eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoDroga - kto odpowiedzialny.Re: Droga - kto odpowiedzialny.
  • Data: 2009-08-23 10:15:14
    Temat: Re: Droga - kto odpowiedzialny.
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Osobnik posiadający mail a...@l...SPAM_PRECZ.com napisał(a) w poprzednim
    odcinku co następuje:

    >>>> Tak, wiem, stereotypy itp.
    >>>> Troche cie zmartwie - nie mam CB...
    >>>> Ale równiez pocieszę - polowa jako przedstawiciel, połowa jako
    >>>> dostawca.
    >>> Na jedno wychodzi.
    >>>
    >> Łatwiej ci zyc kategoryzujac w ten sposób ludzi?
    >
    > Nie dokonuj projekcji swoich problemów egzystencjalnych na innych
    > ludzi.
    >
    no tak, to ja stwierdziłem ze przedstawiciele i dostawcy to zli kierowcy,
    nie ty.

    >> Alez oczywiscie. Jezeli ktos ma wieksze doswiadczenie i inne zdanie
    >> ode mnie - tym gorzej dla niego.
    >> Wygodne.
    >
    > Twoje rzekome "doświadczenie" powoduje tylko, że "zjada" cię rutyna i
    > pewność siebie. To niebezpieczne na drodze.
    >
    A objawia sie to w czym?
    Jakie niebezpieczenstwo JA powduję na drodze?
    >
    >>>>> Miło by było oznaczyć wszystkie skrzyżowania równorzędne
    >>>>> odpowiednim znakiem (i taki specjalny znak ostrzegający przed
    >>>>> skrzyżowaniami równorzędnymi istnieje, jeśli nie wiesz), ale nie
    >>>>> zwalnia to kierowców od odpowiedzialności za wykrywanie takich
    >>>>> skrzyżowań także własnymi oczami - i brak znaku A-5 nie uzasadnia
    >>>>> pretensji jakiegoś "szybkiego Billa", że skrzyżowania nie zauważył
    >>>>> i dlatego nie jest winny, że wymusił na kimś pierwszeństwo.
    >>>>>
    >>>> Miłoby było?
    >>> Skoro jesteś takim zwolennikiem oznaczania każdego potencjalnie
    >>> niebezpiecznego miejsca...
    >>>
    >> Po pierwsze - nie potencjalnego. 4 wypadki to nie jest "potencjalne
    >> niebezpieczenstwo"
    >
    > To dlaczego cała reszta jeżdżących tamtędy jakoś nie kończy trasy w
    > rowie, hmm?
    >
    prawdopodobienstwo.
    Musze tłumaczyc?

    >> Po drugie uwazam dokładnie odwrotnie - oznaczanie kazdego
    >> skrzyzowania rownorzędnego jest bezsensowne.
    >
    > Bo? Skrzyżowanie łatwiej przeoczyć - bo nierzadko fizycznie nie różni
    > się od miejsca, w którym pojazdy włączają się do ruchu (podjazd,
    > krótki odcinek drogi twardej) niestanowiącego skrzyżowania. Do tego
    > dochodzi jeszcze automatyczna tendencja do zachowywania się jak na
    > drodze z pierwszeństwem na drodze wyglądającej na "ważniejszą", mimo
    > że jest równorzędna.
    >
    mam wrazenie ze zamienilismy sie miejscami.
    Niemniej skrzyzowania rownorzedne powinny byc projektowane przede wszystkim
    w obszarach gdzie ruch jesy wyciszony, predkosc ograniczona, wiec ryzyku
    rowniez odpowiednio mniejsze.
    Kiedys mieszkałem na takim osiedlu, gdzie wszystkie skrzyzowania był z
    załozenia rownorzedne - gdyby kazde z nich osobno oznaczac - ilosc znaków
    byłaby niesamowita. I zupelnie niepotrzebna

