eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoKolizja drogowa › Kolizja drogowa
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: "MiK" <m...@W...gazeta.pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: Kolizja drogowa
    Date: Sat, 5 Sep 2009 12:05:27 +0000 (UTC)
    Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
    Lines: 72
    Message-ID: <h7tk67$b4k$1@inews.gazeta.pl>
    NNTP-Posting-Host: localhost
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1252152327 11412 172.20.26.236 (5 Sep 2009 12:05:27 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Sat, 5 Sep 2009 12:05:27 +0000 (UTC)
    X-User: mik80
    X-Forwarded-For: 83.12.206.36
    X-Remote-IP: localhost
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:605616
    [ ukryj nagłówki ]

    Wczoraj uczestniczylem w kolizji drogowej. Sprawa wygląda następująco. Przy
    drodze był parking. ja dokonyweałem manwewru cofania, ażeby nawrócić w ten
    sposób, że\by wyjechać na drogę. Podczas manewru w tylnich lusterkach
    widzialem to co było za samochodem. Nijak nie miałem możliwości zobaczyć
    nadjeżdżającego pojazdu. W tylnich lusterkach miałem w polu widzenia tylko
    to, co jest za pojazdem. W oknie nie widziałem zjeżdżającego na parking
    pojazdu, ponieważ, ażeby go zobaczyć musiałbym otworzyć okno i wychylić się
    co najmniej na pół metra, żeby go zobaczyć. Kierowca pojazdu A mial niczym
    nie ograniczone pole widzenia. Widział mój samochód i moim zdaniem to on nie
    zachował należytej ostrożności, ponieważ widział mój samochód, a ja jego
    nie. Widząc go powinien IMHO zastosować zasadę ograniczonego zaufania i
    zachować należytą ostrożność zjeżdżając z drogi glownej a nie zjeżdżać na
    parking.

    Początkowo kierowca pojazdu A zaproponował mi ugodę na zasadzie, że wezmę
    winę na siebie i wszystko będzie ok. Stwierdziłęm jednak, że wina leży po
    jego stronie, ponieważ widząc mnie nie zachował należytej ostrożności
    zjeżdżając z drogi głównej zaś ja nie mialem możliwości go zobaczyć. Dodam,
    iż była to p[ierwsza moja tego rodzaju sytuacja, więc nawet nie wiedziałem
    jak się zachować. Dlatego wezwalismy policję. W międzyczasie przyjechał
    facet z Assistance od jego ubezpieczyciela. ja nadal byłem całą sytuacją
    ogłupiały i bylem w szoku, bo z jednej strony muszę jechać do klienta, z
    drugiej, to pierwsza moja tego rodzaju sytuacja, wreszcie auto nie moje a
    służbowe (w dodatku bez AC).

    Przyjechała policja. Po rutynowych czynnościach policjant poinformował mnie,
    że badania techniczne byly nie ważne, w związku z czym stanąlem przed wizją
    wracania w deszczu kilkadziesiąt km autostopem (wzywania pomocy drogowej,
    odbierania pojazdu z parkingu policyjnego, etc.). Policjant najpierw
    porozumiał się z facetem od Assistance tego faceta, a potem poinformował
    mnie, że wina leży po mojej stronie, ponieważ nie zachowałem należytej
    ostrożności w trakcie manewru nawracania. Postraszył mnie sądem grodzkim i
    zaproponował mandat w wysokości 300 zł. Zabrał dowód rejestracyjny i
    przedłużył tymczasowo ważność badań technicznych pojazdu do 9 września 2009.
    Mandat dla świętego spokoju przyjąłem (nie wiem, czy zrobiłem dobrze,
    jednak wizja zabawy w sąd grodzki, 2 tygodniowych terminów, etc. nie bardzo
    uśmiechalaby się ani mi, ani szefowi, bowiem mamy wiele inych spraw na
    głowie).. Po rozmowie z szefem okazało się, że badania techniczne jednak są
    jednak w karcie pojazdu zabrakło pieczątek i zamiast nowego dowodu
    rejestracyjnego w środku poinna być jakaś karteczka. policjant jednak dowód
    rejestracyjny zabrał, kazał mi podpisać oświadczenie, że biorę pojazd na
    własną odpowiedzialność i przedłużył (podobno) termin jego ważności do 9
    września.

    Już po odjeździe policji okazało się, że wina jednoznacznie została przez
    policjantów zaklasyfikowana jako moja, tamten facet nawet nie dostał
    mandatu, zaś właściciel pojazdu w zaistniałej sytuacji straci zniżki za
    bezszkodowość. Dodam również, iż moje auto zostało właściwie nie uszkodzone
    (lekkie wgięcie plastikowego błotnika, lekkie wgięcie tylniej klapy
    właściwie nawet bez uszkodzenia lakieru). Facet ma lekko uszkodzone boczne
    drzwi.

    W zaistniałej sytuacji mam pytanie. Czy policjanci orzekając o mojej winie
    nie nadużyli kompetencji, rzeczywiście mieli rację. Czy ów mandat
    rzeczywiście jest zasadny, i czy to przypadkiem nie ten facet jest winny
    całej sytuacji. Przypominam, iż ja nie mogłem go zobaczyć, ani w szybie
    bocznej, ani w lusterkach. on mnie widziałdoskonale. Tylnie światła cofania
    też powinny mu dać do myślenia. W zaistniałęj sytuacji\, czy moja wina jest
    zasadna, czy można się gdzieś odwołać, czy jest sens się handryczyć i czy
    takie orzeczenie o winie rzeczywiście jest zasadne. W razie czego mam
    porobione zdjęcia z miejsca stłuczki (które można wykorzystać jako dowód).



    Pozdrawiam, M.

    BTW: Ogólnikowy schemat sytuacyjny znajdziecie tutaj =>
    http://w668.wrzuta.pl/obraz/5agibvDiGvF/schemat. jako dowód w razie czego
    mam zdjęcia.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1