-
11. Data: 2003-09-25 16:29:44
Temat: Re: Jak bronić się przed zlicytowaniem mieszkania przez wspólnotę? (długie)
Od: "Deuter" <d...@o...pl>
"Marta Wieszczycka" <m...@p...onet.pl> wrote in message
news:bkuma0$cp2$1@nemesis.news.tpi.pl...
To co proponujesz to jest, khm...pomyłka.
>"Jesteście młodym małżeństwem, któremu wkrótce urodzi się dziecko.
Jesteście
>porządni, spokojni, staraliście się tylko jak najszybciej zakończyć remont,
>zanim maleństwo się urodzi. 1 raz zdarzyło Wam się przedłużyć remont do 23.
>To się już nigdy więcej nie powtórzyło. Ta sąsiadka jest jedyną osobą,
która
>na Was narzeka. W odróżnieniu od mieszkającej tu wcześniej staruszki
>posiadacie (jak wszyscy) odkurzacz i pralkę (co dla sąsiadki okazało się
>szokiem i myli ich używanie z remontem), ale używacie ich do 22.
>I opiszcie, jak sąsiadka utrudnia Wam życie
Błąd który popełniasz to dyskredytacja starego sąsiada przez nowego
Jako lokator, po takim popisie ci ludzie nie wzbudzili by mojej sympatii,
uważałbym ich za cwaniaków.
Po co te tłumaczenia, po co oczernianie sąsiadki? Wizyta powinna mieć na
celu poznanie sąsiadów (jak ktoś wcześniej pisał: to oni będą stawiać
parafki ZA lub PRZECIW, wiele osób nie lubi deklaracji "po której stronie
barykady stoisz" ) i wykazanie się troską o komfort życia sąsiadów. To się
zapamiętuję. Tak samo jak pomawianie sąsiada przez nowego lokatora. Anula
powinna wykorzystać swoje atrybuty, skromny ubiór, brzuchol (lub wzmianka o
ciąży) problemy z pieniędzmi (temat nośny i powszechny) i takie tam. Miło,
gładko i przyjemnie. Sąsiedzi sami będą wiedzieć którą rubrykę skrobnąć. Nic
na siłę. Pole do popisu jest ogromne, bez tłumaczeń i oskarżeń.
D
-
12. Data: 2003-09-25 16:52:43
Temat: Re: Jak bronić się przed zlicytowaniem mieszkania przez wspólnotę? (długie)
Od: "Marta Wieszczycka" <m...@p...onet.pl>
"Deuter" <d...@o...pl> wrote in message
news:bkv55r$68tlq$1@ID-204340.news.uni-berlin.de...
> Wizyta powinna mieć na
> celu poznanie sąsiadów (jak ktoś wcześniej pisał: to oni będą stawiać
> parafki ZA lub PRZECIW, wiele osób nie lubi deklaracji "po której stronie
> barykady stoisz" )
Tylko że ja nie pisałam o wizycie, a o odpieraniu zarzutów sąsiadki NA
ZEBRANIU wspólnoty, które odbędzie się za kilka dni.
Jednocześnie, z tego co pisze Hrabia Mol wynika, że wcale nie musi dojść do
indywidualnego zbierania głosów. Sprawa może zostać bowiem przegłosowana na
zebraniu. A zebranie zostało właśnie zwołane. I o tym, jak TAM reagować na
bezpośrednie oskarżenia był mój mail.
Mimo jednak że pisałeś o czym innym, to w jednym przyznam Ci rację. Skromny
ubiór i widoczny brzuch będą bowiem jej atutem niezależnie od sytuacji.
Pozdrawiam,
MArta
-
13. Data: 2003-09-26 08:00:17
Temat: Re: Jak bronić się przed zlicytowaniem mieszkania przez wspólnotę? (długie)
Od: "Anula" <a...@i...pl>
Dziękuję za Wasze odpowiedzi. Trochę mnie one uspokoiły.
Idąc za radą Deutera przeszliśmy się po sąsiadach (acha, przed remontem z
nimi rozmawialiśmy - zresztą sąsiadkę z dołu również o nim uprzedzaliśmy).
