-
1. Data: 2003-08-03 17:33:48
Temat: Jak pozbyc sie knajpy?
Od: "Matti" <w...@o...pl>
Witam!
Od razu zaznaczam, ze nie chodzi mi o srodki przymusu bezposredniego celem
wykonczenia konkurencji ;-)
Sprawa wyglada mniej wiecej tak:
Mieszkam w bloku na osiedlu mieszkaniowym, typowa tzw. "sypialnia". Parter
tego budynku zostal przeznaczony na dzialalnosc handlowo-uslugowa. Pojawily
sie sklepiki i uslugi typu fryzjer-kosmetyczka, czyli jak narazie o.k.
W pewnym momencie ktos w jednym z lokali otworzyl bar piwny czynny do 1-2 w
nocy. Nie ma tam burd, ale zadna to przyjemnosc wchodzic do klatki schodowej
poobstawianej piwoszami i wysluchiwac ich komentarzy. W zimie przynajmniej
siedza w srodku lokalu, latem juz nie.
Jak na zlosc po drugiej stronie klatki schodowej ma powstac kolejny bar
piwny z bilardem - istna rozkosz :-(
Jak mozna zablokowac powstanie kolejnego i pozbycie sie obecnego baru??
Jakies konkretne "paragrafy"?
Czy to prawda, ze potrzebna jest zgoda wszystkich mieszkancow/wlascicieli
mieszkan w danym budynku, aby otworzyc taka dzialalnosc? Nikt obecnych
wlascicieli o zgode nie pytal, nie liczac przypadku, kiedy chcieli zebrac
podpisy pod zgoda na postawienie ogrodka piwnego przed klatka - prawie nikt
tego nie podpisal.
Z mieszkancow mojego budynku malo kto tam nie siedzi, przychodza tam tylko
ludzie z okolicy, poniewaz w promieniu dobrych 500m albo i wiecej nie ma
zadnej innej knajpy. Swoja droga zadnen inny lokal na moim osiedlu nie jest
umieszczony tak perfidnie w budynku mieszkalnym.
Niedawno poszlo pismo do spoldzielni, ktore podpisala wiekszosc z obecnych
wlascicieli mieszkan, ze nie zgadzaja sie na tego typu dzialalnosc w
budynku. Jakie ma to szanse powodzenia??
--
Pozdro
Matti
-
2. Data: 2003-08-03 19:35:41
Temat: Re: Jak pozbyc sie knajpy?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Zgoda jest potrzebna właściciela i to na wynajem. Z tego co wiem, to już
przy staraniu się o zezwolenie nikt nie pyta o to. Więc jak to spółdzielnia
mieszkaniowa, to ona wyraża zgodę. W wypadku wspólnoty powinni mieszkańcy /
współwłaściciele. I wówczas w takiej umowie najmu można napisać, że na
przykład w lokalu nie można podawać piwa. Jak gość taką umowę podpisze, to
baru nie zrobi. Z tym, że może nie podpisać umowy. Później to bardzo ciężko
już zablokować albo zlikwidować. Takie sprawy wałkują się latami. Z reguły
zezwolenie wydają na cztery lata. Chyba, że uda Wam się udowodnić, że gość
sprzedaje nietrzeźwym albo nieletnim alkohol. To wówczas jest przestępstwo i
już po pierwszym razie gość może stracić zezwolenie. Z reguły traci przy
2-3.
Co do tego istniejącego baru, to możecie trochę popękać dzielnicowego albo
straż miejską / gminną pismami, że goście spożywają alkohol w miejscu
publicznym - zakładam, że nie myślisz o ogródku piwnym. To jest wóczas
wykroczenie. Jak kilka razy przekręci się radiowóz i jeden z drugim
obszczymurek zapłaci 50 zł mandatu, to będzie ze swoim kuflem siedział w
barze, a nie będzie się plątał po ławkach na osiedlu.
Tylko, że taka wojna może się niestety wiązać z różnymi reperkusjami ze
strony elementu. Porysują samochód, osikają drzwi - z reguły do bardziej
poważnych akcji nie są zdolni, ale i to bywa uciążliwe.. Więc raczej
zrobiłbym to w białych rękawiczkach a nie na udry. Z łańcuchowcami nie
gadać, bo i tak nie zrozumieją. Zadzwonić na policję, powiedzieć dyżurnemu o
co chodzi, podać swoje dane (i tak może ustalić) ale poprosić, by ich nie
udostępniał i to telefon wówczas, gdy element sobie spożywa na ławeczce.
