-
1. Data: 2008-09-08 18:10:31
Temat: Jak się przygotować na wojnę reklamacyjną z PKP PR?
Od: Raisa <a...@g...com>
Wszystkim zainteresowanym i zaprawionym w bojach reklamacyjnych
polecam lekturę o najgorszej podróży w życiu, jaką zafundowało mi i
mojemu chłopakowi PKP PR z jednoczesną prośbą o poradę jak dochodzić
swoich praw. Streszczając - z 25-godzinnej podróży z Wrocławia do
Warszawy i z powrotem blisko 8 godzin spędziliśmy koczując w bezruchu
w pociągu i na obskurnym warszawskim peronie. Ale po kolei.
Sobota godz. 9.10 - wsiadamy sobie spokojnie do pociągu PKP PR Wrocław
- Olsztyn wybierając się do Warszawy na wyczekany Red Bull X-fighters.
I wszystko pięknie aż do godz. Ok. 11, kiedy to koło Ozimka
(zapamiętamy tą małą dziurę do końca życia) nasz rozpędzony pociąg na
przejeździe kolejowym wpada na samochód osobowy. Latające zderzaki,
koła, chmura dymu, smród benzyny i oleju... groza. Jak po kilometrze
pociąg wyhamował okazało się, że pasażerowie auta (które nomen omen
pchaliśmy przed sobą przez ten kilometr) nie żyją - ojciec z
kilkuletnim synem... Tragedia, głupota, brak wyobraźni - to już bez
komentarza.
Po pierwszym szoku zaczęliśmy dzwonić do informacji PKP z pytaniem: co
my jako pasażerowie możemy zrobić i w jaki sposób możemy jednak
dojechać do tej Warszawy (zwłaszcza, że na tym odcinku były tylko
jedne jedyne tory, więc praktycznie zablokowaliśmy przejazd Opole-
Częstochowa). Po półtora godziny od wypadku informacja PKP nie
wiedziała nawet o takim zajściu, 4 kolejne panie na informacji
odbijały nas jak ping-ponga do kierownika pociągu (który oczywiście
kręcił się przy wypadku razem z policją, prokuraturą, ratownikami, i
strażą) albo do kolejnych informacji regionalnych - wrocławskiej,
opolskiej. Do znudzenia powtarzano nam, że nikt poza kierpociem i
dyżurnym ruchu nie wie co mają zrobić spieszący się pasażerowie i
gdzie uzyskać jakąkolwiek informację na temat tego czy w ogóle stąd
ruszymy, kiedy, w którą stronę, czy mamy prawo do przesiadki i
skorzystania z szybszego pociągu, by jednak na czas dotrzeć na
miejsce... Kierpoć powtarzał tylko w biegu - czekamy na prokuraturę...
ruszymy za 3-4 godziny... A do dyżurnego ruchu Panie nie mogły nam podać
numeru, bo to telefon prywatny <sic!> i oni nie udzielają takich
informacji. To samo jeśli chodzi o tzw. transport zastępczy - Panie
nie wiedzą czy wolno nam wrócić na koszt PKP do domu, nie wiedzą czy
możemy pojechać do najbliższej stacji i kontynuować podróż np.
ekspresem albo inną trasą... Nic nie wiedzą a my siedzimy i czekamy...
W Warszawie mieliśmy być o 15.05. Z miejsca wypadku ruszyliśmy o
16.00. Do Warszawy dotarliśmy z pięciogodzinnym opóźnieniem, czyli o
20.25 a kierpoć pożegnał nas optymistycznym akcentem: "Jak państwo
bardzo chcą to mogą dochodzić odszkodowania czy tam reklamacji, ale to
przegrana sprawa, bo to przecież nie z winy PKP było to opóźnienie."
Na red bulla się oczywiście spóźniliśmy, ale dotarliśmy, więc nie
można powiedzieć, że PKP zaprzepaściło nasze bilety za 260 zł
I teraz pytania do doświadczonych i znających się na reklamacjach ;)
- zgodnie z Prawem Przewozowym ("Art. 18. 1. Jeżeli przed rozpoczęciem
przewozu lub w czasie jego wykonywania zaistnieją okoliczności
uniemożliwiające jego wykonanie zgodnie z treścią umowy, przewoźnik
jest obowiązany niezwłocznie powiadomić o tym podróżnych oraz zapewnić
im bez dodatkowej opłaty przewóz do miejsca przeznaczenia przy użyciu
własnych lub obcych środków transportowych (przewóz zastępczy).
2. W razie przerwy w ruchu lub utraty połączenia przewidzianego w
rozkładzie jazdy, podróżnemu przysługuje zwrot należności za cały
przerwany przejazd, a ponadto może on bezpłatnie powrócić do miejsca
wyjazdu, chyba że przewoźnik nie ma możliwości
zorganizowania takiego przewozu.)
