eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoGrodzenie ulic teren prywatnyRe: Grodzenie ulic teren prywatny
  • Data: 2018-09-12 06:43:47
    Temat: Re: Grodzenie ulic teren prywatny
    Od: Shrek <...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 12.09.2018 o 03:04, Marcin Debowski pisze:

    > Gdzie wyczytałeś, że prywatnej-prywatnej juz nie bardzo?

    Gdzieś w tych okolicach poczyniłeś znaczącą róznicę.

    "Tylko przy całym tym rozumieniu, to jest problem dość specyficzny i nie
    robiłbym zamachu na własność prywatną dlatego, że taki specyficzny
    post-prl-spółdzielniowy problem występuje. On powinien być uregulowany
    na poziomie ustawy, bioracej pod uwagę tę specyfikę, a nie wszystkich
    obuchem w łeb bo chcą się grodzić."

    A z całego wątku generalnie wynika, że jesteś przeciw takim
    ograniczeniom, więc jednak rozróżniasz spółdzielcze o prywatne.

    >>> Generalnie da się przeżyc.
    >>
    >> Da się i przeżyć w slamsach w Indiach. Ale od tego mamy naukę zwaną
    >> urbanistyką, żeby nie musieć. Generalnie wbrew temu co twierdzisz, ulice
    >> co pół kilometra i reszta ogrodzona to prawie najgorsza rzecz, jak może
    >> się miastu przydarzyć. Przykład masz właśnie na Mordorze. I nie mów o
    >> tym, że miasto powinno. Miasto zrobiło dokładnie co powinno według
    >> twojej wizji - wykorzystało cały teren publiczny na ulicę, resztę
    >> zostawiając w imię świętej własności deweloperom. Wyszedł z tego ściek.
    >
    > Do przystanku metra mam 800m, do przystanku autobusowego 300. Gdybym nie
    > miał motoru to bym tuptał jak wiele innych osób. Jakbym miał dojeżdżać
    > komunikacją miejska do roboty to miałbym 3 przesiadki i pondad kilometr
    > tuptania. Pewnie powinienem się oflagowac i domagac przejazdu w lini
    > prostej.

    Powtórzę - urbanistyka. Mordor - tu masz przykład jak działa publiczna
    siatka ulic co pół kilometra i reszta grodzone, bo prywatne.

    >> Prblem powstaje wtedy, gdy mieszasz "lepszą" i "gorszą" własność i
    >> pijawki wpieprzają się ze swoimi gettami, nie dość że korzystając ze
    >> "wspólnej: własności innych to domagając się jeszcze infrastruktury
    >> (oczuwiście najepiej u onych, żeby było blisko, ale mi nie przeszkadzało)
    >
    > Uparcie wmawiasz mi coś czego nie twierdziłem, tak że chyba to nie ten
    > problem.

    Ale przecież o tym w rzeczywistości rozmawiamy. Nikt nie ma specjalnego
    problemu, jak w dzielnicy "willowej" każdy grodzi swój kawałek (i jest
    tam z definicji gęsta siatka ulic, bo każda działka musi mieć do ulicy
    dostęp, a przecież działki w miescie nie mają po dwa hektary). Problem
    jest jak w tereny "quasi publiczne" wpieprzają się pijawki i ich to
    święte prawo własności innych to wspólne. Jak na przykład w poście
    inicjiującym. Myślisz, że oni nie przechodzą przez teren spółdzielni do
    sklepu przychodni czy kościoła?

    Shrek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1