Nawet jak im się uda uciec przed patrolem raz czy drugi (bo przecież nikt
nie będzie do nich strzelać ani ich gonić przez pół miasta), to po kilku
razach znajdą sobie bardziej zacienione miejsce i nie będą włazić Wam w
oczy. A przecież o to chodzi. Skoro już muszą to niech piją, tylko czemu
wśród bawiących się dzieci.
-
3. Data: 2003-08-03 20:43:46
Temat: Re: Jak pozbyc sie knajpy?
Od: "Matti" <w...@o...pl>
Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bgjogs$e71$1@inews.gazeta.pl...
> Zgoda jest potrzebna właściciela i to na wynajem. Z tego co wiem, to już
> przy staraniu się o zezwolenie nikt nie pyta o to. Więc jak to
spółdzielnia
> mieszkaniowa, to ona wyraża zgodę. W wypadku wspólnoty powinni mieszkańcy
/
> współwłaściciele. I wówczas w takiej umowie najmu można napisać, że na
> przykład w lokalu nie można podawać piwa. Jak gość taką umowę podpisze, to
> baru nie zrobi. Z tym, że może nie podpisać umowy. Później to bardzo
ciężko
> już zablokować albo zlikwidować. Takie sprawy wałkują się latami. Z reguły
> zezwolenie wydają na cztery lata. Chyba, że uda Wam się udowodnić, że gość
> sprzedaje nietrzeźwym albo nieletnim alkohol. To wówczas jest przestępstwo
i
> już po pierwszym razie gość może stracić zezwolenie. Z reguły traci przy
> 2-3.
Mieszkania i lokale sa wlasnoscia prywatna, spoldzielnia jest kims w rodzaju
administratora budynku, poniewaz posredniczyla w jego budowie finansowanej
przez jego obecnych mieszkancow. Wiekszosc lokali uzytkowych nalezy do kilku
obecnych mieszkancow budynku, natomiast ten w ktorym jest bar oraz lokal
obok, w ktorym ma powstac kolejny, nalezy obecnie do kogos, kto mieszka poza
miastem.
A czy do powstania takiego lokalu poza zezwoleniem na sprzedaz alkoholu nie
potrzeba jeszcze zgody innych mieszkancow budynku na prowadzenie takiej
dzialalnosci??? Cala rzecz w tym, ze nas nikt nie pytal o zdanie i chcemy
jakos to wykorzystac. Pytanie tylko jak???
> Co do tego istniejącego baru, to możecie trochę popękać dzielnicowego albo
> straż miejską / gminną pismami, że goście spożywają alkohol w miejscu
> publicznym - zakładam, że nie myślisz o ogródku piwnym. To jest wóczas
> wykroczenie. Jak kilka razy przekręci się radiowóz i jeden z drugim
> obszczymurek zapłaci 50 zł mandatu, to będzie ze swoim kuflem siedział w
> barze, a nie będzie się plątał po ławkach na osiedlu.
Ogrodka piwnego nie ma, bo jak napisalem w pierwszym poscie mieszkancy sie
nie zgodzili. Ale to byl jedyny raz, jak ktos nas pytal o zdanie. Bar jest
maly w srodku, wiec piwosze wystawiaja sobie krzeselka na schody prowadzace
do tego baru, czesto tez na chodnik przed nim oraz dodatkowo rozsiadaja sie
na schodach. Nie musze chyba dodawac, ze te samy schody prowadza na klatke
schodowa do mieszkan. Zadna to przyjemnosc miec pod samym balkonem kilku
typa z piwem i ich sluchac. Czy w takim wypadku miejscem publicznym sa juz
schodki poza progiem knajpy? ;-)
[...]
--
Pozdro i dzieki za odpowiedz
Matti
-
4. Data: 2003-08-03 21:35:15
Temat: Re: Jak pozbyc sie knajpy?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
| Mieszkania i lokale są własnością prywatna, spółdzielnia jest kimś w
rodzaju
| administratora budynku, ponieważ pośredniczyła w jego budowie finansowanej
| przez jego obecnych mieszkańców. Większość lokali użytkowych należy do
kilku
| obecnych mieszkańców budynku, natomiast ten w którym jest bar oraz lokal
| obok, w którym ma powstać kolejny, należy obecnie do kogoś, kto mieszka
poza
| miastem.
| A czy do powstania takiego lokalu poza zezwoleniem na sprzedaż alkoholu
nie
| potrzeba jeszcze zgody innych mieszkańców budynku na prowadzenie takiej
| działalności??? Cala rzecz w tym, ze nas nikt nie pytał o zdanie i chcemy
| jakoś to wykorzystać. Pytanie tylko jak???