Pasażerowie mają prawo do transportu zastępczego (o którym jak widać
nikt nie potrafi podróżnych poinformować) i/lub zwrotu kosztów
przejazdu.
- Czy na tej podstawie mogę dochodzić zwrotu kosztu przejazdu, który
był niezgodny z zawartą umową (czyli biletem) bo była to (moim
zdaniem) 'przerwa w ruchu'?
- Co więcej przewoźnik nie wywiązał się z ciążącego na nim obowiązku
zapewnienia transportu zastępczego? (nie mówiąc już nawet o całkowitym
braku informacji nt. tego jak z tego prawa skorzystać).
Ale to nie koniec niestety, bo przecież czekała nas jeszcze droga
powrotna z Wawy do Wrocławia, która niestety również nie obyła się bez
niemiłych niespodzianek, nerwów, czekania i rażącej niekompetencji
PKP.
Mieliśmy alternatywy na powrót do Wrocławia: pociąg o 0:54 przez
Katowice oraz 0:50 przez Poznań z przesiadką na TLK. Pani w okienku na
Centralnym odmówiła nam sprzedaży biletu na połączenie przez Katowice
tłumacząc, że zostało już sprzedanych bardzo dużo biletów i trzeba
uzyskać zgodę kierpocia i dopiero wtedy ona może sprzedać bilet.
Daliśmy za wygraną i stwierdziliśmy, że jedziemy z przesiadką w
Poznaniu. Pani niestety ponownie odmówiła - tym razem nie chciała nam
sprzedać biletu bezpośrednio do Wrocławia, a jedynie do Poznania.
Stwierdziła, że ona nie wie czy w TLK z Poznania do Wrocławia będą
miejsca i dlatego nie może nam sprzedać biletu. Paranoiczna sprawa,
ale cóż zrobić - kupiliśmy do Poznania i poszliśmy na peron.
Pociąg podjechał z - jakże by inaczej - opóźnieniem. Jednak pół
godzinki nie zrobiło już na nas wrażenia. I my i pozostałe 300-400
osób (wracających z Red Bulla lub 3 innych imprez masowych, jakie tego
dnia odbywały się w Wawce) czekających na peronie czekaliśmy
cierpliwie. I przyjechał nasz opóźniony ekspres Moskwa-Berlin. Z
JEDNYM WAGONEM PKP i jakimiś 11 rosyjskimi kuszetkami. Wiele już
widziałam w PKP, bo przecież jeździłam nie raz na Woodstock tzw.
bydlęcymi wagonami wypakowanymi po sufit, ale tym razem mnie zupełnie
zatkało. Panie na Centralnym się nieźle spisały: SPRZEDAŁY PONAD 300
BILETÓW NA PRZEJAZD JEDNYM WAGONEM!
Idę do kierpocia zapytać, co mam zrobić skoro mam bilet na pociąg, do
którego nie jestem w stanie wsiąść. A on mi ze znaną kulturą osobistą
pracowników PKP, że jego to nie interesuje, bo godzinę temu był zwykły
pociąg pospieszny i trzeba było nim jechać. Polska ułańska fantazja
wzięła górę i komuś w końcu udało się otworzyć te nieszczęsne ruskie
kuszety, więc jakaś połowa tłumu wbiła się na korytarze z ulgą -
korytarz korytarzem, ale grunt że pojedziemy. Ale nie! Wrzeszczący
kierpoć ruskiego pociągu ściągnął policję, która kazała nam opuścić
wagony, bo nie mamy przecież na nie biletu... Dalej nikt nie wie czym i
kiedy możemy jechać. Kierpoć uciekł przed pytaniami pasażerów
(dosłownie) krzycząc, że on nic nie wie, że nic nie może zrobić, bo
pociąg powinien ważyć 750 ton a waży już 770 i on nie może ani wagonu
do niego dostawić (PRZYPOMINAM na jeden wagon w już przeciążonym
pociągu sprzedano ponad 300 biletów!!!). No to my do okienka
informacji z pytaniem, co mają w planie zrobić z nami i resztą
pasażerów wywalonych z podłóg w kuszetach i nie mieszczących się
nigdzie, ale za to z ważnymi biletami. A Pani nam na to, że możemy
zwrócić bilet i dostaniemy nawet 100% ich wartości <łaskawcy> a potem
pojechać o 5 rano. Na pytanie czy pociąg o 5 rano też będzie miał 1
wagon i sprzedadzą na niego 300 biletów Pani nie potrafiła
odpowiedzieć...
