Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> napisal:
> wKF: pasy rowerowe. Czyli coś takiego, co stanowi część jezdni.

Kwestia nazwy. Dokladnie tak rozumiem pojecie "sciezki rowerowej".
Stad ujalem to okresleniem: obustronnie. Sciezka dwukierunkowa
to nieporozumienie, zwlaszcza przy skrecaniu w droge poprzeczna.

> bo nieraz zrobienie tzw. "śmieszki" problemu dla dojeżdżających
> nie rozwiązuje (jedynie jadący jezdnią mają tę satysfakcję, że
> mogą sobie potrąbić lub wypatrywać patrolu - który rowerzyście
> przywali mandat za jazdę jezdnią a im za przekraczanie prędkosci :D)

A najwiekszym koszmarem sa sciezki brukowane fazowana kostka.

> Problem jest inny - mianowicie te koszty wcale nie wzrosną o tyle,
> o ile kosztowałaby ścieżka zdolna utrzymać (bez niszczenia nawierzchni)
> rower.

Hm, nie bardzo zalapalem o czym piszesz.

> Co odpowiesz gościowi, który oponentów załatwia krótkim pytaniem: "czy
> jak karetka pojedzie do kogoś z Twojej rodziny, to wolałbyś żeby utknęła
> w korku czy pojechała ścieżką rowerową"?

Czyli pas rowerowy tworzylby de facto pas awaryjny dla drogi.
W ten sposob mozna uzyskac poparcie tej idei ze strony kierowcow
i zwyklych zjadaczy chleba. Niemniej, taki pas musi byc fizycznie
(jakas bariera np. typu linowego), a nie tylko logicznie (namalowana
linia) oddzielony od jezdni, gdyz skonczy jako kolejny pas dla samochodow,
albo jako pas parkingowy... tez dla samochodow. Pewnej kategorii kierowcow
nie da sie przekonac inaczej, jak tylko przy pomocy fizycznego przymusu.
--
Pozdrawiam,

Jacek