eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoNie wywiazanie sie z umowy... › Re: Nie wywiazanie sie z umowy...
  • Data: 2002-06-01 09:03:05
    Temat: Re: Nie wywiazanie sie z umowy...
    Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik Depilator <m...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:ad8nac$ie3$...@n...tpi.pl...
    >
    > > Majac te dokumenty postanowilem zazadac odszkodowania od Wydawnictwa -
    > gdyz
    > > nawet po odeslaniu duplikatu umowy nie otrzymalem jeszcze
    wynagrodzenia!.
    >
    > He... A szkoda to gdzie jest?

    Jak to gdzie?

    Człowiek wykonał pracę, za którą nie zostało wypłacone wynagrodzenie.
    Uważasz, że nie ma tu żadnej szkody? Musiał dwukrotnie odsyłać dokumenty,
    potem starać się o potwierdzenie z Poczty. A teraz będzie musiał dochodzić
    swoich pieniędzy na drodze prawnej...

    Poza tym, sądząc po postępowaniu owej redakcji, nie mają oni zamiaru
    wypłacić żadnego wynagrodzenia za wykonane dzieło.

    Na dodatek, istenieje przecież szansa, że gdyby redakcja nie wykorzystała
    tego tekstu, mógłby on go sprzedać komuś innemu, nie koniecznie za taką samą
    kwotę.

    Czy przypadkiem nie dałoby się tego podciągnąć pod złamanie praw autorskich
    i praw pokrewnych? Wydawca dostaje prawa autorskie do publikacji, na mocy
    umowy. Jeśli umowa nie zostaje przez wydawcę dotrzymana to czy ma on prawo
    do publikacji?

    Gdybym ja była na miejscu Roberta, nie szłabym od razu do sądu, tyko
    zaproponowała ugodę wydawnictwu - żadna szanujący się periodyk, nie lubi jak
    się publicznie mówi o tym, że nacina swoich autorów.
    Dogadałabym się z jakimś znajomym prawnikiem (niekoniecznie adwokatem), aby
    to on wysmażył pisemko do wydawcy. Podliczyłabym sobie wartość zlecenia +
    ustawowe odsetki + niewielkie odszkodowanie za fatygę dla siebie (jakąś
    dwukrotną wartość umowy) + wynagrodzenie dla tego prawnika.

    3 lata temu wydawca polskiej edycji znanego pisma kobiecego pozwolił sobie
    na trochę brzydszy numer ze mną - zamówili u mnie tekst, za który też mieli
    zapłacić około 500 zł. Po otrzymaniu tekstu tydzień później oświadczyli, że
    go nie chcą. Po roku mój tekst, poszatkowany i poprzeplatany cudzymi
    "łącznikami" ukazał się w tym piśmie - oczywiście bez mojego nazwiska i bez
    kasy dla mnie. Ugoda została zawarta w ciągu 1 miessiąca. Wydawcę kosztowało
    to 4.000 zł - dla mnie, 2.000 zł na wskazany przez mnie cel społeczny (tym
    celem był oddział położniczy na którym miał się właśnie urodzić mój syn,
    więc upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu ;-)) + sprostowanie. I wszyscy
    mieliśmy świadomość, że przed sądem straciliby kilkakrotnie więcej
    (pieniędzy i dobrej marki)

    > Spróbuj - może maja kiepskiego prawnika ;)

    Sorry, Depilator, miałeś już kiedyś do czynienia z takimi ugodami z
    wydawcami ?

    pozdrawiam

    Monika




Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1