    >> Generalnie - uwazam ze znaków jest za duzo.
    >> Zwróciłem uwage, ze moim zdaniem jednego brakuje, a ty dopisałes
    >> sobie odpowiednia ideologie, zeby zaatakować mnie w wygodny dla
    >> siebie sposób. Tak samo jak potrafie wymienic kilka miejsc, gdzie
    >> powinno sie MOIM zZDANIEM postawic dodatkowy znak, tak samo potrafie
    >> wymienic dziesiatki miejsc gdzie jakis znak powinien zniknac z drogi.
    >> Oczywiscie - MOIM ZDANIEM.
    >
    > No to twoim zdaniem. Jak masz swoje zdanie to możesz je przekazać
    > "opiekunowi" drogi i tyle. Kto to może być - powinieneś już wiedzieć,
    > bo pisałem o tym i ja i inni uczestnicy wątku.
    >
    Nie rozmawiamy o tym, jak zmienic ilosc znaków, tylko jakie kazdy z nas ma
    na ten temat zdanie.
    Do kogo sie zwrocic zeby jaks znak postawic/skasowac - mowisz po raz 7.

    > [ciach]
    >
    >>>> na osiedlach, gdzie skrzyzowania równorzedne obowiązuja na całych
    >>>> osiedlach.
    >>> ROTFL
    >>>
    >>> "Skrzyżowanie obowiązujące na całym osiedlu"... Ale bełkot :)
    >>>
    >> nie bełkot, tylko czepiasz sie słówek.
    >> Ktos jeszcze nie zrozumiał?
    >
    > Nie ma czegoś takiego, jak strefowa równorzędność dróg na
    > skrzyżowaniach. Wypisujesz brednie i masz pretensje, że ktoś ci to
    > wypomina.
    >
    nie wiem czy nie ma czy jest.
    Wiele razy wjezdzjaac na osiedlach widze znak - uwaga skrzyzowanie
    rownorzedne - obowiazuje na terenie całego osiedla.
    Skro nie ma...

    >>>> Z ciekawosci - jak wyobrazasz sobie skrzyzowanie równorzedne, ktore
    >>>> nie jest oznaczone zadnymi znakami (w sensie - nie mozna
    >>>> wywnioskowac z zadnego znaku, ze tam jest skrzyzowanierownorzedne)?
    >>> Och, to bardzo proste - są dwie drogi równorzędne i one się krzyżują
    >>> ze sobą. Za trudne dla ciebie?
    >>>
    >> No tak, ale jakis znak wczesniej musiał byc, prawda?
    >
    > Nie, nie musiał.
    >
    hmmm, to w jaki sposób znalazłes sie nagle na drodze równorzednej?

    > [ciach]
    >
    >>> 19 VIII 2009, 23:00 - zarzucasz mi chamstwo, czyli atakujesz
    >>> personalnie, mimo że ja nic na twój temat nie pisałem.
    >>>
    >> rzeczywicie, nic na moj temat.
    >> Napisałem jednak w pierwszym poscie, ze w tym miejscu prawie zginał
    >> mój przyjaciel (w czym zreszta nie było ani krzty jego winy) a ty
    >> potraktowałes go Darwinem, czyli nagroda za głupią smierc.
    >
    > Nie jego. Tego, kto nie opanował pojazdu.
    >
    naprawde nie rozumiesz, ze dla osoby poszkodowanej w takim wypadku nie ma
    to zadnego znaczenia?