Po 2 godzinach koczowania na peronie i awanturach między kierpociami
polskim i ruskim, kierpociami a tłumem, tłumem a Policją, która nie
zrobiła nic poza nakazaniem nam opuszczenia pociągów ogłoszono, że
zostaną dostawione 2 wagony. I wierzcie albo nie - te 300 zmieściło
się do tych dwóch wagonów. Na stojąco i po sufit, w przeciążonym
pociągu, ale ruszyliśmy. Nie o 0:50 tylko o 3:05. Kierpoć ani inni PKP-
owi mundurowi nawet nie próbowali sprawdzić nam biletów - jak do
toalety nie dało się dojść to co dopiero bilety sprawdzać...
I tu moje kolejne pytanie:
- czy za takie opóźnienie, które było tym razem ewidentnie,
spowodowane rażącym niedbalstwem PKP, mogę dochodzić zwrotu ceny
biletów? (całości? Części? Jakiej części?)
- czy może na podstawie Prawa Przewozowego: "Art. 14. 1. Przewoźnik
jest obowiązany do zapewnienia podróżnym odpowiednich warunków
bezpieczeństwa i higieny oraz wygody i należytej obsługi." Mogę
dochodzić zwrotu kosztów biletów? Czy to tylko martwy przepis?
- czy mogę domagać się zwrotu różnicy w cenie biletów bezpośredniego
Warszawa-Wr a dwoma biletami (Warszawa-Poznań, Poznań - Wrocław),
które musiałam kupić, bo Pani w Warszawie odmówiła mi sprzedania
biletu na całą trasę? Dodam tylko, że na informacji PKP w Poznaniu
powiedziano mi, że takie uzasadnienie, jakie podała mi Pani w
Warszawie to jakaś bzdura, bo przy trasie >100 km mogę kupić bilet
jaki zechcę, a potem w dowolnym momencie np. zrobić do niego dopłatę
jeśli okaże się, że np. nie ma miejsc. Niestety Pani w warszawskiej
kasie nie udokumentowała swojej odmowy, więc nie wiem czy jest
nadzieja.
Jak widzicie zażaleń jest masa, przepisów złamanych przez PKP również,
a więc szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu nie wiem od czego zacząć
pisząc reklamację i na które (a może wszystkie) złamane przepisy się
powołać.
Jeśli przebrnęliście przez opowieść o naszej kolejowej Odysei i
możecie mi coś poradzić - piszcie. Jeśli macie podobnie ciężkie
przejścia z PKP podzielcie się nimi - może to mnie zdopinguje żeby nie
puścić im czegoś takiego płazem.
Pozdrawiam
-
2. Data: 2008-09-08 18:43:18
Temat: Re: Jak się przygotować na wojnę reklamacyjną z PKP PR?
Od: Jacek_P <L...@c...edu.pl>
Raisa <a...@g...com> napisal:
> 20.25 a kierpoć pożegnał nas optymistycznym akcentem: "Jak państwo
> bardzo chcą to mogą dochodzić odszkodowania czy tam reklamacji, ale to
> przegrana sprawa, bo to przecież nie z winy PKP było to opóźnienie."
Na razie ustosunkuje sie tylko do tego fragmentu.
Masz prawo dochodzic od PKP wszelkich odszkodowan naleznych
w ramach prawa przewozowego oraz dodatkowych roszczen,
bo PKP ma od tego swoje OC. Natomiast z kolei PKP moze
dochodzic regresu od ubezpieczyciela samochodu tego
samobojcy.
--
Pozdrawiam,
Jacek
-
3. Data: 2008-09-08 18:51:23
Temat: Re: Jak się przygotować na wojnę reklamacyjną z PKP PR?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
Raisa wrote:
> Jak widzicie zażaleń jest masa, przepisów złamanych przez PKP również,
> a więc szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu nie wiem od czego zacząć
Zacznij od walnięcia się mocno w łepetynę.
-
4. Data: 2008-09-08 19:15:28
Temat: Re: Jak się przygotować na wojnę reklamacyjną z PKP PR?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Raisa" <a...@g...com> napisał w wiadomości
news:6f1c6077-b010-42cd-9205-462ad8cdc5a1@l42g2000hs
c.googlegroups.com...
Przede wszystkim sugeruję maila napisać również na pl.misc.kolej.
A co do meritum sprawy. W odniesieniu do podróży w kierunku Warszawy, no to
w sumie faktycznie opóźnienie było spowodowane siłą wyższą. Poza tym
długość tego opóźnienia była de facto nie do przewidzenia. W tej sytuacji
trudno oczekiwać konstruktywnej informacji od kierownika pociągu - o innych
pracownikach PKP nie mających w ogóle wiedzy merytorycznej w przedmiocie
nie wspominając już. Długość czynności ratowniczych i procesowych w tej
sytuacji jest trudna do przewidzenia. A skoro w tym miejscu był jeden tor -
jak piszesz - to za bardzo technicznej możliwości zorganizowania przejazdu
zastępczego nie było. Po prostu pewnych rzeczy przeskoczyć nie sposób.
