eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoDla kogo jest prawo?Re: Dla kogo jest prawo?
  • Data: 2022-12-12 20:43:43
    Temat: Re: Dla kogo jest prawo?
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 12.12.2022 o 00:20, Marcin Debowski pisze:
    > Powoli. Wtargnięcie będziemy mieli, jak pieszy sobie stoi np. na
    > krawędzi jezdni, a tamten albo go nie widzi albo myśli, że się śmignie i
    > wjeżdża na przejście, a pieszy mu jednak wchodzi. Czy spowodowany tym
    > wypadek to na pewno w 100% wina pieszego? To była zdaje się osoba po 70.
    > Czy do obowiązku kierwowcy nie było dostosowanie prędkości jazdy właśnie
    > ze względu, że taki stojący pieszy może mu jednak wleźć? A już
    > szczególnie, jesli był w stanie zauważyć, że jest to starsza osoba,
    > która może mieć swoje ograniczenia, np. w kwestii zauważenia
    > nadjeżdżającego pojazdu.

    Trochę racji w tym, co piszesz jest, ale to, że jadący szybko samochód
    się nie zatrzyma było zapewne widać "gołym okiem". Oczekujesz od
    kierującego, by dostrzegł z daleka (przy dopuszczalnej prędkości 50
    km/h, to musiałoby to być pewnie ze 100 metrów, czy pieszy nie jest na
    tyle inwalidą, że go nie dostrzeże, ale całkowicie zwalniasz pieszego z
    obowiązku rzucenia okiem, czy czasem coś nie nadjeżdża z prędkością
    wykluczającą możliwość zatrzymania się.
    >
    > Ale mamy tez inną mozliwość. Pieszy wszedł na przejście zgodnie z
    > przepisami, a tamten ocenił, że się jednak przed nim śmignie. I wtedy
    > nie mamy żadnego wtargnięcia.

    To spróbujmy sobie to zrekonstruować. Niewiele ryzykujemy, bo od mojego
    błędu nic nie zależy. Nie sądzę, bym się więcej, niż o kilka metrów
    pomylił. Chodzi mi jedynie o zobrazowanie skali problemu, który
    ustawodawca wygenerował nieprzemyślanymi działaniami.

    Jadący z dopuszczalną prędkością 50 km/h pojazd pokonuje w ciągu sekundy
    blisko 14 metrów. Teraz posłużę się
    https://www.prawko-kwartnik.com/kalkulator-drogi-rea
    kcji-hamowania-zatrzymania.php#wynikid,
    bo on daje jeszcze w wyniku czas zatrzymania - nie chce mi się tego liczyć.

    Dla prędkości 50 km/h i opóźnienia 5 m/s2 (takie średnie, ani mokra, ani
    sucha nawierzchnia) czas zatrzymania, to ~4 sekundy. Gdzie wówczas był
    pieszy? Ja kalkulując czas marszu przyjmuję 6 km/h, co daje ~1,7 m/s.
    Obecnie forsowany pogląd o pierwszeństwie pieszych powoduje, że powinien
    zacząć hamowanie awaryjne o ile dostrzeże człowieka w promieniu ~6
    metrów od przejścia. Zgodnie z naszymi przepisami chodniki powinny mieć
    1,5 metra szerokości. Czyli, jeśli gdzieś - przykładowo - na wysokości
    przejścia jest furtka, to pieszy może być 4 metry w głąb ogródka, a już
    kierujący powinien hamować awaryjnie.

    Jeśli pieszy jest bliżej, to "z fizyką nie podyskutujesz" i wiadomo, że
    zatrzymać się nie da. Albo pieszy się zatrzyma, albo zostanie potrącony.
    Kierowca może jeszcze spróbować przejechać przed pieszym. Tak
    zdecydowanie być nie powinno, ale zmiana prawa wymusza właśnie takie
    zachowanie.
    >
    > Kwestia braku wpływu prędkości jest też MZ dyskusyjna. Pieszy wchodzi w
    > bok jadącego samochodu. Efekt jest zwykle taki, że w momencie kontaktu
    > go obraca. Jak samochód jedzie szybciej to może go obrócić bardziej (i
    > rzucić z tego obrotu np. na krawężnik), lub wręcz przeciwnie, obrócić
    > mniej, bo samochód jechał tak szybko, że de facto do pełnego kontaktu
    > nie doszło. Tj. nb. inna możliwość, dla której biegły mógł stwierdzić,
    > że wolniej byłoby gorzej.

