Miałem spore zaległości w czynszu, aż zebrało się tego parę tysięcy i
kilkutysięczna
kwota odstetek. Spółdzielnia skierowała sprawę do sądu. Wniosłem sprzeciw,
bo
troszkę tam regulowałem i suma się nie zgadzała z pozwem ( chodziło o
zyskanie na czasie).
Fuksem udało się zebrać kwotę należności głównej i zaplacić.
Spółdizelnia odpowiedizała na sprzeciw w następujący sposób:

" Odpowiedź na sprzeciw:
Strona powodowa ogranicza powództwo w przedmiotowej sprawie do ustawowych
odsetek oraz kosztów sądowych.

Uzasadnienie:
Pozwani wnieśli sprzeciw, w którym zaskarżają nakaz zapłaty wydany przez Sąd
Rejonowy XIII Wydział Grodzki w dniu ....
w całości uzasadniając to dokonaniem częściowej spłaty zadłużenia.
Powodowa Spółdzielnia wniosła pozew przeciwko pozwanym w dniu 09 czerca 2004
r. podając jako wartość przedmiotu sporu zaległość na dzień 31.05.2004 r. w
kwocie 5.543,38 zł. Pozwani dokonali w dniu 29 lipca 2004 r. wpłaty w
wysokości 392,29 zł. Następnie 29 września 2004 r. dokonali wpłaty w kwocie
624,73 zł i w dniu 24 listopada 2004 r. w kwocie 5.076,80 zł. co stanowi
całą kwotę należności głównej dochodzoną przez powodową Sółdzielnię.
W z wiązku z tym iż pozwani dokonali spłaty całego zadłużenia po dacie
wydania przez Sąd nakazu zapłaty tj. po dniu 08 września 2004 r. strona
powodowa wnosi o zasądzenie od pozwanych na jej rzecz ustawowych odsetek
oraz kosztów sądowych."

rozumiem, że odsetki to święte prawo, ale..
nie mam stałej pracy, z trudem mogę regulować biezacy czynsz
żeby znowu nie wpaść w zadłużenie.

Czy próbować gadać ze spółdzielnią ( czy oni mają wogóle możliwość
wycofania się z tego w sądzie) czy zostawić temat do rozprawy ??
( jest wyznaczony termin rozprawy w sądzie grodzkim)

Andrzej