Z tego co wiem nikt nie ma obowiązku Was pytać. Ja przynajmniej nie
słyszałem o takim obowiązku. Spojrzałem przed chwilą do ustawy i tam też nic
nie ma na ten temat, by taka zgoda była wymagana. W końcu lokal jest jego
własnością i wykorzystując go na bar robi to zgodnie z jego przeznaczeniem,
którym jest najpewniej prowadzenie działalności gospodarczej. Można
ewentualnie powalczyć coś doszukując się jakiś drobnych uchybień z zakresu
Sanepidu, Inspekcji Handlowej, ale to wszystko półśrodki. Uprzykrzycie
gościowi trochę życie, ale może go to nie zmusić do zamknięcia lokalu.
Zresztą to niechrześcijański uczynek.
Z Twojego poprzedniego postu odniosłem wrażenie, że problem jest nie w
samych lokalach, co w piciu piwa poza lokalami. Więc dajcie żyć tym lokalom
i walczcie z podstawowym problemem. Co Cię obchodzi, co się dzieje w Tym
lokalu. A niech nawet nagie panienki latają. Skoro facet z tego żyje, to już
jego sprawa - oczywiście dokąd zasłania okna. Skoro same lokale nie są
uciążliwe, to po co szukać na siłę jakiegoś "haka" na nie?
|
| Ogródka piwnego nie ma, bo jak napisałem w pierwszym poście mieszkańcy się
| nie zgodzili. Ale to był jedyny raz, jak ktoś nas pytał o zdanie. Bar jest
| mały w środku, wiec piwosze wystawiają sobie krzesełka na schody
prowadzące
| do tego baru, często tez na chodnik przed nim oraz dodatkowo rozsiadają
się
| na schodach. Nie musze chyba dodawać, ze te samy schody prowadza na klatkę
| schodowa do mieszkań. Żadna to przyjemność mięć pod samym balkonem kilku
| typa z piwem i ich słuchać. Czy w takim wypadku miejscem publicznym są już
| schodki poza progiem knajpy? ;-)
No to wzywać patrole, które pogonią towarzystwo ze schodów. Jak się okaże,
że przed barem pić nie można, a w barze za ciasno to najpewniej żelu zmienią
bar i sprawa się sama rozwiąże, bo bar bez klienteli raczej długo nie
pociągnie. A przecież chyba o to chodzi.
-
5. Data: 2003-08-04 10:56:35
Temat: Re: Jak pozbyc sie knajpy?
Od: "Matti" <w...@o...pl>
Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bgk2ku$dqt$4@inews.gazeta.pl...
[...]
> Z tego co wiem nikt nie ma obowiązku Was pytać. Ja przynajmniej nie
> słyszałem o takim obowiązku. Spojrzałem przed chwilą do ustawy i tam też
nic
> nie ma na ten temat, by taka zgoda była wymagana. W końcu lokal jest jego
> własnością i wykorzystując go na bar robi to zgodnie z jego
przeznaczeniem,
> którym jest najpewniej prowadzenie działalności gospodarczej. Można
> ewentualnie powalczyć coś doszukując się jakiś drobnych uchybień z zakresu
> Sanepidu, Inspekcji Handlowej, ale to wszystko półśrodki. Uprzykrzycie
> gościowi trochę życie, ale może go to nie zmusić do zamknięcia lokalu.
Przeznaczeniem tych lokali byla dzialalnosc handlowo-uslugowa, a knajpa
chyba czyms takim nie jest. O to mi chodzi.
> Zresztą to niechrześcijański uczynek.
A kto powiedzial, ze jestem chrzescijaninem? ;-)
> Z Twojego poprzedniego postu odniosłem wrażenie, że problem jest nie w
> samych lokalach, co w piciu piwa poza lokalami. Więc dajcie żyć tym
lokalom
> i walczcie z podstawowym problemem. Co Cię obchodzi, co się dzieje w Tym
> lokalu. A niech nawet nagie panienki latają. Skoro facet z tego żyje, to
już
> jego sprawa - oczywiście dokąd zasłania okna. Skoro same lokale nie są
> uciążliwe, to po co szukać na siłę jakiegoś "haka" na nie?
Mozesz uznac to za typowo polska zlosliwosc, ale obchodzi mnie co sie dzieje
w tym lokalu.
Oto dlaczego:
1. Kupujac to mieszkanie za niemale pieniadze (budynek to cos w rodzaju
obecnie powstajacych apartamentowcow, a nie typowy dla osiedli wierzowiec z
plyty) nie bylo mowy o jakimkolwiek barze czy czyms podobnym w sasiedztwie,
a tym bardziej przy wejsciu. Miala to byc typowa "sypialnia" - w miare cisza
i spokoj.
