-
1. Data: 2020-12-02 10:40:21
Temat: MO w szpitalu
Od: Olin <k...@a...w.stopce>
W Warszawie:
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,265636
36,pytal-o-nazwisko-policjanta-zostal-zakuty-w-kajda
nki-zabrany.html
"Tego dnia na SOR przyjechało dwoje policjantów z pytaniem o pacjenta po
wypadku.
......................
- Sprawdziłem, że mieliśmy pacjenta, o którego pytali funkcjonariusze.
Zadzwoniłem więc po lekarza prowadzącego, dostałem informację, że za kilka
minut zejdzie i porozmawia z policją - relacjonuje pan Jakub.
Opisuje, że w poczekalni widział potem lekarza, który miał podejść do
funkcjonariuszy. Nie wie, czy z nimi rozmawiał. Sam był zajęty, bo
podchodzili nowi pacjenci, trzeba ich było rejestrować.
- Policjanci zaczęli zarzucać mi opieszałość, brak chęci współpracy i tym
podobne rzeczy. Nie pomagało tłumaczenie, że nie rejestrowałem pacjenta, o
którego pytali, że nie wiem, w jakiej jest sali i czy akurat przechodzi
badania. Policjant zagroził mi mandatem w wysokości 500 zł za niestosowne
podejście do policji. Skomentowałem, że SOR to nie marsze kobiet, gdzie
wlepiają po 500 zł mandatu, na co policjant odpowiedział, że bardzo dobrze,
że sypią kobietom mandaty i tak powinno być - relacjonuje pan Jakub.
................................
Ciąg dalszy akcja miała miejsce jakiś czas później, gdy pan Jakub wyszedł
sprzed komputera założyć szpitalną opaskę jednemu z pacjentów w poczekalni.
- Kiedy wracałem, wejście zagrodził mi funkcjonariusz i zażądał okazania
dowodu osobistego. Nie przedstawił się z imienia i nazwiska ani stopnia,
nie podał też, z jakiego powodu chce mnie wylegitymować. Portfel z
dokumentami i pieniędzmi mam zwykle w samochodzie zaparkowanym przed
szpitalem. Policjant nie przyjmował tego do wiadomości i napierał na mnie,
tak abym nie mógł zbliżyć się do drzwi.
..................................
Wtedy poprosił ratownika medycznego, który znalazł się w pobliżu, o kartkę
i długopis, by zanotować dane policjanta. Sytuację zaczęli w końcu
komentować wzburzeni pacjenci. Nic to nie dało. Wręcz przeciwnie. Policjant
zakuł pracownika szpitala w kajdanki.
- Pomyślałem, że teraz wywożą ludzi nie wiadomo gdzie, a w domu jest sam
syn, bo partnerka służbowo poza Warszawą. Dam się więc wylegitymować,
trudno. Liczyłem, że policjant mnie rozkuje, powie ,,zmądrzałeś pan" i
pozwoli pójść do samochodu po portfel z dokumentami. Ale nic z tego. Wolał
mnie zawieźć na komisariat na Mrówczą. Pojechaliśmy nieoznakowanym
samochodem. Kiedy mnie wypuścili z komisariatu, wróciłem do pracy pieszo, a
nawet kurtki nie miałem - opowiada pan Jakub. "
***********************
I w Katowicach:
https://katowice.wyborcza.pl/katowice/7,35063,265638
12,policjanci-wpadli-do-szpitala-efekt-poszarpany-le
karz-i-zamknieta.html?_ga=2.117539529.1969164981.160
6723048-1609251266.1595588080#S.main_topic_2-K.C-B.2
-L.1.maly
"Do zdarzenia doszło w Szpitalu Zakonu Bonifratrów pod wezwaniem Aniołów
Stróżów w Katowicach. 21 listopada karetka pogotowia przywiozła tam
34-letniego mężczyznę, który brał udział w wypadku w Mysłowicach.
........................
Jeszcze przed przyjazdem do szpitala kierowca audi stwierdził, że miał
kontakt z osobą zakażoną COVID-19, a sam nie ma węchu ani smaku.
.......................
Zaraz potem w szpitali pojawili się policjanci z Mysłowic. Wiedząc, że
kierowca audi może być zakażony, przed wejściem do budynku ubrali się w
kombinezony ochronne, gogle, założyli też rękawice. Na izbie przyjęć
poprosili o kontakt z lekarzem dyżurnym i telefonicznie poprosili go o
zbadanie krwi 34-latka na obecność alkoholu. Lekarz odmówił twierdząc, że
najpierw musi przebadać pacjenta, a dopiero potem zajmie się kwestią krwi.
.................................
- Lekarz wszczął awanturę, odmówił pobrania krwi, a także podania swoich
danych osobowych. Nasi ludzie uprzedzili go, że popełnia wykroczenie,
utrudnia czynności i zostanie przewieziony do komisariatu w celu
zweryfikowania tożsamości - mówi starszy sierżant Damian Sokołowski,
rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Mysłowicach.
