eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawonakaz sciagniecia anteny z elewacjiRe: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
  • Data: 2013-04-26 11:21:51
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 26.04.2013 10:38, Liwiusz pisze:
    > W dniu 2013-04-26 10:25, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >> W dniu 26.04.2013 09:36, Liwiusz pisze:
    >>> W dniu 2013-04-26 09:25, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >> Ale jak jest dobrowolność, to jest brak wspólnotowej linii. Jak jednego
    >> certyfikuje Microsoft, innego RedHat a innego Wacek i Zenek, to u
    >> którego korzystać?
    > Z tego, do którego ma się zaufanie. Zasada jest taka, że zły certyfikant
    > bankrutuje.

    Niby tak. Ale tak nie jest. Obecnie różne certyfikaty i zaświadczenia
    wystawia miliardy firm i firemek w całej Polsce. Nawet jak pojawiają się
    i znikają, to jak lecę z zawałem o pomoc, to nie wybiorę medyka, którego
    sprawdziłem (bo i jak).

    >> Nasze społeczeństwo wybrało na podstawie wiedzy społecznej linię
    >> medycyny pasującą do naszych realiów wg społeczeństwa najbardziej.
    > Ale to ja chce wybierać, a nie aby mi społeczeństwo mówiło że tą herbatą
    > to grypy nie mogę leczyć.

    Sobie możesz dowolnie. Innym nie możesz, bo inni chcą mieć zaufanie do
    tego, że leczysz wg uznanej linii. Przy dopuszczeniu dowolnych linii
    leczenia inni nie mają szans weryfikacji, tak jak teraz nie mają przy
    serwisie komputerowym.

    Mój laptop przeszedł przez 7 serwisów, i tanich drogich i niby
    chwalących się, a wciąż jest problem. Ale mogę go wywalić. Natomiast jak
    idę z zawałem, to nie mam jak testować jaka linia medycyny jest
    najlepsza. To zostało wypracowane przez wspólnotę. Na ofiarach owszem,
    ale przynajmniej wypracowane. Jak sam zostanę ofiarą to g. dla siebie
    wypracuję. Co najwyżej dla innych, to odrzucasz wypracowywanie dla innych.

    >>>> Nasze społeczeństwo wybrało linię medycyny, która mu odpowiada.
    >>> I słusznie. Słowo klucz - wybrała. Nie - narzuciła.
    >> Czyli jak sobie wyobrażasz działanie takiej wybranej, ale nie narzuconej
    >> linii?
    > Tak, że jak będę chciał, to wyrostek może mi wyciąć weterynarz, bo może
    > mam do niego więcej zaufana, niż do wiecznie pijanego chirurga w
    > państwowym szpitalu.

    Ok, tu jestem za twoim prawem do korzystania z weterynarza. Ale
    certyfikowanie na lekarzy i weterynarzy ma pozostać. Żeby mnie jeden z
    drugim się nie rozmyli zabierając możliwość wyboru.

    >> Tylko że to płynne. Zaraz jakiś Andrzej powie ,,jak sobie jesteś taki
    >> głupi, że wsiadasz do taksówki bez uprzedniego poproszenia o teczkę z
    >> papierami, cenniki, regulaminy itp. Tylko jakie byłoby życie, jakbym nie
    >> mógł wskoczyć do taksówki i popędzić na dworzec tylko najpierw szukał
    >> niuansów, które mogą mnie zaskoczyć (np. punkt 278 regulaminu czcionką
    >> 7ką mówi, że gość w białych skarpetkach płaci 10x stawka z cennika).
    > Jeśli przed wejściem do taksówki musiałbym czytać jakieś teczki, to
    > wybrałbym taksówkę obok, gdzie wystarczyłaby tylko informacja "3zł/km".

    A skąd wiesz, że wystarcza? I że po dojechaniu do dworca pan nie
    pokazuje nalepki małej na drugich drzwiach z napisem ''* klient ze
    skarpetkami 300zł/km''?


    >> Po co są te wszystkie klauzule niedozwolone w umowach? Bo przeciętny
    >> obywatel nie ma szans obronić się przed wszystkim. Tak jak pojedynczy
    >> jaskiniowiec nie umiał się obronić np. przed tygrysem i wolał zrobić
    >> wspólnotę kilku.
    > Klauzule są dlatego, że ludzie-niewolnicy zawierają umowy bez czytania.

    Bzdura. Nieraz próbowałem się wczytywać w różne umowy i były tak
    zamotane, że można się pociąć. teraz np. Bank musi do kredytu dać taką
    tabelkę z zestawieniem. Kiedyś nie musiał. I zamówiłem kredyt w mBanku i
    dostałem coś całkiem innego niż chciałem. Dzwonię na infolinię, a oni mi
    tłumaczą, że paragraf 17 do paragrafu 18 to cośtam i cośtam i sruuu. Na
    szczęście już wtedy prawo mnie chroniło i pozwalało wycofać z umowy. Ale
    pomimo że czytałem tę umowę wiele razy, to nie rozumiałem jak im to
    wyszło inaczej niż mi. Nie każdy jest specjalistą w danej dziedzinie i
    niuanse prawne wyłapie. Dobrze spreparowana umowa może cię nieźle
    zakręcić. Stąd właśnie ów społecznie narzucony obowiązek, żeby bank
    dawał prostą i jasną tabelkę do umowy, która na zrozumiałym zestawieniu
    wszystkie koszty i procenty i inne wyjawia.