2. Czy chcialbybs mieszkac w mieszkaniu sasiadujacym przez sciane/podloge z
knajpa?
3. Czy chcialbys kupic takie mieszkanie??? Knajpa przy wejsciu do budynku
nawet w naszym rozpitym spoleczenstwie raczej nie podziala jako atut przy
ewentualnej odsprzedazy takiego mieszkania - tym bardziej biorac pod uwage
to, ze mieszkania w tym budynku to nie M2 czy M3 tylko mieszkania jedno- i
dwupoziomowe o sporym metrarzu, to strata jednym metrze przy odsprzedazy
moze byc odczuwalna, i to znacznie.
4. Inne tego typu lokale na tym osiedlu (na marginesie dodam, ze osiedle
spore, a lokali raptem kilka - widac nie tak latwo to otworzyc) sa
umiejscowione w oddzielnych budynkach i maja ogrodki szczelnie odgradzajace
jego bywalcow od reszty, a co za tym idzie nikomu faktycznie nie wadza,
nawet w nocy. Tylko ten jest takim wybrykiem.
[...]
> No to wzywać patrole, które pogonią towarzystwo ze schodów. Jak się okaże,
> że przed barem pić nie można, a w barze za ciasno to najpewniej żelu
zmienią
> bar i sprawa się sama rozwiąże, bo bar bez klienteli raczej długo nie
> pociągnie. A przecież chyba o to chodzi.
Problem w tym, ze tu nie przesiaduje "element" tylko mieszkancy okolicy,
ktorzy upatrzyli sobie lokal niedaleko domu. Policja gdyby miala cos zrobic,
to zrobilaby to juz dawno, bo nie raz byla wzywana. Ich jednak bardziej
interesuje, kto dzwoni, a nie zglaszany problem. Zreszta jak sie juz nie raz
przekonalismy, informacje o tym, kto wzywal policje dosc latwo docieraly do
bywalcow knajpy.
Druga sprawa, ze nawet jakby w srodku bylo ciasno, to lokalu nie zmienia, bo
nie ma na co - najblizsza knajpa jest na drugim koncu tej czesci osiedla, w
ktorej mieszkam.
--
Pozdro
Matti
-
6. Data: 2003-08-05 20:47:05
Temat: Re: Jak pozbyc sie knajpy?
Od: "Ingle" <m...@u...tlen.pl>
Witam
Ja tylko krociutko
> Przeznaczeniem tych lokali byla dzialalnosc handlowo-uslugowa, a knajpa
> chyba czyms takim nie jest. O to mi chodzi.
Skoro sprzedaz chleba jest 'hadlem', a praca dajmy na to kelnerki 'usluga' -
to tak samo dotyczy to piwa - sprzedaz piwa to handel - po prostu. I nie ma
haka w tym momencie :(
Nie zazdroszcze - i 3mam kciuki za rozwiazanie problemu!
pozdrawiam
Ingle
--
----------------------------------------------------
-
ExactMail=(-usunmnie)
----------------------------------------------------
-
NoSpamRulezzz
----------------------------------------------------
-
-
7. Data: 2003-08-06 09:26:34
Temat: Re: Jak pozbyc sie knajpy?
Od: "Biedrona" <n...@b...com>
Użytkownik "Ingle" <m...@u...tlen.pl> napisał w wiadomości
news:bgp54s$ljn$1@news.onet.pl...
: Witam
: Ja tylko krociutko
:
: > Przeznaczeniem tych lokali byla dzialalnosc handlowo-uslugowa, a knajpa
: > chyba czyms takim nie jest. O to mi chodzi.
:
: Skoro sprzedaz chleba jest 'hadlem', a praca dajmy na to kelnerki 'usluga' -
: to tak samo dotyczy to piwa - sprzedaz piwa to handel - po prostu. I nie ma
: haka w tym momencie :(
:
: Nie zazdroszcze - i 3mam kciuki za rozwiazanie problemu!
: pozdrawiam
: Ingle
:
w lokalu na pewno puszczają muzykę
ciekawe czy mają umowe z zaiks-em ??
-
8. Data: 2003-08-07 17:26:53
Temat: Re: Jak pozbyc sie knajpy?
Od: "Matti" <w...@o...pl>
> w lokalu na pewno puszczają muzykę
> ciekawe czy mają umowe z zaiks-em ??
Tez jestem ciekaw. Gdzie to sprawdzic? ;-)
Zartuje, to juz lepiej chyba Sanepid im naslac ;-)
--
Pozdro
Matti