Na razie odwiedziliśmy sąsiadów "bocznych". Remont nie jest dla nich
uciążliwy. Jeden z nich (głównie on mógłby mieć pretensje bo jego ściany w
dużej mierze przylegają do naszych) kazał nie przejmować się sąsiadkami, bo
to "wariatki". Trochę to pocieszające, tym bardziej, że jest on zawsze
obecny na zebraniach wspólnoty.
Zostało nam jeszcze kilka mieszkań. Ponieważ nie jest to bardzo duży blok,
obejdziemy również paru dalszych sąsiadów - po to, żeby się po prostu
przedstawić. Wydaje mi się, że to bardzo dobry pomysł, tym bardziej, że
mieszkająca wcześniej staruszka była z naszej rodziny i była lubiana.
Zastanawiam się tylko poważnie nad wizytą u sąsiadek z dołu. Przyznam
szczerze, że taka konfrontacja trochę mnie przeraża.
Rzeczywiście, na naszych zebraniach uchwały podejmowane sa na zasadzie "za"
i "przeciw". Tylko że nie rozumiem jak w naszej sprawie mieliby się
wypowiadać mieszkańcy innych klatek? (blok ma cztery klatki). Ja osobiście
np. nie podpisałabym się pod czymś świadczącym przeciwko sąsiadom, których w
ogóle nie znam.
PS. Pomysł z widocznym brzuchem jest bardzo dobry, tylko, że mój brzuch jak
na złość nie chce być widoczny ;))) - wyglądam raczej jak trochę
pulchniejsza osóbka :)
pozdrawiam serdecznie,
odstresowana trochę Ania :)
-
14. Data: 2003-09-26 11:48:05
Temat: Re: Jak bronić się przed zlicytowaniem mieszkania przez wspólnotę? (długie)
Od: "Deuter" <d...@o...pl>
"Marta Wieszczycka" <m...@p...onet.pl> wrote in message
news:bkv6er$rfi$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Tylko że ja nie pisałam o wizycie, a o odpieraniu zarzutów sąsiadki NA
> ZEBRANIU wspólnoty, które odbędzie się za kilka dni.
A to sorki, źle zrozumiałem.
Pozdrawiam
D
-
15. Data: 2003-09-26 19:33:09
Temat: Re: Jak bronić się przed zlicytowaniem mieszkania przez wspólnotę? (długie)
Od: "Marta Wieszczycka" <m...@p...onet.pl>
"Anula" <a...@i...pl> wrote in message
news:bl0rnl$n02$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Na razie odwiedziliśmy sąsiadów "bocznych". Remont nie jest dla nich
> uciążliwy.
No to jeśli najbliżsi sąsiedzi nie widzą problemu, to sprawa jasna. Sąsiadki
są przewrażliwione, skoro tylko im to przeszkadza. Zebranie powinno być
formalnością. Przejmujecie się, rozmawialiście z sąsiadami, nikt inny nie
widzi problemu.
> Zastanawiam się tylko poważnie nad wizytą u sąsiadek z dołu. Przyznam
> szczerze, że taka konfrontacja trochę mnie przeraża.
No nie wiem, czy ja bym na Twoim miejscu teraz poszła. Szczególnie po takim
ostrym wystąpieniu przeciw Wam i w trakcie próby zlicytowania Was. Ja bym
chyba zaczekała, aż na zebraniu uznają, że to przesada. Wtedy to będzie
miało inny wydźwięk - że jednak się nimi przejmujecie, nawet jeśli formalnie
nie mają racji. Wcześniej mogą takie przyjście źle zrozumieć - jako
przyznanie się do winy, strach przed zebraniem, zacząć Was objeżdżać, a na
zebraniu mieć pretensje, że po tym wszystkim się bronicie.
> Ja osobiście
> np. nie podpisałabym się pod czymś świadczącym przeciwko sąsiadom,
>których wogóle nie znam.
Tu nie chodzi o świadczenie przeciw komuś, a o osądzanie kogoś. Wspólnota
decyduje o czymś na podstawie przedstawionych dowodów. Dlatego tak ważne
jest, że możesz śmiało powiedzieć, że inni najbliżsi sąsiedzi uważają, że
wcale nie jesteście uciążliwi.