Najprędzej, to możesz dochodzić ewentualnego roszczenia z OC sprawcy
wypadku - tylko trzeba wykazać wysokość.
Co do drogi powrotnej, to w sumie już w Warszawie Was poinformowano, że po
drodze może być kłopot - co w mojej ocenie jest przejawem poprawy poziomu
obsługi na PKP. Potoki podróżnych są takie, jakie są, a PKP zestawia
pociągi na podstawie jakiś tam badań statystycznych. Trudno, by na wszelki
wypadek jeżdżono z 10 wagonami tam, gdzie normalnie mieszczą się
pasażerowie w jednym tylko z tego powodu, że raz na jakiś czas większa
grupa osób postanowi przejechać się pociągiem.
Pozostaje kwestia sprzedaży przez PKP biletów na to połączenie. Ale o ile
się nie mylę, to nie są to bilety z rezerwacją miejsca i nie są one
wydawane chyba na konkretny pociąg. Na podstawie takiego biletu możesz
jechać przez ileś tam godzin i PKP nie gwarantuje, że uda Ci się wsiąść
akurat w ten pierwszy. W tej sytuacji oczywiście mogło się zdarzyć, że
podróżni akurat na ten zamierzony wagon nie mogli się "załapać". To, że
ostatecznie PKP ugięło sie pod żądaniami tłumu jest raczej przejawem dbania
o klienta, niż jego lekceważenia. Co do zasady nie mieli obowiązku
dołożenia tych wagonów. A zatem w tym wypadku - w mojej ocenie - trudno w
ogóle się domagać jakiegoś odszkodowania.
-
5. Data: 2008-09-09 02:25:48
Temat: Re: Jak się przygotować na wojnę reklamacyjną z PKP PR?
Od: #1 Fan Motylińskiego Tomasza <Motyliński@to.pizda.i.klamca>
> Zacznij od walnięcia się mocno w łepetynę.
popieram :>
dodatkowo polecam wziecie sie do jakiejs roboty co by miec na samochod :> i
jechac sobie jak czlowiek gdzie sie chce a nie jak idiota w tlumie 300
innych tego typu :>
-
6. Data: 2008-09-09 03:26:03
Temat: Re: Jak się przygotować na wojnę reklamacyjną z PKP PR?
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
#1 Fan Motylińskiego Tomasza pisze:
>> Zacznij od walnięcia się mocno w łepetynę.
>
> popieram :>
> dodatkowo polecam wziecie sie do jakiejs roboty co by miec na samochod
> :> i jechac sobie jak czlowiek gdzie sie chce a nie jak idiota w tlumie
> 300 innych tego typu :>
Przypomina mi się tom "Wyprawa na wyspy nonsensu" z serii "Tytus, Romek
i A'Tomek".
Była tam taka wyspa pełna takich jak ty. W rezultacie jak ktoś np. szedł
"jak idiota" pieszo, to był szybciej, niż "człowiek" w samochodzie ;->
-
7. Data: 2008-09-09 06:45:22
Temat: Re: Jak się przygotować na wojnę reklamacyjną z PKP PR?
Od: Szerr <n...@p...pl>
Dnia Mon, 8 Sep 2008 21:15:28 +0200, Robert Tomasik napisał(a)
w:<news:ga3tlu$68t$1@inews.gazeta.pl>:
Serio byłeś w stanie to wszystko przeczytać? ;-)
--
Quid leges sine moribus?
-
8. Data: 2008-09-09 12:34:35
Temat: Re: Jak się przygotować na wojnę reklamacyjną z PKP PR?
Od: "qwerty" <q...@p...fm>
Użytkownik "Szerr" <n...@p...pl> napisał w wiadomości
news:ak2g7zmkxa0w$.x4gerp6ght4m$.dlg@40tude.net...
> Dnia Mon, 8 Sep 2008 21:15:28 +0200, Robert Tomasik napisał(a)
> w:<news:ga3tlu$68t$1@inews.gazeta.pl>:
>
> Serio byłeś w stanie to wszystko przeczytać? ;-)
Przecież to tylko 11 KB tekstu.
-
9. Data: 2008-09-09 17:53:16
Temat: Re: Jak się przygotować na wojnę reklamacyjną z PKP PR?
Od: #1 Fan Motylińskiego Tomasza <Motyliński@to.pizda.i.klamca>
> Była tam taka wyspa pełna takich jak ty. W rezultacie jak ktoś np. szedł
> "jak idiota" pieszo, to był szybciej, niż "człowiek" w samochodzie ;->
pamietam. mam wszystkie tomiki. swietny komiks :)