    >> No ale co to jest prawdziwy? Bo wiesz, wg plemienia z Ciamcia-Ramcia
    >> prawdziwy jest ich Szaman Włodek. Prawdziwość lekarza określa pewna
    >> umowa społeczna, która tobie nie pasuje.
    > A Ty chcesz mi zabronić się leczyć u tego Ciamci.

    No więc mówię, że jeśli zachowamy społeczny system podziału na
    prawdziwych lekarzy i na Szamanów, tak, żebym ja się nie pomylił w
    wyborze i żeby domyślny wybór (atak, wypadek) wskazywał na lek. med. to
    niech będzie, żeby Szaman mógł cię leczyć. Tylko musi być wyraźnie
    oznaczony jako Szaman a nie lek. med. s. Włodek Kozielski, gdzie s. małą
    czcionką odróżnia go od lek. med. prawdziwy.

    >> No wydają. I właśnie w skali społecznej są one bez znaczenia. Nawieszam
    >> sobie na ścianie certyfikatów wydanych przez 20 znajomych szamanów. Oni
    >> będą mieli między innymi mój certfikat. I pacjent z zawałem sobie wpada
    >> do mnie i weryfikuje oczywiście jakość wszystkiego, bo jest Andrzejem L.
    >> A jak nie jest Andrzejem L. to ma pecha?
    > Jeśli masz 20 nieuznawanych certyfikatów, toś głupi. Sztuką mieć jeden
    > certyfikat, ale uznawany. Niekoniecznie państwowy i obowiązkowy.

    O ile są takie.

    >>> Więc nie będziesz miał wyjścia, jak tylko wynająć architekta. Zauważ, że
    >>> odbędzie się to "oddolnie" bez nakazu państwowego!
    >>
    >> Jak oddolnie, jak to państwo jest tą wspólnotą i dochodzisz do tego, co
    >> mamy. Zero zmian.
    >
    > Nie zero. Bo u siebie na terenie nie mogę wybudować mostu na swój użytek
    > tak jak chcę.

    Ale teren dostępny tylko dla ciebie? Zawalenie nikomu nie grozi poza
    tobą? Choćby twoim dzieciom.

    Nie istnieje ryzyko, że za pół roku go sprzedaż nieświadomemu mnie?


    >> Zobacz ile teraz się łamie prawa przypadkiem, z nieświadomości. Niby to
    > Bo właśnie tego prawa jest za dużo. Prawo już nie wynika z samej
    > moralności (nie kradnij), ale z... głupoty? ("nie podlewaj rośliny,
    > jeśli to marihuana")

    Ale prawo nie tylko moralne może działać. Prawo o Ruchu Drogowym nie ma
    związku z moralnością, ale przy jego braku by się ludzie pozabijali w
    obecnym ruchu. Lata praktyki wypracowały to, że trzeba ustalić jakieś
    zasady ruchu. One są moralnie obojętne i można ustalić inne (np. ruch
    lewostronny, zasadę pierwszeństwa bezwzględnego rowerzystów, zasadę
    lewej ręki zamiast prawej itp. ), ale JAKIEŚ trzeba ustalić, żeby ruch
    mógł działać.

    >> nie chroni od odpowiedzialności, ale lepiej edukować niż karać i do tego
    >> jeszcze usuwać szkody będące konsekwencją tego, że ktoś niewyedukowany
    >> złamał to prawo przypadkiem.
    > Jeśli bez specjalnej edukacji ludzie nie "czują", że coś może być
    > niezgodne z prawem, to znaczy, że trzeba się poważnie zastanowić, czy
    > należy to karać.

    Nie każde prawo wynika z czucia, a z organizacji społecznej. Na stoisku
    z mięsem od pewnego czasu widuję strzałkę z napisem ,,kierunek
    kolejki''. Moralnie i czuciowo jest obojętny. Ale ludzie ustawiali się z
    dwóch stron i trzeba to było uporządkować.

    Brak czucia może też wynikać z braku świadomości jak coś wpływa na
    resztę społeczeństwa albo ciebie. Np. tu jest zakaz kąpieli, bo tu jest
    ujęcie wody pitnej albo turbina, która cię wciągnie. I jest prawo
    ,,zakaz kąpieli'' choć ty czujesz, że widzisz zimną czystą wodę w sam
    raz na ten lipcowy upał.


    >> Zasady ruchu drogowego, wracając do tematu, nie są wynikające z
    >> genetyki. Sam przykład, że w anglii lewostronny a u nas prawostronny
    >> pokazuje, że to kwestia po prostu danej umowy społecznej. I np. zasada
    >> ograniczonego zaufania mówi, że mam prawo ufać, że inni uczestnicy ruchu
    >> przepisy znają i przestrzegają. No i widzę rowerzystę, to nie powinienem
    >> musieć go traktować jako wroga z definicji (a tak teraz jest) tylko
    >> założyć, że on zna, wie i że jak złamie prawo to z premedytacją a nie z
    >> niedoinformowania.
    > A jak widzisz pieszego?

    Zależy jakiego. Jak dziecko to ograniczam zaufanie z definicji. Jak
    dorosły, to przeszedł przez kurs postaw w szkole.



    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1