medycyny, która mu odpowiada.
    >> I słusznie. Słowo klucz - wybrała. Nie - narzuciła.
    >
    > Czyli jak sobie wyobrażasz działanie takiej wybranej, ale nie narzuconej
    > linii?

    Tak, że jak będę chciał, to wyrostek może mi wyciąć weterynarz, bo może
    mam do niego więcej zaufana, niż do wiecznie pijanego chirurga w
    państwowym szpitalu.



    > Tylko że to płynne. Zaraz jakiś Andrzej powie ,,jak sobie jesteś taki
    > głupi, że wsiadasz do taksówki bez uprzedniego poproszenia o teczkę z
    > papierami, cenniki, regulaminy itp. Tylko jakie byłoby życie, jakbym nie
    > mógł wskoczyć do taksówki i popędzić na dworzec tylko najpierw szukał
    > niuansów, które mogą mnie zaskoczyć (np. punkt 278 regulaminu czcionką
    > 7ką mówi, że gość w białych skarpetkach płaci 10x stawka z cennika).

    Jeśli przed wejściem do taksówki musiałbym czytać jakieś teczki, to
    wybrałbym taksówkę obok, gdzie wystarczyłaby tylko informacja "3zł/km".


    > Po co są te wszystkie klauzule niedozwolone w umowach? Bo przeciętny
    > obywatel nie ma szans obronić się przed wszystkim. Tak jak pojedynczy
    > jaskiniowiec nie umiał się obronić np. przed tygrysem i wolał zrobić
    > wspólnotę kilku.

    Klauzule są dlatego, że ludzie-niewolnicy zawierają umowy bez czytania.



    > No ale co to jest prawdziwy? Bo wiesz, wg plemienia z Ciamcia-Ramcia
    > prawdziwy jest ich Szaman Włodek. Prawdziwość lekarza określa pewna
    > umowa społeczna, która tobie nie pasuje.

    A Ty chcesz mi zabronić się leczyć u tego Ciamci.

    > No wydają. I właśnie w skali społecznej są one bez znaczenia. Nawieszam
    > sobie na ścianie certyfikatów wydanych przez 20 znajomych szamanów. Oni
    > będą mieli między innymi mój certfikat. I pacjent z zawałem sobie wpada
    > do mnie i weryfikuje oczywiście jakość wszystkiego, bo jest Andrzejem L.
    > A jak nie jest Andrzejem L. to ma pecha?

    Jeśli masz 20 nieuznawanych certyfikatów, toś głupi. Sztuką mieć jeden
    certyfikat, ale uznawany. Niekoniecznie państwowy i obowiązkowy.


    > Po to społeczeństwo wypracowało pewne standardy, żeby je mieć. Dlatego
    > jest np. matura. A jakby jeden miał Maturę wydaną przez Śmiejka, inny
    > przez Liwiusza, inny przez Marudę...

    Matura to też standard płynny. Właściwie obecnie to brak standardu.
    Dobry przykład, jak państwowe certyfikaty się dewaluują. Gdyby matura
    była płatna i nie dawała dostępu do studiów, to nikt by jej nie robił,
    bo po co? Czy na rynku pracy "matura" coś znaczy? Nic. Znieś obowiązek
    matury na studia, wprowadź egzaminy uczelniane (to są właśnie takie
    prywatne certyfikaty), a zobaczysz, co można zrobić z tym państwowym
    papierkiem.


    >> Więc nie będziesz miał wyjścia, jak tylko wynająć architekta. Zauważ, że
    >> odbędzie się to "oddolnie" bez nakazu państwowego!
    >
    > Jak oddolnie, jak to państwo jest tą wspólnotą i dochodzisz do tego, co
    > mamy. Zero zmian.

    Nie zero. Bo u siebie na terenie nie mogę wybudować mostu na swój użytek
    tak jak chcę.


    >> Będą. Dobrowolne. A jak rzeczywiście nie będzie, to sam ubezpieczyciel
    >> powie - proszę przyprowadzić tego ,,architekta'', ocenimy, czy chcemy
    >> brać za niego odpowiedzialność.
    >
    > Jaką metodą, jak nie będzie standardów uznanych prawnie?

    Swoją własną metodą. Ubezpieczyciel, który będzie miał złą metodę,
    będzie za to płacił, więc na pewno jakąś wypracuje.


    > Zobacz ile teraz się łamie prawa przypadkiem, z nieświadomości. Niby to

    Bo właśnie tego prawa jest za dużo. Prawo już nie wynika z samej
    moralności (nie kradnij), ale z... głupoty? ("nie podlewaj rośliny,
    jeśli to marihuana")


    > nie chroni od odpowiedzialności, ale lepiej edukować niż karać i do tego
    > jeszcze usuwać szkody będące konsekwencją tego, że ktoś niewyedukowany
    > złamał to prawo przypadkiem.

    Jeśli bez specjalnej edukacji ludzie nie "czują", że coś może być
    niezgodne z prawem, to znaczy, że trzeba się poważnie zastanowić, czy
    należy to karać.

    > Zasady ruchu drogowego, wracając do tematu, nie są wynikające z
    > genetyki. Sam przykład, że w anglii lewostronny a u nas prawostronny
    > pokazuje, że to kwestia po prostu danej umowy społecznej. I np. zasada
    > ograniczonego zaufania mówi, że mam prawo ufać, że inni uczestnicy ruchu
    > przepisy znają i przestrzegają. No i widzę rowerzystę, to nie powinienem
    > musieć go traktować jako wroga z definicji (a tak teraz jest) tylko
    > założyć, że on zna, wie i że jak złamie prawo to z premedytacją a nie z
    > niedoinformowania.

    A jak widzisz pieszego?

    --
    Liwiusz

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1