eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoCzy mozna zabrac klucz od auta osobie pijanej › Re: Czy mozna zabrac klucz od auta osobie pijanej
  • Data: 2008-11-25 15:37:17
    Temat: Re: Czy mozna zabrac klucz od auta osobie pijanej
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W wiadomości news:ggg6dd$rq2$1@inews.gazeta.pl ChOpLaCz
    <c...@g...pl> pisze:

    >>> A jak ten siedzący zmarzluszek będzie mechanikiem w pracy. To grozi mu
    >>> odpowiedzialność dyscyplinarna, łącznie z art. 52 KP.
    > No właśnie.
    > A dlaczego?
    > BO PIJANY choćby tylko w pracy (a nie pracujący!) jest niebezpieczeństwem
    > i zagrożeniem dla siebie i otoczenia, a jakim paragrafem to podeprzesz, to
    > już Twoja sprawa. Tłumacząc dziecku - nie wolno. Koniec. Kropka.
    Guzik tam koniec, kropka, w kwestiach prawnych posługujesz się potocznym
    rozumieniem terminów i czynisz nonsensowne porównania.
    Pracownik w godzinach pracy pozostaje do dyspozycji pracodawcy i świadczy
    pracę, nawet jeśli tylko stoi.
    Paragrafami to ty się masz podpierać wypisując swoje dywagacje. Ja ci
    podałem, u ciebie nie widzę.

    >>> Majster nie wygoni do chałupy, bo żona po pysku wytrzaska, :)
    >>> tylko sie zlituje. Niech posiedzi bidulek. Wolno?
    >> Wolno.
    > Ciekawe w jakiej firmie? W każdej "normalnej" będą chcieli takiego
    > delikwenta, jak najprędzej wystawić za szlaban firmy.
    To już nie twoja sprawa. Pijany pracownik popełnia ciężkie naruszenie
    obowiązków pracowniczych względem pracodawcy (co nie wyklucza, że może przy
    okazji popełnić przestępstwo - ale nie musi). Jakie konsekwencje
    _dyscyplinarne_ wyciągnie wobec niego pracodawca to nie twoja rzecz.
    Ewentualne konsekwencje z tytułu naruszenia KW czy KK nie wiążą się
    bezpośrednio z nietrzeźwością w miejscu pracy lecz z charakterem
    wykonywanych w tym stanie czynności.

    >> Nie powołam się teraz na żaden konkretny przepis, bo nędznie znam PoRD
    >> ale pamiętam, że dawno temu dzielnicowy mówił mi, że silnik może być
    >> włączony i osoba będąca pod wpływem może sobie w nim siedzieć za
    >> kierownicą, jednak kierującym będzie dopiero gdy przejedzie chociaż
    >> kawałek, choćby 0,5 metra.
    > Wybacz, ale - nie urażając nikogo - dla mnie dzielnicowy bardzo często nie
    > ma pojęcia o niczym, więc tym bardziej nie jest dla mnie autorytetem w
    > tematach PoRD.
    Możliwe. A ty jesteś jakimś autorytetem w tej materii?

    >> A rzucił to w kontekście rozmowy na temat kiedy ktoś po pijanemu jest
    >> prowadącym motocykl - silnik pracuje, pijany na motorku siedzi, nogi na
    >> ziemi i tak się huśta 0,5 m w przód, 0,5 m w tył i tak w kółko. Może?
    > Jeżeli jest to na jego wiejskiej posesji, albo w szopie/garażu, to może
    > się nawet tym motorem osobiście przejechać, jeżeli ma taką chęć. Jeżeli
    > jest to na tzw. drodze publicznej, osiedlowym parkingu, itp. - to nie
    > może.
    Zaczynasz zmierzać w dobrym kierunku.

