eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Komis
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 3

  • 1. Data: 2004-11-24 13:15:03
    Temat: Komis
    Od: "Moni" <a...@p...onet.pl>

    2 lata temu oddalam do komisu (zlokalizowanego w sklepie jezdzieckim)
    2 pary butow - oficerek do jazdy konnej oraz bryczesy. Zostawilam swoj
    nr telefonu i po jakims tygodniu odebralam telefon z komisu w celu
    weryfikacji cen. I na tym koniec. Jakoze komis znajdowal sie w
    Warszawie, a ja mieszkam w Poznaniu, wiec mialam ograniczone
    mozliwosci bardziej bezposredniego kontaktu z ludzmi z komisu. Troche
    tez sprawe zaniedbalam, ale w koncu postanowilam ja zakonczyc. Okazalo
    sie, ze sklep wraz z komisem przeniosl sie poza Warszawe. Dotarlam do
    jego nowej lokalizacji. Porozmawialam z wlascicielka, ktora
    zobowiazala sie pojechac do miejsca, gdzie przechowuje rzeczy z komisu
    i zorientowac sie w sytuacji. Zajelo jej to 8 miesiecy, pomimo moich
    licznych, wrecz natarczywych telefonow. Odnalazla tez zeszyt komisowy.
    I tu zaczely sie schody, poniewaz z notatek z tego zeszytu wynika, ze
    skorzane oficerki (najdrozsze) zostaly sprzedane i co ciekawsze -
    splacone. Bardzo mnie to zdziwilo, poniewaz nie dostalam ani jednego
    telefonu z informacja, ze doszlo do transakcji i ze sklep z komisem
    zmienil miejsce lokalizacji. Umowilam sie z wlascicielka, zeby
    osobiscie wyjasnic sprawe. Pokazalam jej kwit z komisu, z ktorego
    mozna zorientowac sie co oddalam do komisu i ze nie ma zadnej
    adnotacji o sprzedanych butach. Wlascicielka pokazala mi zeszyt
    komisowy, w ktorym byla notatka o oddanych przeze mnie rzeczach, do
    tego wykreslone skorzane buty i na marginesie jakis bazgrol - trudno
    sie domyslic "sprzedane" czy "zaplacono". Na moje pytanie gdzie w
    takim razie jest moj podpis, ze przyjelam pieniadze, wlascicielka
    komisiu wielce zdziwiona odparla, ze nikt sie nie podpisywal tylko
    bral pieniadze albo rzeczy z komisu. W kazdym razie wlascicielka
    komisu miala 2 tygodnie na zebranie calej kwoty i skontaktowanie sie z
    pracownikiem, ktory prowadzil komis (i ktory ponoc siedzi od 2 lat w
    Anglii). Nie zrobila tego, zlekcewazyla sprawe i dopiero w dniu moich
    odwiedzin nerwowo wydzwaniala do pracownika. Oczywiscie bezskutecznie.
    Poczatkowo chciala mi dac tylko czesc kwoty i na tym poprzestac, ale
    sie nie zgodzilam. Domagalam sie zwrotu calej kwoty, ktora jest mi
    winna. Stanelo na tym, ze oddala mi te czesc pieniedzy z zaznaczeniem,
    ze reszta za buty skorzane do wyjasnienia. Zlozylysmy podpisy i
    oddajac mi wiecej niz zamierzala juz jakby przyznala sie do tego, ze
    jest mi winna wiecej pieniedzy. Dalam jej gora 2 tygodnie na
    wyjasnienie tej sprawy. Szkoda tylko, ze nie moglam zalatwic tej
    sprawy od razu, kobieta naraza mnie na dodatkowe koszty. Przepraszam,
    ze sie tak rozpisalam, ale chcialam dokladnie przedstawic sprawe.
    Chcialabym wiedziec jak wyglada ta sytuacja od strony prawnej? Jakich
    argumentow uzyc, zeby kobieta nie miala juz wyjscia i oddala reszte
    naleznej mi kwoty? Czy przycisnac ja, proszac o wystawienie faktury
    komisowej? Domagac sie zwrotow kosztow podrozy przy nastepnej wizycie?
    Z gory dziekuje za cenne rady!

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 2. Data: 2004-11-24 17:50:34
    Temat: Re: Komis
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Moni" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:5b3d.000014c3.41a48956@newsgate.onet.pl...

    Sprzedawane w komisie rzeczy nigdy nie stanowią własności komisu. Zgodnie z
    prawem cywilnym dokonuje on sprzedaży w Twoim imieniu. A więc dokonując
    sprzedaży rzecz (a skoro ich nie ma, to sprzedano) przywłaszcza sobie Twoje
    pieniądze, co stanowi przestępstwo. Może to wyjaśnienie wzbudzi we
    właścicielce komisu chęć uregulowania należności dobrowolnie.

    Co do zasady należy Ci się kwota powiększona o odsetki od dnia sprzedaży do
    chwili obecnej. Chyba, że w umowie komisowej było zastrzeżenie, iż mają na
    przykład 7 dni na wypłatę. Zarzuty właścicielki komisu, że nie mogła sie z
    Tobą skontaktować w celu oddania pieniędzy - gdyby takie były, to uprzedzam
    fakty - możesz spokojnie odeprzeć tłumacząc jej, że jest coś takiego jak
    depozyt sądowy. Dłużnik nie mogąc uregulować należności na ręce wierzyciela
    nie z własnej winy powinien ją złożyć do depozytu sądowego. Obecnie nie ma
    sensu dyskusja, czyja była wina w braku możliwości nawiązania kontaktu,
    skoro pieniędzy do depozytu nie złożono.

    Co do kosztów Twojego przejazdu, to należało by się odnieść do umowy
    komisowej. Jeśli w umowie nie było napisane, gdzie dłużnik (komis) ma
    uregulować należność, to powinien to uczynić w miejscu Twojego zamieszkania,
    bowiem było to zobowiązanie pieniężne (art. 454 kc). realizacja mogła
    nastąpić poprzez proste wysłanie tych pieniędzy. Ale najpewniej jest to
    ujęte, że w siedzibie komisu. Jeśli tak jest, to ewentualnie możesz
    dochodzić należności z tytułu wielokrotnej konieczności wizyt oraz
    wydłużenia drogi pod Warszawę. Ale ja bym postawił na Twoim miejscu sprawę
    jasno i z kobietą się nie patyczkował. Albo oddaje pieniądze (niech przęśle
    pocztą, albo przelewem), albo składasz zawiadomienie o przestępstwie. I
    zamiast po raz kolejny do niej jechać pismo o takiej treści bym do niej
    wysłał.

    Zwłokę w odbiorze pieniędzy możesz wytłumaczyć spokojnie zmianą siedziby
    komisu.


  • 3. Data: 2004-11-25 17:22:12
    Temat: Re: Komis
    Od: a...@p...onet.pl

    Bardzo dziękuję za obszerną odpowiedź !

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1