Pozdrawiam,
MArta
-
16. Data: 2003-09-26 20:23:21
Temat: Re: Jak bronić się przed zlicytowaniem mieszkania przez wspólnotę? (długie)
Od: Hrabia Mol <kumor@_wytnij_.tarman.pl>
Anula wrote:
> Rzeczywiście, na naszych zebraniach uchwały podejmowane sa na zasadzie "za"
> i "przeciw". Tylko że nie rozumiem jak w naszej sprawie mieliby się
> wypowiadać mieszkańcy innych klatek? (blok ma cztery klatki).
Bo to jest jedna wspólnota i każdy współwłaściciel nieruchomości ma
prawo głosu niezależnie od tego, czy graniczy z Tobą bezpośrednio czy nie.
BTW - wspólnoty mają zarządy i zarządców (administratorów) - czy z Wami
ktoś taki już rozmawiał?? IMHO zarządca powinien w przypadku
występowania takich problemów przynajmniej pofatygować się do obu stron
i (jeżeli nie mediować) to przynajmniej próbować ustalic stan faktyczny...
--
=================Hrabia Mol========================
==================Złe Jedi=========================
-
17. Data: 2003-09-27 17:27:06
Temat: Re: Jak bronić się przed zlicytowaniem mieszkania przez wspólnotę? (długie)
Od: "Paweł" <p...@w...pl@niechcespamu>
W kwestii formalnej, - co oznacza słowo "sorki"? W żadnym słowniku jęz.
POLSKIEGO, (ani też kilku najpopularniejszych) nie występuje;).
Z kontekstu pasowałoby znane wszystkim słowo " przepraszam", ale to chyba
coś innego, bo napewno Deuter nie chciałby niepotrzebnie i pretensjonalnie
zaśmiecać naszą mowę ojczystą;).
Pozdr
P
Użytkownik "Deuter" <d...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bl191u$6pd30$1@ID-204340.news.uni-berlin.de...
>
> "Marta Wieszczycka" <m...@p...onet.pl> wrote in message
> news:bkv6er$rfi$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > Tylko że ja nie pisałam o wizycie, a o odpieraniu zarzutów sąsiadki NA
> > ZEBRANIU wspólnoty, które odbędzie się za kilka dni.
>
> A to sorki, źle zrozumiałem.
> Pozdrawiam
> D
>
>
-
18. Data: 2003-09-27 20:46:27
Temat: Re: Jak bronić się przed zlicytowaniem mieszkania przez wspólnotę? (długie)
Od: "Marta Wieszczycka" <m...@p...onet.pl>
"Paweł" <p...@w...pl@niechcespamu> wrote in message
news:bl4h61$rbg$1@nemesis.news.tpi.pl...
> W kwestii formalnej, - co oznacza słowo "sorki"?
1) To było do mnie. Ja rozumiem o co chodzi i nie widzę problemu.
2) Język ma to do siebie, że się zmienia. W tym sensie trudno mówić o
zaśmiecaniu. Już teraz jest pełny makaronizmów, rusycyzmów, germanizmów. Nie
widzę problemu.
3) I pewnie jeszcze się doczekamy mówiącego o "sorkach" prof. Bralczyka.
Pozdrawiam,
MArta
-
19. Data: 2003-09-27 23:03:41
Temat: Re: Jak bronić się przed zlicytowaniem mieszkania przez wspólnotę? (długie)
Od: "Paweł" <p...@w...pl@niechcespamu>
Użytkownik "Marta Wieszczycka" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bl4ssl$3jt$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> "Paweł" <p...@w...pl@niechcespamu> wrote in message
> news:bl4h61$rbg$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > W kwestii formalnej, - co oznacza słowo "sorki"?
> 1) To było do mnie. Ja rozumiem o co chodzi i nie widzę problemu.
> 2) Język ma to do siebie, że się zmienia. W tym sensie trudno mówić o
> zaśmiecaniu. Już teraz jest pełny makaronizmów, rusycyzmów, germanizmów.
Nie
> widzę problemu.
Gratuluję samozadowolenia i wspólczuję z powodu słabego wzroku.
