Witam wszystkich grupowiczów,

Mam pytanie do mądrych głów z tej grupy. Może na początek opisze całą
sytuacje. Dwa lata temu kupilismy z małżonką dom. Jego poprzedni
właściciele, jak sie okazalo, mieli kupę długów. Po pół roku walki,
wymeldowali się (prawie wszyscy sami, jednego wymeldowaliśmy sądownie),
takze w domu mieszkamy (jestesmy zameldowani) tylko moja żona i ja.
Już po kilku miesiącach mieszkania, na nasz adres zaczeły przychodzic
listy z różnych firm windykacyjnych, listy te najpierw wyrzucaliśmy,
potem odsyłaliśmy z dopiskiem "adresat wymeldowany" (jak poradzila nam
sekretarka jednej z tych firm).
W zeszly piatek, zagladam do skrzynki, a tu zawiadomienie od komornika.
W nim: ze poprzednia włascicielka ma tydzien na zjawienie sie u niego z
wyjasnieniem sprawy o zadłużenie, i ze jeśli tego nie zrobi to (tu padł
ktorys z paragrafów), pan komornik dokona komisyjniego otwarcia lokalu.
Dzis zadzwonilem do niego z wyjasnieniem sprawy, odebral bardzo niemily
czlowiek, ktory rozkazal mi (to jest dobry zwrot) napisac pismo z
wyjasnieniem sprawy. Jako, że ów komornik byl, krótko mówiąc, chamski
odpowiedzialem, ze nie mam zamiaru preparowac zadnego pisma i wlasnie
dzwonie do niego z wyjasnieniem tej sprawy.

I tu rodzą sie moje pytania:

1) Czy rzeczywiscie moim obowiazkiem jest pisanie takiego pisma, i czy
do obowiązku komornika nie należy wcześniejsze sprawdzenie stanu
faktycznego (czy nieruchomość należy jeszcze do zadłużonego, czy
zadłużony jest tam nadal zameldowany)?

2) Czy komornik, moze komisyjnie otworzyc moj dom, pomimo, ze zadłuzeni
ludzie zostali dawno wymeldowani i nie są już właścicielami?

3) Co jesli komornik bedzie nalegal zebym go wpuscił, celem sprawdzenia
czy rzeczywiscie mieszkamy tu tylko my... (moze nie jestem towarzyski
ale nie mam przyjemnosci zapraszania komornika do domu).


Pozdrawiamy
Monika i Piotrek