    > [ciach]
    >
    >> Wskoczyłes na mnie - "Patrz, dokąd jedziesz i nie pędź." - w temacie
    >> ktory nijak nie tyczył sie mojej jazdy.
    >
    > Uwaga ogólna - w odpowiedzi na to, że wystąpiłeś (chcąc lub nie chcąc)
    > jako rzecznik wypadających na tym zakręcie.
    >
    nie, od poczatku byłem przede wszystkim "rzecznikiem poszkodowanego"

    > [ciach]
    >
    >>>>>> Po co twim zdaniem ogranicznia predkosci na drodze, skoro w
    >>>>>> kazdych
    >>>>> Zapytaj tych, co je stawiają.
    >>>> A twoim zdaniem?
    >>> NIE JA JE STAWIAM. DOTARŁO?
    >>>
    >> swojego zdania na ten temat nie posiadasz? (dotarło o co pytam?)
    >
    > Nie. A muszę? Oczywiście wiadomo, co teoretycznie jest inspiracją dla
    > tych ograniczeń (bezpieczeństwo) ale jeśli byś rzeczywiście miał takie
    > doświadczenie jak twierdzisz, że masz, to byś wiedział, że teoria i
    > praktyka się nierzadko mijają.
    >
    oczywiscie, ze w 70% tak jest.
    Tak samo zreszta ze znakami o zakretach - w wielu przypadkach ozancza sie
    zakrety ktore przejezdza sie z predkoscia 90 i wyzsza. A z drugiej strony,
    taki ktory takiej predkosci przejazdowej nie umozliwia - oznaczony nie jest
    - co zreszta powoduje skutki w postaci wypadków.
    To, ze mnie to denerwuje, to jedno.
    To ze nikt z osób ustawowo odpowiedzialnych za dbanie o bezpieczenstwo na
    drodze defacto nie musi sie takimi sprawami zajmowac denerwuje mnie jeszcze
    bardziej.

    >>>> BTW wiadomo ze kazdy jest w stanie, bo zalozenie ze dany fragment
    >>>> drogi przejedzie sie bezpiecznie 30km/h zawsze bedzie prawdziwe,
    >>>> ale wiadomo ze nie o takie zalozenie chodzi.
    >>> Każdy? Zawsze? I tyle, jeśli chodzi o twoje "doświadczenie" i
    >>> "umiejętności"...
    >>>
    >> Masz racje, nie mam doswiadczenia i nie umiem jezdzic. Ide sobie
    >> gdzies popłakdac.
    >
    > Sugerowałbym raczej udać się na kurs, gdzie uczą zachowania pojazdu na
    > np. kompletnie oblodzonej nawierzchni. W takich warunkach nawet 15km/h
    > (i to na prostej) może być niezłym wyzwaniem.
    >
    ok, uwaga o 30km/h była nietrafiona.
    Masz racje - jak wjedzie sie na lodowisko (gololedz itp) to nawet 30 nie
    gwarantuje bezpieczenstwa.
    Niemniej - meritum uciekło bo uczepiłes sie jakiegos ekstremum zamiast
    skupic sie na zjawisku.

    >> Tej twojej predkosci przejezdzania zakretów pewnie i tak nie poznam -
    >> w sumie sie nie dziwie...
    >
    > Chyba że zaczniesz jeździć za mną - ale nie za blisko, bo mnie to
    > denerwuje i możesz potem zostać wezwany za komendę w celu
    > ustosunkowania się do amatorskiego filmu.
    >
    Normalnie czekam z niecierpliwoscia na takie wezwanie.
    Zarzut bedzie z jakiego artykułu - denerwowanie AL? :)

    > Bo ja sam tej prędkości nie znam - bo i po co mi ta wiedza? Grunt,
    > żebym się w zakręcie zmieścił.
    >
    alez ja nie twierdze ze musisz wiedziec.
    Twierdze tylko, ze napisałes 10 ogólnikowych zdan, nic nie wnoszacych do
    dyskusji, zamiast powiedziec zwyczajnie - nie wiem.
    Niestety mowienie "nie wiem" jest bardzo nie w modzie.