Zadziwiająca nonszalancja w kontekście Ustawy o języku polskim u osoby,
mającej jak sądzę z innych wypowiedzi, coś wspólnego z prawem.
A język rzeczywiście zmienia się tam, gdy jest tego rzeczywista potrzeba-
nowe zjawisko, postęp techniki itp. A dlaczego "sorki" ma być lepsze od
przepraszam- bo
he, he pożal się Boże " wielkoświatowo"?
A ma to związek z grupą ponieważ prawnicy pracują po części " słowem" i o
czystość, a nawet elegancję wypowiedzi powinni dbać.
Pzdr
P
P
-
20. Data: 2003-09-28 15:52:03
Temat: Re: Jak bronić się przed zlicytowaniem mieszkania przez wspólnotę? (długie)
Od: "Marta Wieszczycka" <m...@p...onet.pl>
"Paweł" <p...@w...pl@niechcespamu> wrote in message
news:bl54sr$q0t$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Gratuluję samozadowolenia (ciach)
W kwestii formalnej ;) Samozadowolenie dotyczy stosunku do własnego
zachowania i należy je odróżnić od akceptowania postępowania innych osób.
> Zadziwiająca nonszalancja w kontekście Ustawy o języku polskim u osoby,
> mającej jak sądzę z innych wypowiedzi, coś wspólnego z prawem.
Ustawa o języku polskim dotyczy używania go i ochrony w działalności
publicznej oraz w obrocie prawnym. Nie odnosi się w najmniejszym stopniu do
dyskusji w Internecie.
> A język rzeczywiście zmienia się tam, gdy jest tego rzeczywista potrzeba-
> nowe zjawisko, postęp techniki itp. A dlaczego "sorki" ma być lepsze od
> przepraszam-
Język zmienia się nie tylko wtedy, kiedy uznasz to za uzasadnione. Język
zmienia się ciągle. Dlaczego ten obowiązujący w czasie, kiedy uczyłeś się
mówić ma być lepszy od tego, który istniał 100 lat temu, albo od tego, który
będzie istniał za 100 lat? A poważnie i bez złośliwości - jeśli
postudiujesz trochę historię języka, to odkryjesz, że:
-niektórych słów kiedyś nie używano, innych już się nie używa, a jeszcze
inne zmieniły znaczenie. Np. kilkaset lat temu mógłbyś śmiało, w najlepszym
towarzystwie, użyć czteroliterowego słynnego słowa na "d", bo miało ono
wówczas całkiem inne, zupełnie niepejoratywne, znaczenie. Jeżeli natomiast
ośmieliłbyś się powiedzieć o jakiejś kobiecie "kobieta", to ryzykowałbyś, że
Cię skrócą o głowę ;)
-mógłbyś mieć duży problem z porozumieniem się ze swoimi przodkami sprzed
kilkuset lat.
> A ma to związek z grupą ponieważ prawnicy pracują po części " słowem" i o
> czystość, a nawet elegancję wypowiedzi powinni dbać.
Zapewniam Cię, że wytykanie innym błędów językowych to również moje hobby.
Ale nawet ja nie walczę z wiatrakami, a moje "ofiary" zwykle są mi
wdzięczne. Może dlatego, że wolę się czepiać poważnych tekstów, gdzie błąd
może autora sporo kosztować. Natomiast kolokwializmy w dyskusji internetowej
są czymś, czego nie warto zwalczać, szczególnie jeśli ma się świadomość, ile
dawnych kolokwializmów weszło do języka polskiego. W zasadzie większość
obecnych słów to dawne lub jeszcze dawniejsze kolokwializmy :))
Nikt nie każe Ci ich używać. Nie ma jednak sensu akurat na to zwracać
ludziom uwagi, bo jak słusznie zauważył Heraklit z Efezu - panta rhei.
Ja odróżniam też poważne teksty: artykuły, książki, prace naukowe czy opinie
prawne od rozmowy na jakiś temat, także prowadzonej za pośrednictwem
Internetu. Wprawdzie sama kolokwializmów unikam, mam świadomość, że z jednej
strony są one częścią rzeczywistości, a z drugiej, że czasem bez nich nie da
się wytłumaczyć zwykłym ludziom spraw skomplikowanych.
Pozdrawiam,
MArta