eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoBabcia - szal finansowy (dlugie)Re: Babcia - szal finansowy (dlugie)
  • Data: 2008-07-24 21:23:44
    Temat: Re: Babcia - szal finansowy (dlugie)
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Thu, 24 Jul 2008, edo.z wrote:

    > tmk pisze:
    > Witam, dziękuję za odpowiedź.
    >
    >> Nie opisałes kto gdzie mieszka
    > Faktycznie, można to jedynie pośrednio wnioskować z lektury postu. Starsza
    > Pani mieszka sama w jej (w 50% mieszkaniu). Syn ma swoje życie, rodzinę,
    > mieszkanie i nawet nie jest zainteresowany swoimi 50% - znaczy się cała
    > wartość mieszkania byłaby starszej Pani.

    IMVHO, podarowanie swojej części mieszkania przez syna byłoby....
    nierozsądne.
    Nierozsądne o tyle, że w razie potrzeby (choroba albo co) zostaje
    starsza osoba z zerowym majątkiem i komornikiem na większości
    emerytury.
    Do tego 100% własność mieszkania jest znacznie bardziej łakomym
    kąskiem dla windykacji i niewątpliwie banki to wiedzą - sprzedać
    udział w mieszkaniu jest dużo trudniej (trzeba znaleźć osła, albo
    jak kto woli - jelenia, aby dał wpakować się za własne pieniądze
    we współwłasność z bliżej nieznaną osobą która ma na karku komornika).
    Danie *świadomosci* bankom, że syn jest skłonny "wziąć udział
    w awanturze" IMO osłabi zdolność negocjacyjną, a podarowanie udziału
    położy ją kompletnie. Ale to moje zdanie.

    >> Wydaje mi się ze zdodne z prawem, choć dyskusyjne etycznie było by jak
    >> najszybsze sprzedanie mieszkania Tego 50% na 50%, kupienie kawalerki i
    >> zainstalowanie babci w kawalerce.
    > Taki też miałem plan. W taki sposób, aby spłacić wszystkie pożyczki z różnicy
    > między kwotą sprzedaży starego mieszkania a zakupu kawalerki. Oczywiście po
    > sprzedaży negocjując

    No to sprawa wygląda tak: jak za wszelką cenę chcemy etycznie spłacić
    wszystkie długi, twardo trzymając się zasady "pacta conventa", to
    wszystkie, razem z lawiną odsetek - i nie ma co marzyć o jakichś
    układach.
    Jeśli zamiarem jest jakie takie wyjście pt. "wypchajcie się
    z odsetkami", to IMO *po* jakiejkolwiek sprzedaży negocjować sobie...
    można.
    Z zerowym skutkiem, bo bank płaci pracownikowi za to żeby nie
    ponosił strat, a nie za to żeby docenił starania klienta, tak
    z grubsza biorąc.

    IMVHO - *po* takiej transakcji to bank po prostu wystąpi o "tytuł"
    czy na całe mieszkanie czy na kawalerkę. Ktoś uważa inaczej?

    Gdzieś obok pytasz, co z przypadkiem kiedy pół udziału pozostaje
    w rękach syna. Ano, pozostałe pół można sprzedać, komornik np. moze
    sprzedać.

    WYDAJE SIĘ, że najwięcej ma szanse dostać od... syna.
    Co mogłoby przemawiać przeciw? Inaczej: jaki jeleń da więcej?

    Oczywiście wymaga to *fizycznego zapłacenia* pieniędzy po to,
    aby nabyć mieszkanie. Ale będzie ono już poza zasięgiem wierzycieli.
    Może z taką świadomością będą skłonniejsi isć na układ "sama
    kwota główna i do widzenia"?

    >> No i wtedy babcia moze jako tako funkcjonowac( jakos nie widze mozliwosci
    >> eksmisji na bruk

    W kwestii formalnej: LOKATORA nie wolno tak wot wyrzucać na bruk.
    AFAIR & AFAIK ta zasad NIE DOTYCZY właściciela!
    Właścicielowi zabiera się mieszkanie, staje się ono "wolne od obciążeń"
    w momencie sprzedaży komorniczej - i nabywca musi jedynie dopilnować
    (co wcale nie musi być proste :>) aby faktycznie dostać "zwolnione"
    mieszkanie.
    Właściciel (były) niech się martwi... jego ochrona NIE obejmuje
    (wKF: nie wiem czy to się do TK kwalifikuje).


    Pogdybam:
    - idzie "na noże", "nie bo nie" (banki)
    - udział w mieszkaniu na licytację
    - syn staje i wygrywa
    - albo nie staje albo nie wygrywa

    Jak wygrywa:
    - płaci, banki kasują wartość
    - banki wchodzą na emeryturę
    - syn może matce przyznać *osobistą* służebność w postaci prawa
    do mieszkania w *jego* mieszkaniu, tego nie da się "zabrać"

    Jak przegrywa:
    - mamy pytanie co może zrobić posiadacz pozostałych 50% udziału.
    Albo się żrą i nikt nic z tego nie ma, albo zarabia - więc
    połowę musi dać synowi.
    Jaka jest szansa że zaistnieje "nikt z tego nic nie ma",
    przypomnę: ktoś musiałby najpierw wyłożyć realne pieniadze,
    aby "nikt nic z tego nie miał"?


    Wniosek: *dopóki* widać taką perspektywę, banki mogą być skłonne
    iść na ugodę.
    Po "zintegrowaniu" własności mieszkania w 100% własność dłużnika
    IMHO po prostu skasują całą wartość, obojętnie czy to będzie
    to mieszkanie czy "część w pieniądz część w kawalerce".

    Gdzieś się mylę?

    pzdr, Gotfryd

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1