    >>> Popularne imieniny? Tanie piwo? Ogólny niski stan umiejętności?
    >>> Brawura? Bezmyślność?
    >>>
    >> czyli jest ok?
    >> A jak bedzie nastepne 5 wypadków to dodatkowo ładna tecza nad droga.
    >
    > Jakoś "czarne punkty" nie pomagają na zmianę statystyki.
    >
    Nie znam statystyki, trudno mi sie wypowiedziec.
    Czarne punkty kojarza mi sie z drogami o duzym natezeniu ruchu, wec
    porownanie jest nieadekwatne do opisywanej przeze mnie drogi.

    >> No i super.
    >> Zycze ci, tak jak to sie stało w przypadku mojego kolegi, przejazdu
    >> przez taki nieoznaczony zakret i spotkania sie z kims, kto dysponował
    >> troche mniejszymi umiejetnosciami niz ty i ten znak jemu by sie
    >> przydał. Ba, nawet wtedy zglosze cie do tej nagrody, ktora tak
    >> lubisz...
    >
    > Czyli życzysz mi śmierci przez jakiegoś debila, skurwysynu...
    >
    Nie, nikomu nie zycze smierci.
    Wskazuje tylko, ze brak znaku nie ma wplywu na zycie tylko i wylacznie tych
    kierowców, ktorzy jezdza gorzej.
    Moze wiec, wlasnie dla tych gorszych, mniej doswiadczonych postawienie
    znaku jest wazne i bedzie pewnym kompromisem.
    Skurwysynu...

    >>> [ciach]
    >>>
    >>>>>> No to pytam cie - z jaka predkoscia przejezdzasz łuk drogi w
    >>>>>> miejscu gdzie jest ograniczenie predkosci do 90km/h? Na nieznanym
    >>>>>> odcinku drogi, oczywiscie.
    >>>>> Dostosowaną do warunków drogowych.
    >>>> Załózmy ze jest sucho.
    >>>> na czym opierasz swój osąd?
    >>> Na doświadczeniu i zdrowym rozsądku.
    >>>
    >>>> wjezdzasz w łuk ,wygląda na łagodny. Ile jedziesz?
    >>> Tyle, żeby z niego nie wypaść.
    >>>
    >> oo, juz wyzej napisałem, ze tej predkosci nie poznamy.
    >> Jak widac, nie myliłem sie.
    >
    > Nie zamierzam dla twojej przyjemności pilnować prędkościomierza. Wolę
    > uważać na to, co dzieje się na drodze.
    >
    naprawde, nie prosze cie abys sprawdzał to teraz.
    Miałem nadzieje, ze podasz predkosc, albo powiesz ze nie wiesz.

    >> Szkoda, ze nie chcesz sie podzielic tym swoim wielkim doswiadczeniem.
    >> Moze chociaz takim mlokosom jak ja, podpowiesz w takim razie, na czym
    >> opierasz dobór tej predkosci, zeby nie wypasc. Tylko pisss, bez
    >> ogolników typu doswiadczenie itd.
    >> Wytłumacz to jak 5 -laktowi.
    >
    > Jakbyś faktycznie tyle jeździł, kłamco, to byś wiedział, że nie da się
    > podać konkretnej wartości liczbowej, bo to zależy od zbyt wielu
    > czynników.
    >
    Cóz mam powiedziec, wystarczy kilka-kilkanascie tysiecy przejechane danym
    autem zeby wiedziec.
    Tak z cieakowsci - te wiele czynników to?