    > Dyskusja zaczęła sie od chęci prowadzenia pod wpływem. Śpiący menel bez
    > kluczyków w cudzym pojeździe nie sprawia wrażenia "chcącego pojechać".
    Za 5 minut może chcieć. Musisz być czujny.
    Skąd wiesz, że bez kluczyków?
    Skąd wiesz, że w cudzym?
    A może ten - jak ci się wydaje - pijany gość chce właśnie zrobić to samo -
    przespać się, w swoim własnym aucie, a ty go napadasz bo ci sie wydaje, że
    chce jechać. A jakbyś zobaczył tego menela nie jak już śpi tylko minutę
    wcześniej - jak wsiada, napadłbyś go? Albo tego rzekomo (w końcu masz jak
    sprawdzić?) pijanego minutę później, jak już śpi?
    Sam tworzysz dziwaczne i nielogiczne historyjki na poparcie swoich tez. To
    bez sensu, zacznij posługiwać się przepisami.

    > poście). Gdy ktoś jednak pcha tyłek "za kierownicę" i na fotel kierowcy,
    > jest daleko idące i logiczne podejrzenie, że chce jechać.
    Należy więc zawiadomić policję.
    Podejrzenie nie uprawnia do napaści i kradzieży.

    > Samochód takie ma przeznaczenie. JAZDA.
    Nazwa semantycznie wskazuje na inne przeznaczenie. ;)

    > Miejsce kierowcy, to jedyne z którego można tego dokonać.
    Taaa? No to rusz wyobraźnią. Takie historyjki wymyślasz, a tu nagle
    pomyślunku nie staje.
    Czy zgodziłbyś się z tezą, że jeśli dokonam tego nie z miejsca kierowcy to
    nie jadę i tym samym nie jestem kierującym?

    > Jeżeli ktoś (właściciel) z własnymi kluczykami wlezie do własnego
    > samochodu na miejsce kierowcy, to IMO ma problem (przynajmniej kiedyś tak
    > było).
    Dawne dzieje wspominasz. Zniesiono to na Kongresie Wiedeńskim.

    > To, że może przejechać jakiś metr (a dlaczego metr a nie 75cm?), i to
    > dopiero jest jazda, to jakaś kompletna bzdura. Dlaczego?
    Odległośc nie ma znaczenia. Chodzi o fakt wprowadzenia pojazdu w ruch stając
    się w tym momencie kierującym pojazdem.

    > Parking hotelowy. Masa ekskluzywnych samochodów. Z hotelu wytacza się
    > nawalony jak bąk koleś. Na parkingu dziwnym trafem napatoczyła się
    > drogówka. Widza nawalonego i... ? Mają pozwolić mu wsiąść, ruszyć i
    > pierd.... w stojące samochody ??! Dopiero wtedy mogą interweniować? Jak
    > rozpierniczy komuś "normalnemu" auto / auta?
    Kolejny nonsensowny przykład. Policja ma inne uprawnienia niż zwykły
    obywatel, a myśmy zaczęli od zwykłego gościa wyrywającego komuś kluczyki.
    To ja też ci coś wymyślę. Wydaje ci się, że do auta chce wsiąść klient,
    który wydaje ci się nawalony, dodatkowo tylko dlatego, że siada za kółkiem
    ubrdałeś sobie, że chce jechać, poczułeś w sobie obywatelski obowiązek i
    rzuciłeś się niczym lew aby mu wyrwać kluczyki. A facet widząc bandziora
    napadającego go celem kradzieży auta wyciąga spod siedzenia gaśnicę, w akcie
    rozpaczy stosując obronę konieczną rozbija ci nią łeb, wzywa policję, jesteś
    zatrzymany i ranny. A żeby było śmieszniej facet okazuje się trzeźwy, zaś
    tobie się zdawało.
    Fajna historyjka?

    > Znając życie,
    Znać życia nie zaszkodzi, ale z uwagi na tematykę grupy przydałoby się znać
    choć trochę prawo.
    W twoich obficie serwowanych opowieściach nie napotkałem na jakiekolwiek
    odwołanie się do istniejących norm prawnych.

    --
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1