Jakiś czas temu sprzedałem mieszkanie. Niby nic nadzwyczajnego, oprócz może
faktu że w akcie notarialnym został zapisany termin opuszczenia mieszkania
przeze mnie do dnia 31 grudnia 2010, czyli za ponad 14 miesięcy od aktu.
Kupujący się zgodził na takie warunki.
Na poczet tak długiego opuszczenia lokalu nawet nie specjalnie zszedłem z
ceny, kupujący chyba nieco "strachliwy" był i z tego co mówił wywnioskowałem
że w obliczu kryzysu chce jak najszybciej "uciec" z pieniędzmi z banku i
ulokować w bezpieczne nieruchomości.
Teraz kupujący się do mnie zgłasza, że "znajomy" go postraszył że taki długi
termin może dla niego oznaczać kłopoty jak się US dopatrzy i uzna że w ten
sposób ominął umowę wynajmu, no i on teraz chciałby ze mną zawrzeć umowę
najmu, wpiszemy że czynsz najmu do 31 grudnia 2010 zapłaciłem w całości a on
odprowadzi od tego podatek. Teoretycznie dla mnie nie będzie żadnych
dodatkowych kosztów.
Jednak rodzą się we mnie pytania:
Czy rzeczywiście US może się "przyczepić"? W akcie notarialnym termin
opuszczenia lokalu jest wyraźnie zaznaczony, cena sprzedaży nie została w
żaden sposób zaniżona (blok w w-wie na Mokotowie z 2000 roku, 1 pokój 35m +
garaż standard całkiem średni, żadne marmury - sprzedane za 360.000 zł - co
daje cenę ponad 10tys za metr).
Czy w ogóle można zawrzeć umowę najmu na czas, kiedy wg aktu notarialnego
mogę
formalnie w nim mieszkać?
Czy w ogóle jest sprecyzowane gdzieś kiedy mieszkanie powinno być wydane po
zapłacie? Przyznaje że pieniądze w pełnej kwocie z umowy były u mnie na
koncie
następnego dnia po akcie.

Aha w akcie notarialnym wpisaliśmy że do czasu wydania ja ponoszę wszelkie
opłaty związane z mieszkaniem, czyli czynsz, gaz, prąd itp.