    >>>>> Swoją szosą to tłumaczy twój problem z wypadaniem na zakręcie...
    >>>>>
    >>>> Przepraszam, mój???
    >>>> Znaczy napisalismy pewnie po 10 postów i ty nadal nie zrozumiałes
    >>>> ze to nie ja wypadłem z tego zakretu, ze to mojemu znajomemu
    >>>> zrobiono problem zdrowotny na całe zycie i ze taka sam przygoda
    >>>> spotkała tam przynajmniej 5 innych osób (ale nie mnie).
    >>>> I ty mnie nazywasz "głupim"...?
    >>> Póki co problem jest potencjalny. Ale skoro jeździsz patrząc ciągle
    >>> na prędkościomierz (zwłaszcza na zakrętach)...
    >>>
    >> znów wyczytałes cos czego nie napisałem?
    >> znów sugerujesz, ze skoro ty nie wiesz ile jedziesz bez spojrzenia na
    >> predkosciomierz to ja tez nie wiem?
    >
    > No to skąd wiesz, jak nie patrzysz? Radar w oczach? ;->
    >
    Nie powiedziałem ze nigdy nie patrze.
    Po pierwsze spojrzenie na licznik nie przeszkadza mi w pokonywaniu
    zakretów, nie jest dla mnie az tak absorbujacy.
    Po drugie, jak pisałem powyzej - po niedługim czasie "przyzwyczajam sie do
    auta". zeby nie opisywac znowu w 5 zdaniach - mysle ze juz bedziesz
    wiedział co mam na mysli.

    >> znów sugerujesz, ze zakret na torym były 4 wypadki jest POTENCJALNIE
    >> niebezpieczny?
    >
    > Jak każdy inny odcinek drogi. Ludzie wypadają z drogi na prostych
    > odcinkach - co byś sugerował tam postawić? "Uwaga - prosta droga!"?
    >
    jezeli na danym odcinku prostej drogi w ciagu roku zdazy sie w tym samym
    iejscu powiedzmy 10 wypadków - sugerowałbym przyjzec sie temu fragmentowi
    przez odpowiednie organy.
    Na pewno nie uwazam, ze dobrym podejsciem w takiej sytuacji jest siedzienie
    za biurkiem, poklepyanie sie po ramieniu ze przeciez to droga jest ok, a
    kierowcy akurat w tym miejscu dostaja skłonnosci samobójczych.

    >>>>> Porada: patrz na drogę, nie na prędkościomierz.
    >>>>>
    >>>> Patrze na droge ale wiem ile jade.
    >>> Telepatia czy HUD?
    >>>
    >> mam nadzieje, ze teraz to juz sie zgrywasz.
    >> Naprawde nie wiesz, ile jedziesz bez spojrzenia na predkosciomierz?
    >
    > Nie. Pomijając taki detal, że po cholerę mi ta informacja, nie uwierzę
    > w jakąkolwiek sensowną dokładność tego oceniania "na oko".
    >
    czyli jak zwykle - ja nie umiem, to sie nie da.

    >> Hmmm, ja jakies 150 tysiecy zrobiłem samochodem, ktory nie miał
    >> predkosciomierza.
    >
    > I skąd wiesz, że jechałeś tyle, ile ci się wydawało, że jechałeś, hmm?
    >
    Wiele apsektów:
    Np. - znam auto. Np. czas przejazdu. Np. obroty silnika.
    Nie mowie, ze ocena jest idealna ale potrafie powiedziec, czyto jest 90 czy
    70 czy 50 na godzine.

    >>>> Dlatego jak mnie zapytasz o predkosci - nie bede pierdzielił jakis
    >>>> farmazonów typu: dostosowana do warunków, optymalna, bezpieczna
    >>>> według moich obliczen tylko powiem ci ile jechałem, ile jezdze itd.
    >>>> Bo takie bleblanie to sobie moge u Ewy Drzyzgi obejrzec.
    >>> Notowanie sobie swojej prędkości jest charakterystyczne raczej na
    >>> szczylków, co to dopiero prawo jazdy dostali... Dziwi u kogoś, kto
    >>> rzekomo ma duże doświadczenie na drodze.
    >>>
    >> Jakie notowanie?
    >> Liczby nie potrafisz zapamietac? Nie potrafisz tego ocenic?
    >> Czy ja jestem jedyny, ktory wie ile jedzie?
    >
    > No i jak tu się dziwić, że ciągle wypadki, skoro po drogach jeżdżą
    > ludzie, którzy zamiast się skupić na kierowaniu pojazdem, co chwila
    > liczą sobie prędkość i ją zapamiętują ;)
    >
    odpukac - nie miałem w zyciu zadnego wypadku.
    Ale mysle, ze powinienes podac hnt policji - "wypadek spowodowany był zbyt
    czestym patrzeniem na licnik" - beda mieli kolejna mantre po "predkosci"