    Też mnie ta konstatacja biegłego zaskakuje, ale wydaje mi się, że biegły
    doszedł właśnie do podobnego wniosku, jak ja wyżej. Dostrzegłszy
    pieszego kierującego się ku przejściu z dystansu krótszego, niż
    minimalny konieczny do zahamowania, jedynym sposobem uniknięcia
    potrącenia pozostało przyspieszenie. Może i spowodowało naruszenie
    zakazu administracyjnego, ale stanowiło jedyny sposób uniknięcia
    wypadku. To coś jak przekroczenie ciągłej linii, by uniknąć kolizji z
    kimś, kto nam zajechał drogę. też wykroczenie, ale wybranie mniejszego
    zła - typowy stan wyższej konieczności.

    W lotnictwie, przy starcie oblicza się tzw. prędkość krytyczną. To
    prędkość, powyżej której, żeby nie wiem co się wydarzyło, to samolot
    musi spróbować wystartować - bo po prostu nie zdoła się zatrzymać przed
    końcem pasa. Nawet, jak silniki się zapalą próbuje się wystartować.

    Dla jadącego 50 km/h samochodu ta krytyczna odległość decyzji, czy
    wjeżdżamy na przejście, czy kontynuujemy jazdę, to na suchej nawierzchni
    około 40 metrów. Zresztą uważam, ze nie powinno się zakładać awaryjnego
    hamowania. Zakładając, że normalnie hamujemy z siła 50% siły hamowania
    awaryjnego, to ten dystans decyzji wynosi wg w/w kalkulatora ~55 metrów
    i czas 6,86 sekundy.

    Jeśli by - jak to próbuje nas ustawodawca przekonać - kierujący miał się
    zatrzymywać przed przejściem, jeśli tylko jakikolwiek pieszy znajdzie
    się w odległości umożliwiającej mu wejście na przejście, to przy moim
    założeniu poruszania się z prędkością 1,5 m/s kierujący powinien wdrażać
    hamowanie o ile jakikolwiek pieszy jest w odległości mniejszej, niż 10
    metrów od przejścia. W mieście, gdzie są budynki, to w ogóle kierujący
    nie widzi z dystansu tych 50 metrów obszaru o promieniu 10 metrów od
    przejścia.

    To się po prostu z matematycznego punktu widzenia nie może udać. Albo
    piesi będą uważać, albo będą ginąc. Tu żadne kary, czy kampanie medialne
    nic nie pomogą.

    Przy obecnym stanie prawnym na odcinku o dopuszczalnej prędkości 50 km/h
    przejście można wyznaczyć tylko tam, gdzie normalny ruch pieszych nie
    odbywa się bliżej, niż 10 m od jezdni. Czyli jakieś parki, a i to pod
    warunkiem "wykoszenia" roślinności na te 10 metrów od krawężnika. Na
    takim dystansie od krawężnika należy usunąć wszelkie przeszkody.
    Wyburzyć budynki. Usunąć reklamy.

    Na szybkiego, wprowadzenie ograniczenia prędkości na przejściu dla
    pieszych do absurdalnych 20 km/h daje nam drogę zatrzymania ponad 10
    metrów i czas 2,42 sekundy, czyli powoduje konieczność wyburzeń zaledwie
    do tych 3,5 metra. Tyle musi kierujący widzieć.

    Żeby utrzymać zabudowę na linii 1,5 metra (obecna szerokość chodnika),
    to maksymalna prędkość pojazdu nie może przekroczyć 2 km/h. Wówczas czas
    zatrzymania to ~1,4 sekundy.

    Dlatego uważam, ze albo zrezygnujemy z obecnie forsowanego bezwzględnego
    pierwszeństwa pieszych, albo zamienimy większość przejść dla pieszych w
    sugerowane miejsca przekraczania drogi - czyli zrezygnujemy z
    pierwszeństwa pieszych, tylko tak trochę inaczej, by ustawodawca nie
    wyszedł na durnia.

    --
    Robert Tomasik

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1