eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoNagrywanie rozmowy jako dowód ustaleń › Re: Nagrywanie rozmowy jako dow?d ustale?
  • Data: 2012-06-08 16:43:15
    Temat: Re: Nagrywanie rozmowy jako dow?d ustale?
    Od: Bydlę <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 2012-06-07 21:21:36 +0200, Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl> said:

    > W dniu 07.06.2012 19:38, Bydlę pisze:
    >> On 2012-06-06 16:28:32 +0200, Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>
    >> said:
    >
    >>> No niekoniecznie. Są rzeczy, które mogę chcieć powiedzieć koledze,
    >>> przyjacielowi etc, a niekoniecznie Wszystkim Wokoło.
    >> I dlatego dodałem fragment o myśleniu przed wysyłką.
    >> Właśnie dlatego, że nie chcesz, by wszyscy wiedzieli, MUSISZ dokładnie
    >> przemyśleć, KOMU napiszesz tę wiadomość.
    >> To autor odpowiada za to, komu wyśle.
    >> I to autor musi myśleć...
    >
    >
    > Ale nie chodzi o to, że coś się palnie omyłkowo. Chodzi o to, że bywa
    > korespondencja osobista, wysłana celowo i z premedytacją, co jednak nie
    > oznacza, że nadawcy zwisa temat jej publikacji.

    Ale w mojej wypowiedzi nie ma _omyłkowo_!
    Widocznie pisałem niezbyt czytelnie, więc raz jeszcze;
    uważam, a prawo popiera moją wersję, że piszący musi myśleć co i do
    kogo pisze, gdyż te informacje mogą wypłynąć.
    I stąd wniosek, że jeśli się człek boi opublikowania, to nie powinien
    zapisywać takich informacji.

    >
    >>> Czasami np. koresponduję na dość osobiste sprawy z moim proboszczem.
    >> Świetnie, ale co zawód adresata ma do tego, że trzeba wiedzieć co się robi?
    >
    > No właśnie podałem przykład, że ktoś, z kim dzieli się intymnymi
    > osobistymi sprawami jest co prawda adresatem naszych CELOWO przekazanych
    > informacji, co nie oznacza, że etycznie moralne jest aby on te
    > informacje publikował.

    Etycznie morlane jest, że jeśłi uzna, iż inforkacje powinny
    zostać opublikowane, to ma do tego prawo, dlatego piszący musi myśleć
    ZANIM wyśle...

    >
    > Mowa była o tym, że ktoś zasugerował, że archiwizowanie rozmów jest
    > nieetyczne.

    To bardzo głupi pomysł. Ja archiwizuję większość rozmów i nikt nie
    uważa tego za coś nieetycznego, a wręcz przeciwnie - ludzie mówią o tym
    z nutką podziwu.


    > Ktoś inny odbił piłeczkę, że można je nawet publikować.

    Bo można. DLatego autor musi myśleć, nim coś napisze.
    Nieetyczne jest bezmyślne kłapanie dziobem, nieetyczne jest napierw
    opisywanie i wysyłanie do innych, a potem płacz, że się ktoś dowiedział.
    Chcesz zatrzymać w tajemnicy?
    To trzymaj...
    :-)


    > A ja
    > staję pośrodku. Jedna sprawa to czy mój rozmówca zarchiwizuje rozmowę, a
    > inna czy ją opublikuje.
    > Archiwizować sobie ją może, bo to słowa do niego
    > skierowane, ale już publikacja powinna być dokonana z naprawdę ogromną
    > ostrożnością czy na pewno rozmowa nie zawiera elementów, które nadawca
    > chciałby jednak zachować wyłącznie dla adresata.

    I wracamy do początku; jeśli autor słów boi się skutków potencjalnej
    publikacji, to...
    :-)


    >
    >> Najlepiej odda to chyba facecja:
    >> "- No powiedz mi, proszę, nikomu nie powtórzę, obiecuję!
    >> - A potrafisz dotrzymać tajemnicy?
    >> - TAK!
    >> - I ja też."
    >
    > Nijak nie oddaje.

    Dokładnie oddaje - jeśłi coś ma być nieznane szerokiemu ogółowi, to nie
    piszemy o tym do nikogo. Dlaczego? Bo ma to być tajemnicą...
    ;>



    > Zupełnie nie o tym mowa. Nie chodzi o ,,chlapnięcie''
    > i zdradzenie jakiejś tajemnicy, której nie chcę zdradzać. Chodzi o
    > celowe przekazanie osobistych spraw adresatowi i tylko jemu. Dlatego
    > właśnie medyka obowiązuje tajemnica medyczna, spowiednika tajemnica
    > spowiedzi, psychologa też. Nie obowiązują one Zwykłego Człowieka, jednak
    > czasami takie Zwykłe Człowieki bywają również adresatami osobistych
    > informacji. Dlatego uważam, że nieetyczne jest gdy taki ZCz ujawnia
    > pewne informacje,

    I błąd. Powód może być nieetyczny (czyli adresat), ale nie samo opublikowanie.



    > a opowieści o ,,nie chcesz, to zamknij się przed
    > światem i nie wyłaź ze skorupki'' są o kant wiesz czego co.

    U mnie się świetnie sprawdzają.
    NIe kłapię dziobem o pewnych sprawach i nie grozi mi, że ktoś je
    ujawni, gdyż...
    ...nie ma pojęcia o nich.
    Bo mu nie powiedziałem/napisałem o tym.
    Proste i działa.
    A gdy wysyłam do kogoś list, to liczę się z możliwością publikacji,
    więc myślę przed wysyłką.
    I do działa.
    ;>

    >> No, ale podejmujesz takie ryzyko. Świadomie. Godzisz się z możliwością
    >> wycięknięcia tego, co napisałeś.
    >
    > A dlaczego?

    Bo prawo mówi, że list po odebraniu należy nie do autora, a do adresata.
    Dlatego.


    > Moja etyka (a o tym mówimy) zakłada, że nie robi się
    > drugiemu koło dupy przez publikację jego osobistych spraw.

    A ktoś ci każe?
    Nie ma znaczenia jak to oceniasz - ważne jest to, że musisz się liczyć
    z konsekwencjami swoich czynów.(*)

    >
    >> Więc dlaczego miałbyś być zdziwiony,
    >> gdyby do tego doszło?
    >
    > Zdziwiony prawnie czy zdziwiony moralnie?

    W obu przypadkach.


    > Bo w tym podwątku była mowa o
    > etycznych i moralnych aspektach. I moralnie byłbym i owszem, zdziwiony,
    > gdyby mój proboszcz (trzymając się przykładu) nagle opublikował naszą
    > osobistą korespondencję, nawet jeśli aktualny system prawny mu na to
    > zezwala.

    No, każdy ma takiego proboszcza, na jakiego zasługuje. ;-)
    I zgadzam się, że panuje powszechne i błędne przekonanie, że zawód
    uprawiany przez jakiegoś osobnika może coś gwarantować.
    Nie zmienia to faktu, że za słowa odpowiada autor, nie adresat, nawet
    jeśłi postanowi opublikować kierowaną do niego korespondencję.

    >
    > Jeszcze raz -- to nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością za swoje słowa.

    Ależ ma! Błędem jest obarczanie winą (dowolnej kategorii) adresata
    listu za słowa napisane przez autora. Bo opowiada za nie autor. I jeśli
    nie chciał ryzykować publikacji listu, to miał go...

    ...tak, nie napisać.
    --
    Bydlę

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1