    > [ciach]
    >
    >>> Policjant nie jest organem odpowiedzialnym za oznakowanie drogi.
    >>> Dotrze to wreszcie do ciebie?
    >>>
    >> Juz jakies 6 razy to ustalilismy.
    >> Powyzsza uwaga nie odnosiła sie do ustalenia tego faktu poraz
    >> kolejny, a do mojej oceny, ze to nie do konca jest dobrze działający
    >> system.
    >
    > Przypomina mi się piosenka kabaretu Potem - ta z refrenem "Co na to
    > policja, czemu nic nie robi? Niech mi da pieniądze, niech mnie
    > przyozdobi"... Tylko ty to piszesz serio...
    >
    Moze ustalmy fakty:
    - budowana jest dorga (na etapie projektu konsultowana i oceniana przezi
    lus specjalistów)
    - po zbudowaniu nastepuje odbior samej drogi, jej oznakowania itd (znow -
    ocena policji, strazy, inspektorów)
    - na danej drodze w okresie zimowym w dokładnie tym samym miejscu i dodam
    ze tylko tym (nie 5 km w jedna czy druga strone, tylko dokładnie w tym)
    jest kilka wypadków.
    - jak stwierdziłes - jedynymi osobami, ktore powinny wystapic o ponowne
    przeanalizowanie tego fragmentu drogi w aspektach ktore były zatwierdane
    przy odbiorze sa tylko i wylacznie kierowcy.
    I ty sie z tym zgadzasz. Masz do tego prawo. A ja uwazam, ze to
    niekoniecznie dobrze.

    >> Tak - do mojej oceny - co prawda nie jestem polcjantem, ani nie
    >> stawiam znaków ale mam na ten temat jakies zdanie.
    >
    > Wolny kraj.
    >
    >> Ty zreszta tez - chetnie zabierasz sie za wygłaszanie ocen co do
    >> odbierania prawa jazdy (choc przeciez sie tym nie zajmujesz) ale z
    >> drugiej nie potrafisz ocenic stawiania ograniczen predkosci (choc
    >> przeciez tym tez sie nie zajmujesz)
    >
    > Ummm... Ocenić stawiania ograniczeń prędkości? Na pewno nie pisałem
    > nic o ocenianiu stawiania ograniczeń prędkości.
    >

    Message-ID: <5...@n...lechistan.com>
    ">>> Po co twim zdaniem ogranicznia predkosci na drodze, skoro w kazdych
    ">> Zapytaj tych, co je stawiają.
    ">
    "> A twoim zdaniem?
    "
    "NIE JA JE STAWIAM. DOTARŁO?"