Z relacji pracowników szpitala wynika jednak, że policjanci nie
przedstawili się z imienia i nazwiska, nie pokazali legitymacji, nie było
też widać ich mundurów ukrytych pod ochronnym kombinezonem. - Jeden z
pracowników izby przyjęć zadzwonił nawet na komendę w Katowicach z prośbą o
interwencję, że w szpitalu pojawili się przebierańcy udający policjantów -
mówi jeden z pracowników szpitala. Po tym telefonie w szpitalu pojawił się
patrol z Katowic.
.................................
W międzyczasie ubrani w kombinezony ochronne mundurowi z Mysłowic próbowali
obezwładnić lekarza i wyprowadzić go do radiowozu. - Dyżur wtedy pełnił
młody lekarz, który nie był agresywny, tylko zszokowany tą akcją.
Policjanci podczas szamotaniny zerwali mu z ręki zegarek - mówi jeden z
pracowników szpitala.
...................................
Ostatecznie pielęgniarka pobrała 34-latkowi krew, a wynik badania wskazał,
że prowadził on pod wpływem alkoholu. Mężczyzna nie był jednak zakażony
koronawirusem. W związku z tym, że policjanci wchodzili i wychodzili z
izolatki, a następnie poruszali się po całej izbie przyjęć, została ona
zamknięta na kilka godzin. Nie przyjmowano pacjentów, bo szpital musiał
przeprowadzić tam pełną dezynfekcję."
--
uzdrawiam
Grzesiek
adres: grzegorz.tracz[NA]ifj.edu.pl
"Wartość kobiety polega na jej zdolnościach rozrodczych i możliwości
wykorzystania do prac domowych"
św. Tomasz z Akwinu
http://grzegorz-tracz.ucoz.pl/
-
2. Data: 2020-12-02 16:29:24
Temat: Re: MO w szpitalu
Od: Kviat
W dniu 02.12.2020 o 10:40, Olin pisze:
> W Warszawie:
>
> https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,265636
36,pytal-o-nazwisko-policjanta-zostal-zakuty-w-kajda
nki-zabrany.html
>
(...)
> https://katowice.wyborcza.pl/katowice/7,35063,265638
12,policjanci-wpadli-do-szpitala-efekt-poszarpany-le
karz-i-zamknieta.html?_ga=2.117539529.1969164981.160
6723048-1609251266.1595588080#S.main_topic_2-K.C-B.2
-L.1.maly
Z tego można wyciągnąć wniosek, że u szlachty w mundurach to jest/była
norma żeby się nie przedstawiać i nie pokazywać legitymacji.
A że ostatnio świadomość swoich praw u obywateli urosła i zaczęli o te
legitymacje i nazwiska prosić, to zaczęło rodzić u milicjantów bunt i
agresję, że muszą ujawniać swoje dane osobowe byle plebsowi, który tego
zażąda.
W jakim kraju my żyjemy, że za wulgaryzm (skoro milicjant już tak
stwierdził... ale wątpię, że mówią prawdę) zamiast mandatu, to skuwają w
kajdanki i wiozą na komendę jak jakiegoś mordercę?
I jeszcze te kuriozalne tłumaczenia niedorzeczników, co jeden to lepszy.
Żaden się nie pokusił o wytłumaczenie dlaczego milicjant skuł kajdankami
kolesia za przeklinanie. Co to muszą myć za cykory w tej milicji, skoro
czują zagrożenie swojego życia przekleństwem. O legitymacji poselskiej z
litości nie wspomnę.
I jak to (niemalże) zabawnie brzmi takie tłumaczenie: skuliśmy
kajdankami, bo się brzydko wyrażał. Normalnie przedszkole... szkoda, że
nie poszli poskarżyć się pani...
Pozdrawiam
Piotr
-
3. Data: 2020-12-03 13:20:57
Temat: Re: MO w szpitalu
Od: Olin <k...@a...w.stopce>
Dnia Wed, 2 Dec 2020 16:29:24 +0100, Kviat napisał(a):
> W jakim kraju my żyjemy, że za wulgaryzm (skoro milicjant już tak
> stwierdził... ale wątpię, że mówią prawdę) zamiast mandatu, to skuwają w
> kajdanki i wiozą na komendę jak jakiegoś mordercę?
Ja jednak bym się aż tak bardzo nie czepiał, bo przecie nawet nie
wyciągnęli paralizatora. Nikt też nie został spałowany, ani nawet
potraktowany gazem.
Rejestrator z Warszawy został wywieziony tylko na komisariat w tym samym
mieście, a z protestach wszak wywożą do innych miast.
<<Następnego dnia o 13:30, po nocy spędzonej ,,na dołku" w Grodzisku
Mazowieckim, Linus otrzymał informację, że sąd wyznaczył rozprawę w sprawie
jego zażalenia na godzinę 14:30. Policja miała stwierdzić, że nie zdąży w
tym czasie przetransportować go do Warszawy. Znowu musieli interweniować
prawnicy, którzy reprezentowali zatrzymanego przed sądem. >>
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/strajk
-kobiet-protesty-w-obronie-zatrzymanych/1h5n9x5,79cf
c278
--
uzdrawiam
Grzesiek
adres: grzegorz.tracz[NA]ifj.edu.pl
"Bóg stworzył człowieka, ponieważ rozczarował się małpą.
Z dalszych eksperymentów zrezygnował."
Mark Twain
http://grzegorz-tracz.ucoz.pl/