    >>>> Bo gdyby wszyscy byli takimi idiotami, to rozwalaliby sie rowniez
    >>>> na innych zakretach.
    >>> I rozwalają się.
    >>>
    >> ale trafiaja na rozne zakrety a nie ciagle na ten sam...
    >
    > A teraz stań na tym zakręcie i policz tych wszystkich, którzy
    > przejechali tamtędy bezpiecznie.
    >
    I co to ma udowodnic?
    (bo chyba nie to, ze wiecej przejedzie bezpiecznie - to jest dosc jasne)
    Wiadomo, ze to kwestia prawdopodobienstwa.
    >>> [ciach]
    >>>
    >>>>>> Przestan z tymi drzewami, to jakis twój konik, czy co.
    >>>>> Nie mój. To "szybkie Bille" chcieliby powycinać wszystkie drzewa,
    >>>>> bo im przeszkadzają, jak za szybko pojadą i z drogi wylecą.
    >>>>>
    >>>> Ale jaki to ma zwiazek z tym watkiem.
    >>> Taki, że ludzie jeżdżą bezmyślnie, a potem mają pretensje a to do
    >>> drzew, a to do tego, że przed _widocznym_ zakrętem nie mają
    >>> napisane, że to zakręt...
    >>>
    >> Dpóki nie powiesz, z jaka predkoscia wjezdzasz w taki "widoczny"
    >> zakret - nie mam nic do dodania.
    >
    > Z prędkością BEZPIECZNĄ i DOSTOSOWANĄ DO WARUNKÓW DROGOWYCH.
    >
    > Dotarło wreszcie?
    >
    tak, ustalilismy kilka akapitów wczesniej ze zwyczajnie nie wiesz.
    Trzbea było pisac od razu.
    To ze bezpieczna, to ze dostosowana do warunków, to ze dostosowana do
    samochodu, jego stanu technicznego, przewozonego ładunku - to wszystko jest
    jasne.
    Ale to nic nie znaczy - to sa tylko frazesy.
    Dlatego predkosc podaje sie innych jednostkach...

    >>>>> Ja nie jeżdżę z nosem w prędkościomierzu, zwłaszcza w sytuacjach
    >>>>> wymagających skupienia większego niż długa prosta na pustej drodze
    >>>>> w jasny dzień.
    >>>>>
    >>>> patrz wyzej - nie musze patrzec wpredkosciomierz zeby wiedziec z
    >>>> dokładnoscia do 5-10 km/h ile jade.
    >>> Oho, kolejny z radarem dopplerowskim w oczach? ;)
    >>>
    >> znaczy przyznajesz ze to mozliwe?
    >
    > Tylko u cyborgów. Bo tolerancję rzędu 5-10km/h to z reguły mają
    > mechaniczne prędkościomierze.
    >
    dobrze, niech ci nawet bedzie ze 20.
    I tak nie udowodnimy sobie ze jest inaczej - musiałbys wsiasc ze mna do
    samochodu, zakryc licznik i moge ci mniej wiecej mowic ile jedziemy. Nie
    sadze abym przekłamywał wiecej niz 10-15.

    >>>>> Swoją szosą to bardzo dziecinne jechać i ciągle gapić się, ile się
    >>>>> "wyciąga"...
    >>>>>
    >>>> Oczywiscie.
    >>>> A co - znasz takich co tak robia?
    >>> Najwyraźniej ty to robisz. No, chyba że masz HUD albo jakiś inny
    >>> sposób ciągłego informowania o prędkości, chociaż to też dość
    >>> żałosne...
    >>>
    >> nawet GPS nie mam - wiem, wiem - to pewnie tez jest zalosne...
    >
    > Dlaczego tak twierdzisz?
    >
    tak mi sie skojarzyło, ze czesto twierdzisz ze rozne zeczy sa załosne.

    Wiesza o tym ile sie jedzie (otoczona mistyczna opowiesica o ciagłym
    zerkaniu na licznik i notowaniu ile sie "wyciaga" - zalosne.
    Nowinki techniczne informujace ile sie jedzie - zalosne.
    itd...

    >>>>>>> Swoją drogą kiedyś właśnie taki "szybki Bill" mnie na trasie
    >>>>>>> wyprzedził (jechałem sobie spokojnie 80-90). Z kilometr-dwa
    >>>>>>> dalej był już w rowie. Na niemalże prostej drodze.
    >>>>>>>
    >>>>>> widac popelnił jakis bład.
    >>>>>> Fajna historia,
    >>>>> Bingo. Ciekawe, czy miał potem pretensje, że lekki łuk nie był
    >>>>> jakoś oznaczony...
    >>>>>
    >>>> Nie wiem, nie znam ani drogi, ani oznaczen - chcesz o tym pogadac,
    >>>> podaj wiecej szczegółów. Bo jak na razie - wrzuciłes cos, co nijak
    >>>> ma sie do tematu. Oczywiscie w mniemaniu mojego małego rozumku...
    >>>> Tak jakbym sugerował, ze kazde wypadniecie z drogi to efekt złego
    >>>> oznakowania.
    >>> No, nie było oznakowane, że łuk jest łukiem.
    >>>
    >> napisales ze lekki - to co mialo byc oznaczone?
    >> I nadal nie rozumiem co ma historia wypadniecia jakiegos osła na
    >> lekkim luku z przytoczona historia.
    >
    > Wypadł? Wypadł. Znaczy się zagrożenie było realne (wg. ciebie).
    > Oznaczenia nie było? Nie było. Taka sama sytuacja.
    >
    prosze mi tu nie imputowac.
    Jest wiele miejsc, gdzie widziałem wypadek i zastanawiałem sie jak to
    mozliwe, zeby tu cos takiego wywinac. I nie twierdze, ze w takich miejscahc
    trzeba od razu stawiac 5 znakó na krzyz, ktorych i tak nikt nie bedzie
    czytał.

    Ale jezeli w opisywanym przez ciebie miejscu zdarzy sie w krótkim czasie
    nagle kilka pdobnych wypadków - chciałbym ze by odpowiednie słuzby sie tym
    zajeły i przynajmniej zastanowiły sie, co sie dzieje, jakie sa przyczyny
    itd. A gdyby jeszcze było tak, ze wnioski były troche szersze niz:
    "ograniczmy predkosc" albo "postawmy czarny punkt" to bylibysmy kilka
    kroków do porzodu.

    >>> [ciach]
    >>>
    >>>> Niemniej, i mam nadzieje ze nie jest to tylko moje zdanie, wielka
    >>>> szkoda, ze to sa jedyne obowiazki policji, ktora, jeszcze raz
    >>>> powtarzam, tak chełpi sie tym, jak bardzo dba o bezpieczenstwo na
    >>>> drogach.
    >>>>
    >>> Policjant spisuje raport, raport trafia wyżej, zarządcy dróg mają
    >>> dostęp do statystyk. Co jeszcze ma zrobić? Pikietę?
    >>>
    >> ok, w takim razie pytanie posuwa sie dalej - dlaczego zarządcy dróg
    >> nie skorzystali ze statystyk.
    >
    > A skąd wiesz, że nie skorzystali?
    >
    nie wiem, przeciez napisałem, ze sprobuje sie tego dowiedziec.

    >> A moze skorzystali i stwierdzili ze 4 wypadki przez kilka miesiecy to
    >> za mało, zeby cos zrobic (tak, wiem - musieliby kontrolowac
    >> umiejetnosci kazdego kierowcy przed tym zakretem).
    >
    > Jakby stawiać znak w każdym miejscu, gdzie zdarzył się jakiś wypadek
    > lub dwa, to pewnie wyszło by z tego ogrodzenie ze znaków.
    >
    Dokładnie.
    Ale co? Znasz kogos kto stawia takie postulaty? Daj go tu - pogadamy z nim
    i wytłumaczymy mu, ze sie myli.

    >> W tym fragmencie OT - przekaze czego dowiedziałem sie u zarządcy
    >> drogi (czy korzystaja z takich statystyk, co im statystyka a propos
    >> tego miejsca mowi, jaka była analiza, jakie podejmowane decyzje -
    >> bede drążył.
    >
    > Drąż, drąż, tylko się nie pogrąż ;)
    >
    Nie widze takiego niebezpieczenstwa.

    --
    Pozdrawia... Budzik ; #GG: 565516 ; www.rowery.rejtravel.pl
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    "Istota, która przez całe życie tworzyła pewne określone wyobrażenie
    swojej osoby, zginie raczej, niż stanie się antytezą tego wyobrażenia."
    Frank Herbert

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1